WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

..........Przecież to nie tak, że muszą się teraz unikać; że nie mogą normalnie porozmawiać, jak dwójka dorosłych ludzi. Wbrew pozorom ich ścieżki rozeszły się w raczej pokojowej atmosferze, bez żadnych kłótni i niedopowiedzeń. Oboje rozumieją, co poszło nie tak — po prostu nie nadają się do związków. A może zwyczajnie nie natrafili jeszcze na tę odpowiednią osobę? Nie, żeby Ina w to wierzyła. Nie przemawia do niej to całe gadanie, że każdy ma swoją bratnią duszę. Co jeśli ktoś nie ma jej wcale? Co jeśli ktoś ma dwie lub trzy? Co jeśli bratnie dusze nie istnieją w ogóle? I to właśnie ku tej ostatniej opcji skłania się najbardziej. Po prostu jedni pasują do siebie mniej, inni bardziej; niektóre pary potrafią się dogadać pomimo różnic, inne potrafią się tylko kłócić. U nich, mimo tego, że nie dogadywali się najlepiej, obyło się bez większych kłótni. Bez obrażania i wbijania sobie szpilek. I właśnie dzięki temu dzisiaj mogą zwyczajnie ze sobą porozmawiać — nawet jeśli nie przyjdzie im to z taką łatwością, z jaką przychodzi niektórym ludziom.
..........To dobrze. Nie chciałabym, aby było inaczej — rzuca, gdy po raz kolejny wypuszcza z płuc obłoczek tytoniowego dumy. Poniekąd jest chyba zadowolona, że mimo tego, co się wydarzyło, relacja Benjamina i Giny pozostała nietknięta. W końcu ostatnie czego chce, to włazić z butami w życie starszej siostry, by narobić w nim syfu. Już i tak nie ma łatwo, nie chce dokładać jej kolejnych problemów czy zmartwień. Mimo to, gdyby tylko miała inne poczucie humoru, a raczej gdyby miała jakiekolwiek poczucie humoru, niewątpliwie doceniłaby ten mały żart od losu. Czy to nie jest bowiem zabawne, że spotykała się z młodszym bratem byłego męża Georgii? Co prawda już kilka lat po ich rozwodzie, ale najwidoczniej siostrom Maynard trudno było oprzeć się urokowi braci Simmons. W obu przypadkach nie trwało to jednak zbyt długo. Życie.
..........Spogląda na niego w zamyśleniu, zastanawiając się, czy faktycznie jest ciekawy, jak żyje, czy to po prostu zwykła, ludzka uprzejmość, o której ona często zapomina. Przyzwyczaiła się już jednak do tego, że to pytanie wybrzmiewa w niemal każdej rozmowie, w tej czy innej formie. I wie też, że zazwyczaj nikt tak naprawdę nie liczy na szczerą odpowiedź, a zwykłe w porządku lub bywało lepiej.
..........Daję radę, jak to ja — odpowiada po chwili, stwierdzając, że nie ma co się wyłamywać ze schematów. Poza tym jakoś sobie nie wyobraża, aby miała zacząć się żalić na środku chodnika, późno w nocy i to jeszcze jemu. Nieważne, że kiedyś coś ich łączyło — jakieś bardzo krótkie, acz gwałtowne uczucie. — Gina pewnie powiedziałaby ci więcej — dodaje jeszcze, gdy uzmysławia sobie, że nawet jeśli Dallas nie pytał, Georgia mimo wszystko mogła mu coś o niej napomknąć. A może nie? Może ustalili, że nigdy nie poruszą jej tematu? Nie miałaby im tego za złe, w zasadzie pewnie byłoby jej to na rękę.
..........Obrazek
.............once I rose above the noise and confusion
.............just to get a glimpse beyond this illusion

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Zdobyte doświadczenie nauczyło go ostrożności; doskonale wiedział, że relacje międzyludzkie wymagały delikatności, którą nie zawsze potrafił z siebie wykrzesać.
Wiedział – być może w przeciwieństwie do kobiety – że ich ścieżki nie przecinały się nie bez powodu. Benjamin miał skłonność do ukrywania się przed wszystkim, co było dla niego niewygodne lub wymagało wysiłku, na który nie miał ochoty. Był słabym mężczyzną; każdego dnia wbiegał do płonących budynków, gotowy oddać życie, by ocalić obcych ludzi, a jednocześnie chował głowę w piasek, ilekroć jego prywatne życie zmieniało się w pole emocjonalnej bitwy. To było wygodne. Bo bez względu na to, że rozstali się w zgodzie, łącząca ich przeszłość wprowadzała pewien dystans, którego nie potrafił skrócić. Prawdą było, że w minionych latach, siostry Maynard stały się mu bliższe, niżeli własny brat. Po rozwodzie, który podzielił rodzinę, Dallas nie zamierzał wybierać między młodszym bratem, a jego byłą żoną, która stała się dla niego bliską przyjaciółką. Graham uznał to za zdradę. Czy słusznie? Ocena tego nie powinna leżeć po stronie Dallasa, który mając wybór, drugi raz postąpiłby w taki sam sposób. Nie opuszczał ludzi. Dlatego, zarówno pięć lat temu, jak i po zakończeniu związku z Iną, Georgia nie musiała się obawiać, że straci przyjaciela.
— Być może. Ale nie pytam Giny, tylko ciebie — odparł. Wcześniejsze pytanie było schematyczne, to nie ulegało wątpliwościom, jednak nie musiało mieć to wpływu na jego szczere intencje. Wprawdzie czuł się w obowiązku do kontynuowania rozmowy, ale jednocześnie nie zamierzał być nieuczciwy wobec kobiety. Nie zasługiwała na to, a on nie widział w tym żadnego celu. — Z resztą nie musisz nic mówić. Rozumiem, że jeśli nie masz ochoty na takie pogawędki — dodał, wzruszając ramionami. Nie zamierzał naciskać. Owszem, był ciekawy czy kobieta, którą niezmiennie darzył pewną dozą sympatii, dobrze sobie radzi, jednak z drugiej strony domyślał się, że obecnie nie znajduje się na liście osób, którym ufała na tyle, by cokolwiek opowiadać o swoim życiu prywatnym. Przywykł do tego, że byli nie mają zbyt wielu praw. Mógł się jej dziwić? Bynajmniej. Ostatecznie rozstali się w zgodzie, co nie zmienia tego, że żal mógł pozostać w nich obojgu. Bo przecież zakończenie związku – relacji – nigdy nie leży tylko po jednej stronie. Z reguły wina dzieli się – nie zawsze na równe części.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

..........Relacje międzyludzkie nie są dla niej łatwym tematem. Nigdy nie były, bo taka się urodziła — wybrakowana, pozbawiona kluczowej umiejętności, która robi z ludzi istoty społeczne. Nie potrafi rozmawiać, nie widzi potrzeb drugiego człowieka, nie rozumie gestów i sugestii. Nie potrafi się domyśleć. Przy niej zawsze trzeba mówić wprost. Prosto, szczerze, bez nadziei na to, że może jednak zrozumie. Nie chowa więc głowy w piasek, nie ucieka dlatego, że się czegoś boi albo jest dla niej za trudno — ona po prostu nie rozumie. Nic dziwnego, że do siebie nie pasują, kiedy jedno nie potrafi, a drugie nie chce rozmawiać na tematy trudne i skomplikowane. A bez rozmów nie ma związku, przynajmniej tak słyszała. I naprawdę jest skłonna w to uwierzyć, bo przynajmniej dzięki temu wie, dlaczego wszystkie jej związki, zarówno ten z Dallasem, jak i poprzednie, legły w gruzach. Ale czy to oznacza, że nie ma dla niej nadziei? Że nie istnieje dla niej szansa na szczęście u boku jakiegoś mężczyzny?
..........Może gdy postara się odrobinę bardziej?
..........Bo próbuje. Naprawdę próbuje. W końcu nawet ona — to pozbawione niektórych umiejętności dziwadło — nie chce być sama. Chce mieć u swojego boku kogoś, na kogo będzie mogła liczyć i do kogo będzie mogła się przytulić, gdy będzie miała gorszy dzień. Chyba nie prosi o zbyt wiele, prawda?
..........Wzdycha więc cicho, gdy orientuje się, że może niekoniecznie dobrze zrobiła, odpowiadając tak zdawkowo. Wszakże Dallas nie jest byle jakim znajomym, który tak naprawdę ma gdzieś to, co u niej słychać, a zapytał tylko z grzeczności. Co jeśli naprawdę go to interesuje? Co jeśli naprawdę chce wiedzieć, jak sobie radzi?
..........To… Nie tak — wyrzuca z siebie, po czym po raz ostatni zaciąga się swoim papierosem, by zaraz rzucić go na ziemię i przydeptać butem. — Pomyślałam sobie, że pytasz, bo… Wiesz, tak wypada, czy coś — dodaje i teraz, kiedy nie ma już między swoimi palcami papierosa, wędruje nimi do swojego pierścionka na lewej ręce, którym zaczyna się bawić. — Wiesz, że moje życie nie jest zbyt ciekawe. Niewiele się w tej kwestii zmieniło. Ale jest dobrze. Nie narzekam — mówi w końcu, decydując się na lekkie kiwnięcie głową dla podkreślenia swoich słów. To nie tak, że nie chce mu nic powiedzieć, po prostu… Nie wie co. A nie potrafi gadać o nic nieznaczących duperelach, jak pogoda.
..........Zaraz jednak do jej głowy wpada pewna myśl. Pomysł, który wydaje jej się zupełnie niewinny, zupełnie… Normalny. I nawet nie próbuje się zastanawiać, czy tak faktycznie jest, czy może z jakiegoś powodu jednak powinna zatrzymać go dla siebie.
..........Odprowadzisz mnie? — pyta więc, nie przejmując się tym, że może ktoś czeka na niego w barze lub, na przykład, nie ma ochoty na jej towarzystwo. Może woli wrócić do swojego mieszkania i rzucić się na łóżko, aby pójść spać. Ale jeśli tak jest, to przecież jej powie, prawda? Zawsze liczyła na to, że będzie z nią szczery i pomimo tego, że nie są już razem i wcale nie musi mówić jej prawdy, wciąż liczy na to, że nie będzie jej okłamywał. Szczególnie że nie widzi powodu, dla którego miałby to robić.
..........Obrazek
.............once I rose above the noise and confusion
.............just to get a glimpse beyond this illusion

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Była dla siebie zbyt surowa; gdyby wiedział, jakie myśli kłębiły się wewnątrz jej skomplikowanego umysłu, z pewnością by jej to powiedział. Niestety nigdy nie zbliżyli się do siebie na tyle, by poruszać niewygodne kwestie związane z obecnością choroby w codzienności, w której żyła Maynard. Nie była wybrakowana. Była wyjątkowa. Nie każdy – a już z pewnością nie Benny, którego krótkowzroczność stanowiła swego rodzaju kalectwo – mógł to dostrzec. Gdy wyznała mu sekret, który skrywała przed większością ludzi, zdystansował się. Nie, bynajmniej nie dlatego, że uważał to za problem. Był przekonany, że popełni błędy, które prędzej czy później przekreślą ich relację. Uważał się za niereformowalnego pesymistę. Dodatkowo zapracował na reputację ponurego, milczącego i przede wszystkim wycofanego mężczyzny. Jak mogło im się udać? Związek był jeszcze w powijakach, a rozstanie wydawało się słusznym rozwiązaniem. Chyba żadne z nich nie żałowało podjętej wówczas decyzji.
Słyszał kiedyś, że nadzieja umiera ostatnia. Doświadczenie nauczyło go, że sama wiara w sukces nie wystarcza do jego osiągnięcia. Jeśli Inanna pragnęła szczęścia, a szczęście to miało dać jej znalezienie życiowego partnera, nie powinna się poddawać. Lepszej rady nie miał. A nawet ta, która przyszła mu do głowy, byłaby pełna nieszczerości, gdyby padła z jego własnych ust.
Słysząc pokrętne tłumaczenie, uśmiechnął się pod nosem. Cała ona, pomyślał, przypominając sobie, że otwarte rozmowy nie wychodziły im najlepiej. — Dawno się nie widzieliśmy. Stąd moje pytanie — rzucił, wzruszając bezradnie ramionami. — Pamiętasz, zapewniałem cię kiedyś, że nie mam złych intencji. To nadal aktualne — wyznał. Zerwali. Nie byli parą. Nie byli również przyjaciółmi, ale łącząca ich przeszłości sprawiała, że Dallas nigdy nie będzie wobec niej obojętny. Ponadto pozostawała siostrą Giny; dla nich mógł zrobić naprawdę wiele.
— Tak, jasne — odparł, nieco zaskoczony sugestią z jej strony. Nikt na niego nie czekał. Gdyby Ina odeszła, Simmons prawdopodobnie powróciłby do bezcelowego włóczenia się między otwartymi barami. Eskapada skończyłaby się porządnym kacem i pustkami w portfelu. Tak przynajmniej zaliczy miły spacer.
— Robicie sobie z Giną prezenty świąteczne? Zachodzę w głowę czy jest coś, co chciałaby dostać — rzucił, przerywając milczenie. Chwilę później wyciągnął z kieszeni nadgniecioną paczkę papierosów i wsunął jednego między wargi, by następnie podsunąć paczkę kobiecie, która szła obok niego.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

..........Nie znosi rozmawiać o swojej chorobie. Od dawien dawna unika więc tego tematu, jak ognia. Łatwiej jest to wszystko ignorować, niż przyznać się do tego, że jest z nią coś nie tak. Dlatego też nie mówi o tym obcym; nie wspomina o niej osobom, które w jej życiu są tylko na chwilę. Kiedy jednak znajomość trwa dłużej niż dwa czy trzy spotkania, dopiero wtedy jest w stanie wyznać prawdę. Wytłumaczyć dlaczego zachowuje się tak, a nie inaczej; przestrzec, że trzeba mieć do niej naprawdę spore pokłady cierpliwości. Na tym jednak temat ucina — nigdy nie zagłębia się w szczegóły. Nie opowiada jak i kiedy ją zdiagnozowano, nie opowiada o swoich rytuałach, o tym co robi, żeby się uspokoić, gdy się denerwuje, jakie są jej mniejsze bądź większe dziwactwa, a tym bardziej nie opowiada o napadach lęku czy bezsenności. Nie otwiera się przed byle kim, nawet własnej rodzinie nie zwierza się ze wszystkiego i na świecie istnieje chyba tylko jedna osoba, która zna jej najskrytsze myśli — jej psychoterapeuta.
..........Dallasowi również niewiele opowiadała. Zapewne powiedziała mu coś więcej, niż zwykłym znajomym; zapewne widział więcej, niż zwykli znajomi, ale i tak nie mówiła mu wszystkiego. Pod pewnym względem był — może nawet i wciąż jest — dla niej wyjątkowy, ale nie zmieniło to faktu, że nawet i z nim nie potrafi rozmawiać na ten temat. A w związkach przecież właśnie o to chodzi — o komunikację i zaufanie. Może bała się, że jej nie zrozumie? Może boi się, że nikt jej nie zrozumie? Nikt, oprócz doktora Wise’a, bo przecież to jego praca. To z nim więc dzieli się swoimi przemyśleniami i zmartwieniami, wiedząc, że będzie wyrozumiały, że ją zrozumie, jak nikt inny. I może gdyby tylko przestała tak uparcie w to wierzyć, gdyby otworzyła się przed kimś innym — pokazała własne myśli i zmartwienia — może właśnie wtedy udałoby się jej zbudować związek, który trwałby dłużej, niż kilka miesięcy. Kto wie?
..........Pamiętam — przyznaje, a jej kąciki ust wyginają się w delikatnym, niemal niezauważalnym uśmiechu. Poniekąd cieszy się, że mimo zerwania, wciąż mogą zachowywać się normalnie. Że nie jest dziwnie, a przynajmniej nie bardziej, niż zwykle. Nigdy nie twierdziła, że po rozstaniu należy całkowicie zerwać kontakt, zazwyczaj po prostu tak… Wychodziło. Ale wcale nie musi tak być, prawda? Wciąż mogą ze sobą rozmawiać. I fakt, że zgadza się na to, aby ją odprowadzić, poniekąd ją w tym upewnia. Poniekąd, bo nigdy nie ma stuprocentowej pewności, w jej przypadku zawsze istnieje dość spory margines błędu.
..........Tak, robimy. Ale nie wiem, czy ci pomogę, bo od kilku lat te nasze prezenty nie są… Standardowe. Bardziej wygląda to tak, że co roku organizujemy konkurs na to, która znajdzie najdziwniejszą rzecz — odpowiada, powoli ruszając w kierunku ulicy, przy której mieszka. I trzeba przyznać, że trochę do przebycia mają, ale pogoda nie jest wcale taka zła, a spacer zdecydowanie jej się przyda. — Ale może razem coś wymyślimy — dorzuca po chwili, żeby nie pomyślał, że nie chce mu pomóc. Sęk w tym, że niekoniecznie wie, co Georgia naprawdę chciałaby dostać, głównie dlatego od jakiegoś czasu kupują sobie te wszystkie dziwne, śmieszne i tandetne rzeczy — przynajmniej nie muszą głowić się, co sobie kupić. — Może… Jakieś perfumy? Albo coś z biżuterii? Nie pierścionek, bardziej naszyjnik albo kolczyki? To chyba dość neutralne prezenty, tak myślę — dodaje więc, w zasadzie myśląc na głos. Mamie, na przykład, zawsze kupuje jakieś kosmetyki. Ojcu zaś butelkę niezbyt taniego alkoholu albo jakąś książkę. Ot, dość standardowo, bo gdyby miała wymyślać coś lepszego, musiałaby myśleć chyba cały rok nad prezentami. Jeśli więc Dallas chciałby kupić Gii coś wyjątkowego, to Ina raczej mu nie pomoże.
..........Obrazek
.............once I rose above the noise and confusion
.............just to get a glimpse beyond this illusion

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie czuł potrzeby wyrywania zwierzeń z ust ludzi – bez względu na łączące go z nimi relacje. Szanował prywatność. Nie uważał, by wymuszanie opowieści (szczególnie tych mało komfortowych) było w porządku wobec drugiej osoby. Każdy miał prawo do tajemnic. Każdy miał prawo decydować o tym, jakie informacje na swój temat rozpowszechniać, a jakie zachować wyłącznie dla siebie. Związki wymagały wzajemnej szczerości – to prawda – jednak nie należało traktować tego, jako narzucony przez społeczeństwo obowiązek. Otwartość na poruszanie kłopotliwych tematów powinna wynikać z zażyłych stosunków. Nigdy odwrotnie. Dlatego w pełni rozumiał, a przede wszystkim szanował, milczenie, które wybrała. Benjamin był prostym człowiekiem; nigdy świadomie nie utrudniał sobie (ani innym) życia. Co jednocześnie nie oznaczało, że jego codzienność była prosta i przyjemna. Nie chcesz? Nie rób. Nie chcesz? Nie mów. Proste? Czasami wyłącznie w teorii.
— Najdziwniejszą rzecz? — powtórzy po niej, nie kryjąc zainteresowania poruszoną kwestią. — Jak na przykład bon podarunkowy do miejskiej pralni czy może tłuczek do mięsa przypominający renifera? — spytał, przelotnie zerkając na towarzyszkę.
Uważał Seattle za względnie bezpieczne miasto jednak, jak w każdej większej aglomeracji, i tutaj można było trafić na niesympatyczne przeszkody. Wobec tego za zgodą na odprowadzenie kobiety kryło się więcej niż tylko jeden powód.
— Jestem przekonany, że na widok pierścionka od kolejnego mężczyzny o nazwisku Simmons, zdębiałaby. To w zasadzie mógłby być jeden z tych nieśmiesznych, krępujących figli, które członkowie rodziny płatają sobie z okazji świąt — rzucił lekko rozbawiony tą wizją. Wprawdzie nigdy nie byli rodziną. Byli co najwyżej skoligaceni przez małżeństwo Georgii oraz Grahama, które, tak czy inaczej, rozpadło się. W każdym razie pierścionek nie wchodził w grę – nawet jeśli starsza siostra Inanny zrozumiałaby ten jakże finezyjny dowcip. — Ale kolczyki to naprawdę niezła myśl. Złoto czy srebro? — spytał. Nie zwracał uwagi na to, co Maynard nosiła częściej. I czy w ogóle lubiła biżuterię. Był beznadziejny w takich sprawach. Mógł uważać kogoś za przyjaciela, a mimo wszystko niewiele o nim wiedzieć. Nie przykładał wagi do szczegółów – może dlatego kobiety szybko znikały z jego życia? Nie od dziś wiadomo, że lubiły, gdy mężczyzna potrafił się domyślać. Dallas nie był jednym z nich, definitywnie.
— Już teraz wiem, dlaczego sprezentowała mi swoje zdjęcie, na którym przebrała się w reniferze rogi i czerwony nos, który mnie akurat bardziej kojarzy się z klaunem niżeli bajkowym Rudolfem — wyznał. Doceniał gest.

/zt

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

<div class="cal6"> #11 </div>
wygląd
Był późny wieczór. Ostatnio sporo czasu spędzał na odnawianiu klubu bokserskiego po ulewach, które miały miejsce w Seattle parę tygodni temu (gdzie zalało wszystko, nie mówiąc o przerwach w dostawie prądu) i nie miał za wiele czasu, na szwendanie się wieczorami w nieokreślonym kierunku. Czuł jednak, że łapie go jakieś przeziębienie, a to nie zdarzało się często. Być może ostatnio nie dbał o siebie tak jak powinien, gdzie przepracowywał się, mało też spał. Dla relaksu postanowił wyjść wcześniej z Seattle Boxing Gym i trochę pospacerować. Zaczerpnąć świeżego powietrza i takie tam.
Skąd mógł wiedzieć, że zrobiło mu się gorąco przez podwyższoną temperaturę? Nawet w wojsku był zdrowy jak ryba w naprawdę stresujących i wymęczających sytuacjach. Dzisiaj jednak coś go dopadło. Cóż, starość nie radość? Nie był jednak jeszcze aż tak stary i formę miał dobrą. A jednak… nie pomyślałby, że jest w takim stanie. Czuł się osłabiony, ale założył, że to minie. Odetchnął. Naprawdę głęboko odetchnął, kiedy znalazł się z dala od drogi na której jechały różne samochody, a otoczenie nabrało większej ilości zieleni. Znalazł się na Squire Park, gdzie nie wiedział już ile szedł nawet. Zamiast ciepło zrobiło mu się jakby zimniej. Skrzyżował o siebie ręce, ale nie zamierzał rezygnować ze spaceru. Nawet niedawno minął jakąś aptekę, ale nie pomyślał, że to miejsce mogłoby mu się na coś przydać. Bo… mu przejdzie.
Chciał przejść przez mało uczęszczaną w tym rejonie, ale jednak, drogę. Obejrzał się w obu kierunkach i poczuł, że kręci mu się głowie. Musiał się o coś oprzeć. Tylko o co? Słupa? Próbował odnaleźć ręką słupa w tych ciemnościach, gdzie jedynie światła latarni z drugiej strony oświetlały to miejsce, będące już częścią parku. I oparł się. Z tym, że… to chyba nie był słup. Ten jest z natury twardy i zimny, a to nie było ani zimne, ani twarde. Skierował swoje spojrzenie na swoją podporę i ujrzał zamiast słupa, kobietę o którą się opierał. Aż mu nawet mowę przez moment odebrało.
Obrazek
Obrazek

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Chociaż było już późno, to dla Gabi wieczór się dopiero zaczynał. Nie wiedziała, o której wróci do domu, jednak nie planowała robić tego przed północą. Prędzej obstawiałaby godziny poranne, bo tak jej się często zdarzało, gdy postanowiła wyjść na miasto. Potrzebowała takich wieczorów, by móc się odstresować w związku ze swoją pracą - nie zapowiadało się na to, żeby była ona mniej stresująca, dlatego Gabi korzystała z różnych sposobów, by móc się chociaż trochę rozluźnić.
Była już trochę podpita, jednak nie na tyle, by szczególnie było to po niej widać. Na szczęście - lub nie - miała mocną głowę, więc upicie się w jej przypadku wymagało większej ilości alkoholu niż u przeciętnego człowieka. Tego wieczoru żaden z jej znajomych, z którymi najczęściej chodziła się napić, nie miał czasu, dlatego teraz sama szła do drugiego w kolejności baru, jaki miała zamiar odwiedzić. Nie miała większych problemów z tym, by być w pubie bez znajomego towarzystwa.
Miała chwilę zawahania, czy powinna pójść na skróty mniej uczęszczaną drogą. Może nie było jeszcze środka nocy, ale wciąż wydawało jej się, że mogło to być niczym proszenie się o kłopoty. Chęć bycia szybciej na miejscu jednak zwyciężyła, do tego za bardzo wierzyła w swoje umiejętności, gdyby doszło do sytuacji, w której musiałaby się obronić.
Szła dość szybkim krokiem, gdy nagle jej telefon zawibrował, informując o nowej wiadomości. Gabi przystanęła, chcąc na nią odpisać i gdy tylko miała zamiar ruszyć dalej, poczuła, jak ktoś się o nią opiera. Tak po prostu, bez żadnego słowa, uprzedzenia czy czegokolwiek innego. Zastygła na moment, w pierwszej chwili nie wiedząc, jak ma się w tej sytuacji zachować. Trwało to jednak zaledwie sekundę lub dwie, bo zaraz pamięć mięśniowa dała o sobie znać.
- Spadaj, zboczeńcu. - może i wypowiedziane na głos nie brzmiało to szczególnie efektownie, jednak nie o to tu chodziło. Mężczyzna był od niej wyższy i zapewne silniejszy, jednak nie z takimi dawała już sobie radę, więc miała nadzieję, że i tym razem jej się uda. Nie myśląc nawet o tym i działając zupełnie odruchowo, zdecydowała się kopnąć go w zgięcia kolan, by móc powalić go na ziemię.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie planował tego. Zdecydowanie to nie było jego planem na dzisiejszy wieczór/noc. Szczerze to powoli stwierdzał, że zamiast spacerować wolałby położyć się we własnym łóżku i z niego przez jakiś czas nie wychodzić – a to już nie byle co, bo raczej tak nie miał, że wolał spać, jak robić cokolwiek innego, jak te potrzebne do funkcjonowania codziennego godziny snu. Nic ponad to, a jednak… teraz mu to było obojętne. Nawet nic dzisiaj nie wypił, a czuł się tak, jakby właśnie było inaczej i coś mu nie siadło z tym alkoholem. Nie powinno jednak być aż tak, by nie miał kontaktu ze światem? Ot, chwila słabości go wzięła. Myślał, że złapał się słupa, a tu jednak okazało się inaczej. No, nie planował tego. Przez moment nie ogarniał tego, co miało miejsce, dlatego mógł dać się zaskoczyć w reakcji nieznanej mu kobiety. Takie zasłużył sobie, nie zasłużył. Może nie padł na ziemię, tak jak miała to w zamiarze, bo instynkt żołnierza dał o sobie znać i jakoś zmniejszył jej cios, ale to kopnięcie jej w zgięcia jednego z trafionych przez nią kolan zdążył poczuć.
- Spokojnie, kobieto… nie jestem zboczeńcem – zauważy nagle, biorąc głęboki wdech. Lekko się zatoczył, ale jakoś ustał. Mała kropelka potu spłynęła po jego skroni, robiąc sobie ścieżkę w dół. W końcu metr od niej był słup i pozwolił sobie o niego nagle oprzeć. Całe szczęście w niego trafiając, a nie znowu w nią. Ona z pewnością nie była tą stabilnością, jakiej teraz szukał.
- Nie chciałem Cię przestraszyć. Trochę mnie tylko zamroczyło. Myślałem, że opieram się o... słup – zaznaczył mocno, naprawdę szczerze. Nie był taki, że owija coś w bawełnę przeważnie, a mówi po prostu z grubej rury, co mu może ciążyć. O ile chciałby to powiedzieć, jak milczeć. – Trochę… - kręci mu się w głowie. Ile on mógł tej temperatury teraz mieć?
Obrazek
Obrazek

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Mężczyzna nie dał się tak łatwo powalić, jednocześnie jednak nie robił w jej stronę żadnych innych ruchów, jakich Gabi spodziewałaby się w tej sytuacji. Dopiero po swojej próbie obrony przyjrzała się uważniej, z kim ma do czynienia, a patrząc po reakcjach nieznajomego, nie bardzo wiedziała, co ma o tym myśleć. Chciała powiedzieć, że przeciętny zboczeniec raczej nie przyznałby się do tego, że jest właśnie zboczeńcem, ale zdążyła ugryźć się w język, bo raczej faktycznie nie miała do czynienia z kimś, kto ma wobec niej nieprzyjemne zamiary.
- O słup? - powtórzyła, być może mało inteligentnie. Nie brnęła jednak bardziej w ten temat, tylko z powrotem podeszła bliżej mężczyzny, zastanawiając się , co ma teraz zrobić. Najwygodniejszym i najłatwiejszym wyjściem wydawało jej się po prostu stąd odejść i się nie przejmować, ale chyba po prostu nie potrafiła tego zrobić. W końcu, nic jej nie zaszkodzi, jeśli chociaż zapyta. - Wszystko w porządku? - nie musiała jednak otrzymywać odpowiedzi na to pytanie, by domyślić się, że nie, nie było w porządku. Gdyby było inaczej, to raczej nie zostałaby pomylona ze słupem.
- Przepraszam, myślałam, że pan chce mi coś zrobić. - chciała się wytłumaczyć ze swojej reakcji, teraz dostrzegała, że mogła być ona być nieco przesadzona, ale zadziałała zupełnie odruchowo. Spodziewała się prędzej, że jeśli ktokolwiek miałby na nią wpaść na tej uliczce, to tylko ktoś, przed kim musiałaby się obronić. Nie brała pod uwagę możliwych innych powodów, bo na te raczej rzadziej się natrafiało. - Mogę coś dla pana zrobić? - spytała, chcąc tym samym jakoś zatrzeć to nieprzyjemne pierwsze wrażenie. - Najlepiej by było, jakbyś usiadł. - dodała szybko, ale jednocześnie bez większego przekonania. Siadanie na zimnym chodniku nie było zbyt przyjemne, a żadnych ławek po drodze nie widziała, być może dlatego, że nie zwracała też na to większej uwagi. Nieświadomie przeszła też na ty, ale było to wynikiem zwykłego zdezorientowania. Nie znała się na pierwszej pomocy w różnych przypadkach, chciała jednak dobrze.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Była kobietą. Nie chciałby zrobić jej krzywdy, więc pewnie nawet pomimo swojego niekontrolowanego, marnego stanu o dziwo się hamował. Jeszcze mu brakowało, by komuś niewinnemu zrobić krzywdę. Dobrze, że chociaż trochę ogarniał i całkowicie nie przytłumiło jego osadu. Może ruchy były odrobinę powolne i czuł się słaby, ale to nie sprawiło, że stał się nijaki i bezbronny.
- Tak, słup – potwierdził prosto i odetchnął. Przez moment zszedł spojrzeniem w dół, dopiero, kiedy zadała kolejne pytanie powrócił na nią swoim spojrzeniem. – Nagle poczułem się słabo. Za moment powinno mi to przejść. Potrzebuję pewnie odpocząć – tak sobie wmawiał, że to tylko chwilowe. Bo czemu niby miałoby za chwilę nie być lepiej? – Nie chciałem Cię przestraszyć – wyrzucił gdzieś między dłuższą ciszą u niego, a próbą kontaktowania. Sam nie bawił się w zwroty przez Pani, więc nie dziwne, że i ona je porzuciła.
Co mogłaby dla niego zrobić?
- Muszę wrócić do domu. Niepotrzebnie wychodziłem na ten spacer – wyrzucił następnie, sam nie wiedzą, czy powinien siadać jak poleciła mu czy też nie. Więc dalej trzymał się tego właściwego słupa. Nie jej.
Nie miał w zwyczaju prosić o pomoc przypadkowych kobiet. Czy kogokolwiek. Sam rozwiązywał swoje problemy. Jednak nie sądził, że teraz to nie jest takie łatwe. Nawet nie wiedział, gdzie miał telefon. Musiał go pewnie zostawić w pracy. Raczej by go nie zgubił. Ostatnio myślał, że już wyszedł na prostą i jego życie zaczynało nabierać odpowiednich barw. Jednak znowu coś poszło nie tak. Znów został tak jakby sam ze swoimi własnymi problemami. Nie zamierzał się jednak łamać. Nawet i z tych słabości, co go teraz nawiedziły, zamierzał się wykaraskać.
Poklepał się rękami do kieszeniach, by jeszcze raz sprawdzić, czy ma telefon. Jak się jednak okazało, nie miał.
- Zapomniałem wziąć telefonu. Czy mogłabyś zamówić dla mnie… taksówkę? Byłbym wdzięczny i chyba to najlepsze wyjście – stwierdził. O nic więcej nie powinien ją prosić. To niestosowne i przecież nie była mu niczego winna. To on był tym, co pomylił ją ze słupem.
- Przepraszam za zaistniałą sytuację – dodał jeszcze. Nie miał nic na swoją obronę, nawet to, że czuł się słabo.
Obrazek
Obrazek

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Życie na bakier z prawem powodowało, że Gabi była wyczulona na wszelkie sytuacje mogące wyglądać na podejrzane. Miała skłonność do niezastanawiania się nad tym co robi i często dopiero po fakcie zaczynała myśleć. Wpadnięcie na nią obcego mężczyzny w mniej uczęszczanej uliczce odczytała jako jednoznaczny sygnał, jednak tym razem się pomyliła, nie po raz pierwszy i zapewne nie ostatni. Skłamałaby, gdyby stwierdziła, że nie lubi się bić, ale do tego wybierała osoby, które również w danej chwili podzielały tę chęć. A nie nieznajomych wyglądających na zdecydowanie nie w formie.
- Może to przez ciśnienie... - nie znała się na tych sprawach, jej wiedza z zakresu medycyny ograniczała się tylko do opatrywania niewielkich ran i radzenia sobie z sinikami. Dlatego tym bardziej nie wiedziała, jakie mogłyby być inne przyczyny nagłego osłabnięcia, podejrzewała jedynie, że wachlarz mógłby być spory. - Bez urazy, ale nie wyglądasz najlepiej. - odpuściła sobie dodanie, że na jego miejscu zainteresowałaby się bliżej nagłym poczuciem słabości i poszłaby do lekarza, bo byłoby to zwykłe kłamstwo. Nie lubiła i nie ufała im, chodząc do nich tylko wtedy, gdy okazywałoby się to naprawdę konieczne. - Nic się nie stało, to ja nie chciałam cię uderzyć. - zareagowała całkowicie instynktownie, nawet nie biorąc pod uwagę myśli, że nieznajomy wcale nie chciał jej zaatakować.
- Nie ma problemu. - odparła, wyciągając telefon i włączając odpowiednią aplikację, by zamówić taksówkę. Znalezienie jakiejś o tej porze graniczyło z cudem, ale jeśli wierzyć apce, powinna być tu za kilkanaście minut. Gabi zerknęła na chwilę na mężczyznę, jednocześnie zastanawiając się, co powinna zrobić. Niby nic jej tu nie zatrzymywało, ale zostawienie go tu w takim stanie nie wydawało jej się być najlepszym pomysłem. Może i go nie znała, ale nie chciałaby, żeby ktoś ją zostawił samą, gdyby była na jego miejscu. Wahała się jeszcze chwilę, zanim cicho westchnęła i podeszła bliżej niego.
- Nie musisz przepraszać, każdemu mogłaby się zdarzyć taka sytuacja. - powiedziała i zdjęła skórzaną kurtkę, by położyć ją na chodniku. - Siadaj, bo wyglądasz, jakbyś miał zaraz mi tu paść nieprzytomny, a ostrzegam, że pierwsza pomoc nie jest moją najsilniejszą stroną. - dodała, tonem wyraźnie nieznoszącym sprzeciwu, jednak pod koniec pozwoliła sobie na lekki uśmiech. Miała tylko nadzieję, że zaraz nie pożałuje swojej dobrej woli, bo dość szybko marzła, ale tym się będzie martwić później.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Wiedział, że nie powinno dojść do takiej sytuacji, a jednak doszło. Nie był z tego zadowolony to pewne, ale i też ciężko mu było się na czymkolwiek skupić w takim stanie, jaki teraz go dopadł. Cholerne przeziębienie. Być może brał na siebie ostatnio, aż za dużo. Chociaż to co stało się z klubem i odejście Ortega nie ułatwiało mu za bardzo, by jego życie było spokojniejsze. Nie znał tej kobiety w ogóle. Nie wiedział kim jest i czy nie powinien być bardziej ostrożniejszy. Nawet jeśli to kobieta. Teraz był nieco bardziej narażony na coś, czego nie mógłby kontrolować. Niby poradziłby sobie z tym, ale i też wszystko mogło się zdarzyć – w końcu był tylko człowiekiem.
Może ciśnienie.
Może temperatura.
Czy jakieś inne dziadostwo. Faktycznie mógł nie wyglądać najlepiej, bo tak też się teraz czuł. Ale tragedii nie było. Chyba. Bo umierający jakoś ciężko nie był. Nawet ta sytuacja trochę go zmotywowała do tego, by chcieć znaleźć się jak najszybciej w domu. I nawet wiedział jakim sposobem.
- Tak – przelotny śmiech z wypowiedzianego przez nią faktu i od razu powrót do bycia poważnym i… chorym. – Tak się też właśnie czuje – dodał szybko już bez śmiania, bo to jednak śmieszne nie było, a przykre. Że tez musiało go coś takiego dopaść i stał się słaby. Oby to nie przez to, że pierwszej młodości już nie było i z wiekiem miałoby być tylko gorzej. Jakoś nie dopuszczał do siebie myśli, że mógłby być taki częściej.
- Całkiem dobrze sobie poradziłaś – z tą obroną, gdzie zachwiała jego zaburzoną równowagę i omal nie powaliła go na tą ziemię. Żadnej kobiecie jeszcze się tak nie dał, żeby odczuł w taki sposób kopnięcie w kolano. Dobrze, że doszli do tego szybko, że żaden z niego zboczeniec.
Nie ma problemu. Serio? Odetchnął jakoś z ulgą, że się zgodziła. Bo jakoś musiał do tego domu dojść. A na piechotę to tak już nie bardzo całą drogę, bo kawałek był. Nie oczekiwał od niej, czy kogokolwiek, że będzie mu towarzyszył, dlatego dziwił się, że jeszcze tutaj była. Byli dobrzy i źli ludzie – ona nie mogła być przecież tą złą, skoro mu takiej pomocy udzieliła. Zamówienie taksówki już było naprawdę ogromną dla niego pomocą. Nie oczekiwał nic więcej. Do tego zdjęła kurtkę i jeszcze mówiła, żeby siadał. Nie, nie mógłby. Nawet jeśli dalej by się tu zataczał. Jakoś udało mu się szybko podnieść skórzaną kurtkę z chodnika i zwrócić ją właścicielce.
- Nie trzeba. Weź. Nie jest za ciepło do tego. Ze mną jest lepiej jak wcześniej. To za dużo – zaznaczył i odetchnął, oddając jej tą kurtkę i sam nie przyjmując sprzeciwu. Oddał i już. Oparł się pewnie plecami o tego właściwego słupa obok i to było dla niego wystarczające. Taksówka powinna być już lada moment.
- Jak dotrze tu taksówka możesz się zabrać ze mną. Jakbyś czasem miała trafić na jakiegoś prawdziwego zboczeńca – pozwolił sobie na żart, chociaż z tą taksówką nie żartował, bo i ona powinna z niej skorzystać. Szczególnie, że późno już było.
Obrazek
Obrazek

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Zdecydowanie nie spodziewała się takiego spotkania i że dojdzie do podobnej sytuacji. Jeśli ktoś już miałby na nią wpaść na ciemnej ulicy, to bez zastanowienia obstawiałaby kogoś, kto miałby wobec niej jedynie złe zamiary. Jasne, nie mogła też być stuprocentowo pewną, że ten mężczyzna ich nie miał, w końcu go nie znała i nie wiedziała, kim jest, ale nawet jeśli tak było, to wątpiła, czy w tym stanie dałby radę jej cokolwiek zrobić. Jeśli było trzeba, to potrafiła się zazwyczaj obronić, dlatego nie miała zbyt dużych oporów przed chodzeniem samej o tej porze po praktycznie pustych ulicach.
Gdyby znała się bardziej na jakichkolwiek podstawach pierwszej pomocy, to może by wiedziała, co mogłaby zrobić, by pomóc nieznajomemu. Nie określiłaby siebie jako osobę o sporych pokładach empatii, ale skoro już się zatrzymała przy nim - a właściwie, skoro na nią wpadł - to jakoś głupio byłoby jej tak po prostu sobie stąd pójść, zostawiając go w takim stanie.
- Ale raczej nie zamierzasz mdleć? Znaczy, no wiesz, jak potrzebujesz to w porządku, jednak to by trochę wszystko pokomplikowało. - powiedziała bardziej luźniejszym tonem głosu, słysząc o tym, że faktycznie nie czuje się najlepiej, ale pytała poważnie. Chyba nie potrafiłaby się książkowo zachować w takiej sytuacji, nawet pomimo jak najszczerszych chęci.
- Dzięki. - odparła, wzruszając przy tym lekko ramionami. Dla niej nie była to pierwsza sytuacja, w której musiała się obronić, więc mogła powiedzieć, że działała praktycznie odruchowo. Wychodziła z założenia, że jako samotna kobieta umiejętność samoobrony to była zupełna podstawa. - Ty też. - dodała, lekko się przy tym uśmiechając. Nie padł na ziemię po jej ataku, ani nawet się nie zachwiał, co nie zdarzało się szczególnie często, bo Gabi wiedziała, gdzie skutecznie kopnąć.
Zamówienie taksówki nie wydawało jej się być czymś, czego nie mogła w tej chwili zrobić. Tym bardziej, że dla niej to było nic, a nieznajomemu mogło to bez wątpienia pomóc. Nie spieszyło jej się nigdzie, więc mogła poświęcić te kilka minut na dobry uczynek. Może i nie zmazałby on tego wszystkiego, do czego dopuszcza się na co dzień, ale zawsze to było coś.
- Ale... - urwała, nie bardzo wiedząc w pierwszej chwili, jak dokończyć tę myśl, gdy mężczyzna podniósł jej kurtkę i jej oddał. Faceci i ich kurtuazja, ale pozwoliła sobie na nieskomentowanie tego, chociaż kilka słów przychodziło jej na myśl. - Jesteś pewien? Nie patrz na mnie, to ty z nas dwóch jesteś w gorszym stanie. - dodała, wciąż trzymając kurtkę w ręku.
- Ze zboczeńcami sobie poradzę. - odparła, również dość żartobliwym tonem. - Ale z podwózki skorzystam, skoro jest okazja.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Cóż, stało się. Jutro być może nie będą powracać myślami już do tej sytuacji. A przynajmniej nie jakoś przez długi czas, gdzie jedynie będzie można czasem sobie wspomnieć, że pomylił kobietę ze słupem, bo był w nienajlepszej kondycji. I żaden z niego zboczeniem, czy złoczyńca. Nie oczekiwał od niej pomocy, a jednak tak się złożyło, że mogła mu pomóc i tak się też stało. Z tym telefonem po transport to już naprawdę dużo. Nie mówiąc o jej pozostaniu z nim. Choć wcale nie musiała. Gdyby było z nim faktycznie jakoś źle, to z pewnością byłby w drodze do szpitala, a tymczasem jakoś tego po prostu nie widział. Chwilowe ścięcie z nóg nie oznaczało, że już tak zostanie. Ot, chwilowa słabość go pokonała. Ale jakoś obudziła go ta sytuacja z pomyleniem kobiety ze słupem. Także może nie będzie już tak źle.
Oby się to już nigdy nie powtórzyło.
- Wolałbym, żeby do czegoś takiego nie doszło. Jak na razie jest znacznie lepiej, chociaż lepiej jednak jak wrócę już do domu i się położę. Odpoczynek to coś czego potrzebuję – rzucił szybko i odetchnął. Pokomplikowałoby się, to mało powiedziane…
- Spędziłem w Armii parę długich lat. Dziwne, gdybym padł tutaj od tego. Wtedy faktycznie świadczyłoby to o tym, że zamiast do domu powinienem udawać się do szpitala – stwierdził pół żartem, pół serio. Bo jednak wolałby uznać to za komizm, do którego nie ma prawa dojść. Czy ona uczyła się tylko samoobrony, czy tez była gdzieś, to jej sprawa. Jak się będzie chciała podzielić ta informacją, to może. Ale i tez nie musi. On nie ukrywał tego, bo to żadna tajemnica, a powiedział to dość ogólnie. Żaden problem.
- Jestem facetem. To ja powinienem oddawać swoją kurtkę, a nie na odwrót, bo jednak rozmiary nie te i tak dziwnie z tym. Ale… nie trzeba i tak. To nie kurtki potrzebuję, a odpoczynku – wyjaśnił i odetchnął.
- I dobrze – powiedział, dodając nawet uśmiech do tego. Przynajmniej uparta nie jest i wróci tez normalnie do domu, zamiast dalej się kręcić po ulicach o tej porze.
Taksówka dotarła dość szybko. Wsiedli do niej i pewnie dał jej możliwość wybrania, czy chce go najpierw odwieźć, czy też sama chce jechać do siebie. Za wszystko i tak zapłaci, z góry, czy tez i nie. Pieniędzy całe szczęście mu nie brakowało. Tylko z telefonem na ten moment gorzej, skąd wynikło to wszystko, że musiał ją o niego poprosić i był jej jednak coś winien.
Obrazek
Obrazek

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Squire Park”