- 1
Wciąż wisiało nad nią miano tej nowej, przez co żadna jej nie ufała. Ona nie ufała im. Nie ufała nikomu, ani nawet sobie. Zakładając skąpą spódniczkę albo top ukazujący jej biust, czuła się jak skończona idiotka. Nikt wtedy nie patrzył na nią jako nią, interesując się jedynie aspektami fizycznymi. Zwykła lalka, która zaleje szklaneczkę drinkiem i wypnie tyłek przy podawaniu go klienteli.
Nie zasługuje jednak na więcej, skoro przecież nie potrafiła zacząć swojego dorosłego życia dobrze. Tak więc teraz snuła się w półmroku i dudniącej w uszach muzyce, oczy przyzwyczajając do kolorowych świateł niemal natychmiastowo. Wiedziała już, że różowa, naprawdę mini spódniczka należy do dziewczyny, która jest chyba ulubienicą Fitza; miała również do niej niechęć, być może spowodowana zazdrością, że to nie jest o n a pupilką dragonową.
Zawsze, cholera, zawsze musi być gdzieś w tyle. Nawet teraz, gdy obracała się wśród butelek barowych i znosiła brudne kieliszki oraz szklaneczki, by wymienić je na te świeże, wypełnione przeróżnymi trunkami. Pomiędzy uśmiechami z barmanami, wkradła się chwila na szybką anegdotkę o sąsiadach, ale i delikatny podryw, subtelny, lecz wystarczający, by wspólnie wrócić do domu. Kolejny raz.
Oczy dookoła głowy, by nikomu nic nie zabrakło. Dziś trafił jej się trudny klient, bo co brał od niej, to zaglądał w jej dekolt i lepkie paluchy wsuwał za krawędź jej spódniczki. Zamawiał przez to co chwilę kolejne drinki, wypijał je jednym haustem i wyglądał za burzą brązowych loków. Uratowana została w odpowiednim momencie, gdy zauważyła nieznaczny ruch dłoni szefa. A może przewidziałaś się? W podskokach niemal ruszyła w ich stronę, oddychając głęboko i szykując się mentalnie na spotkanie z szychami. Widziała spojrzenie Fitza. Czuła od nich niezadowolenie, bo przecież nie podeszła Najlepsza z wszystkich; a w dodatku ociągała się, nawet bardzo. Wypięła więc biodro, włosem zabujała zalotnie i uśmiechnęła się najsłodziej jak potrafiła.
Och, zawsze była świetną aktorką.
- Przepraszam, że musieliście czekać. Co panom podać? – zagaiła śmiało, choć serce waliło jej w niewytłumaczalnym stresie. Zerknęła przy tym na mężczyznę jedynego jej znanego, szukając w jego ciemnym spojrzeniu jakiejś aprobaty. W końcu potrzebowała jej całe życie, więc dlaczego teraz miałoby być inaczej?
Poza tym… nie ma innego wyjścia jak uśmiechać się i w milczeniu dolewać im kolejne litry alkoholu.