WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Lily & Jason

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

Lilianne nie miała najlepszego nastroju w ostatnich dniach, ale na ten wyjazd się całkiem cieszyła, głównie ze względu na Maddie, która odkąd się dowiedziała żyła Disneylandem i całą resztą tych atrakcji, które na nią czekały na wyjeździe z rodzicami i ulubionymi chrzestnymi, nie? Weekend zaczęli zatem od Disneylandu. Ku nieszczęściu Lily, Maddie wybrała pójście na jakieś konkretne atrakcje tylko i wyłącznie w towarzystwie Marcusa i Nesty, zostawiając jednocześnie Lilianne samą z Jasonem. A ona nadal uparcie unikała spędzaniu czasu we dwójkę, nadal sztywno rozmawiając z nim tylko o Maddie i jakichś pierdoletach.
- Więc, idziemy na kolejkę górską czy zwiedzać nawiedzony dom, skoro już nie musimy chodzić wśród księżniczek? - zapytała z rozbawieniem, poprawiając swoje uszy myszki Miki. No zgodziła się w nich dreptać, bo mała uznała, że będą chodzić jak trojaczki - ona, mama i ciocia. No to chodziły, wiadomo, dziecku się nie odmawia.

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

Jaya z kolei strasznie mierził fakt, że Lilianne nie rozmawiała z nim o niczym poza Maddie i miał nadzieję, że na wyjeździe uda im się porozmawiać normalnie, jak dwójka dorosłych ludzi, a nie jak dwie ameby, bo trochę on też się tak zachowywał, nie do końca wiedząc, jak w ogóle zacząć z nią temat. Kiedy więc Marky i Nessie wzięli małą do zamku księżniczek, uśmiechnął się lekko, drepcząc w jakiejś koszuli we wzór z myszką Micky.
- A na co bardziej masz ochotę? Możemy najpierw iść do nawiedzonego domu - bo chyba miał nadzieję, że coś ją wystraszy i będzie mógł ją przytulić. :lol: Tak więc, skierował się w tamtą stronę.
- Ostatnio mnie trochę unikasz - powiedział w końcu, przechylając głowę i delikatnie marszcząc brwi. No musiał o to zagadać, bo inaczej by się udusił. :lol:

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

No nie rozmawiała, bo się zestresowała duchowo tym wszystkim i jeśli konsekwencją normalnego rozmawiania i bliskiego relacji miałoby być jego odpierdalanie - co oczywiście zarzucił do jej głowy pieprzony Charles - to tego nie chciała. Znaczy nie, chciała z nim normalnej relacji, imprezowania, rozmawiania wieczorem nad basenem o wszystkim i o niczym, o tym żeby mieć go blisko, ale nie kosztem kolejnych dram :c
- Mam ochotę się napić, bo w przeciwieństwie do naszej córki zaczynam się robić zmęczona - posłała mu lekko rozbawione spojrzenie, lustrując wzrokiem bluzkę którą miał na sobie i nadal, wywoływała w niej epic rozbawienie. Ale i rozczulenie, bo to było słodkie, że dał się do tego przekonać małej, nie? - Ale nawiedzony dom brzmi dobrze. Czytałam, że serio jest strasznie, ale nie martw się, będę cię bronić - wypięła cycki do przodu, bo w sumie nie wątpiła, że miała większe jaja niż on czasami :lol:
- Dlaczego tak uważasz? - zapytała spokojnie, ale trochę jej zapał zgasł gdy to pytanie usłyszała. Wsunęła łapki w kieszenie, idąc grzecznie w kierunku nawiedzonego zamku i mając nadzieję, że zaraz temat uda się jej uciąć.

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

On wcale nie chciał jakoś mocno odpierdalać. Oczywiście, obiecać niczego nie mógł, bo jak wiadomo miał jedynie połówkę szarej komórki, którą dzielił z Marcusem, ale jednocześnie trzeba było przyznać, że chłopak się starał, żeby jego szara komórka nie zapierdalała jak chomik w kołowrotku, ah.
– Ale lemoniady czy tequili? Powinni tu mieć i jedno i drugie – zaśmiał się cicho. – A Ness i Mark zawsze mogą dzisiaj na siebie wziąć życie w trzeźwości – dodał, puszczając jej oczko z rozbawieniem delikatnym, bo istotnie, mogli i nawet całkiem by to szanował emocjonalnie! Marky na bank zrozumie. A koszula zasadniczo całkiem mu się podobała, on lubił takie pojebane wzorki. :lol:
– O, świetnie, rozumiem, że nie bierzemy pod uwagę opcji, w której to ja jestem rycerzem na białym koniu, który cię ratuje z opresji i w ogóle? – poruszył brwiami ewidentnie rozbawiony, ale skoro nie brali, to on z tym musiał żyć, prawda? :lol:
– Bo tak jest. Od imprezy unikasz gadania o czymkolwiek poza Mads – zauważył spokojnie, rozkladając bezradnie ręce.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

Niby to było widać, niby to mogła przyznać, ale wątpliwość została zasiana i ciężko było ją wyplenić, no.
- Lemoniady. Najlepiej z tequilą. Albo lepiej, tequili z odrobinką lemoniady - uśmiechnęła się uroczo, ale zaraz pokręciła głową na jego słowa. - Nie no, nie będziemy się alkoholizować w takim miejscu. Można nad tym ewentualnie wieczorem pomyśleć - stwierdziła spokojnie, bo to wydawało jej się lepszą opcją niż najebanie w Disneylandzie, chociaż podejrzewam, że i takie atrakcje ta ekipa miała za sobą :lol:
- Jasne, że nie bierzemy. Rycerze na białym koniu to przeżytek, poza tym jestem silną i niezależną kobietą, potrafię uratować samą siebie - lekko go dźgnęła w bok w tym momencie. Tym bardziej, że jego dupę już raz dość solidnie uratowała, o czym pewnie mu nie mówili, bo wiadomo - lepiej, żeby nie wypaplał nikomu w przypływie Jasonowania w razie czego :lol: Odetchnęła głęboko.
- To nie tak, że cię unikam, po prostu... - zamyśliła się, bo nie bardzo wiedziała jak to ułożyć w słowa. - Może tak jest rozsądniej i bezpieczniej? W sensie ten kontakt, taki... dalszy. Ty nie wiesz jak to działa w naszym przypadku, ale ja wiem i patrząc na to twoje podejście do tematu Charliego chyba mnie trochę przeraża to, że mógłbyś znowu... coś zrobić - ściszyła głos, ale nie patrzyła na niego w tym momencie tylko wlepiła wzrok w drogę przed nimi. No już delikatniej się nie dało tego wyjaśnić, eh.

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

A to, że ekipa miała za sobą pijacką przygodę w Disneylandzie było bardziej niż pewne. I bardziej niż pewne było to, że ktoś rzygał wówczas na rollercoasterze, ale kulturalnie nikt nikomu nie wypominał. :lol:
– Okej, gdzieś coś skombinujemy – puścił jej oczko, ale kiedy wspomniała, że wieczorem się poalkoholizują, pokiwał głową. No w sumie nadal mieli swoje własne dziecko pod opieką, nawet jeśli właśnie było rozpuszczane przez chrzestnych.
– Jezu, gdzie w tobie jakiś romantyzm? – wywrócił oczami z rozbawieniem, ale rozumiał generalnie i szanował, że była silna i niezależna. W zasadzie go to maksymalnie w Lils jarało, jeśli miał być szczery. Spojrzał na nią, przechylając głowę, gdy próbowała skleić racjonalny powód.
– Okej… Ale jest ci lepiej, rozsądniej i bezpieczniej? Bo mi wcale nie jest. Charliego po prostu nie lubię, ale przecież… No nie odpierdolę ponownie aż tak, skoro kosztowało to utratę ciebie – westchnął cicho, bo istotnie, tak to widział i nawet musnął palcami delikatnie jej ramię w ramach pokrzepienia duszy.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

- Spoko - puściła mu oczko, chociaż zamierzała kulturalnie po powrocie wrócić jednak do swojego pokoju, bo obstawiała, że uspanie małej zajmie krótką chwilę po całym dniu tutaj, a Lils... nie chciała chyba kusić losu :lol:
- Romantyzm poszedł odsiadywać wyrok razem z ojcem mojej pierwszej córki, ale chyba w przeciwieństwie do niego dostał dożywocie - powiedziała to luźno, w zasadzie z rozbawieniem, ale faktycznie za bardzo romantyczką nie była. Jasne, lubiła dostawać kwiaty, prezenty i jeść urocze kolacje przy świecach, ale byle nie za często i nie za dużo. Zdecydowanie zamiast romantycznej kolacji wolała pójść na mecz, na koncert albo wyczillowac w jakimś barze, cóż.
- Nie wiem jak mi z tym jest, bo próbuję o tym nie myśleć, Jay - wzruszyła ramionami, bo serio próbowała. A jak już pomyślała, to jednak wcale racjonalnie i bezpiecznie się tak czy siak nie czuła, eh. - Aż tak. Ale co mamy w zakresie tego wyrażenia? Nie wsadzisz nikogo do więzienia? Nie będziesz siał lamentów? Uwielbiam cię, ale nie chcę znowu przechodzić przez jakiś emocjonalny rollercoaster bo do twojej pięknej główki wpadnie jakiś zjebany pomysł - posłała mu trochę smutne spojrzenie, bo w sumie tak było. I wiedziała, że nawet gdyby teraz coś odjebał po prostu byłoby jej przykro i chujowo, a tych uczuć i tak miała za dużo z pozostałych stron.

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

Uśmiechnął się do niej uroczo, gdy się zgodziła, bo on zamierzał do niej do pokoju z tequilą zajrzeć. :lol: W każdym razie, gdy powiedziała, że romantyzm poszedł odsiadywac wyrok, Jay wywrócił oczami i trącił ją lekko palcem między żebra.
– E tam, może wyjdzie w końcu za dobre sprawowanie czy coś – uśmiechnął się do niej uroczo, bo generalnie rozumiał jej punkt widzenia. Ciężko musiało jej być, kiedy Charles siedział. Oczywiście był głęboko nieświadomy, ze jego dłuższa odsiadka była między innymi jego sprawką. :lol:
– No to może czas zacząć myśleć chociaż czasami o sobie, a nie o innych i o tym co myślą – zasugerował spokojnie, wzruszając ramionami. – Wszystko z powyższych i wymienionych. Nie zamierzam wsadzać kogokolwiek do więzienia, z sianiem lamentów się ogranicze do niezbędnego minimum – puścił jej oczko, chcąc ją lekko rozbawić. – Więc uważasz, ze moja główka jest piękna? – wyszczerzył się do niej. Tak. Tyle z jej wywodu wyciągnał. :lol:

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

- A wyglądam na kogoś, kto za tym romantyzmem tęskni? Niech sobie siedzi spokojnie, nie brakuje mi go za mocno - zaśmiała się cicho. Niby było jej ciężko, niby było smutno, ale ostatnio... ostatnio przestała już o tym myśleć. A im dłużej Charlie się nie odzywał, tym bardziej chciała zapomnieć, że to wszystko się kiedykolwiek wydarzyło, nie?
- Ale w tym rzecz, że myślę o sobie właśnie - zatrzymała się nawet, żeby w końcu uraczyć go spojrzeniem w trakcie tej rozmowy. - Myślę o tym, że nie zniosę znowu tego, że się do ciebie przyzwyczaję, a potem nie będę mogła na ciebie patrzeć. Zresztą, nie możemy w ogóle do takich rzeczy doprowadzać ze względu na Maddie, bo zależy mi na tym, żeby miała nas oboje, żebyśmy mogli razem spędzać święta, chodzić na przedstawienia i być dla niej we dwójkę, a nie siedzieć po dwóch stronach stołu i się udręczać - i nie mówiła tego w kontekście jakieś romantycznej relacji, bo za bardzo tego pod uwagę nie brała, tylko ogólnie, jakiejkolwiek relacji, nooo. Nie miała zresztą mocno przekonanej miny gdy usłyszała jego słowa o tym, czego robić nie będzie, nawet oczami wywróciła, bo jej to nie bawiło, halo! Westchnęła ciężko. - Piękna, ale zjebana - stuknęła lekko palcami w jego czoło, ale uśmiechnęła się do niego mimowolnie, ruszając dalej w kierunku Nawiedzonego domu i zaraz weszli do środka.

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

Spojrzał na nią lekko rozbawiony na jej słowa. Cóż, może nie tęskniła, ale on zamierzał trochę ją rozpieścić pod tym względem. Chciał jej do pokoju przynieść jakiś sztos bukiet kwiatów i w ogóle i pokazać, że wcale nie musiała tęsknić, ale mogła się z romantyzmem polubić. Taką miał wizję w swojej główce.
– Ale dlaczego sądzisz, że nie będziesz mogła na mnie patrzeć? Przecież nie jestem już aż tak zjebany. Zmieniłem się i jasne, duża część tego jest pewnie przez mój brak pamięci, ale… Mark chyba też się zmienił, dogaduje się z Ness, czemu nie wierzysz, że ja również mogłem i że tak to się nie potoczy? Możemy być dla niej we dwójkę, nie udręczać się i normalnie być przy sobie, a nie gadac tylko o niej – wzruszył ramionami, bo istotnie, tak to widział. W każdym razie, zaśmial się cicho.
– No nie aż tak zjebana – powiedział, wywracając oczami i wchodząc razem z nią, a że na wstępie coś na nich wyskoczyło, to odruchowo za łapkę ją chwycił. :lol:

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

No jeśli sprawi, że polubi romantyzm to chwała jemu, bo chyba w zasadzie nikomu się do tej pory nie udawało za mocno. Nie, bo sobie tak w głowie to poukładała, że zupełnie tego przestała potrzebować, cóż. Nie patrzyła na niego w zasadzie ze złością, irytacją czy czymkolwiek innym tylko ze zwykłym smutkiem.
- Ale myślisz, że nie chcę w to wierzyć? Przecież cię do siebie dopuściłam, spędzamy razem masę czasu, ale mam problem z ufaniem ci, szczególnie po tym jak odstawiłeś akcję godną starego siebie. Nie wiem, może po prostu za dużo razy wierzyłam w to, że będzie inaczej? - wzruszyła ramionami. Bo wierzyła w niego nieustannie i już nie miała troszkę na to siły, ale... no może powinna mu odpuścić i dać szansę pokazać, że teraz będzie inaczej? Czuła, jak mentalnie dostaje liścia od Charliego, swojej matki i pewnie kilku innych osób :lol:
- Tyci jest - puściła mu oczko, ale sama zaraz podskoczyła bo zupełnie się nie skupiła :lol: i kiedy złapał ją za dłoń, odruchowo splotła ich palce ze sobą. - Jezu, nie wzięłabym tu czterolatki - mruknęła z lekkim rozbawieniem, ale nie puszczała jego dłoni i doszli do jakichś wagoników czy innych autobusów które miały ich wozić dalej po atrakcji, ale jakieś hologramy duchów czy czegoś i tak nad ich głowami latały za pewne :lol:

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

Chciał tak sprawić, ale no… To były tylko na razie nieco bardziej niż mniej odległe plany, wszystko powolutku, małymi kroczkami, by wygrać jej serce i duszę, chociaż nie miał konkurencji w tym momencie – albo raczej jej nie widzial, bo przecież Charles z obrazka zniknął i ucichł, a Ronald i tak był już na wyjebaniu z jej życia, right? :lol:
– Niby spędzamy, ale ostatnio spedzamy go obok siebie, a nie ze sobą, Lily – zauważył bardzo inteligentnie jak na siebe. – Poza tym jaką niby akcję odstawiłem? – wywrócił oczami. No te drobne przytyki do Charliego? To ona typa do trójkąta zaprosiła. :lol: W każdym razie, kiedy wspomniała, że tyci jest, uśmiechnął się lekko.
– Ja też nie – wzruszył ramionkami, idąc do wagoników i siadając razem z nią, ale rączki jej nie puszczał nawet przez sekunde, zadowolony, że i ona splotła ich palce ze sobą i puszczać jej nie chciała.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

On w ogóle w żadnych zawodach nie brał udziału, podobnie zresztą jak pozostali panowie, bo Lily zamierzała naprawdę być sama, opcjonalnie z Nestą. Innej opcji już na życie nie chciała widzieć po tym wszystkim :lol:
- Masz rację - przyznała mu niechętnie racje, ale taką miała wizję ostatnio i takiej się trzymała. - Charlie, dobrze cię widzieć - idealnie go w zasadzie pewnie przedrzeźniła i nawet klepnęła w ten sam sposób w ramię, jak on klepnał Fairchilda :lol: - I potem to twoje jojczenie w jego temacie. Zawsze jak zaczynałeś tak robić, to potem leciała salwa rozpaczy, udręki i zgrzytania pochwy. Chociaż u ciebie to jednak penisa - wymownie na niego spojrzała, sama oczami wywracając. A to, że ona zaprosiła Charliego na trójkąt to już inna sprawa, ale nie o tym rozmawiali :lol:
Przełożyła ich splecione dłonie na swoje kolana, rozglądając się po ciemnym pomieszczeniu i słuchała jakieś tam historii, która w tle leciała. - Może powinniśmy zrobić jakiś seans spirytystyczny żeby wypędzić demony z twojej duszy, co? - powiedziała mu do ucha, bo akurat takowy był pokazywany w jakimś totalnie ciemnym pomieszczeniu, ze światłem wychodzącym tylko z kuli do tego przeznaczonej.

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

– Oj no weź, przecież to nie było jakieś strasznie chujowe – wywrócił oczami. No, w każdym raze na pewno mniej nadal niż propozycja trójkąta, nie? :lol: W każdym razie, słysząc jej kolejne słowa, parsknął śmiechem.
– Przepraszam bardzo, z tego co pamiętam twoja pochwa i mój penis nie zgrzytały, były bardzo dobrze nawilżone – język jej pokazał w tym momencie, wywracając oczami. No były, bo seks potem jednak jeszcze uprawiali, prawda. W każdym razie, też słuchał tejże historii, palce na jej rączce nieco mocniej zaciskając.
– To chyba tak nie działa, ale próbować możesz. Odegraj na mnie egzorcyzmy, mogę być przywiązany do łóżka – puścił jej oczko i wyszczerzył się, jakby właśnie powiedział najbardziej inteligentną rzecz na świecie. :lol:

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

- Teoretycznie nie. W praktyce, jakbyś się czuł gdybyś zobaczył, jak ktoś kogo kochasz uprawia seks z kimś innym, po czym ten drugi ktoś klepie cię po ramieniu? No maks słabo. Ja na jego miejscu po prostu bym ci wyjebała, więc i tak szanuję go za to, że tego nie zrobił - puściła mu oczko, ale w sumie bez cienia uśmiechu. To mało powiedziane, Lilianne by laskę za kudły wytargała czy miałaby do tego prawo czy nie prawdopodobnie. Zresztą, typiarę którą Jay chciał ruchać po ich zerwaniu też miała ochotę rozjebać, nie? Ale tego nie zrobiła. A szkoda, teraz żałowała :lol: Uderzyła go w klatkę piersiową. - Kurwa, ja mówię poważnie, a ty sobie jaja robisz - ale jednak się uśmiechnęła i wywróciła z rozbawieniem oczami. Wkurwiał ją, ale jednocześnie nie wkurwiał. Co za facet, eh.
- Nie ma problemu. Przypnę cię do łóżka - zamruczała mu do ucha. - A potem wyjdę i zostawię żeby ogień piekielny pochłonął - dodała z rozbawieniem, odsuwając się trochę i wywróciła oczami. No mówiła, że zjeb. :lol:

autor

-

ODPOWIEDZ

Wróć do „444”