WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!
Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina
Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.
INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.
DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!
UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.
-
<div class="ds-tem1">
<div class="ds-tem2">
<div class="ds-tem3">Sabat
<div class="ds-tem4">wnętrze krypty</div></div><div class="tem-in"> <br>
Wnętrze krypty owiane jest dozą tajemnicy i mroku. Na próżno szukać w nim okiennic, przepuszczających do środka światło nielicznych, cmentarnych latarni. Wszystko jest brudne i zakurzone. W pierwszym pomieszczeniu leżą trzy trumny i przejścia do kolejnych pokoi. Z kryptą wiąże się pewna historia – w 1773 roku zamordowano w niej ostatnie pokolenie czarownic z tego rejonu. Krwawa jatka rozpoczęła się po zamknięciu ciężkich drzwi. Łowcy byli bezlitośni. Mówią, że czerwone ślady na ścianach to nadal pozostałości po wiedźmach.
</div></div>
</div></div></table>
-
<div class="ds-tem1">
<div class="ds-tem2">
<div class="ds-tem3">Sabat
<div class="ds-tem4">ingerencja mg</div></div><div class="tem-in">
Po wypiciu zielonego eliksiru czujecie ogólne rozluźnienie. Wspólnie odgadujecie hasło, a gdy wypowiadacie je na głos, drzwi do krypty otwierają się z głośnym skrzypnięciem. Nie macie pojęcia, czy ktoś popchnął je od środka, czy jest to sprawka sił nadprzyrodzonych. Otoczenie niewątpliwie wzbudza niepokój nawet najodważniejszych uczestników zabawy. Dopada Was fala nieprzyjemnego zapachu i chmura kurzu. Ostrożnie wchodzicie do środka - teraz już za późno, aby się wycofać. Widzicie sześć zapalonych świec - zostały ułożone w kształcie okręgu. Każde z Was siada na przeciwko jednej świecy. Wasze twarze oświetlone są jedynie przez niewielkie płomienie. To chyba dobry czas, aby się poznać - finalnie jesteście grupą nieznajomych.
<br><br>
MG nie daje wam żadnych wyborów - póki co. Macie dwa dni na rozpoczęcie gry, pamiętajcie o aktywności. Kolejny post pojawi się w niedzielny wieczór. Bądźcie czujni!
</div>
</div>
</div></div></table>
-
Pojawiła się o ustalonym czasie w ustalonym miejscu, posłusznie wypiła zielony napój (czy to absynt? Miała ogromną nadzieję, że to coś super wyskokowego, bo zabawa na fazie była zabawniejsza, wiadomo; była tym dzieckiem, które mimo ostrzeżeń rodziców tylko chętniej brało cukierki od nieznajomych), a potem aktywnie wzięła udział w wymyślaniu hasła. W międzyczasie pewnie poznała choć część imion pozostałych uczestników zabawy. W końcu wykrzyknęli zgodnym chórem:
- Czarownica! - i drzwi krypty otworzyły się. Pinkie bardzo nie chciała wchodzić jako pierwsza, ale kiedy już ktoś przejął tę rolę, to wcisnęła się do środka czym prędzej, może nawet czmychając pod czyimś łokciem. Zajęła miejsce przy jednej ze świec i poczekała, aż zrobią to inni, a potem rozejrzała się po ich twarzach, które wyglądały niesamowicie tajemniczo, kiedy z dołu padały na nie światła płomieni.
- Ależ to ekscytujące! - szepnęła dosyć głośno, bo choć nie chciała psuć atmosfery głośnym gadaniem, to jednak pragnęła, aby każdy ją usłyszał. Uniosła głowę i na chwilę zapatrzyła się w sufit. - Myślicie, że dostaniemy więcej eliksirów? - poruszyła brwiami, bo chyba każdy dobrze wiedział, co się kryło pod słowem eliksir.
-
..........Cholera, kogo ona oszukuje?
..........Skoro jednak powiedziała a, teraz czas powiedzieć b. Już za późno, aby się wycofać; za późno, aby wrócić do domu, przebrać się w piżamę i wskoczyć do łóżka. Idzie więc w ślad za innymi, w duchu powtarzając sobie, że za rok nie powtórzy tego błędu. Ma wrażenie, że jest już za stara na takie ekscesy i powinna taką zabawę pozostawić młodzieży, ale kiedy tak rozgląda się po innych osobach, zauważa, że najprawdopodobniej tylko dwójka jest młodsza od niej — jedyny w ich grupie chłopak oraz drobna blondynka. Dwie pozostałe kobiety są albo w jej wieku, albo odrobinę starsze. I zaczyna się zastanawiać — czy one też żałują tego, że tu przyszły? Czy, tak jak i ona, dały się namówić na to wszystko znajomemu, ale tak naprawdę chciałyby wrócić do domu? Trudno powiedzieć.
..........Te wszystkie myśli jednak rozmywają się kilka minut po tym, jak wypija ten dziwny, zielony płyn. Zakłada, że są to jakieś lekkie narkotyki — może zioło? Przynajmniej tak się czuje, jakby to było zioło.
..........— Czarownica — mówi wraz z innymi, kiedy już udaje im się odgadnąć hasło. A kiedy drzwi przed nimi stają otworem, niepewnie wchodzi do środka. I nie wie, czy wchodzi tam pierwsza, czy może ramię w ramię z inną osobą, ale już po chwili siada na jednym z wolnych miejsc, przez moment wpatrując się w znajdującą się przed nią świecę.
..........— Mam nadzieję, że nie. Mieszanie czegokolwiek — leków, narkotyków czy alkoholu — nie jest zbyt dobrym pomysłem — odpowiada, dopiero teraz rozglądając się dookoła. Lubi dobrą zabawę; lubi imprezy, alkohol, czasem nie odmawia też narkotykom, ale mimo wszystko zawsze na siebie uważa. Zawsze ma nad sobą kontrolę. A tutaj? Tutaj nie wie kompletnie nic — co wszyscy wypiją, co się wydarzy, co jeszcze będą musieli zrobić.
.............with her sweetened breath, and her tongue so mean
.............she's the angel of small death and the codeine scene
szukam pracy, będę
pracownikiem roku
sunset hill
Nie przebrała się. Postawiła dzisiaj na wygodę. Nałożyła ciemne spodnie i czarną bluzę z Frankensteinem, do tego wskoczyła w ulubione adidasy, narzuciła na plecy kurtkę przeciwdeszczową i nieduży plecak z najpotrzebniejszymi rzeczami. Halloweenowym akcentem miały być tylko sztuczne wampirze zęby, które pokazała Wyattowi dopiero przed cmentarzem. - Grrr! - Wyszczerzyła się groźnie, ale nie była w stanie dłużej utrzymać tej poważnej miny, więc zachichotała rozbawiona aż zęby wypadły jej z ust. - Ups - schowała je do kieszeni, bo w zasadzie już wypełniły swoją rolę i nie były jej potrzebne.
Próbowała subtelnie przyjrzeć się reszcie grupy. Same kobiety, na oko wszystkie starsze od nich. Ciężko było powiedzieć na ich temat coś więcej. Bez zastanowienia wypiła zawartość buteleczki, krzywiąc się lekko, bo jakoś dziwnie smakowała. - Czarownica! - Wypowiedziała hasło razem z resztą i złapała Wyatta pod ramię, kiedy mieli przejść przez bramę. Krypta wyglądała strasznie; Stella czuła się zaniepokojona, ale podobało jej się to. Właśnie po to tu przyszła, po emocje i fajne wspomnienia. Usiadła przed jedną ze świeczek, teraz dokładniej przyglądając się kobietom. - Cześć - Chyba powinni się choć trochę poznać? - Stella - przedstawiła się, bo podejrzewała, że będą musieli współpracować, żeby... Cóż, tego jeszcze nie wiedziała. Pewnie żeby rozwiązywać jakieś zagadki? - Nie no, bez przesady, chyba nie będą nam tu dawać narkotyków - zaśmiała się, bo wątpiła, żeby ta impreza okazała się aż tak szalona, ale w zasadzie mogliby puścić jakieś narkotyczne halucynogenne opary - w takim miejscu to dopiero byłoby przeżycie!
-
Samo Halloween zwykle spędzała poza domem, choć jedyną różnicą było to, że tego roku postanowiła rozdzielić się z bliźniaczką – sama już nie pamiętała, czyj był to pomysł, niemniej jednak nie miała nic przeciwko temu, nawet jeśli szła na tę imprezę zupełnie sama, tak naprawdę nie mając pojęcia, kogo tam spotka. W gruncie rzeczy nie wydawało jej się to problematyczne, w końcu – gdyby tylko chciała – w każdej chwili mogła przerwać zabawę, tak przynajmniej myślała, dopóki nie dotarła na miejsce i to wcale nie wyglądało jak typowa halloweenowa impreza. Była w grupie obcych jej ludzi, z których na oko tylko część mogła być w podobnym do niej wieku. Jakby tego było mało to jeszcze na każdego z nich czekał ten dziwny, zielony napój, co do którego mogła jedynie wyrazić nadzieję, że to nie była żadna trucizna. Wypiła to duszkiem, a potem przyjrzała się literkom, z których mieli ułożyć hasło.
– Czarownica – włączyła się do tego chórku i trzymając się gdzieś z tyłu, weszła razem z pozostałą piątką do środka. No ładnie. Siedziała właśnie w jakiejś krypcie z obcymi ludźmi. Zerknęła na blondynkę, która wyglądała dość młodo, ale jako pierwsza się przedstawiła. – Aura – rzuciła bardziej w eter własnym imieniem, a potem rozejrzała po pomieszczeniu, które – nie tylko ze względu na trzy trumny – wyglądało po prostu niepokojąco. I do tego te świece. Podeszła do jednej z nich i usiadła po turecku, zastanawiając się, czy będą uczestniczyli w jakimś seansie spirytualistycznym, czy o co u licha chodzi.
– Uch, nie byłabym tego tak pewna – skomentowała słowa Stelli z (jeszcze) rozbawieniem, bo przecież żartowała. Nawet ona nie podejrzewała, że ktoś tu próbowałby ich czymś naćpać. – To wygląda, jakbyśmy mieli zaraz przywołać kogoś z zaświatów – stwierdziła, kiwając głową na trumny, bo tak to chyba zwykle przedstawiali w filmach. Nigdy dotąd jednak nie miała potrzeby bawić się w to naprawdę.
-
-
- vii.
— Chyba zabłądziłam — mruknęła pod nosem, bardziej do samej siebie. Nie miała konkretnych oczekiwań, ale ostatnie, czego chciała, to użerać się z bandą dzieciaków, dodatkowo zachęconych i pobudzonych dziwną substancją o nie do końca znanym składzie (wybaczcie, to nie ja, to Eileen ). Normalnie uznałaby to za element wpływający na niekorzyść w kwestii powodzenia tego wydarzenia, ale pamiętała, z jakiego powodu tu była, więc raz jeszcze postanowiła zmienić tok myślenia. Jeśli miałaby sobie pluć w brodę, to dopiero po wszystkim. Tym bardziej, że tego dnia pewnie przyjdzie jej jeszcze popełnić parę nietrafionych wyborów i decyzji. Przez chwilę nawet odniosła wrażenie, że jedną dziewczynę chyba skądś kojarzyła. Nie roztrząsała tego jednak, szybko porzucając wszelkie teorie.
— Eileen — rzuciła, idąc za przykładem innych. Choć nie znała jeszcze wszystkich atrakcji, jakie na nich czekały, to podejrzewała, że największym wyzwaniem, jakie każdy będzie musiał podjąć podczas zabawy, może być zapamiętanie imion swoich współtowarzyszy. Budząca grozę atmosfera robiła swój klimat i nawet przeszedł ją po ciele delikatny dreszczyk z tym związany, gdy rozglądała się po wnętrzu krypty, aczkolwiek nie wystarczyła, aby odsunąć od siebie te podejrzenia. Przynajmniej na razie.
— No, to kto się zgłasza na ochotnika? Może jedyny męski przedstawiciel tego grona — zagaiła, rzecz jasna nawiązując do trumien, a jej wzrok, po przeniesieniu z upiornych rekwizytów, spoczął na chłopaku. Jednocześnie usta brunetki wykrzywiły się w nieprzeniknionym wyrazie. Ktoś musiał się poświęcił, skoro były tylko trzy. — Swoją drogą, twoja obecność tutaj to prawdziwy przejaw odwagi. — Pokiwała głową z pozornym uznaniem. — A może raczej głupoty — dodała na wpół żartem z sugestywnym uniesieniem brwi. Jak wiadomo, kobiety potrafiły dać popalić, kiedy przychodziło im połączyć siły w jakiejś sprawie, co dopiero czarownice.
Raz jeszcze prześlizgnęła wzrokiem po całym towarzystwie, jak i również układzie świec na ziemi, przy których mieli usiąść, jak gdyby zastanawiała się, czy wraz z dołączeniem ostatniej osoby i utworzeniem odpowiadającego okręgu, jakimś niezwykłym splotem wywołają trzęsienie ziemi czy inny kataklizm. Ostatecznie zajęła wolne miejsce przy reszcie.
-
Gdy dziewczyna zaprezentowała mu sztuczne kły, uśmiechnął się tylko lekko pod nosem i pokiwał głową. On posiadał aż dwa rekwizyty, oprócz ubioru rzecz jasna. Były to okrągłe, czarne okulary bez szkieł oraz różdżka, schowana w wewnętrznej kieszeni płaszcza.
— Prawdziwy z Ciebie krwiożerca — przyznał, sugerując, że mógł być to jakiś podtekst. Flakonik z czymś podejrzanym w środku wcale nie zachęcał do wypicia zawartości.
— Może lepiej tego… — zaczął, ale zanim dokończył, Stella już się napiła — Nie pić.
Westchnął cicho, po czym sam skosztował zawartości buteleczki i odchrząknął. Nie chciał byc gorszy. Z mieszanymi uczuciami zauważył, że wokół są same kobiety. To chyba zły znak. Przedstawił się, po czym skupił na haśle.
— Taaa — mruknął, po czym również wypowiedział hasło — Czarownica.
Właściwie czego się niby spodziewał? W końcu Sabat też składał się głównie z kobiet. Gdy weszli do krypty, rozejrzał się uważnie i westchnął. Czemu nie został w bezpiecznym, nawet jeśli ciasnym, mieszkaniu?
Zerknął na Eileen, która wcale nie ułatwiała mu zadania, którym było przetrwanie tej imprezy. — Może jeszcze dojdzie jeszcze ktoś... męski— odparł, chcąc jakoś wyjść z tej opresji. Chociaż musiał przyznać jej jedno… w jego przypadku raczej była to głupota, niż odwaga. Przestąpił z nogi na nogę, zerkając ukradkiem na trumny.
-
..........— Sage — rzuca, starając się nawet przyjaźnie uśmiechnąć, aby już od samego początku nie wzięli ją za jakaś sztywną, niezadowoloną pannę. Źle zaczęła, ale może jeszcze to nadrobić. Lepiej, aby wszyscy się dogadali, aniżeli zaczęli kłócić i się unikać, bo kto wie, czy nie będą musieli pracować w grupie, aby potem stąd wyjść. Mimo to fakt, że nadal nie wie, co tu tak właściwie robią i co tu na nich czeka, sprawia, że wciąż czuje się odrobinę nieswojo. No ale przecież nikt ich tutaj nie zabije, prawda?
..........— Ktoś wie, co tu tak właściwie robimy? — pyta, bo choć sama została wciągnięta w to przez koleżankę i nie do końca wie, o co tutaj chodzi, może ktoś wie coś więcej o tej całej zabawie i wie, na co powinni się przygotować. Bo chyba nie będą całą noc wywoływać duchy, szczególnie że nie widzi w okolicy żadnej planszy ouiji. Chyba że są na to inne sposoby, ona się w sumie na tym nie zna.
.............with her sweetened breath, and her tongue so mean
.............she's the angel of small death and the codeine scene
-
<div class="ds-tem1">
<div class="ds-tem2">
<div class="ds-tem3">Sabat
<div class="ds-tem4">ingerencja mg</div></div><div class="tem-in">
Prowadzicie swobodną rozmowę, podczas gdy każdy z Was zajął już swoje miejsce. Wydawać by się mogło, że nie spotka Was już nic dziwniejszego, niż samo miejsce spotkania, a jednak…
– CISZA! – słyszycie zachrypnięty głos tuż za sobą. Waszym oczom ukazuje się wysoka kobieta, ubrana w długą, czarną suknię. Jest piękna – kruczoczarne włosy opadają na pełną pierś, a kształtne biodra kołyszą się, gdy wolnym krokiem idzie w Waszą stronę. – Nikt nie nauczył was szacunku? – dłonią machnęła w stronę trumien ustawionych przy ścianie. – Spoczywają tu moje siostry – barwa głosu, nasączona nutką melodramatu, szybko powróciła do zwykłej złości. – Widzicie tę planszę? – pstryknęła palcami, tym razem chcąc zwrócić uwagę grupy na to, co znajduje się pomiędzy świecami.<br><br>
Czy to działanie magicznego eliksiru, czy plansza Ouija naprawdę pojawiła się pośrodku znikąd? <br><br>
<br><br>
– Dziś będziecie kontaktować się z duchami – uniosła dłoń do góry, tak jakby chciała zagłuszyć nadchodzące pytania. – Najpierw wybierzcie osobę, która jako pierwsza zajmie się tablicą. Dopiero wtedy opowiem wam resztę – sunąć po okręgu, finalnie zatrzymała się tuż za Wyattem. – Nasz mały rodzynek. Nie boisz się? – położyła dłonie na ramionach chłopaka i wbiła długie paznokcie w jego skórę. – Twoja koleżanka ma rację – wyszeptała już wprost do ucha szatyna, jednak reszta grupy wciąż mogła ją usłyszeć. W końcu dookoła panowała przerażająca cisza. <br><br>
Czujecie się coraz dziwniej. Dlaczego obraz wokół zaczyna się rozmazywać? <br><br>
Wybory, których możecie dokonać i zawrzeć w poście:<br>
a) Zgodnie wybieracie osobę, która jako pierwsza położy dłonie na planszy<be>
b) Ignorujecie czarownicę i próbujecie wyjść z krypty<br><br>
Rzut kością:<br>
Rzucacie kością d2 na powodzenie akcji. Jeśli wypadnie 1 - konsekwencje waszych czynów będą neutralne bądź pozytywne. Jeśli wypadnie 2 - negatywne bądź katastrofalne. Zostaną one zawarte w kolejnym poście MG.<br><br>
Pamiętajcie, aby wybrać przedstawiciela grupy, który rzuci kością i pokaże wynik w swoim poście. <br><br>
Od teraz możecie swobodnie pisać posty, pamiętajcie, że chodzi tutaj o waszą interakcję. MG tylko nakreśla działania – niezależnie od tego, którą z opcji wybierzecie i jakie będą konsekwencje – możecie przeć do przodu. Nie próbujcie oszukiwać przy rzutach kostką, MG widzi wszelkie manipulacje i w ich przypadku wyciągnie konsekwencje. Kolejny post pojawi się za 3 dni w godzinach wieczornych.
</div> </div></div></div></table>
Kod: Zaznacz cały
[dice]d2[/dice]
szukam pracy, będę
pracownikiem roku
sunset hill
- Nie uważasz, że słowo krwiożerczy nie ma sensu, bo przecież krwi nie da się zjeść, bo jest cieczą? - Rzuciła niespodziewanie w odpowiedzi, ale chyba tylko po to, żeby Wyatt zaczął się nad tym zastanawiać zamiast zwracać jej uwagę. Gdyby chciała, żeby ktoś ją pouczał, przyszłaby tutaj z rodzicami. A jednak zaprosiła Wyatta, bo naprawdę wierzyła, że jest w stanie wykrzesać z siebie więcej entuzjazmu.
- Aura… Ładnie - zamyśliła się na moment, kiedy nieznajoma podzieliła się swoim oryginalnym imieniem. Kojarzyło jej się z Aurorą, a każde odniesienie do ulubionych bajek z dzieciństwa poprawiało jej odrobinę humor. W dodatku Aura rzuciła całkiem celną uwagą. Miejsce, w którym siedzieli, faktycznie nadawało się do wywoływania duchów. Jednak to entuzjazm Pinkie sprawił, że na ustach Stelli pojawił się szerszy uśmiech. - Totalnie! - Zgodziła się z dziewczyną, od razu czując, że nadają na podobnych falach, a przynajmniej są równie podekscytowane tą nocą w krypcie.
Rozbawiona szturchnęła lekko Wyatta, kiedy próbował nieudolnie się wywinąć z zaczepki jednej z kobiet, wyciągając z plecaka swoją komórkę. Przypomniała sobie, że miała wysłać mamie wiadomość, a nie chciała, żeby z nerwów posłała za nią wszystkie państwowe służby. - Mój telefon nie łapie zasięgu - mruknęła przyjacielowi, podchodząc bliżej wyjścia z krypty, aż nie pojawiło się tam kilka kresek. Szybko wysłała matce lakonicznego smsa, że przyjęcie u koleżanki jest super i właśnie zabierają się za oglądanie horroru, po czym wróciła do pozostałych.
- Bawimy się - puściła oko do Sage, ale odpowiedź na jej pytanie wydała się oczywista. Ledwie zdążyła usiąść przed świeczką, kiedy między nimi pojawiła się tajemnicza kobieta. Jak to możliwe, że wcześniej jej nie zauważyła? Stella poczuła, że robi jej się jakoś chłodniej, ale wciąż była na tyle podekscytowana, że przyglądała się nieznajomej raczej z fascynacją niźli strachem. - Ooo, ja mogę - powiedziała, od razu podchodząc do tablicy, na sekundę tracąc równowagę, ale trochę zaczęło jej się kręcić w głowie. To przez ten zaduch? - A jak to działa? - Pochyliła się nad tablicą, chcąc przyjrzeć jej się z bliska. Zerknęła na Pinkie, bo dziewczyna wcześniej wydała się być bardziej obeznana w tych tematach.
-
– Dzięki – rzuciła, uśmiechając się w stronę Stelli, a potem przeniosła spojrzenie na Pinkie, która wydawała się tak entuzjastycznie podchodzić do całej tej zabawy, że to było aż zaraźliwe, nawet dla Aury, u której raczej próżno byłoby szukać takiej dziecięcej radości, którą najwyraźniej emanowała dziewczyna.
– Może chwilowo mu odpuśćmy? – spytała, wskazując głową na jedynego przedstawiciela płci męskiej w ich gronie. Chociaż chłopak wydawał się być młodszy od niej i przynajmniej dwóch innych uczestniczek zabawy. – No wiecie, w razie, gdyby trzeba było złożyć kogoś w ofierze – dodała z miną, po której być może ciężko byłoby stwierdzić, czy sobie tylko żartuje. Ale żartowała, okej? Nie chciałaby żadnego z nich składać dzisiaj w ofierze. Ani nie chciałaby sama zostać w niej złożona, więc naprawdę miała nadzieję, że uda im się tego uniknąć.
Już otwierała usta, żeby odpowiedzieć Sage (choć pewnie odpowiedź Whitbread by jej nie usatysfakcjonowała), ale ktoś im przeszkodził. Drgnęła mimowolnie, gdy w krypcie pojawiła się jeszcze jedna osoba. Kobieta, ucharakteryzowana na czarownicę (no bo hej, kto by wierzył, że serio nią była... tak przynajmniej podpowiadał Aurze rozum), mówiąca jakieś dziwne rzeczy. O dziwo, uczucie, które pojawiło się u rudej było dalekie od strachu. Pochyliła się odrobinę do przodu, wyraźnie zaciekawiona.
– Zaczynam ślepnąć czy tego tutaj wcześniej nie było? – Wolała się upewnić, ale w tym czasie blondynka była już przy tablicy. Pytanie, które zadała, chyba nie było skierowane do niej, więc jedynie wzruszyła ramionami. To znaczy – zrobiłaby tylko to, gdyby nie komentarz, który cisnął jej się na usta. – Może jak dotkniesz tablicy to taki duch cię opęta i przemówi do nas za twoim pośrednictwem. – Pewnie, że nie mówiła tego poważnie. Chyba.
-
..........Kto się bawi, ten się bawi, ale na ten moment Sage wcale się tak nie czuje. Lubi zabawę, owszem, ale chyba nie tego typu, w czym utwierdza się z minuty na minutę. Już dawno wyrosła z Halloween, choć jej humor może mieć też coś z wspólnego z tą jej małą tajemnicą, o której próbuje zapomnieć. Jak jednak ma o tym nie pamiętać, skoro znajdują się w krypcie, w której rogu stoją trzy trumny? Dobrze, że nigdzie nie ma śladów krwi, a przynajmniej nic takiego na ten moment nie widzi, bo całe to wydarzenie stałoby się dla niej mniejszym bądź większym koszmarem. Dlatego ma nadzieję, że żadnych krwawych ofiar nie będzie.
..........— Kurwa — tak właśnie komentuje to nagłe pojawienie się kobiety w krypcie. Dopiero teraz zauważa też tę cholerną planszę do wywoływania duchów, choć była pewna, że nic prócz świec na stole nie ma. Czyżby powoli traciła wzrok? Nie, to na pewno jakaś tania sztuczka. Nie wierzy w żadną magię czy czary, ale cała ta otoczka sprawia, że jej serce mimowolnie przyspiesza.
..........— Też tego nie widziałam — mruczy w odpowiedzi do Aury, wzruszając lekko ramionami. — Pewnie w stole jest jakaś skrytka albo… Coś — dodaje po chwili, przyglądając się przez moment twardej powierzchni, ale jest zbyt ciemno, aby zobaczyć coś podejrzanego.
..........Rozgląda się dookoła, po twarzach innych uczestników zabawy. Widzi, że dwie dziewczyny, te najmłodsze, są wyjątkowo podekscytowane i naprawdę nie rozumie, co takiego fajnego w tym wszystkim widzą. Ale kto co lubi, prawda?
..........— Wszystko w porządku? — rzuca z lekkim rozbawieniem w stronę Wyatta, nad którym pochyliła się wiedźma. Nie słyszała jednak co miała mu do powiedzenia, choć po jego minie ma wrażenie, że nie było to nic przyjemnego. Ale nie o to tutaj chodzi? Aby jak najbardziej ich wystarszyć? W końcu to Halloween! — Nie wiem, ale zakładam, że zaraz się dowiemy — odpowiada Stelli, która niemal od razu położyła swoje ręce na planszy.
.............with her sweetened breath, and her tongue so mean
.............she's the angel of small death and the codeine scene
-
- Och, chyba musisz złapać za to - wskazała na przedmiot, którym wszyscy bohaterowie filmów suwali po tablicy. - Ale hmm, w sumie to nie wiem, co dalej. Powinniśmy złapać się za ręce, coś powiedzieć? - spojrzała w stronę pięknej czarownicy. - Pomoże nam pani? - spytała niemal takim tonem, jakby z koleżanką z ławki prosiła nauczycielkę matematyki o wyjaśnienie im zadania, z którym miały problem. No cóż, poniekąd ona tu była szefową, powinna im powiedzieć, co i jak. Przynajmniej ostatnie, o czym myślała Hale, to ucieczka z krypty. Ta krypta była osom! Mogłaby tu wpadać raz na jakiś czas, z jakąś fajną kumpelą po jakimś fajnym kwasie, to dopiero byłyby wrażenia. Dziś, a później, też wzięła coś ze sobą, ale na razie bawiła się wyśmienicie, nie potrzebowała więc żadnych dopalaczy, nawet o nich nie pomyślała.