–
To nie było miłe Georgia – a mówiąc to wyglądał jak
ten pan z gifa, tak to sobie wyobrażam, totalnie. –
Akurat kto jak kto, ale ja mam o kim myśleć i nie ma w tym miejsca na żaden egoizm – dobrze chociaż, że na głos nie powiedział kogo konkretnie miał tu na myśli, bo gdyby usłyszał siebie samego mówiącego o dzieciach, zaraz po tym jak pięć razy zapomniał, że z nim mieszkają, przez dwa tygodnie nie pamiętał żeby dorobić wystarczająco dużo kluczy, a potem zamknął raz drzwi od środka i usnął w salonie, budząc się prawie w środku nocy, gdy Laura i Laurence pojechali już do matki to... wyśmiałby samego siebie. I z tego miejsca, gdyby tylko Gia o wszystkich tych rzeczach wiedziała, powinna zrobić to samo.
–
Uważaj na słowa – jego cierpliwość właśnie została poddana pierwszej próbie, w efekcie czego wycedził przez zęby trzy krótkie słowa, nie mając zamiaru wdawać się w niepotrzebną teraz dyskusję, w której próbowałby zapewne nauczyć Georgię jakich słów nie powinna w rozmowach z nim używać. Pośród nich zdecydowanie były te dwa określenia, których choć czasem bywał wobec siebie krytyczny, sam by raczej opisując siebie nie użył. Zresztą kto potrafi przyznać się do tego, że jest
dupkiem i
tchórzem? Takie osoby w ogóle istnieją? –
Nie –
och brawo za szczerość Judasz, ale chyba teraz, w takich okolicznościach, ta jest trochę nie na miejscu, czyż nie? I kiedy tylko uświadomił sobie jak źle to zabrzmiało (a to nastąpiło wyjątkowo szybko), od razu się poprawił: –
Znaczy tak, masz rację, zasługujesz. I przeszłoby mi to przez myśl, jestem pewien – ale? Och do cholery, tu musiało być jakieś
ale, nie bez powodu nagle tak przerwał, dalej stojąc przed nią z otwartą buzią, zupełnie tak, jakby chciał coś jeszcze dodać! –
Ale nie odzywaliśmy się do siebie, też milczałaś, żadne z nas nie wyszło z inicjatywą jakiejkolwiek rozmowy – i to właśnie wtedy, gdy z jej ust padło słowo
ghosting, zmarszczył po raz kolejny brwi, pozwalając by te wygięły się w nienaturalny łuk. Nie był do końca pewien czy to on sam nie rozumie określenia jakiego właśnie użyła, czy zwyczajnie pojmuje je niż Georgia, ale jedno było pewne - tutaj musiał zaprzeczyć. –
Przesadzasz Gia – rzucił ostro, nie spodziewając się po sobie takiego tonu głosu. –
Rozumiem jakbym jeszcze nie odpisywał na twoje wiadomości, ale, do cholery, żadnych nawet nie było! A jak już się odezwałaś dzisiaj to od razu odpisałem, prawda? Gdzie Ty tu widzisz, kurwa, ghosting? – nie wiedział czy to ten moment, w którym dla potwierdzenia swojego argumentu powinien wyciągnąć telefon i pokazać jej smsy, które tego samego dnia wymienili, a przy okazji tindera, gdzie na ostatnią wiadomość od Zary też już nie odpisał. –
Jakich konkluzji? Nie rozśmieszaj mnie – a jednak sam zaśmiał się takim gorzkim, gardłowym śmiechem. Totalnie wymuszonym. –
Skoro przestałem jej odpisywać to sam widzę w tym jedną konkluzję - nie interesowało mnie nic więcej. Ale jeśli wy widzicie w tym coś więcej, to nie mam pytań – w geście zrezygnowania uniósł do góry obie ręce, odchodząc wreszcie od kuchennej wyspy, trochę celowo zwiększając między nimi dystans. –
Nie uważam, żebym musiał się jeszcze jakoś tłumaczyć – bo broni się tylko winny, nie? Jakoś tak to szło. –
Skoro sprawa jest jasna to przyjadę któregoś dnia po swoje rzeczy, daj znać kiedy masz wolne. A teraz możesz zabrać swoje, droga wolna – dla potwierdzenia własnych słów wskazał ręką w stronę drzwi do garderoby, w której co najmniej jedną półkę przygotował kiedyś na rzeczy Georgii.