WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!
Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina
Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.
INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.
DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!
UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.
dreamy seattle
dreamy seattle
-
-
Wejście do klubu nawet się jej podobało. Miało swój klimacik. Powoli przechodziła dalej obserwując otoczenie. Wszelkie pogwizdywanie w jej kierunku zbywała. Totalnie olewała komentarze i udawała, że ich nie słyszy. Właściwie można powiedzieć, że faktycznie ich nie słyszała, a może bardziej nie słuchała. Łatwiej było nie zwracać na nie uwagi i totalnie olać idąc dalej. W końcu dodreptała do baru i przysiadła na jednym z hokerów. Zamówiła sobie klasyczne mojito i obserwowała proces twórczy barmana stojącego za ladą. Cierpliwie czekała co jakiś czas zerkając na własny zegarek. Rozglądała się po sali zaraz wracając wzrokiem do barmana. Gdy w końcu otrzymała drink zamieszała go słomką i spróbowała. Skrzywiła się nieco, bo rumu było tam stanowczo za dużo. Proporcje kiepskie.
- Nie dość, że trzeba czekać wieki, to i smak zrąbany. Po takim drinku odechciewa się pić. - Powiedziała właściwie do siebie, ale na głos. Choć barman zdążył już od niej odejść. Uporczywie zaczęła mieszać w szklance pokruszony lód. - No dalej, weź się rozpuść by trochę zniwelować tą moc. Ble. - skrzywiła się na samą myśl o spróbowaniu kolejnego łyka drinka.
-
Bary to trochę były takie same wszędzie. Powinien znać więcej różnic, ale nawet widząc wszystko od kuchni, wiedział, że większe znaczenie ma to, jak wyglądał barman niż to, co robił. Przynajmniej dla większości pijanych ludzi, którzy przyszli się tutaj tylko zabawić. Dla Hale było zgoła inaczej, ale mógł zrzucić to na karb jej zboczenia zawodowego. Z rozbawieniem obserwował jej skrzywienie gdy spróbowała drinka, chowając swój uśmiech za krawędzią szklanki. Przyszedł tutaj tylko na chwilę, ale patrząc na długość jej sukienki, mógł zostać chwilę dłużej - a nawet się przysiąść. Poniekąd.
- Po raz pierwszy widzę, żeby ktoś narzekał na to, że w drinku za pięć dolców dostał alkoholu za dziesięć - odpowiedział z łobuzerskim uśmiechem, gdy usłyszał jej głośny komentarz.
Barman zmierzył wzrokiem najpierw ją, a potem jego. Może odpowiedziałby coś na jej zgryźliwy komentarz, ale gdy Monroe podszedł bliżej, przysiadając się na hokerze, zajął się sprzątaniem drugiej strony baru, uznając, że lepiej się nie mieszać.
- W gorszych miejscach dostaniesz go mniej - zauważył, machając ręką do uciekającego współpracownika, który skinął głową i sięgnął po butelkę wódki.
Nie był z tych, którzy codziennie pili to samo. Wręcz przeciwnie, lubił być zaskakiwany, więc na jego widok na ogół wystarczyło przyrządzić mu coś dobrego, a nie koniecznie sprawdzać w notatniku co życzył sobie, żeby podawano mu na wejściu.
Wódka na lodzie w szklance przesunęła się po blacie, trafiając do jego dłoni. Jemu nie przeszkadzała moc. Nie lubił drinków, lubił czuć to, co pije, zamiast rozwadniać to słodkimi napojami.
- Ale faktycznie, beznadziejna obsługa, skoro musiałaś długo czekać - cmoknął.
-
- Gdybym chciała czuć alkohol, to zamówiłabym whisky z lodem, lub szoty z czystej, a do popicia tylko wodę. Szkoda alkoholu na złego drinka, bo ja wydam pięć dolców i nie więcej, bo będę miała dość po jednym. Jeśli drink byłby zrobiony poprawnie, to wydałabym nawet dwadzieścia pięć dolców na w sumie pięć drinków, a bar byłby zarobiony a nie stratny. Gdy nie czuć alkoholu ludzie więcej biorą, więc i zyski się zwiększają. Wydaje mi się to prostą kalkulacją. W gorszych miejscach naleją ci rozrobionego spirytusu zamiast wódki aby zaoszczędzić. - odparła spokojnie przy czym uśmiechnęła się uroczo i zatrzepotała rzęskami w nieco bardziej ironicznym geście. Obróciła się całkiem w kierunku mężczyzny a drinka złapała w łapkę by nadal go sobie mieszać, a i mieć go nadal na widoku. Nie musiała już wtedy jednak zasłaniać sobie owej szklaneczki. Słomką zaczęła ugniatać bardziej miętę, aby puściła więcej aromatów. Tak samo zrobiła z limonką. Raz jeszcze zamieszała i spróbowała.
- Dobra, przy przemęczeniu składników już jakoś ujdzie. - cmoknęła cichutko.
-
Popijał swój alkohol z lodem, gdy rozwodziła się na temat drinków. W jednej chwili zrozumiał, że znała się na tym znacznie lepiej od niego i nie było sensu wchodzić w głębszą dyskusję na ten temat. On lubił alkohol w formie czystej, więc taki za mocny drink pewnie przypadłby mu do gustu bardziej niż to, czego oczekiwała - czyli coś normalnego.
Machnął ręką barmanowi, gdy skończyła mówić. Ten podszedł szybko do lady.
- Zrób pani coś, co nie wali spirolem na kilometr - powiedział krótko, doczekując się natychmiastowej reakcji. Mężczyzna kiwnął głową i wycofał się, żeby zabrać się do roboty.
Oczywiście miał świadomość tego, że jej drink pewnie nie walił dosłownie spirolem, ale znaczenia za mocny barman mógł się domyślić. Po chwili, która trwała dwukrotnie krócej niż gdy zamawiała poprzedniego drinka, stanęła przy niej druga szklanka z nowo przyrządzonym drinkiem.
- Wydajesz się znać na rzeczy - stwierdził, zerkając na drugiego drinka. Wyglądały tak samo, więc to ona musiała ocenić, czy faktycznie barman tym razem się postarał. - Pracujesz w branży?
-
Blondynka ponownie przykryła dłonią szklankę odwracając wzrok w kierunku barmana. Jej uważny wzrok obserwował każdy jego ruch. Widziała, że tym razem nie dość, że przyspieszył swoje ruchy to i faktycznie użył mniej rumu niż poprzednio. To dobrze. Szkoda tylko, że ktoś musiał go pogonić. Wróciła wzrokiem do swojego rozmówcy. Uśmiechnęła się delikatnie odstawiając szklankę z pierwszym drinkiem i biorąc do łapek nowy. Odruchowo go zamieszła, aby mieć pewność, że wszystko odpowiednio się ułoży i dopiero spróbowała. Pokiwała głową.
- Teraz znacznie lepszy. - przyznała z uznaniem. Uśmiechnęła się ponownie poprawiając na hokerze. - Tak. Jestem barmanką. Jak mniemam pan nie jest byle kim z klubu. Czy trafiłam na właściciela? - uśmiechnęła się przebiegle. Umiała dedukowac. Barman nie skakał by tak przy zwykłym kliencie. Zmrużyła swoje oczka sącząc drinka.
-
- Cieszę się - odparł, samemu popijając swoją wódkę na lodzie.
Słodkie dziewczyny lubiły słodkie drinki, nie dziwiło go to zbytnio. A ona choć nie próbowała prezentować się na słodką, trochę ją jako taką postrzegał. Ani białe włosy, ani mnogość tatuaży nie zmieniała jego odbioru. Może dlatego, że był bucem, który lubił kobiety uprzedmiotawiać, ale jednocześnie potrafił to bardzo skutecznie ukrywać. Charyzmatyczny uśmiech przyklejony miał w końcu do twarzy, a ten tylko poszerzył się, gdy odgadła jego rolę w tym całym przedstawieniu.
- Niezły smak, niezłe oko - przyznał łobuzersko, kiwając jej głową z uznaniem. - Zna się na drinkach i na mężczyznach, to dopiero przyjemna kombinacja.
Zorientował się, że barman stoi przed nimi, nie dając im odrobiny prywatności. Mężczyzna czekał na jakąkolwiek komendę, potwierdzenie, że drink był dobry lub rozkaz zrobienia następnego. Monroe machnął mu ręką, każąc sobie pójść, bo nie potrzebował widowiska do jego rozmowy z Kirą, Wokół na szczęście nikt się nie pałętał i choć w klubie, szczególnie na parkiecie ludzi gromadziło się sporo, to przy ich barze mieli chwilę dla siebie.
- Właściciel którego klubu ma tyle szczęścia, żeby mieć taką kobietę za barową ladą? - zagadnął, ot, tak o, nie spodziewając się odpowiedzi, a już na pewno nie spodziewając się Dragona, który był bezpośrednią konkurencją- i dla Rapture, i dla ich organizacji.
-
Czy White pijała tylko słodkie drinki? Stanowczo nie. Szoty wódki, popijanie czystej whisky z lodem, czy też wytrawne piwa... Nic z tych rzeczy nie było jej obce. Wszystko zależało od sytuacji, humoru. Teraz jednak padło na klasycznego drinka, który był niezwykle łatwy w wykonaniu, a mimo wszystko potrafiła wyciągnąć wiele informacji obserwując tego, kto go wykonywał. Słysząc niejako komplement co do niezłego smaku i oka zaczesała kosmyk włosów za ucho uśmiechając się delikatnie.
- Bycie barmanem do czegoś zobowiązuje - zaśmiała się niezwykle delikatnie. Upiła kolejny łyczek drinka i zaczęła bawić się słomką mieszając go delikatnie. Ot zajmowała czymś własne łapki. Cwaniacki uśmieszek znów pojawił się na jej twarzy. Przygryzła niewinnie dolną wargę, cichutko cmoknęła przy tej okazji.
- Czy to ważne? Poza tym... Poznałeś tylko mój smak i oko, zaś nie umiejętności. Więc ciężko stwierdzić, czy mój pracodawca ma farta czy też nie. - Blondynka uśmiechnęła się niewinnie.
-
Kolejna rzecz, którą postanowił nie chwalić się przed Kirą, coby nie wyjść na chama i prostaka, którym faktycznie był.
Nie umknęło jego uwadze to, że nie podzieliła się z nim miejscem swojej pracy. Może nie chciała, żeby oceniał ją przez jej pryzmat, czego akurat nie planował robić. Człowiek nie zawsze wybierał sobie takie miejsce pracy, jakie było dla niego idealne. W tym zawodzie wystarczyło, że płacili dobrze, ochrona działała sprawnie i klienci nie narzucali się za mocno. Wszystko inne musiało być podobne gdziekolwiek.
- Mogę poznać też umiejętności - zaproponował, uśmiechając się pod nosem. Wskazał ręką bar, przy którym siedzieli, który obsługiwała już jedna osoba, ale druga zmieściłaby się bez problemu. Zresztą, nie miałby serca kazać jej robić drinki dla kogokolwiek poza sobą. - Pokaż, co potrafisz. Ja ocenię.
Nie znał się na drinkach, ale był w tej pozycji, w której mógł pozwolić sobie na takie propozycje, ignorując kodeks pracy, przepisy BHP i całe to gówno, które znać musieli ludzie inteligentniejsi od niego. Ich teraz przecież tu nie było.
-
Fakt, iż nie podzieliła się nazwą swojego miejsca pracy wynikał akurat z zupełnie innego powodu, niż można by było zakładać. Pierwszą myślą, owszem, jest właśnie to, że mogła się bać oceniania przez pryzmat tego, gdzie pracuje. Niejako była to przykrywka dla jej właściwych motywów. Blondynka jako barmanka w Dragonie miała zawsze oczy i uszy szeroko otwarte. Nastawiona na odbiór i analizę otrzymanych informacji. Nie ukryło się więc przed nią, iż nowy klub posiada drugie dno. Choć nie wiedziała wszystkiego, to jednak oznajmianie wszem i wobec, że polazła na przeszpiegi prywatne, mogłoby nie być zbyt pozytywnie przyjęte. Czasami lepiej grać głupią blondynkę.
No i w tym momencie sprawa się niecko zaczęła komplikować. Teraz jeszcze mogła być jedynie gościem, który odwiedził nowy klub. Być blondynką, która nie ma pojęcia o niczym innym. Zwykłą barmanką gdzieś z nieznanego, nic nieznaczącego miejsca. Stanięcie jednak za cudzym barem mogło nieco skomplikować sytuację. Nigdy nie wiadomo kto krąży po klubie, czy ją znają, czy też nie z Dragon. Przygryzła dolną wargę w chwilowym zamyśleniu szybko analizując zaistniałą sytuację i potencjalne konsekwencje oraz możliwości wyjścia z tego w jednym kawałku. Rozejrzała się sprawdzając, czy w pobliży nie widzi żadnej znajomej twarzyczki, a gdy uznała, że jest ok wstała z hokera poprawiając sukienkę i upijając jeszcze łyk swojego drinka.
- Niech będzie. Pokarzę małe co nieco. - White puściła mu oczko po czym z drinkiem weszła za bar. Postawiła swoją szklaneczkę, zdjęła skórzaną kurtkę zwijając ją w rulonik i odkładając na wolną półeczkę, by nie przeszkadzała. Wpierw uważnie się rozejrzała zapamiętując gdzie co jest. Przesunęła sobie dwie szklanki bliżej, zgarnęła potrzebne jej rzeczy do przygotowywania drinków i ustawiła pod siebie. Zerknęła do lodóweczki, sprawdziła jaką mają kostkarkę i wtedy zatrzymała się, by zastanowić się nad drinkiem. On pił teraz czystą z lodem. Coś wyrazistego. Niech i tak będzie. Dosłownie po króciutkiej chwili złapała shaker i wrzuciła kilka kostek lodu. Sprawnie go zamknęła i zaczęła jedną dłonią go podrzucać. Chciała, by się schłodził, ale zarazem potrzebowała drugiej ręki do zgarnięcia potrzebnego alkoholu. Shaker wirował w powietrzu gdy naszykowała sobie butelkę z wódką, blue curasao i limonkę. Odstawiła shaker otwierając go. Sprawnie przekroiła limonkę wyciskając sok z obu połówek do środka. Złapała butelkę wódki za szyjkę. Przerzuciła sobie od dołu, pod pachą w górę, nad ramieniem. Złapała ponownie za szyjkę i nalała wódki do shakera. Zaraz potem sięgnęła po blue curasao by również podrzuciła, ale następnie przeturlała po ręku by ostatecznie postawić na dłoni. Znów podrzuciła, złapała za szyjkę i również dodała do shakera. Odstawiła butelkę, naczynie zamknęła i trzymając palcami jednej dłoni zarówno wieczko jak i dolną część zaczęła mieszać energicznie składniki. Wolną dłonią sięgnęła po cztery kieliszki do szotów by rozlać w nich klasyczne kamikaze i podstawić pod nos mężczyzny.
- Nawet prosty i mocny drink da się urozmaicić, a zarazem zrobić szybko. - puściła mu oczko i napiła się swojego mojito.
-
- Chętnie zobaczę - odrzucił, obserwując, jak podnosi się z miejsca i poprawia sukienkę.
Dłonią machnął w kierunku barmana, uspokajając go wzrokiem gdy skierowała się na drugą stronę lady, tym samym przekazując, że wszystko było w porządku. Po tym geście nie ośmieliłby się choćby spojrzeć na nią krytycznie, bez względu na to, co sobie myślał.
Obserwował jej podniebne akrobacje przy użyciu shakera. Wątpił, by obserwujący to kątem oka, zatrudniony na tym miejscu barman umiał to samo - z drugiej strony, mógł po prostu nie popisywać się swoimi umiejętnościami dla byle kogo. Nie zatrudniał go, nie był na rozmowie rekrutacyjnej i nie kazał mu pokazywać cyrkowych sztuczek. Musiał jednak przyznać, że kobieta przyciągała spojrzenia bardziej, niż gdyby po prostu, po cichu zrobiła to co do niej należało. Więcej osób obejrzało się w kierunku baru, obserwując jej poczynania razem z nim.
Gdy rozlała wszystkie cztery shoty, zaklaskał teatralnie, choć w jego geście nie było szyderstwa.
- Czarna magia - potwierdził, chętnie sięgając po jednego z shotów i wypijając go na raz. Smakował interesująco - gdyby znał się jakkolwiek na tym, co właśnie uczyniła, mógłby skomentować to w barwny sposób, wyczuć nutki różnych elementów, na które składowało się kamikaze. Ale w tej kwestii nie należał do osób elokwentnych. - I teraz wszystkie cztery ja mam wypić?
Parsknął śmiechem, podsuwając jej jeden kieliszek. Jedno kamikaze w końcu nie mogło jej zaszkodzić, a, wbrew temu, po której stronie baru stanęła, nie była w pracy. Nie mogła wymówić się służbową odpowiedzialnością, jak pewnie zrobiłaby to gdyby dosiadł się do niej w miejscu, w którym pracowała.
- Opowiedz coś o sobie - poprosił, bez względu na to, czy zgodziła się na shota, czy nie,
-
Osobą barmana za ladą w ogóle się nie przejmowała. Skoro rozmawiała z właścicielem to ten nawet naskoczyć by jej nie mógł. A gdyby próbował to sama bardzo szybko sprowadziłaby go parteru. Wolała mimo wszystko tego nie robić, więc cieszyła się, iż był potulnym barankiem w danym momencie. Robiła po prostu swoje. Osobiście uważała, iż ten minimalistyczny pokaz nie jest niczym szczególnym. Jedne z prostszych czynności, które mimo wszystko przyciągają wzrok. Krótkie, szybkie tricki, dzięki którym mogła mieć wolną jedną rękę aby po coś sięgnąć. To przyśpieszało jej czas wykonania drinka.
- Czarna magia... - zaśmiała się delikatnie. - Uznajmy, że jestem czarownicą w takim razie, bo to były najprostsze zaklęcia z mojego repertuaru. - Puściła mu oczko i sięgnęła po zaproponowanego shota. W pracy nie była, więc mogła sobie pozwolić. O tyle dobrze, że nie miała do dyspozycji wszystkich czterech. Kamikaze bywało złudne niczym fatamorgana. Wypiła shota na raz i odstawiła kieliszek.
- W teorii wypija się wszystkie cztery po kolei. Jednak nazwa kamikaze chyba wystarczająco dużo sugeruje czym to może się skończyć. - Paluszkiem znacząco przesunęła drugi kieliszek w jego kierunku a sobie bezczelnie przywłaszczyła ostatni. Niech będzie już pół na pół.
- Mówią na mnie White. Gdy stoję za barem tylko tak się mnie nazywa. Jestem barmanką po szkoleniach. Nie pytaj tylko gdzie jeszcze tatuaży nie posiadam, bo ci nie powiem. Jestem samotną blondynką mieszkającą w Chinetown. Nie mam kotów w mieszkaniu. - zaśmiała się i podrapała po karku nieco zakłopotana. - Wybacz. Lepiej wyjdę za baru. Jak za nim stoję to mimo wszystko czuję się jak w pracy, a przy tym przyzwyczajona jestem do najczęściej zadawanych pytań, że w sumie nie wiem co mam ci o sobie opowiedzieć. - wypiła shota, odstawiła kieliszek i po zgarnięciu swojego poprzedniego drinka wróciła na hoker. Usadowiła się wygodnie zakładając nogę na nogę. Oczywiście nie zapomniała o swojej skórzanej kurtce, którą teraz przewiesiła sobie przez nogi przysłaniając je tym samym.
-
Może gdyby imprezowali, sięgnąłby po wszystkie shoty i wypił je jeden po drugim, jak nakazywała zasada. Miał mocną głowę, ale nie było to coś, czym powinien się chwalić. Szklanka z trunkiem często bywała w jego rękach i picie szybko przestało być ekonomiczne, gdy alkohol krążył w jego żyłach non stop. Czasem brakowało mu szczeniackich czasów, gdy potrafił upić się jednym winem za dwa dolce.
Z drugiej strony, od dawna nie musiał cierpieć już na brak pieniędzy, a i to wino za dwa dolce zwykle kradł, bo tak było prościej.
Uśmiechnął się, biorąc drugiego shota, zadowolony z tego, że dała się namówić. Nie ufał ludziom, którzy nie pili shotów w barach, jakkolwiek by to nie brzmiało.
- Widzę, że listę masz przygotowaną - kiwnął głową z rozbawieniem, słysząc listę odpowiedzi na pytania, których nie zadał i w przypadku niektórych nawet nie wpadłby na to, żeby o takie rzeczy spytać. - Czemu ludzie pytają, czy masz koty?
Pokręcił głową z niezrozumieniem, upijając łyka wódki i odstawiając szkło na blat.
Poklepał dłonią siedzisko hokera, na którym siedziała wcześniej, tym samym zachęcając ją do wyjścia. Jemu było to bez różnicy, ale faktycznie pracujący dziś barman pewnie ucieszył się, że wreszcie sam jest na stanowisku i nikt nie patrzy mu na ręce.
- Czyli wszystkie pytania, jakie mam pewnie słyszałaś już tysiąc razy - stwierdził, uśmiechając się pod nosem. Obrócił się w miejscu gdy wróciła na swoje, tak, by móc ją lepiej obserwować. - To co chciałabyś o sobie powiedzieć,o co nikt nigdy nie pyta?
-
Oboje w takim razie mogli się pochwalić mocnymi głowami. Mimo wszystko nie często sięgała po alkohol. Drinki mogła robić, ale z ich piciem bywało różnie. Na rodzinnych imprezach ona po prostu szykowała walcząc z braciszkiem o to, które z nich robi lepsze napitki.
- Pytają, bo odrzucam wszelkie zaloty. Pytają więc, czy jestem kociarą - zaśmiał się nieco.rozbawiona tłumacząc to konkretne pytanie. Padało w sumie dość często. Upiła drinka i uniosła brwi nieco zaskoczona. Takiego pytania się nie spodziewała. Zamieszkała drinka w chwilowym zamyśleniu.
- Nie oglądam horrorów, bo są przewidywalne i właściwie są komedią w porównaniu do prawdziwego życia? - rzuciła po chwili i zaśmiała się lekko. Zaczęła włosy za ucho. - Przepraszam, nie wiem co mogłabym ci jeszcze powiedzieć. Nie umiem o sobie opowiadać. - Dziwnie się czuła w tym momencie. Ta rozmowa przebiegała inaczej niż zwykle. Może to kwestia tego, że rozmawiała z właścicielem klubu? Sam w sumiennie widziała. Upiła kolejny łyk alkoholu.
-
Widział, że jest niedostępna. Nie musiała mu nawet tego mówić, nie musiała żartować o końskich zalotach. Przeczuwał to gdy tylko wszedł do tego samego pomiezczenia, w którym siedziała przy barze. Pomimo krótkiej sukienki i opadających wzdłuż łopatek, długich włosów, nie zachęcała nikogo świadomiie. Była sobą, była silna, była niezależna i żaden podrzędny facet przy barze nie był w staniej jej zdobyć.
Jak dobrze,że on nie uważał, by był podrzędny.
- To brzmi, jakby twoje życie było horrorem - odparł, zgodnie z tym, co przyszło mu na myśl.
Podchwycił wzrok barmana. Wskazał ręką ich cztery, puste kieliszki, które zabrał niemal od razu, zabierając się za przyrządzenie zastępstwa.
-Nie masz za co przepraszać - odpowiedział pocieszająco. Przekrzywił lekko głowę, studiując ją spojrzeniem. Nie wydawała mu się ani głupia, ani naiwna czy łatwa. Ot, doświadczona życiem.
A które z nich nie było?
- Może sprawdzimy znów jego jakość? - spytał z łobuzerskim uśmiechem, gdy barman stojący po drugiej stronie lady postawił im przed nosami kolejne, cztery wypełnione alkoholem kieliszki. Nie wątpił, że ten przyglądał mu się w przerażeniu, spodziewając zwolnienia tuż po wystawieniu negatywnej opinii. Udawał, że go nie widzi.
Sięgnął po kieliszek i wypił jego zawartość. Skrzywił się lekko, czując niepokojącą mieszankę smaków, której chyba nie chciał poznać.
- Co byś w tym zmieniła? - zagadnął, przysuwając się bliżej.