: 2021-06-15, 21:25
Na twarzy Lavy zdziwienie mieszkało się z lekkim przerażeniem, gdy Charlotte zakryła twarz dłońmi. Nie wiedziała, co powiedzieć, a reakcja przyjaciółki naprawdę nią wstrząsnęła. W tym momencie zwątpiła we wszystko, co do tej pory słyszała oraz w to, co zdołała sama przeanalizować. Gdyby to była jej decyzja, prawdopodobnie nie wahałaby się, nawet nie powiedziałaby ojcu dziecka, podjęłaby tę decyzję sama, nie chcąc czuć tych wszystkich sprzecznych emocji oraz obaw tak jak czuła Charlotte. To była jednak trudna decyzja, a świadomość tego, że trzeba będzie z nią żyć, była w jakiś sposób przytłaczająca.
– Charlotte, nie mów tak. – pokręciła lekko głową, wyciągając rękę, by pogładzić jej ramię i spróbować ją jakkolwiek wesprzeć.
– Po pierwsze, skoro od początku chciałaś je zatrzymać, to skąd nagle taki pomysł? Po drugie… tylko proszę, nie bierz tego do siebie, masz jeszcze czas, by zmienić zdanie. Będę cię wspierać w każdej decyzji. Myślę, że Blake również, chociaż nie mam prawa się za niego wypowiadać. – dodała cicho, spoglądając na nią spod zmarszczonych i brwi. Nie była pewna, w którym tygodniu ciąży Charlotte jest, ale… skoro już zdążyła się z tym faktem oswoić, omówić sprawę z Blejkiem i siostrą, a także podjąć takie kroki, jak wypisanie się z siłowni, musiało to oznaczać, że wiedziała już od kilku tygodni. Co mogło oznaczać, że na zmianę decyzji mogło być za późno.
– Rozumiem. Blake jest dorosły, myślę, że rozumie, na co się decyduje. – przyznała i sięgnęła po swoją kawę. Biorąc pod uwagę ich rozmowę, alkohol byłby zdecydowanie lepszym wyborem, ale niestety w tym miejscu go nie podawali. Nie wyobrażała sobie też, jak Charlotte mogła sobie radzić z tym wszystkim, bez czegoś mocniejszego, co może nieco by jej pomogło. Musiała znaleźć jednak inny sposób i jak najszybciej poukładać swoje sprawy, bo stres na pewno nie sprzyjał rozwojowi dziecka. Nie jej zadaniem jednak w tej chwili było wypominanie przyjaciółce takich rzeczy, czy zwracanie jej uwagi na jej stan. Musiała się z tym wszystkim najpierw zmierzyć, a Lava była przy niej, by jakkolwiek, chociaż odrobinę, jej pomóc.
– Musisz wiedzieć, że bardzo bym chciała, żeby cię poznał, bo zdążyłam mu już opowiedzieć, jak wymiatamy na sali treningowej. I również się cieszę, że się tak ułożyło, Lottie. – odparła z uśmiechem. Nawet jeśli chciała, nie potrafiła teraz cieszyć się swoim szczęściem, sprawa Charlotte pochłonęła ją bez reszty.
– Mam nadzieję, że u ciebie też się wszystko ułoży. I niedługo się spotkamy. Może nawet we czwórkę? A jeśli nie to, to trudno. Ale pamiętaj... i nie wywracaj oczami, bo będę to ciągle powtarzać. Jestem i będę przy tobie, więc jeśli tylko coś będzie się działo, będziesz potrzebować pomocy, wsparcia, rozmowy, lodów w środku nocy, dawaj mi, proszę, znać. – spojrzała na nią wzrokiem nieznoszącym sprzeciwu i przechyliła delikatnie głowę, mając nadzieję, że blondynka pozwoli sobie pomóc.
– Charlotte, nie mów tak. – pokręciła lekko głową, wyciągając rękę, by pogładzić jej ramię i spróbować ją jakkolwiek wesprzeć.
– Po pierwsze, skoro od początku chciałaś je zatrzymać, to skąd nagle taki pomysł? Po drugie… tylko proszę, nie bierz tego do siebie, masz jeszcze czas, by zmienić zdanie. Będę cię wspierać w każdej decyzji. Myślę, że Blake również, chociaż nie mam prawa się za niego wypowiadać. – dodała cicho, spoglądając na nią spod zmarszczonych i brwi. Nie była pewna, w którym tygodniu ciąży Charlotte jest, ale… skoro już zdążyła się z tym faktem oswoić, omówić sprawę z Blejkiem i siostrą, a także podjąć takie kroki, jak wypisanie się z siłowni, musiało to oznaczać, że wiedziała już od kilku tygodni. Co mogło oznaczać, że na zmianę decyzji mogło być za późno.
– Rozumiem. Blake jest dorosły, myślę, że rozumie, na co się decyduje. – przyznała i sięgnęła po swoją kawę. Biorąc pod uwagę ich rozmowę, alkohol byłby zdecydowanie lepszym wyborem, ale niestety w tym miejscu go nie podawali. Nie wyobrażała sobie też, jak Charlotte mogła sobie radzić z tym wszystkim, bez czegoś mocniejszego, co może nieco by jej pomogło. Musiała znaleźć jednak inny sposób i jak najszybciej poukładać swoje sprawy, bo stres na pewno nie sprzyjał rozwojowi dziecka. Nie jej zadaniem jednak w tej chwili było wypominanie przyjaciółce takich rzeczy, czy zwracanie jej uwagi na jej stan. Musiała się z tym wszystkim najpierw zmierzyć, a Lava była przy niej, by jakkolwiek, chociaż odrobinę, jej pomóc.
– Musisz wiedzieć, że bardzo bym chciała, żeby cię poznał, bo zdążyłam mu już opowiedzieć, jak wymiatamy na sali treningowej. I również się cieszę, że się tak ułożyło, Lottie. – odparła z uśmiechem. Nawet jeśli chciała, nie potrafiła teraz cieszyć się swoim szczęściem, sprawa Charlotte pochłonęła ją bez reszty.
– Mam nadzieję, że u ciebie też się wszystko ułoży. I niedługo się spotkamy. Może nawet we czwórkę? A jeśli nie to, to trudno. Ale pamiętaj... i nie wywracaj oczami, bo będę to ciągle powtarzać. Jestem i będę przy tobie, więc jeśli tylko coś będzie się działo, będziesz potrzebować pomocy, wsparcia, rozmowy, lodów w środku nocy, dawaj mi, proszę, znać. – spojrzała na nią wzrokiem nieznoszącym sprzeciwu i przechyliła delikatnie głowę, mając nadzieję, że blondynka pozwoli sobie pomóc.