WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!
Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina
Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.
INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.
DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!
UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.
Fotograf/współwłaściciel firmy
Hemsworth Company/studio fotograficzne
the highlands
W momencie, kiedy ich, pozbawione osłony, ciała zetknęły się ze sobą, poczuł dziwny deszcz, który od opuszków chłodnych palców, przeszedł przez jego ręka do pleców, wywołując na karku przyjemne, aczkolwiek osobliwe doznanie. Nie rozumiejąc własnych odczuć, postanowił je zignorować, swoją uwagę poświęcając Willlow, która nieznacznie drgnęła. I choć wiedział, że to wina jego zimnych dłoni, odpowiedzialnych za dyskomfort dziewczyny, nie zareagował, nie zaszczycając jej nawet przepraszającym spojrzeniem, od razu rozpoczynając grę, którą po chwilowej konsternacji dziewczyna również podjęła. Poza jego świadomością pozostawał również fakt, że niezmierzony dotyk mogła odebrać jako coś dwuznacznego, ponieważ Jayden nie doszukiwał się w nim ukrytego znaczenia, bo takowe zwyczajnie nie istniało.
Krzyk brunetki oraz słowa, jakie sekundę później wypowiedziała zwrócił na nich uwagę, nie tylko ekspedientki, ale również osób stojących przed nimi w kolejce. Ci wpatrywali się w młodą dziewczynę z nieukrywaną pogardą, gdy wskazała na swój uwydatniony brzuch. Wówczas Hemsworth jeszcze bardziej zniwelował dzielące ich milimetry, posyłając wyraźnie wyzywające spojrzenie rudowłosej kobiecie, która wydawała się być najbardziej niezadowolona, co wyraziła poprzez niewybredny komentarz.
- Lepiej być zgorzkniałą, starą panną - rzucił jej w odpowiedzi, wcześniej naprędce oceniając jej postać wprawnym spojrzeniem fotografa, złośliwie się przy tym uśmiechając, gdy przeszli z Willow tuż obok, stając przed kasą.
Opuszczając cukiernie nie mógł ukryć szerokiego uśmiechu, ale i rozbawienia, jakie wywołała w nim cała sytuacja. Po raz pierwszy rozluźnił się przy Will, do tego stopnia, aby odkryć przed nią swoją drugą twarz. Nawet u niego wywołało to zaskoczenie, dlatego nie dziwił się podejrzliwemu spojrzeniu, jakie co jakiś czas rzucała w jego kierunku, zajadając się bezą.
- Nawet nie umyłaś rąk - zauważył, przybierając pouczający ton, jakim obdarzał ją już niejednokrotnie, jednak ostatecznie, opuścił głowę, dobrowolnie zamykając pomiędzy swoimi wargami palec brunetki. I choć większą część swojej uwagi poświęcał ciężarnej żonie to nie umknęły mu ani ciekawskie spojrzenia mijanych osób, ani maślane oczy nastolatek, które widząc jego zachowanie względem Willow, westchnęły rozmarzone.
- Nie sądzę - oznajmił, w odpowiedzi na słowa dziewczyny, bo nie jechał przez całe miasto tylko po jedną bezę.
- Nie chcę, tu jest tona kalorii - stwierdził, gdy zmusiła go do zatrzymania się, wciąż jeszcze czując w ustach słodycz kremu, od którego wręcz go mdliło. Korzystając z tego, że Bezka świadomie przyczepiła się do jego ramienia, w momencie kiedy reszta deseru zniknęła w jej ustach, pociągnął ją w stronę sklepu z telefonami. W zasadzie nawet nie zwrócił uwagi, jakiej marki. Tak samo, jak przestał zauważać ciążowy brzuszek, którego nadal się nie pozbyli.
Wydawało się, że w tym momencie wchodzą na zupełnie inny wymiar swojej relacji, w której śmiałe zachowanie Hamsworth, zupełnie nie przeszkadzało Jayden'owi, ba! Sam w nie brnął.
Zostawiając brunetkę z tyłu, podszedł do jednego ze stołów, na którym znajdowały się wyeksponowane urządzenia, głównie z te x wyższej półki cenowej. Oczywiście nie umknęło to uwadze obsługi, która kręciła się między klientami, służąc pomocą, nawet jeśli ci takowej nie potrzebowali.
- Może ten? - zapytał, kierując spojrzenie jasnych oczu na Willow, która z zainteresowaniem przyglądała się nie tyle poszczególnym modelom, ale ich ceną. Tą co jakiś czas komentowała ściągnięciem brwi czy zasaniem wargi, choć zdarzyło jej się również rzucić pod nosem jakiś komentarz. Jayden wziął do ręki jeden z większych aparatów, który w gruncie rzeczy przy drobnych, kobiecych dłoniach wydawał się być bardzo nieporęczny.
stażystka
hemsworth company
south park
Mimo początkowej śmiałości, pod wpływem nieprzychylnych spojrzeń pozostałych klientów, prędko poczuła się skołowana. Policzki Willow nabrały intensywniejszego koloru purpury, a w jej oczach odbił się cień zażenowania. Opuściła dłoń, którą wcześniej wskazywała na sztuczny brzuszek, i przygryzła dolną wargę. Zwątpiła, ale wtedy Jayden mocniej docisnął ją do boku i pociągnął naprzód, dzięki czemu znowu nabrała pewności. Kurczowo trzymał ramię Willow, roztaczając wokół woń mięty; charakterystyczną tylko dla niego. Jedną rękę włożyła pod brzuszek, drugą złapała biodro chłopaka, ostatecznie pozwalając, aby poprowadził tę grę do samego końca. Nawet spojrzenie natapirowanej rudej nie przedarło się przez uśmiech Hamsworth, który pojawił się zaraz po wypowiedzi Jaydena. I o ile nigdy nie aprobowała złego zachowania wobec starszych, tak teraz całokształt postawy chłopaka pozytywnie ją zaskoczył. Ukradkowo z domieszką ciekawości i podziwu spoglądała na niego dopóki nie otrzymała bezy. Wtedy skupiła się wyłącznie na jedzeniu.
- To co - odpowiedziała, chichocząc niczym mała, nieświadoma bakterii dziewczynka. Potem zamilkła i z uwagą śledziła dalsze postępowanie Jaydena. Jego wargi były miękkie, a język delikatnie musnął jej opuszek, pozostawiając na nim niewielką warstwę śliny. Wtarła ją w kciuk tej samej ręki, po czym ponownie nabrała krem i tym razem wpakowała palec do własnej buzi. - Jest naprawdę dobra - pochwaliła bezę.
Willow nie odczuwała oporów przed inicjowaniem niestosownych sytuacji, które wręcz stanowiły element jej usposobienia. Żyła w bańce, wyznając własne zasady, wierząc w swoje autorytety i uznając cudze granice za banał. Mimo tego usta Jaydena, oplatające palec dziewczyny, wzbudziły w niej chwilową pierzchliwość. Spięła ramię i w pierwszym momencie chciała cofnąć dłoń; w drugim jedynie westchnęła, pozwalając, aby jego język swobodnie otoczył jej opuszek.
Zaprzeczenie i odmowa nie wywołały u Willow żadnej reakcji. Po dwukrotnym wzruszeniu ramionami, skupiła się na dokończeniu bezy. Ramię zacisnęła na zgięciu łokcia Jaydena, co wykorzystał i pociągnął ją do sklepu z telefonami. Ledwo nadążyła za krokiem chłopaka, więc aby nie stracić równowagi, jeszcze mocniej uwiesiła się na jego ramieniu.
Wkrótce zwolnili. Jayden wyswobodził się z uścisku, dzięki czemu zaczęła swobodnie przechadzać się pomiędzy sklepowymi półkami. Na widok ogromnych cen mimowolnie się krzywiła: marszczyła brwi, nadymała policzki, przygryzała wargę i kręciła głową. W kieszeni miała sto dwadzieścia dolarów, które w tym lokalu były jedynie równowartością etui.
W pewnym momencie, ponownie złapawszy jedną dłonią spód sztucznego brzucha, nachyliła się nad jakimś Samsungiem. Potem zwróciła uwagę na Jaydena, który przyniósł jej wybrany przez siebie model. Spojrzała wpierw na urządzenie, a następnie w bardziej podejrzliwy sposób na chłopaka. Właściwie już miała wziąć aparat do ręki, kiedy niespodziewanie ubiegł ją młody ekspedient. Wręcz wyrwał urządzenie z ręki Hemswortha i zasłonił całe jego oblicze plecami.
- Niedawno nie byłaś w zaawansowanej ciąży - zauważył śmiało, przy czym perliście się uśmiechnął.
Willow początkowo zastygła w zdumieniu. Zmrużyła powieki, jakby w pierwszej chwili nie mogła uwierzyć, że właśnie stała przed swoją tinderową randką. Jednak po kilku sekundach jej wyraz twarzy nabrał łagodnych rys. Wyciągnęła spod bluzy zrolowaną kurtkę i pomachała nią w powietrzu, a następnie schowała pod pachę.
- Trafna uwaga - przytaknęła, po czym spróbowała wyglądnąć zza ramienia Xaviera, aby zobaczyć Jaydena, lecz chłopak poruszył się na tyle impulsywnie, ze ponownie przysłonił jej oblicze Hemswortha.
- Przestałaś odpisywać - wtrącił niespodziewanie, na co Willow mimowolnie rozwarła usta i uniosła brwi. Był pewny siebie i nieco arogancki, co udowodnił, gdy jeszcze jeden raz przesunął się w ten sam sposób, izolując ją od Jaydena. Nie czuła się z tym komfortowo.
- Rozwalił mi się telefon - odpowiedziała niedbale, lecz w tym samym momencie odezwał się również Xaver
- Zaraz kończę zmianę. Chcesz wyskoczyć na bezę? Lubisz je.
Fotograf/współwłaściciel firmy
Hemsworth Company/studio fotograficzne
the highlands
Kilkanaście sekund później weszli do salonu z telefonami, gdzie Jayden skupił swoją uwagę na poszczególnych urządzeniach, przez chwilę nie zwracając uwagi na swoją towarzyszkę, co okazało się błędem. Kiedy do niej wrócił, chcąc pokazać jeden z wybranych przez siebie modeli, jakby spod ziemi wyrósł przed nim sprzedawca, zupełnie ignorując jego postać, z niezdrowym zainteresowaniem skupiając się na Willow, z którą natychmiast rozpoczął rozmowę.
Hemsworth skłamałby mówiąc, że takie zachowanie nie zrobiło na nim wrażenia, choć bez wątpienia należało ono do grupy tych, których nie tylko zaakceptował, ale przede wszystkim wywoływały w nim złość. Niemniej nie zareagował od razu. Stanął tuż obok, krzyżując ręce na piersi, z wyraźnym zainteresowaniem, którego para nie mogła dostrzec, przysłuchując się ich wymianie zdań. Z niej wynikało, że poznali się przez portal randkowy i nawet spotkali, chociaż ostatecznie Bezka przestała się odzywać. Prychnął pod nosem, słysząc jej tłumaczenie jakoby powodem tego był zniszczony telefon. Jej rozmówca wydawał się być niezwykle nachalny i choć Jayde wiedział, że powinien zareagować znacznie szybciej, to nie zrobił tego, chcąc poniekąd dać Willow nauczkę, ale za co?!
- Stary, spróbuj szczęścia gdzieś indziej - oznajmił, złośliwie się przy tym uśmiechając, chwilę po tym, kiedy ekspedient - Xavier, rzucił propozycję wyskoczenia na bezę. Wypowiadając te słowa, patrzył wyzywająco w oczy chłopaka, jednocześnie otaczając ramieniem brunetkę. - Kochanie, czy ten… śmieć ci się naprzykrza? - zapytał, swoją uwagę skupiając tylko przez sekundę na Will, bo zanim ta zdążyła odpowiedzieć, pięść Jayden'a spotkała się z twarzą bruneta, który nie spodziewając się tego, upadł na podłogę.
stażystka
hemsworth company
south park
Ekspedient zmniejszył odległość, a ona po raz kolejny wyglądnęła zza jego ramię w poszukiwaniu Jaydena. Również tym razem zagrodził jej widoczność, niemal zmuszając, aby poświęciła mu pełną uwagę. Zmarszczyła brwi w momencie, w którym chłopak zacisnął palce na jej nadgarstku. Potem strzepnęła z siebie jego dłoń i ponownie spróbowała odszukać wzrokiem twarzy Hemswortha. Już była skłonna uwierzyć, że porzucił ją na rzecz innego zajęcia – bo był do tego zdolny – kiedy ku uciesze Willow pojawił się obok.
Objął ją śmiało ramieniem. Zupełnie intuicyjnie, aczkolwiek z domieszką desperacji, wtopiła się w bok chłopaka, niczym idealnie pasujący element. Oparła brodę o jego pierś, spoglądając wdzięcznie w oczy chłopaka i choć nie aprobowała wulgaryzmów, to w tamtym momencie zignorowała niepochlebny synonim, którym odniósł się do Xaviera. Przez ułamek sekundy była szczęśliwa; szczęśliwa, że Jayden Hemsworth kolejny raz wyciągnął ją z opresji; szczęśliwa, bo skrył ją w swoim ramieniu, gdzie czuła się niebywale bezpieczna. Był większy i bardziej stanowczy, miał przekorny uśmiech i surowe spojrzenie, ale pomimo tego od dwóch tygodni Willow cieszyła się kiedy wracała do apartamentu i mogła zamienić z nim kilka zdań – nawet w walce o pilota. W ostatnim czasie był jedynym stałym elementem w jej przewrotnym życiu.
Otworzyła usta, aby udzielić odpowiedzi na pytanie Jaydena, jednak ten gwałtownie wymsknął się spod jej dłoni, którymi dopiero co otoczyła jego biodra.
Uderzenie Jaydena było oznaką impulsywności i brawury, braku pokory oraz czystej głupoty, jakiej wcześniej nie przejawiał. Willow ogarnął szok. Szeroko rozwarła powieki, gubiąc spojrzenie w nienaturalnie ciemnych oczach chłopaka, w których prędko ponownie zaczęły pojawiać się błękitne i spokojne refleksy. W uszach dudnił jej puls, dlatego w pierwszej chwili nie usłyszała, jak drugi ekspedient zaczął wołać ochronę. Serce pierzchliwie zatrzepotało w piersi dziewczyny, w brzuchu poczuła skurcz, a w ustach metaliczny smak krwi z przygryzionego policzka. Wpatrywała się w szatyna z brakiem jakiegokolwiek zrozumienia, mając wrażenie, że grunt osunął się pod jej nogami. Potem mechanicznie, choć opieszale zwróciła uwagę na Xaviera, który siedział na podłodze i zaciskał rękę na nosie. W następnej kolejności głośno westchnęła, dając upust wewnętrznemu dramatowi, z jakim właśnie toczyła walkę.
– Co ty wyprawiasz!? – wrzasnęła. Nie była zła, była załamana. Uwiesiła się na ramieniu Jaydena, jednocześnie czując pod palcami jego spięte mięśnie. – Chodź – rzuciła, szarpiąc chłopaka w przeciwną stronę. – Proszę cię, chodź ze mną – zawtórowała.
Zostali napiętnowani przez spojrzenia innych klientów, którzy zastygli między półkami, niczym woskowe figury. Tylko mknąca pomiędzy nimi dwójka ochroniarzy stanowiła element żywej, choć zatrważającej scenerii.
Willow pociągnęła Jaydena w kierunku wyjścia, a gdzieś w międzyczasie splotła ich dłonie. Nieświadomie, nbo uderzająca do głowy adrenalina zniwelowała wszelką racjonalność. W tamtym momencie chciała przede wszystkim uchronić Hemswortha przed konsekwencjami.
Podczas biegu walczyli o dominacje. Raz Willow obierała kierunek, a raz poruszali się wzdłuż tracy wytyczonej przez nogi Jaydena. W takich chwilach nie mogła nadążyć i tylko jego dłoń, której tak desperacko się trzymała, nie pozwoliła jej upaść.
Dotarli do strefy gastronomicznej. Po jednej stronie znajdowały się restauracyjne lady i szyldy reklamowe, a po drugiej stoliki oraz kanapowe loże. Pomiędzy obiektami poruszali się ludzie. Wśród nich Willow wypatrzyła czterech nowych ochroniarzy. Pozostała dwójka była tuż za nimi.
– Co teraz, co teraz? – zapytała bardziej siebie, niż Jaydena, przy czym zaczęła nerwowo się rozglądać. Przystawała z nogi na nogę, przygryzała kciuka drugiej dłoni i dotkliwej zacisnęła palce na skórze chłopaka. – Nie chcę żeby coś ci się stało! – Uderzyła go w klatkę piersiową. Panikowała.
Fotograf/współwłaściciel firmy
Hemsworth Company/studio fotograficzne
the highlands
Czekając na rozwój wypadków, przysłuchiwał się krótkiej wymianie zdań z łatwością wyłapując, że Wi nie czuje się w niej zbyt komfortowo. I chociaż początkowo nie zamierzał się wtrącać, tak ostatecznie nie potrafił stać dłużej spokojnie z boku. Dał się podnieść impulsowi, najpierw zamykając drobną, kobiecą postać w swoich ramionach, by w następnej kolejności uderzyć ekspedienta pięścią w twarz.
W tej właśnie chwili brakowało mu pokory, wykazywał się jawną, a do tego skrajną nieodpowiedzialnością i głupotą, którymi odznaczał się najczęściej w obecności przyjaciela. Była to część jego natury, którą na co dzień tłamsił w sobie, wiedząc, że wobec niego stawiane są konkretne wymagania, jakie na ogół spełniał. Nie potrafiła racjonalnie wytłumaczyć swojego zachowania, które potępione zostało nie tylko przez Xaviera, ale również Willow. Po kilkusekundowej konstrukcji, jaka malowała się na delikatnej twarzy, znacznie zmieniająca jej rysy, w powietrzu rozbrzmiał krzyk.
Mimochodem Hemsworth ściągnął brwi, kierując spojrzenie coraz jaśniejszych tęczówek w oczy brunetki, w których czaiło się niezrozumienie. Nie zdążył nic zrobić, kiedy spomiędzy różowych wydobyła się prośba, sprawiając, że na czole chłopaka pojawiły się dwie poziome zmarszczki. Smukłe palce Willow zacisnęły się mocniej na jego ramieniu, zmuszając do reakcji, jeszcze zanim wzrok Jayden'a napotkał idących w ich stronę ochroniarzy. Odruchowo prychnął pod nosem pełen politowania dla byłej randki dziewczyny, która zasłaniać musiała się innymi.
- Masz okropny gust - na głos wypowiedział własne myśli, ignorując pełne zainteresowania spojrzenia oraz ciche szepty innych klientów salonu, który opuścili w pośpiechu. Kiedy Willow splotła palce ich dłoni, wcześniej chwytając tą Jayden'a, nieświadomie przekroczyła pewna wyznaczoną granicę i choć chłopak nie był z tego faktu zadowolony, bezwiednie się temu poddał, pozwalając by brunetka uległa panice, od której odczuwania on był daleki.
Miotali między kolejnymi postaciami, które oglądały się za nimi nie kryjąc swojego zainteresowania, choć to, gdy napotykali spojrzeniem ochronę, sekundę później zmieniało się w zaskoczenie.
Zatrzymali się dopiero pośrodku strefy gastronomicznej, skąd w zasadzie nie mieli dokąd uciec.
- Uspokój się - nakazał w odpowiedzi na pytanie, które opuściło usta Willow, zaciskając mocniej własne palce na jej drobnej dłoni, przy czym kciukiem zaczął głaskać jej zewnętrzną stronę, mając nadzieję, że gest ten obniży poziom strachu, jakiemu niewątpliwie uległa. Niemniej zaskoczeniem było dla niego to, co powiedziała chwilę później.
- Boisz się o mnie? - zapytał, spoglądając na nią z wyraźnym rozbawieniem, które wydawało się być kompletnie nieadekwatne do sytuacji w jakiej się znajdowali. - To urocze, dziecino - stwierdził, nie czekając na odpowiedź. W przeciwieństwie do niej kompletnie nie przejmował się swoim losem, nawet w momencie kiedy ochrona znajdowała się już na tyle blisko, że bez problemu można było dostrzec ich twarze - dla Jayden'a bardzo znajome.
- Nieźle przedstawienie - rzucił, pozwalając sobie na szeroki uśmiech, skupiając swoją uwagę na szefie ochrony, którego bardzo dobrze znał.
- To ty, Hemsworth? - ten zapytał w odpowiedzi, po czym zaśmiał się pod nosem. - Kiedy zdążyłeś wrócić z wygnania? - kolejne pytanie padło z jego ust, gdy przywitał się z szatynem, by następnie skierować swoje spojrzenie na Willow - Widzę, że znalazłeś nowe towarzystwo do zabawy - ruchem głowy wskazał na brunetkę, która wpatrywała się w nich z wyraźnym zdezorientowaniem.
- Ta…. - mruknął, śmiejąc się. - Przyczepiła się do mnie, jak widzisz - dodał, bo brunetka wciąż kurczowo się go trzymała.
stażystka
hemsworth company
south park
Nie zareagowała na słowa Jaydena, bo nie był to czas, ani miejsce na negowanie jej gustu. Skupiona wyłącznie na ucieczce w zaparte ciągnęła chłopaka naprzód z trwogą wyglądając przez ramię na goniących ich ochroniarzy. Działała impulsywnie, poddając się pod piecze własnego instynktu, który pchnął ją wpierw ku wyjściu ze sklepu, a potem pogonił wzdłuż innych, szykownych witryn.
Nie zdawała sobie sprawy, że Jaydenowi nie udzieliła się panika; że pomimo zawiłej sytuacji odczuwał absurdalny spokój i pewność zakończenia tej farsy w odpowiedni dla siebie sposób. W przeciwieństwie do niego Willow uległa wielu emocjom: lękowi i trosce z jaką sporadycznie łypała w stronę chłopaka, gdy tylko nadarzyła się ku temu okazja. On jednak był niewzruszony, niczym skała na co zwróciła uwagę dopiero w momencie, w którym mocniej zacisnął palce na jej delikatnej dłoni. Wzdrygnęła się i przełknęła ślinę, gdy zaczął głaskać jej zewnętrzną stronę. Było to na tyle zaskakujące, że mimowolnie zatraciła spojrzenie w ich splecionych palcach.
- Boje się o ciebie - odpowiedziała mechanicznie, niemal bezwiednie i pozostawiła usta otwarte. Wzrok Willow nadal tkwił na dłoniach, które zupełnie do siebie nie pasowały. Ręka Jaydena była duża i silna, jej zaś smukła i wiotka. Nawet kolor skóry mocno różnił się od siebie. Przez dłuższą chwilę nie mogła skupić się na niczym innym i dopiero ukryty w słowach chłopaka cynizm, przywołał Willow do porządku.
Zadarła głowę, zrównując ich spojrzenia. Ściągnęła brwi i dotknięta użytym przez niego rzeczownikiem, nadymała policzki. Prędko jednak zdała sobie sprawę, że nie był to czas na rzucanie pretensji. Zobaczywszy ochronę wywinęła sylwetkę do tyłu, aby ponownie rzucić się w wir ucieczki. Niestety stanowczy uścisk i szarpnięcie Jaydena ponownie odwróciło ją naprzód, gdzie natychmiast natrafiła na przenikliwe oczy barczystego mężczyzny.
- Co ty wyprawiasz? - rzuciła zdenerwowana, lecz szatyn zignorował pytanie i zwrócił się bezpośrednio do ochroniarzy. Mimowolnie skryła się za jego ramieniem, spoglądając na resztę z jawną ostrożnością. Pomiędzy nimi nawiązał się dialog i choć w pierwszym momencie uniosła się słysząc własne nazwisko, to już po chwili zdała sobie sprawę, że bodyguard zwrócił się Jaydena. Było to dziwne. Potem barczysty mężczyzna spojrzał w jej stronę na co odruchowo mocniej zacisnęła palce na dłoni chłopaka. Wyglądał groźnie nawet podczas takiej swobodnej rozmowy. Uśmiechnęła się, choć brakowało temu naturalności.
Kolejne słowa Jaydena miały prześmiewczy wydźwięk, dlatego nerwowo wypuściła jego rękę i stanęła dwa kroki dalej.
- Kto do kogo się przyczepił! - odparła wyniośle, uprzednio krzyżując ramiona. Pokręciła z dezaprobatą głową. - Znokautowałeś chłopaka, który zaprosił mnie na randkę - przypomniała i oskarżycielsko wytknęła wskazujący palec, kierując go w Jaydena.
Nagle ulotniła się cała pierzchliwość Willow, a jej miejsce zajęła pochopność i niezdrowy upór. Argument jakim się posłużyła, aby obalić jego słowa był pozbawiony rozsądku, bo w rzeczywistości nie chciała spotykać się z Xaverem i wręcz miała nadzieję, że Jayden wtrąci się w ich rozmowę - choć niekoniecznie pięścią.
Niestety słowa szatyna uderzyły w godność Willow - a przecież wcale nie minął się z prawdą - i musiała wyjść mu na przekór. Zignorowała znajomość Jaydena z ochroniarzem i wtrąciła się pomiędzy nich z własnymi, bezmyślnymi motywami.
- Omo! Powinien pan go aresztować - niespodziewanie, potężnie obruszona zwróciła się do barczystego ochroniarza, który jeszcze przed chwilą przerażał ją swoją posturą - będę zeznawać - uwiesiła się na ramieniu mężczyzny i skinęła na Jaydena - proszę zobaczyć jak mu źle z oczu patrzy - machnęła ręką, obejmując tym gestem postać Hemswortha.
Fotograf/współwłaściciel firmy
Hemsworth Company/studio fotograficzne
the highlands
I miała okropny gust.
Ostatni zarzut, jaki wobec niej miał wypowiedział na głos, chociaż nie tyczył się on jedynie Xaviera, ale także jego samego. Już dawno doszedł do wniosku, że była naprawdę zdesperowana, pojawiając się tamtej nocy pod drzwiami jego mieszkania, ponieważ każdy kto znał go chociaż odrobinę, wiedział, iż nie jest zbyt dobrym w niesieniu pomocy, co wymagało zaangażowania, jakiego on nie potrafił z siebie wykrzesać. Uśmiechnął się, spotykając z milczeniem ze strony brunetki, uznając to za aprobatę dla jego słów, z zaskoczeniem odkrywając, że był to pierwszy raz kiedy się z nim zgodziła, nie próbując wdawać się w niepotrzebną dyskusję. Robimy postępy pomyślał, pozwalając, aby uśmiech na jego twarzy powiększył się, kiedy na tej Willow malował się strach.
Jayden'owi nie udzieliła się panika dziewczyny, bo nie był to pierwszy wybryk, jakiego dopuścił się między sklepowymi witrynami. Ilość palców w obu dłoniach była niewystarczająca, aby policzyć, jakich szkód dokonał u boku najlepszego przyjaciela, dzięki którym oboje znani byli ochroniarzom, ale zyskali równie sławę przez którą przez rok nie mogli zbliżać się do tego miejsca. Willow nie miała o tym pojęcia, nic więc dziwnego, że widząc barczystych ochroniarzy zwyczajnie się bała - była to naturalna reakcja.
- Nie potrzebnie - odpowiedział, wciąż gładząc jej skórę kciukiem, co robił automatycznie. Nie przykładał zbyt dużej wagi do tego gestu, choć wraz z obawami brunetki, które dotyczyły jego osoby, w głowie Jayden'a pojawiło się wiele myśli, a najgorsza z nich było jedno pytanie - czy Willow zaczęła się do niego przywiązywać?
Nie zdążył odpowiedzieć na pytanie, powstrzymując dziewczynę przed ucieczką, a sekundę później pojawił się przy nich Wiktor, z którym Hemsworth od razu wdał się w rozmowę przez chwilę ignorując obecność Willow, chociaż wciąż zaciskał palce na jej dłoni.
I prawdopodobnie to było jego błędem. Zbyt zaoferowany spotkaniem z szefem ochrony, zapomniał, że brunetkę należy trzymać w ryzach, bo w innym wypadku pozwala sobie na zbyt wiele, czego właśnie dawała piękny popis. Cały strach nagle z niej uleciał, ustępując miejsca złości, wymierzonej w jego osobę.
Tylko, kurwa, co tym razem zrobił nie tak?!
- Ja pierdole - jęknął żałośnie słysząc kolejne słowa padające z jej ust, które wywołały rozbawienie ochroniarza, a to dodatkowo pogłębione zostało reakcją szatyna.
- Niezła jest - stwierdził między kolejnymi salwami śmiechu - Chociaż Sirius też chciał cię sprzedać - dodał, wspominając Bosworth'a. Na dźwięk jego imienia umysł Jayden'a mimowolnie nawiedziło wspomnienie, kiedy wpadli po raz pierwszy - wtedy przyjaciel też chciał zeznawać przecieko niemu.
- Ta, pamiętam. A z tą panną sam się rozmówie - odpowiedział, łapiąc Wi za materiał kurki i pociągnął ją do tyłu.
- Koniecznie, ale żeby to była ostatnia taka akcja, bo inaczej znowu załatwię ci nakaz. Bez waszych wybryków mam co robić - mruknął, ostatecznie oddalając się.
Jayden popatrzył na brunetkę pełnym wściekłości spojrzeniem
- Konfident - mruknął, zanim ruszyli z powrotem do auta.
Z tematu x2
baristka
Starbucks
elm hall
Andy chciała jak najwięcej czasu spędzać w towarzystwie River, więc gdy padła propozycja wyjścia na wspólne zakupy to nie było siły, która by ją odciągnęła od powiedzenia nie. Nawet jeśli sama nie lubiła szwendać się po sklepach bez konkretnego powodu tak naprawdę. Omijała centra handlowe szerokim łukiem, ale dzisiaj miało się to zmienić przez wzgląd na wyjście z River. Jej nie odmówi przyjścia tutaj, a że Mad miała dzisiaj dzień wolny to mogła się nawet mentalnie od tego przygotować (i nawet wyleczyć kaca przed wyjściem). Bo oczywiście, że noc spędziła pijąc praktycznie do nieprzytomności. Nie pamiętała co robiła przez większość wieczoru i przede wszystkim jak się znalazła w domu. Już pomijając fakt, że rano zastała randomową laskę w łóżku, która była równie skacowana co Maddox.
Jadąc do galerii podjechała oczywiście po River wiedząc, że ta może zapomnieć, że się umówiły. Mad po prostu pamiętała o wielu rzeczach związanych z Sanders by ta mogła się zwrócić do niej gdy faktycznie jej coś ważnego wypadnie z głowy -Powiedz, że chociaż masz konkretny cel w tym centrum czy jednak dzisiaj będziemy się po prostu szwendać? - sama nie planowała nic kupować. Zresztą po ostatniej imprezie jej portfel praktycznie pustkami i będzie musiała zobaczyć jak wiele zostało jej kasy na koncie i czy przeżyje do końca miesiąca o chlebie i wodzie. Jak nic będzie musiała wziąć więcej zmian by się odrobinę odkuć. Zresztą to nie był pierwszy ani tym bardziej ostatni raz gdy znajdowała się w takiej sytuacji. -Jak coś to najpierw kawa, bo bez niej to ani rusz! - kawa to podstawa istnienia tej dwójki tak naprawdę, a Maddox zawsze miała na takie rzeczy kasę! Specjalnie odłożoną!
Dziennikarka śledcza
The Seattle Times
elm hall
Ucieszyła się a na twarzy pojawił się ogromny uśmiech gdy tylko zobaczyła Maddox. Nie mogła się doczekać na wspólne zakupy, głównie przez fakt, że ostatnio dużo pracowała - łapiąc bandziorów (a raczej ujawniając machlojki ministerstwa finansów).
- Chciałam kupić jakąś sukienkę i szpilki, bo potrzebuje ich na event firmowy. - miala sprecyzowany cel, co nie oznacza że nagle jej cos nie zainteresuje i nie wejdą do sklepu. Musiała w końcu jakoś spożytkować wypłatę, a gdzie zrobić to lepiej jak nie w galerii handlowej?
- Oczywiście! - nie mogło się obejść bez kawy, którą obie piją hektolitrami.
Pierwszy przystanek był faktycznie w kawiarnii gdzie wziely najwiekszą dostepną opcję.
- A Ty chcesz coś kupić czy tylko będziesz moim opiniodawcą? - zasmiala sie upijając łyczek z kolorowego kubeczka jaki dostała. Nie miała pojęcia czy Andy coś potrzebuje, czy też wyciągnęła ją po nic. Ale jeśli kobieta też szukała osoby która jej doradzi to żaden problem. W tym Sanders jest naprawdę niezła!
- Patrz na ten wisiorek. - przykleiła się do witryny nie mogąc oderwać wzroku od brylantowego naszyjnika, który kosztował fortunę. - Zobaczysz, kiedyś mnie będzie jeszcze na niego stać. Wygram milion a najlepiej kilka i obkupię się na potęgę! - przecież nikt nie zabroni jej marzyć! W oko wpadł jej kolejny sklep ktory przykuwał uwagę wielkim napisem promocja. Pociągnęła Maddox za sobą i poszła pomiędzy wieszaki, znajdując bardzo krótką czerwoną sukienkę. - Co sądzisz? - przyłożyła ją do siebie i spojrzała na odbicie w lustrze - jednak to opinia Andy się najbardziej liczyła w tym momencie.
baristka
Starbucks
elm hall
Kawa była czymś co łączyła obie! Bez niej żadna się nie ruszyła i każde wspólne wyjście nie mogło się obyć bez wstąpienia po kawę na wynos czy krótkiego postoju na kawce i ciastku.
-Nie planuję nic kupować, no chyba że coś faktycznie wpadnie mi w oko - jak na ten przykład River. Dobra Andy skończ pierdolić w myślach o takich rzeczach i się skup -Ogólnie potrzebowałabym jakiejś fajnej koszuli na randkę, ale to nie jest mus - wzruszyła ostatecznie ramionami. Bardzo próbowała wybić sobie z głowy zdobywanie przyjaciółki i dlatego tak dużo ostatnio randkowała. Miała nadzieję, że chociaż to zagłuszy jej myśli skutecznie. Jak widać wychodziło jej to naprawdę słabo, a każda kolejna randka nie była tak emocjonująca jak zwykłe wyjście na zakupy z River.
-Prędzej Ty się go dorobisz niż ja. Faktycznie ładny i pasowałby do Ciebie - rzuciła przyglądając się z rozbawieniem reakcji River na to cudo. Czy próbowała podlizać się kobiecie? No może troszeczkę, ale wychodziła z założenia, że River naprawdę należało się wiele. Była najbardziej uroczą istotą na całej kuli ziemskiej według Maddox.
Została zaciągnięta to pierwszego sklepu i popijając kawę łaziła między wieszakami za River -Całkiem niezła, ale wypadałoby ją przymierzyć - przekrzywiła głowę -Chociaż jak tak teraz patrzę to może być trochę za krótka, ale też zależy co lubisz - nie zamierzała jej narzucać własnego zdania co to to nie, ale pewnie znajdą coś dużo lepszego. Dopiero zaczynały polowanie na sukienkę, więc nie mogły się zadowolić pierwszą lepszą wyciągniętą szmatą prawda?
Dziennikarka śledcza
The Seattle Times
elm hall
- A będę. Ale uwierz to tylko tak fajnie brzmi. Potrzebuje minimum dwie godziny na przygotowania. Co roku w redakcji wybierają najlepszy artykuł i rok temu przegrałam z Cassidy z działu plotkarskiego. Jakby kogokolwiek obchodziło co ma Kim Kardashian do powiedzenia. – burknęła ewidentnie poruszona faktem, że nie została wyróżniona. Nie przepadała ogólnie za działem plotkarskim. Uważała ich za zwykłe hieny, które wszędzie węszą sensacje. Ona musiała się wykazać i czasem działała na granicy prawa. Niektórymi artykułami mogła się narazić złym ludziom, dlatego samolubnie uważała, że jej praca jest ważniejsza!
- Uuuuu, a kto jest tym szczęśliwcem? Znam ją vel jego? Musisz mi więcej opowiedzieć! Koniecznie! Profil na Tinderze, czy wpadliście na siebie gdzieś? – no tak, może i dział plotkarski był be, ale ona sama lubiła wypytać znajomych o ich związki – dziennikarski instynkt nad którym nie zawsze potrafiła zapanować. Ciekawość to pierwszy stopień do piekła albo… artykułu, ale raczej o baristce nie będzie pisać!
Za miliony lat może faktycznie będzie ją stać. Na razie to walczyła wewnętrznie ze sobą aby kupić nowy samochód. Miała troszkę stracha przed wejściem za kółko więc na razie poruszała się komunikacją miejską. Może później?
- No to lecę przymierzać. – uśmiechnęła się pięknie i weszła za kotarę. Założyła ją bardzo szybko, ale pojawił się problem, mianowicie – zapięcie. Ekspres był z tyłu i nie za bardzo mogła tak wygiąć rękę. - Andy! Pomożesz mi? – wesoła główka wystawała z przymierzalni czekając aż kumpela pojawi się w środku. Gdy tak się stało pokazała na zamek. - Cóż, chyba czas się zapisać na rozciąganie. – zaśmiała się i pozwoliła działać Maddox. Gdy ta faktycznie zapięła sukienkę grzecznie podziękowała. - No i jak? – odsłoniła kotarę aby miały więcej miejsca. - A nie, poczekaj! – poszła po pierwsze lepsze szpilki i przymierzyła je na nogi. Oczywiście nie przykucnęła a wypięła się tak aby móc je zapiąć. Tak było jej wygodnie więc proszę jej nie winić. Tak jakby sukienka była zbyt krótka ponieważ podczas tej krótkiej chwili gdy się schylała było widać jej stringi.
Odwróciła się do Andy i uśmiechnęła. - Nie za krótka? – musiała znać opinię. W końcu to na event pracowniczy a nie na randkę!
baristka
Starbucks
elm hall
-Najwidoczniej plotki są ważniejsze niż wszystko inne, ale i tak jestem dumna - przytuliła Riv od tak, bo przecież mogła! Chciała ją w ten sposób wesprzeć. Zresztą wiedziała, że Sanders czasami ryzykowała własnym zdrowiem i to ją nieco martwiło, no ale nie wybije z tej uroczej główki tego by trochę zaczęła uważać na siebie. To, że Andy zależało to przecież nic nie znaczyło prawda? Najwidoczniej Will miał to wszystko po prostu w nosie.
-Nie znasz. I tak Tinder. Nic nie znacząca randka - wzruszyła ramionami. Nie było o czym mówić. Maddox po prostu próbowała pozbyć się w ten sposób wiecznie krążących myśli o River. Była przekonana, że ten sposób właśnie podziała. Im więcej i częściej będzie zajęta tym mniej będzie myślała o swoim crashu. W życiu jej tak nie wzięło i nie bardzo wiedziała jak ma sobie z tym poradzić by to wszystko odgonić. Jakiś tam szacunek do Willa jednak miała najwidoczniej, bo w innym wypadku... już dawno próbowałaby wystartować do Sanders.
-Leć. Ja tu czekam - rzuciła i odwróciła się do przyjaciółki tyłem zaglądając na ciuchy na wieszakach w oczekiwaniu na kumpelę. Słysząc swoje imię szybko się odwróciła i uśmiechnęła szeroko. -Jasne - jak gdyby nigdy nic wkroczyła do przymierzalni stając za River. W tym momencie uświadomiła sobie, że powinna czasami się hamować z tą pomocą. Przez kilka sekund przyglądała się przyjaciółce by wreszcie zapiąć zamek i powoli wycofać się z dość sztucznym uśmiechem. Poczuła się dziwnie. Nie powinna. Jednak to co zrobiła River chwilę później sprawiło, że Andy poczuła wielką falę gorąca. Dobrze, że nie było widać tego rumieńca, a przynajmniej tak się jej wydawało -Zdecydowanie za krótka - odchrząknęła i przeczesała dłonią nerwowo włosy. -NO chyba, że lubisz ludziom pokazywać bieliznę i całkiem zgrabne pośladki. Wiesz mi to tam nie przeszkadza! - wybrnęła z tego zakłopotania! Ostatecznie uśmiechnęła się szeroko. Musi zacząć na siebie uważać, bo zdecydowanie powoli traciła głowę przy River, a ta była kompletnie tego nieświadaoma niestety.
Dziennikarka śledcza
The Seattle Times
elm hall
Nie spodziewała się, że pokona ją zwykły zamek. Na szczęście pomoc Andy była nieoceniona w tym wypadku! Szpilki nie były wysokie. Założy wyższe co by chociaż troszkę dorównać Willowi, który jest naprawdę wysoki.
- Mówisz... - gdy usłyszała reszte komentarza, zaśmiała się dźwięcznie. - Lubię ale tylko odpowiednim osobom. - puściła oczko do Andy i zaraz sprawdziła jeszcze raz długość sukienki. Faktycznie, gdy się pochyliła po raz kolejny zauważyła iż sukienka zbyt wysoko się podnosi i widać jej bielizne.
Ostatcznie przebrała się z powrotem w swoje ciuchy u ruszyły do kolejnego sklepu, w którym również można było znaleźć koszule. Także Andy mogła sobie spokojnie coś wybrać. River zniknęła za kotarką z kolejną propozycją. - Ta lepsza? - podpytała gdy już pokazała się w pełnej krasie. Tym razem wzięła wyższe szpilki, tak aby już nie musieć szukać o podobnym obcasie. Miała pewne obiekcje przez rozcięcia po boku, dlatego moment później sama rozmyśliła się i odłożyła sukienkę na swoją torbę. Nie zauważyła nawet że wpadła do środka. Przyjęła propozycję od Andy, która się wyszczerzyła jakby wierząc że to jest ta jedyna.
- No nie wiem, nie za odważna? - bo może nie powinna aż tyle ciała poakzywać!
baristka
Starbucks
elm hall
Andy na pomoc. To jej motto względem panny Sanders. Dla niej naprawdę była w stanie wskoczyć w ogień. Wystarczyło tylko słowo. -No jeśli jestem jedną z nich to możemy brać tą - zamachała śmiesznie brwiami. Mimo wszystko potrafiła jakoś trzymać fason. Nawet jeśli czuła się niepewnie w tym momencie przy River, bo nie wiedziała też na jak dużo może sobie pozwolić.
Ostatecznie jednak nie zdecydowały się wybrać tej konkretnej sukienki i ruszyły na poszukiwania czegoś bardziej odpowiedniego. I Andy naprawdę przyłożyła się również do tego, a nie była tylko kimś do towarzystwa. -Nie jest zła - rzuciła okiem marszcząc przy tym lekko nosek. Jakoś jej osobiście nie pasowała, ale była zdecydowanie lepsza niż ta poprzednia, która jak na gust Andy to była odrobinę za krótka. Na miejscu Willa byłaby zazdrosna gdyby inni mogli oglądać krągłości Riv. Sama również ruszyła na poszukiwania kiecki zamiast szukać czegoś dla siebie i zaraz wręczyła River coś co powinno jej się spodobać. No przynajmniej samej Maddox się podobało i miała wrażenie, że jej przyjaciółka będzie wyglądać w tym zajebiście. -Zdecydowanie nie! Wyglądasz w niej naprawdę zajebiście - pokiwała głową. No jak nic Andy miała gust. Poza tym.... River faktycznie pięknie w niej wyglądała i już w tym momencie zazdrościła Willowi, że to on będzie mógł pokazywać się z taką boginią, a nie ona.
Dziennikarka śledcza
The Seattle Times
elm hall
- Chciałabyś! Poza tym już widziałaś mnie nawet bez bielizny, to już inny level przyjaźni. - bo skąd miała wiedzieć, że Maddox traktuje to troszkę inaczej - do tej pory nie dostała żadnego sygnału. Może gdyby jakiś się pojawił to przestałaby mówić durne rzeczy w towarzystwie kobiety, a tak? Żyła w nieświadomości która kiedyś może ją zaboleć.
Była wybredna względem sukienki. Chciała wyglądać idealnie, bo rzadko kiedy zdarzały się podobne okazję. Ostatni raz wystroiła się na ślub kumpeli Willa. Bawiła się wspaniale, ale to było przed wypadkiem... przed tym jak zaczęło się psuć.
- A te rozcięcia? Nie za duże przegięcie, będę świecić prawie całym udem. - no miała małe obiekcje, ale ostatecznie pozbyła się ich przeglądając się jeszcze raz w lustrze. Wyglądała jak milion dolarów. Szkoda, że tylu nie ma na koncie! - No dobra Maddox. Wygrałaś! - przybiła piątke z kumpelą i przebrała się w swoje ciuchy. Teraz czas znaleźć coś dla Andy. - Przymierz je. - podała kilka sztuk koszul, które uważała że będą pasować baristce. Sanders uwielbiała chodzić po sklepach i miała dobry gust, dlatego na pewno coś wybiorą. Chwilę czekała a gdy Andy pokazała się w drugiej, eleganckiej aż przygryzła wargę. - Damn Andy. Powiem Ci, że nikt tak dobrze nie wygląda w koszuli jak Ty. - nawet Will! A widziala go tak już nie raz. W trakcie gdy kobieta przymierzała kolejne sztuki, Riv postanowiła poszukać szpilek, które będą pasować do sukienki i dadzą jej odpowiednią ilość centymetrów, co by nie była krasnalem. Znalazła piękne błyszczące i od razu postanowiła je zabrać ze sobą do domu. Były idealne, zwłaszcza do tej sukni. Wróciła pod przymierzalnie i zajrzała do środka, widząc kumpele tylko w staniku. Oczywiście to jej nie przeszkadzało! - To co, która Ci sie podoba? - bo ostateczny wybór należał do krótkowłosej.