WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Jason & Lilianne, Rzym, Włochy

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

Jay wpadł na genialny pomysł na randkę - Rzym, Włochy - kolacja w Coloseum, które wynajął w całości. Trochę znajomości musiał uruchomić, troszeczkę musiał pogrozić burmistrzowi Rzymu, ale się udało wszystko i wieczorem kwartet smyczkowy wynajął, do tego jakąs super pizzę na świeżo robioną przez mistrzów z Neapolu ogarnął, żeby nie było jakoś mocno formalnie i teraz z zawiązanymi oczami Lilianne wiózł na lotnisko. Wniósł ją na pokład i usmiechnął się szeroko, zapinając jej pasy. Dopiero kiedy drzwi samolotu się zatrzasnęły i nie mogła już wysiąść, zdjął opaskę z jej oczu.
- Lecimy do Rzymu na kolację - uśmiechnął się szeroko, ewidentnie zachwycony swoją własną zajebistością.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

Lilianne siedząc w samochodzie, trochę nerwowo nóżkami przebierając, bo naprawdę się bała, że Jason wymyśli coś tak pokurwionego, że jej mózg tego nie zniesie. Albo że ją wywiezie do lasu i tam zostawi. Chuj wie :lol: Ale też trochę się cieszyła, że w końcu spiął tyłek i nie panikował, tylko zaczął robić coś w kierunku naprawienia ich relacji - przynajmniej taką miała nadzieję. :lol:
- Co? Jak to do Rzymu? - przechyliła głowę na bok, gdy zdjął jej już opaskę z oczu i oznajmił swój plan działania. - Muszę w takim razie napisać do Charliego, bo myślałam, że wrócimy o jakiejś w miarę normalnej godzinie i dlatego zostawiłam go z Maddie, fuck - od razu telefon wygrzebała z torebki, bo trochę słabo, zostawiać swojego byłego z dzieckiem typa, z którym się go zdradzało ale nie widziała żeby Jason w tym problem widział, cóż :lol: - Ale szanuje i doceniam - posłała mu uroczy uśmiech, nawet sięgając do jego dłoni i splatając ich palce ze sobą. Owszem, doceniała.

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

Starał się wymyślić coś zajebistego, niekoniecznie pokurwionego, ale generalnie naprawdę chciał naprawić ich relację i zrobić coś, co zrobi na niej zajebiste, NAPRAWDĘ ZAJEBISTE wrażenie. Odetchnął głęboko i spojrzał na nią z lekkim, ale uroczym uśmiechem.
– No… Do Rzymu. Tego we Włoszech – odparł, jakby było to niezbyt oczywiste, ale no, wolał sklasyfikować. – No spokojnie, obrócimy może w miarę szybko, chociaż faktycznie, lepiej napisać – uśmiechnął się do niej całkiem uroczo, niewinnie zupełnie. Cóż.
– Więc podoba ci się ta opcja? Najpierw pospacerujemy, potem zwiedzimy Koloseum, a potem pójdziemy pod fontannę di Trevi – oświadczył swój zajebisty plan.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

- Skarbie, wiem gdzie jest Rzym - powiedziała z rozbawieniem, posyłając mu całkiem czułe spojrzenie. - To nie ja straciłam pamięć tylko ty, nie żebym ci dokuczała - pokazała mu język. I istotnie, z Charlesem szybką wymianę wiadomości miała, nawet mu zaproponowała żeby Cams zabrała małą, a potem telefon wcisnęła do torebki i skupiła się już typowo na Jasonie. - Wcale nie chcę obracać w miarę szybko - powiedziała spokojnym tonem, bo nie o to chodziło. Chciała z nim spędzić normalnie czas i nie potrzebowała za bardzo się spieszyć, eh. Tęskniła za nim strasznie mimo wszystko. - Podoba. Totalnie - uśmiechnęła się szeroko. Szanowała jego wizję generalnie, no! A potem istotnie w Rzymie wylądowali i spacerowali, kierując się zapewne powoli w stronę Koloseum. I cały spacerek szła sobie z nim za rączkę, jak gdyby nigdy nic, napawając się słoneczkiem, pięknymi widokami i tą nutką normalności, chociaż chwilowej.

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

– No ale Rzym też jest na przykład w Wisconsin – uśmiechnął się uroczo, wzruszając ramionkami, a kiedy skupiła się już całkowicie na nim, tuż po wymianie smsków z Charlesem, uśmiechnął się do niej uroczo, patrząc jej w oczy. Generalnie zachwycał się ty, że nie odje bywała dramy, że nie obrócą szybko i że generalnie wydawała się całkiem zadowolona z jego pomysłu. Czyli strzał w dziesiątkę, KURWA, CAŁE SZCZĘŚCIE. :lol:
– To dobrze, ja też nie – przyznał całkiem szczerze, wzruszając delikatnie ramionkami i spoglądając jej w oczy. No istotnie, nie chciał, żeby musieli się jakoś spieszyć. Tęsknił za nią koszmarnie i chciał nadrobić stracony czas.
– To bardzo się cieszę, że ci się podoba. – No i kiedy skierowali się w stronę Koloseum, uśmiechnął się szeroko, dość tajemniczo. Zaraz potem weszli specjalnym wejściem, na środek areny, gdzie był ustawiony stolik i stanowisko pizzermanów, którzy rzecz jasna ogarniali pizzę na świeżo.
– Masz ochotę na pizzę? – zagadnął całkowicie luźno, jakby to była najnormalniejsza rzecz na świeicie.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

- Czy ty to googlowałeś? - zapytała z rozbawieniem, ale nawet jeśli to go nie oceniała zbyt mocno, nie, bo widziała, że się starał, a tak długo jak to staranie nie rozpierdalało wszystkiego jeszcze bardziej, to nie miała nic przeciwko - dlatego nie robiła dramy, bo i po co? To, że zaplanował im taką randkę było po prostu przesłodkie :c Uśmiechnęła się do niego więc uroczo gdy powiedział, że też nie chciał wracać szybko. A ten tajemniczy uśmiech sprawił, że zmarszczyła czółko i gdy zobaczyła stolik na środku Koloseum, aż westchnęła cicho.
- Och, Jay to... - aż nie wiedziała co powiedziec, bo całkowicie ją tym zaskoczył. Zawsze wiedziała, że miał gest, ale to... kurwa. Randka o której będzie musiała kiedyś opowiedzieć Maddie, żeby miała względnie wysokie oczekiwania :lol: - Jesteś cudowny, boże - mruknęła, stając na palcach i muskając jego policzek ustami, zaraz siadając zapewne przy stoliku. - Wiesz, że przyzwyczajanie do takich rzeczy nie jest dobre, prawda? Zwiększasz moje oczekiwania - powiedziała z rozbawieniem, przesuwając palcami po kieliszku z winem, które pewnie świeżo mieli nalane. No i jak ona ma iść na randkę z kimkolwiek innym teraz i się jarać? :lol:

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

– Być może - pokazał jej język z rozbawieniem, ale naprawdę starał się dość racjonalnie podchodzić do wszystkiego i jednocześnie starał się ją zdobyć tak naprawdę. Bo uważał, że to było teraz najistotniejsze po tym, jak spierdolił swoją zdradą, nie?
– Podoba ci się? – spytał, wyraźnie z siebie dumny, gdy musnęła ustami jego policzek i przechylając głowę tak, by jednak usta musnęła, bo powstrzymać się w tym momencie nie mógł. :lol: Uśmiechnął się delikatnie, gdy powiedziała, że zwiększał jej oczekiwania. Cóż, w sumie taki był cel, bo miał świadomość, że gdzieś tam w tle był Joseph i wrócił Ronald, więc… No musiał się starać czy tego chciał, czy nie chciał. Inna sprawa, że chciał.
– Jaką pizzę byś chciała? Mogą zrobić jaką tylko chcesz – uśmiechnął się do niej szeroko w tym momencie, ewidentnie puchł z dumy, że coś tak zajebistego im wymyślił!

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

I to doceniała. To, że próbował ją zdobyć, a nie zakładał, że wszystko już miał. Nie musiał co prawda wynajmować do tego koloseum, ale pomysł mimo wszystko niekonwencjonalny, więc sztos.
- Tak, jasne, że tak - uśmiechnęła się, a kiedy odwrócił głowę, wywróciła oczami, ale nawet lekko tego buziaka pogłębiła, przytrzymując jego podbródek palcami. Dobra, zasłużył na buziaka, zdecydowanie, mogła mu zatem niecierpliwość wybaczyć :lol: Joseph był zdecydowanie w tyle za nim, za Ronem trochę też, bo mimo wszystko umawianie się z nim byłoby trudne do ogarnięcia, żeby nie robić potencjalnych dram. Zresztą, ich relacja do tej pory była oparta na samym seksie, nie wchodziły w grę uczucia, więc wiadomo, nie?
- Marinara? - poruszyła brwiami, rozglądając się trochę, bo mimo wszystko - miejsce na randkę cudowne. - Ile osób musiałeś zabić albo przekupić, żeby to zorganizować? - zapytała z rozbawieniem, wyciągając do niego dłoń przez stolik. Domyślała się, że nie mało :lol:

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

Jason był królem bycia dramatic nie tylko, jeśli chodziło o życie, ale przecież również jeśli chodziło o romantyzm. Takie gesty mogły się niektórym wydawać zbyt wielkie lub przerysowane, ale były też turbo romantyczne, a przecież laski na to leciały, nie? Widać było po szerokim uśmiechu Lilianne.
– To bardzo przyjemne podziękowanie za fajną randkę – wyszczerzył się, bo generalnie naprawdę uwielbiał jej pocałunki, uważał, że zajebiście całowała, ah. Uśmiechnął się do niej uroczo i zmarszczył brwi.
– Marinara, serio? Mają tu najlepszą mozzarellę na śweicie, weź chociaż Margaritę – wywrócił oczami, bo wiadomo. :lol: – Nie aż tak dużo – wzruszył ramionkami niewinnie, kiedy spytała, ile ludzi musiał przekupić albo zabić. – Znam burmistrza Rzymu – dodał, puszczając jej oczko z rozbawieniem.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

No owszem, był. Inna sprawa, że na pewno byli na masie genialnych randek, ale ta... cóż, przebił absolutnie wszystko, nawet jeśli wiedziała, że to trochę kwestia tego, że zjebał i próbował naprawić swoje winy, nie? I nie do końca leciała na samą randkę - leciała na niego, tak po prostu. A to był tylko dodatkowy atut.
- Cieszę się - mogłaby mu też podziękować konkretniej, ale naprawdę nie chciała dawać mu wszystkiego na tacy od razu. Niech jeszcze żuczek pokombinuje :lol:
- Marinara, bo mają tutaj najlepsze pomidory i oliwę i ser psuje ich smak - pokazała mu język, bo dokładnie tak sądziła. - Mniej niż dziesięć czy więcej? - zapytała z rozbawieniem, a kiedy powiedział, że znał burmistrza Rzymu, zaśmiała się pod nosem. - No, jasne. Znasz burmistrza Rzymu, ale nie pamiętasz połowy swojego życia. Kłamczuch - stwierdziła z rozbawieniem, muskając stopą odzianą w jakąś szpileczkę po łydce.

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

Próbował i chciał jej pokazać, że myśli o tym naprawianiu nawet nie w stu, a w dwustu procentach poważnie. Naprawdę chciał jej udowodnić, że po prostu był warty tej szansy , którą mu dawała i że bardzo ją po prostu doceniał. Doceniał to, że pozwalała mu naprawić tę sytuację, którą spierdolił, tak po prostu.
– Ja też – uśmiechnął się rozkosznie, uroczo, ewidentnie widać było w tym uśmiechu, że ich córeczka odziedziczyła go po nim. Wywrócił oczami, gdy wspomniała, że ser psuje smak. No pojebana, ale okej, szanował jej wizję, bo nie sądził, żeby tak zajebisty ser psuł cokolwiek w smaku, eh.
– Mniej – wzruszył ramionkami, pokazując jej język. – Znam burmistrza dzięki Marcusowi – wzruszył ramionkami. Jason z pamięcią go znał, więc uznał, że może z nim porozmawiać. Jako Jay z pamięcią, nie? :lol:

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

Z jednej strony żałowała, że była taka miękka wobec niego, bo mimo wszystko wiedziała, że po prostu powinna mu kazać wypierdalać po tylu razach ile ją zawiódł, ale ciężko jej to niestety szło, eh. Ale miłość nie wybiera, nie?
- Okej - rzuciła tylko już nie wnikając bardziej w to jak to wszystko zorganizował, bo dla niej liczył się efekt. A potem zjedli pizzę, wypili dobre winko i teraz wrócili do spacerowania, finalnie lądując pod wcześniej wspominaną fotannę di Trevi. Pewnie się już całkiem ciemno zrobiło.
- Masz monety? - ona nie miała, sorri, nikt jej nie przygotował, a Lils pewnie była człowiekiem-kartą-kredytową mimo wszystko :lol:

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

A on cholernie się cieszył, że była do niego miękka, bo jednak dzięki temu nie musiał jej nigdzie porywać, a ja jako autorka nie mam większych wątpliwości, że byłby wstanie to zrobić, gdyby tylko mu odmówiła i nie dała innej opcji jednak. :lol:
– Jasne, że mam – powiedział spokojne, wyciągając monety i dając jej jedną. – To co, przez lewe ramię? – poruszył brwiami i uśmiechnął się do niej szeroko. – Woda w tej fontannie wygląda kurewsko zachęcająco – powiedział z rozbawieniem, bo istotnie, tak jego zdaniem było, eh.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

Myślę że ona też wiedziała, że byłby w stanie ją na randkę zabrać nawet na siłą, dlatego opieranie się nie miało większego sensu po prostu :lol:
- Przygotowany na wszystko - mruknęła z rozbawieniem, obejmując go w jedną ręką w pasie i wzięła od niego monety, marszcząc czoło gdy rozłożyła dłoń i zobaczyła w niej trzy monetki. - W tym temacie się też edukowałeś? Jakby, zamierzasz potem dorzucić zaręczyny, życzysz mi ślubu z kimś innym? - zażartowała, odsuwając się i stając tyłem do fontanny istotnie. - I chyba zapomniałeś, że aktualnie męża już mam - dodała, pokazując mu język. No, miała, tak jakby. A potem wrzucili monety do fontanny i kiedy usłyszała jego słowa, uniosła brwi.
- Kapanie się w fontannie, to jakieś twoje nowe flow? - zapytała z rozbawieniem, ale uniosła brew w górę. - Nie zrobiłbyś tego - czy go podjudzała? Owszem :lol:

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

Cóż, takie bywało żyćko, nie? On po prostu wiedział, czego chciał i wiedział, że zdobędzie to za wszelką cenę, niezależnie od wszystkiego. Odetchnął głęboko i spojrzał jej w oczy z rozbawieniem.
– Jaasne, że jestem przygotowany na wszystko – odpowiedział jej ze spokojem i spojrzał jej w oczy, bo generalnie uważał, że tak właśnie było i nikt mu nie wmówi, że białe jest białe, a czarne jest czarne, prawda? – No wiesz, może potem dorzucę zaręczyny, jak już mi wszystko wybaczysz i będę w twoich oczach wspaniałym kandydatem na wspaniałego męża – puścił jej oczko, uśmiechając się uroczo, wrzucając monety.
– Chyba tak – pokiwał głową. – Ja nie zrobię? No to kurwa, patrz – i wskoczył do fontanny, śmiejąc się wesoło, by zaraz wyciągnąć do niej ręce i znów zacząć śpiewać Can’t take my eyes of you”, fałszując przy tym koszmarnie. :lol:

autor

-

ODPOWIEDZ

Wróć do „Podróże”