WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Ness, Eli, Mark

Awatar użytkownika
38
189

właściciel

Little Darlings

broadmoor

Post

Bo naprawdę Marcus próbował być dojrzalszy. Próbował być tym, kim powinien być dla niej gdy byli małżeństwem, tylko to też coś zupełnie innego. Teraz nie było ciśnienia, stresu, nerwów... może wcześniej też powinien to wszystko wyhamowywać i nie panikować? Już nigdy miał się nie dowiedzieć, ale mógł teraz postępować po prostu inaczej.
- Dokładnie tak. Zaraz puścimy oficjalne info, że impreza skończona - nie wiedział wtedy jeszcze, że dosłownie tak było :lol: A kiedy usłyszał słowa Nesty w obecności Bena, to coś go zakuło. Serio? Tak się bała jego zdania, że kłamała? Zabrał jednakże swoją dłoń od jej, nie robiąc żadnych bezsensownych ruchów w tym momencie.
- Na pewno. Zębami trzymałeś za szyję, Marky, co? No, żeby nie opadla głową do sedesu - odsunął włosy Nesty na bok, bo od razu to zobaczył. I sam patrzył w tym momencie na Nestę z zawodem nie dlatego, że przeruchała Marcusa tylko dlatego, że leciała w chuja. A może z powodu obu rzeczy? Mark pokiwał głową.
- Tak, pewnie - uśmiechnął się do niej i odszedł w kierunku głównego miejsca zabawy, ale musnął palcami delikatnie jej talię idąc. No tyci chociaż trochę musiał :lol:

autor

-

Lights, camera - bitch, smile, EVEN when YOU WANNA DIE. He said he'd love me all his life, but this life was quite short, breaking down I hit the floor all the pieces of me shattered .
Awatar użytkownika
36
177

przejęła nielegalne interesy

Rapture

-

Post

I naprawdę to widziała. Widziała i cholernie doceniała, że nie robił żadnych krzywych akcji teraz, gdy u nich pomieszkiwała – a robiła to, bo tak było prościej z wielu względów, przede wszystkim mogła pomagać przy Maddie, bo jednak kobieta to kobieta, nie? Uśmiechnęła się delikatnie. Inna sprawa, że ze swoim kłamstwem sama poczuła się okropnie chujowo. I zamierzała przeprosić Marcusa. Może nawet w sposób, który spodoba mu się bardziej niż myślał. :lol:
Zesztywniała na słowa Bena, kiedy ten odsuwał jej włosy na bok i odetchnęła głęboko. Chuj, będzie szła w zaparte, Ben ją okłamał, że nie żył, więc chuj mu do tego, kto jej malinkę zrobił. Zresztą, nie miał prawa być na nią zły.
– To akurat sprawka Lilianne, trochę płynęłyśmy wcześniej – wzruszyła ramionami, bo taka była prawda – płynęły, z tym że Lily nie zrobiła jej malinki. Ale by mogła, nie? :lol: Widząc ten zawód w jego oczach, odetchnęła, nie pozwalając sobie na wyrzuty sumienia.
– Dzięki, Marky – uśmiechnęła się lekko, czując się jak dziecko wywołane do tablicy. – Co tu robisz, Ben? Nie byłeś zaproszony – powiedziała dość spokojnie. Poza tym miał się niby nie wychylać, prawda?

autor

-

Awatar użytkownika
40
189

współwłaściciel

Rapture Club

belltown

Post

Nie, żeby przy Maddie musiała pomagać jakoś mocno, bo podejrzewam, że Lily tylko udawała, że mieszka z Ronem, a w praktyce trzy czwarte czasu i tak siedziała w domu Jasona, coraz częściej zostając i na noce, bo usypiała na kanapie, leżaku czy gdziekolwiek i wracała nad ranem, wślizgując się do domu po cichu. Ale Mark doceniał że Nesta z nimi mieszkała i naprawdę, nie robił nic chujowego. Nie pakował się jej do łóżka, nie dotykał w jakiś dwuznaczny sposób - w każdym razie do dzisiaj :lol:
- Mhm, z pewnością - rzucił tylko, mierząc ich oboje wzrokiem. On już się domyślał kto malinkę zrobił, bo widział jak szli z łazienki, ale nie dodawał póki co niczego. Kątem oka odprowadził Marcusa, zaraz wzrok przenosząc na Nestę. - No wiesz, przyszedłem z Charliem, bo Lilianne go zaprosiła wcześniej. Mieliśmy przyjść tak jak się wszystko zaczynało, ale ogarnialiśmy jeszcze kilka rzeczy. No i zainteresował nas live, którego Marcus wrzucił na fejsa. To byłoby całkiem seksowne, gdyby nie głos jego i Jasona w tle. Polecam obejrzeć - puścił jej oczko, wpychając dłonie w keiszenie spodni.

autor

-

Lights, camera - bitch, smile, EVEN when YOU WANNA DIE. He said he'd love me all his life, but this life was quite short, breaking down I hit the floor all the pieces of me shattered .
Awatar użytkownika
36
177

przejęła nielegalne interesy

Rapture

-

Post

Słysząc ton Bena i widząc jego spojrzenie Nesta się podkurwiła. I to na tyle, że chociaż bardzo starała się nie wybuchnąć, to wybuchła, bo emocjonalnie nie mogła zdzierżyć tego, że ją oceniał, kiedy sam ją zostawił, wyjechał, nie pozwolił być przy sobie i nagle mu się kurwa wizja życia odmieniła.
– Nawet jeśli, podkreślam, JEŚLI do czegokolwiek między mną a nim doszło, to to nie jest twój biznes i nie masz prawa na mnie w ten sposób patrzeć, a wiesz dlaczego? Bo to TY mnie zostawiłeś. TY sprawiłeś, że musiałam się zbierać z podłogi i to nie raz i nie dwa – odparła, patrząc mu w oczy, bo pierwszy raz powiedziała to tak dobitnie i dosadnie, a w jej oczach błysnęły nieco pijackie łzy, bo generalnie było jej ciężko i chujowo z tymi myślami. Mimo to, słysząc o zaproszeniu Charliego, miała ochotę powiedzieć, że było bez osób towarzyszących, ale nie chciała wyjść na sukę stulecia, nie?
– A co, pierdolili pewnie, że chcą być biustonoszami albo coś? Typowe pieprzenie dwóch napalonych typów, gwarantuję, że 3/4 facetów na tej imprezie myślało tudzież mówiło do siebie to samo, a pozostała 1/4 to geje – wzruszyła ramionami, bo co miała powiedzieć? No taka prawda, a znała Marka i Jasona na tyle, że wiedziała, że ich wspólna szara komórka mogłaby pierdolić takie głupoty.
– Gorzej, że to puścili w Internet, ale muszę z tym żyć – westchnęła cicho, bo to jej się bardziej nie podobało.

autor

-

Awatar użytkownika
40
189

współwłaściciel

Rapture Club

belltown

Post

- Bardziej od tego, że do tego doszło, wkurwia mnie, że lecisz w chuja, że jest inaczej, jakbym miał dziesięć lat i nie umiał dodać do siebie tego, co się wydarzyło - rozłożył ręce, bo istotnie, takie ściemnianie było po prostu idiotyczne i dziecinne i trochę nie wiedział dlaczego to robiła. - Szczególnie, że skoro możesz robić co chcesz, to dlaczego kłamiesz? Idiotyzm - dodał jeszcze, głowę na bok przechylając. To był dopiero paradoks, prawda?
- Jeden chciał być tequilą i być zlizywany, a drugi rozważał bycie blatem. Prawdopodobnie odkryjesz który czego chciał, bo widzę, że jesteście we czwórkę ostatnio bardzo blisko. Sztos - chciał powiedzieć, że czwórka zjebanych ludzi w jednym miejscu, ale pohamował tę myśl, bo nie powinien jej obrażać, nawet w nerwach, nie? Odetchnął głęboko.
- Nie no, dlaczego? Normalna rzecz. Dobrze, że nie nagrał na livie pieprzenia ciebie w łazience, bo trochę kwas, co nie? - zacisnął usta, bo już mu się ulalo :lol:

autor

-

Lights, camera - bitch, smile, EVEN when YOU WANNA DIE. He said he'd love me all his life, but this life was quite short, breaking down I hit the floor all the pieces of me shattered .
Awatar użytkownika
36
177

przejęła nielegalne interesy

Rapture

-

Post

– Wiesz co? Masz rację. Nie chciałam cię ranić i chciałam chronić twoje uczucia i było mi wstyd przed tobą, ale skoro jestem wolna, to nie ma powodu, żeby chronić twoje uczucia, bo ty moje miałeś przez długi czas głęboko w dupie. Zatem tak, pieprzyłam się z nim w tamtej toalecie i zamierzałam zaraz iść pieprzyć się z nim do sypialni. Jesteś z tą wiedzą bardziej szczęsliwy? – spytała, bo jej się już ulewało. – Mam dość poczucia winy za każdym razem jak się pojawiasz bo zmienia ci się wizja na życie. Nie masz pojęcia, co mi tym robisz, Ben – dodała, wzdychając ciężko, bo owszem, nie miał i bolało cholernie. Zresztą, to jakim tonem do niej mówił, w jaki sposób się do niej odnosił – bez szacunku, okropnie ją mierziło.
– Bycie blatem i tequilą w tamtej sytuacji byłoby pracą marzeń wielu mężczyzn – uśmiechnęła się lekko, ale dość blado, bo miała ochotę jebnąć płaczem. Ale potem powiedział o tym pieprzeniu w łazience i zajebała mu z liścia w twarz.
– Przynajmniej to by było dobre porno – wycedziła we wkurwieniu, bo naprawdę miała dość, ale zaraz zrozumiała, co powiedziała i chciała go przeprosić, tyle tylko… Że on sam nakręcił tę rozmowę. – Nie wiem, mam cię przeprosić, czego ode mnie oczekujesz w tej rozmowie? – spytała, mrużąc oczy – bo naprawdę już sama nie wiedziała.

autor

-

Awatar użytkownika
40
189

współwłaściciel

Rapture Club

belltown

Post

- I naprawdę sądziłaś, że chronisz moje uczucia wychodząc z łazienki za raczkę z Marcusem i kłamiąc w żywe oczy? Masz prawo robić co chcesz, ale jeśli chcesz być taka cudowna i tak wspaniale dbać o moją duszę, to może po prostu nie kłam. Ale skończ zadawanie się trójką zjebów, bo zaczyna ci się udzielać ewidentnie. Jedyne co robicie to lecicie w chuja ewidentnie - stracił cierpliwość, ale to nie do końca kwestia tego że chciał być dla niej dupkiem, tylko tym kłamstwem ugodziła jego dumę bo to co robili z Marcusem było kurewsko oczywiste, prawda? No, plus trochę dużo i szybko wypili przed wejściem z Charliem tutaj :lol: - Jestem szczęśliwy, że się świetnie bawiłaś. - rzucił tylko beznamiętnie, bo wolał chujowa prawdę, od pięknego kłamstewka. Chociaż to zdecydowanie piękne nie było.
- Pewnie moim marzeniem to byłoby również, ale głos Marcusa w połączeniu z tym, że jednak cię przeleciał popsuł widok - wzruszył ramionami. Przyjął ten policzek, oblizując zaraz usta, które po chwili mocno zacisnął. - No i super - uniósł dłoń do swojej twarzy i lekko policzek pomasował, biorąc zaraz głęboki oddech.
- Chciałbym, żebyśmy przestali robić to co robimy. Chciałbym, żebyś przestała odpierdalać z tym niedojebem, kolejnym zresztą po Eliasie i po prostu... - odetchnął głeboko. - Pieprz to wszystko i do mnie wróć. Tak po prostu - na wyżyny cierpliwości się wspinał, ale już poodpierdalała, więc mogli miec ten temat za sobą.

autor

-

Lights, camera - bitch, smile, EVEN when YOU WANNA DIE. He said he'd love me all his life, but this life was quite short, breaking down I hit the floor all the pieces of me shattered .
Awatar użytkownika
36
177

przejęła nielegalne interesy

Rapture

-

Post

– Miałam chyba taką nadzieję. Po prostu nie chcę cię ranić, okej? Ale jeśli właśnie jako trzeciego zjeba uznałeś moją najlepszą przyjaciółkę, to radzę ci przemyśleć dobór słów, Benjamin – odparła, patrząc mu w oczy. – Lilianne jest najlepszą osobą, jaką znam. Zawsze przy mnie była, nigdy mnie nie zawiodła, więc jeśli nie chcesz dostać w ryj, to przemyśl jeszcze raz co mówisz – odparła spokojnie. – Bo możesz mnie nazywać zjebem, spoko, nie przeszkadza mi, jak chcesz sobie ulżyć emocjonalnie, ale nie ją – odparła, mrużąc oczy, bo generalnie strasznie ją to podkurwilo. Odetchnęła ciężko i pokiwała głową tylko, nie komentując już tego.
– Mogłeś wyciszyć dźwięk – puściła mu oczko nawet, ale kiedy uniósł dłoń do twarzy i pomasował policzek, odetchnęła. Nie lubiła się z nim kłócić, nienawidziła kiedy tak do siebie się odnosili. Ale potem powiedział, że chciałby żeby pieprzyła to wszystko i do niego wróciła, patrzyła na niego i czekała, żeby się zaczął śmiać, tak jak ona miała ochotę. Ale się nie śmiał. Przechyliła głowę.
– Ben… Powiedziałam ci już, co o tym myślę. To nie tak, że cię nie kocham, ale… Nie ufam twoim obietnicom. Poza tym, tak jak mówiłam ci też wcześniej – gdybyś mi to powiedział rok temu, okej, ale… Jak mogę pieprzyć to wszystko, skoro tu jest Vi, Nicky, Lily, Maddie, Cami i Chuck? To nie tak, że mogę to wszystko rzucić. Już nie. Bo… Nie wiem, czy mogę na ciebie liczyć. Nie po tym, jak łamałeś mi serce raz za razem – odparła cicho, czując, że łzy zaczynają płynąć po jej policzkach i aż przycisnęła dłonie do swoich piersi, czując, że ten pieprzony gorset robi się za ciasny. – Poza tym naprawdę sądzisz, że to jest miejsce i czas na takie wyznania? Jesteś pijany, ja jestem pijana… To nie fair – powiedziała cicho, mając ochotę teraz umrzeć, eh.

autor

-

Awatar użytkownika
40
189

współwłaściciel

Rapture Club

belltown

Post

- Dobrze wiesz, kogo miałem na myśli w tej wypowiedzi, więc śmiało. Wal - posłał jej nawet rozbawione spojrzenie, bo nie ruszało go to, że znowu go uderzy. Mogła sobie to zrobić, był tak wściekły, tak zirytowany tym pierdolnikiem, że ten kolejny policzek nie robił mu większej różnicy. Chyba po prostu liczył, że... będzie na niego czekała. Że sobie porucha nawet, ale nie że będzie z Eliasem, nie że z ramion Eliasa wskoczy w ramiona Marcusa. Kurwa, wszystko poszło bezsensownie i nie w tą stronę, w którą powinno.
- I nigdy się nie dowiesz, jeśli nie spróbujesz. Poza tym, wcześniej też była Vittoria i twierdziłas, że da sobie radę. A teraz nagle zmiana frontu? - wywrócił oczami, dalej się irytując ale próbował to wszystko zwalczyć i być pierdoloną oazą spokoju. - Dobrze. Porozmawiamy jutro w takim razie. Zjedzmy razem kolację, ustalmy szczegóły wszystkiego i po prostu wyjedźmy. Albo chociaż zamieszkajmy razem i spróbujmy to wszystko jakoś na nowo poskładać - no co jej miał powiedzieć? :lol:

autor

-

Lights, camera - bitch, smile, EVEN when YOU WANNA DIE. He said he'd love me all his life, but this life was quite short, breaking down I hit the floor all the pieces of me shattered .
Awatar użytkownika
36
177

przejęła nielegalne interesy

Rapture

-

Post

– Przywalę jak się nie będziesz tego spodziewał – odparła spokojnie, wzruszając ramionami, a istotnie była w stanie w randomowym momencie na miłym spacerku nawet zajebać mu i powiedzieć, że to za nazwanie Lilianne zjebem. A ona takich rzeczy nie zapominała. Odetchnęła głęboko i spojrzała na niego, kręcąc głową.
– Wcześniej byłeś w tej samej sytuacji i mówiłeś, że Vittoria nie da rady beze mnie. Wcześniej mówiłeś, że to zbyt niebezpieczne? Co się zmieniło? To, że zaczęłam układać życie bez ciebie bo nie dawałeś znaku życia? Bo jak wróciłeś, to nazwałeś mnie egoistką i powiedziałeś, że i tak wyjeżdżasz?! Kurwa, Ben! Do twojego powrotu między mną a Eliasem nic większego się nie wydarzyło. Na pierwszą randkę poszliśmy po tym jak się pojawiłeś w szpitalu, bo dałeś mi dość wyraźnie znać, że nie zamierzasz prędko wracać, a teraz co? – spytała, patrząc na niego już z wkurwieniem. – Okej, mogę z tobą porozmawiać, ale nie jutro, bo będę zdychać z kacem i nie pojutrze, bo mam plany. Za dwa dni. Ochłoniemy. Zjemy kolację. Ale nie będę podejmowała żadnej decyzji dopóki nie zaczniesz racjonalnie myśleć i nie powiesz mi, co ci się w mózgu przestawiło – oświadczyła, patrząc mu w oczy, bo istotnie, nie zamierzała takiej decyzji podejmować w tym momencie. :lol:

autor

-

Awatar użytkownika
40
189

współwłaściciel

Rapture Club

belltown

Post

- Nie powiem, całkiem mnie to zainteresowało - nawet kąciki jego ust delikatnie drgnęły w rozbawieniu bo był bardzo ciekawy, kiedy zamierza go uderzyć, ale jednocześnie dawało mu to wizję tego, że mimo wszystko będzie miał szansę jeszcze ją widywać, a to już dużo, nie?
- A ty wtedy twierdziłaś, że sobie poradzi i że to nie jest niebezpieczne. Możemy w ten sposób w nieskończoność, bo tak jak ja, ty też zdanie zmieniłaś. Będziemy się tutaj serio licytować czy możemy po prostu ogarnąć oboje swoje tyłki i wrócić do nas i być kurewsko szczęśliwi? - dla niego to było proste, w zasadzie to wkurwienie zaczynało go bawić, bo istotnie, ona też wcześniej miała odmienne zdanie i teraz miał wrażenie, że albo szukała wymówek, albo po prostu serio tego nie chciała. A jeśli nie chciała... nie, w sumie nie brał tego pod uwagę.
- Myślę racjonalnie. Cały czas myślę racjonalnie, wiec nie rozumiem o co ci chodzi - chyba trochę próbował przypalić głupa w tym momencie, jakby chciał decyzjęna niej wymusić teraz, już, w tej chwili :lol:

autor

-

Lights, camera - bitch, smile, EVEN when YOU WANNA DIE. He said he'd love me all his life, but this life was quite short, breaking down I hit the floor all the pieces of me shattered .
Awatar użytkownika
36
177

przejęła nielegalne interesy

Rapture

-

Post

– Nie znasz dnia ani godziny, Benjamin – odparła, wzruszając niewinnie ramionami, gotowa nawet się pojawić niespodziewanie w jego domu, zajebać mu i zgrabnie wrócić do siebie. Mimo to, kiedy powiedział, że ona twierdziła, że Vi sobie poradzi i w ogóle, westchnęła ciężko i aż rozmasowała sobie skronie, bo miała wrażenie, że kręcą się w kółko, serio.
– Bo tak wtedy sądziłam. Poza tym, jak mówię, latwiej to było zostawić, kiedy Nicky, Mads i Chuck byli malutcy, kiedy nie mówili, nie przybiegali do mnie, kiedy się wstydzili albo było im źle. Teraz jest inaczej, Ben. Kocham te dzieci i chcę widzieć jak dorastają, skoro swoich więcej już raczej nie będę miała – westchnęła ciężko, bo istotnie, wiedziała, że nie będzie miała raczej już tej szansy. Nie robiła się młodsza, z Benem, gdyby wyjechała nie wchodziło to w grę, z Eliasem też już nie, a Mark jako potencjalny ojciec zepsułby temu biednemu dziecku głowę na pewno. :lol:
– Mogłabym wrócić do nas, ale musiałabym ci ufać, a nie ufam, że nagle twoja wizja znów się nie odmieni, tak jak sądzę, że twoja wizja się odmieniła tylko dlatego, że zobaczyłeś mnie z Eliasem – wzruszyła ramionami i westchnęła, bo trochę to tak widziała.
– Jesteś najebany, Ben – odparła, mrużąc oczy. – I trochę zacząłeś Jasonować, chyba że to rodzinne i to po prostu Rosenthalowanie tylko się dobrze kryłeś – teraz to już całkiem rozbawiona była. :lol:

autor

-

Awatar użytkownika
40
189

współwłaściciel

Rapture Club

belltown

Post

- Okej - pokazał jej kciuka w górę w tym momencie, ale nie komentował już bardziej. Jasne, że się kręcili w kółko. Mogli odbijać przecież piłeczkę nieustannie, właściwie był na to gotowy tego wieczoru :lol:
- Rozumiem jeszcze Nickiego, ale Maddie i Chuck nie są twoimi dziećmi. I rozumiem, że ich kochasz, ale bez przesady, Nesta. Zaczynam mieć wrażenie, że zasłaniasz się tym tematem tylko po to, żeby nie musieć podejmować decyzji, bo ci tak wygodnie. - no zaczynał go mimo wszystko męczyć temat tego lamentowania nad dziećmi, bo... żyła tyle lat z jednym dzieckiem. Rozumiał jej rozpacz gdy traciła ciążę, bo to było ciężkie, ale to że miałaby nie mieć drugiego... tego chyba aż tak zrozumieć nie potrafił :/
- Moja wizja się zmieniła, bo po prostu kurewsko za tobą tęsknie i dłużej już nie mam ochoty być daleko - wzruszył delikatnie ramionami, bo przecież nie może się przyznac że tylko przez zazdrość mu tak odwalało, halo :lol:
- I bawi cię to, że cię kocham i chcę to wszystko naprawić? Genialnie - rozłożył bezradnie ręce. Może Rosenthalowanie było dobrą nazwą, ich ojciec pewnie też tak robił czasami :lol:

autor

-

Lights, camera - bitch, smile, EVEN when YOU WANNA DIE. He said he'd love me all his life, but this life was quite short, breaking down I hit the floor all the pieces of me shattered .
Awatar użytkownika
36
177

przejęła nielegalne interesy

Rapture

-

Post

– Nie są moimi dziećmi, Nicky też nie jest moim dzieckiem, ale owszem, kocham całą trójkę, bo prawda jest taka, że Lilianne jest dla mnie jak siostra. Zawsze była. Jest rodziną. Tak jak rodziną jest Maddie, Cami i Chuck, jeśli tego nie rozumiesz, to nie wiem, co mam ci powiedzieć – wzruszyła ramionami. – Nie chcę musieć podejmować decyzji jak jestem najebana, mam na sobie kurewskie ciuchy i jestem na środku imprezy – odparła, wywracając oczami, nie chcąc już nawet dodawać, że jest pięć minut po tym jak pieprzyła się z kimś innym. :lol:
– Mam wrażenie, że nie chodzi o tęsknotę, a raczej nie tylko o to. Nie masz ochoty być daleko, bo wiesz, że możesz mnie stracić, a nigdy nie brałeś tego pod uwagę tak na serio – wzruszyła ramionami, zaskakująco racjonalnie to ujmując, ale w tym momencie tak to widziała. Jej mózg wchodził w tryb FBI. :lol:
– Nie, nie. Bawi mnie to, w jaki sposób próbujesz to naprawiać, bo powiedzenie „pieprz wszystko i wyjedź” jest jak przyklejenie plastra na jakieś paskudne otwarte złamanie – wzruszyła ramionami. – Jedź do domu, wytrzeźwiej, ochłońmy. Spotkamy się za dwa dni – odetchnęła głęboko i spojrzała na niego z nadzieją, że faktycznie to zrobi.

autor

-

Awatar użytkownika
40
189

współwłaściciel

Rapture Club

belltown

Post

- Nie rozumiem, bo my też jesteśmy rodziną. - powiedział wprost. Jason był jego bratem, a nie poświęciłby dla niego miłości życia, bez przesady :lol: Ale też... Ben nie miał aż takiego poczucia obowiązku wobec ludzi. Tylko wobec niej, w zasadzie miał. - I co z tego? - zapytał tylko, bo w zasadzie jeśli go kochała to uważał, że podjęcie decyzji powinno być proste, niezależnie od okoliczności. A o tym że uprawiała seks z Markiem próbował teraz nie myśleć, żeby nie rozjebać mu łba :lol:
- Dokładnie tak. Dlatego chcę, żebyś wyjechała ze mną. Zadowolona? - no co innego miał jej w tym momencie powiedzieć? Tak było, tak to widział i taki miał cel w swoim zachowaniu - w tym co mówił teraz, w tym że wjebał Eliasowi kurwę do łóżka... nawet jesli to było nie czyste zagranie, to nadal niczego nie żałował, cóż.
- Jak wygląda w takim razie założenie gipsu na tę ranę? - zapytał pół żartem, bo skoro byla taka mądra, niech mu powie czego oczekiwała w zasadzie. - Jasne, pojadę. A ty idź pierdolić się dalej z Marcusem, jakby to wcale nie było gównianym plastrem na wielką ranę. Ok - rozłożył ramiona. On przyklejał chujowe plastry, a ona co robiła?

autor

-

ODPOWIEDZ

Wróć do „444”