WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Lily & Jay + Charlie

ODPOWIEDZ
Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

- Jasne, że się tak zachowałam. I nie mówię, że jest inaczej. I wie o tym też Ron - i powiedziała to całkowicie spokojnie, bo to była idiotyczna decyzja, ale nadal, nie chciała robić przedstawienia. - Mogłam, tylko ten idealny obrazek po prostu kusił - wzruszyła ramionami. Jasne, że kusił. Kusiło życie, które Ron wtedy oferował nie tylko jej, ale też Camille. Ale nie miała ochoty tego bardziej drążyć. W ogóle nie miała ochoty dalej rozmawiać, ale ciężko było się powstrzymać.
- Gdyby przychodziły mi łatwo, to nadal bym z nim była. - stwierdziła, wywracając oczami. Jasne, że by tak było. Ale nie umiała Jay'owi wybaczyć w stu procentach, no. A seks... cóż, seks traktowała jako odrębną kwestię, jako potrzebę, a nie coś związanego z miłością i całą reszta, nie? - Jeśli wyruchał ich masę, a i tak mu nie przeszła miłość do mnie, to chyba powinnam do niego wrócić faktycznie - prychnęła tylko, bo naprawdę średnio ją interesowało gdzie pchał penisa przez ostatni rok czy tam prawie dwa. Nie mogło jej to interesować, bo oczekiwała od Jasona, że nie będzie wnikał w ilość penisów które były w niej. Nie ich sprawa. Cóż.
- Może pójdziesz ze mną? Popatrzysz, możemy cię też zaprosić do trójkąta, będzie fajnie - nawet wyciągnęła do niego dłoń, patrząc mu prosto w oczy. Oczywiście, dłoń dość szybko opuściła. - Wyjdź, zanim powiem jeszcze więcej rzeczy, których jutro będę żałować. - powiedziała już całkiem poważnie, zaciskając usta. A na pewno znalazłaby jeszcze kilka, niestety.

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

– W przypadku Jasona miłość i obsesję dzieli bardzo, ale to bardzo cienka linia. Jeśli sądzisz, że to miłość i tak ona wygląda, to pozostaje mi serdecznie współczuć, Lily – wzruszył ramionkami i uśmiechnął się delikatnie do niej, bo taka była prawda. W każdym razie, gdy zaproponowała pójście z nią, pokręcił głową.
– Nah, nie pcham się tam gdzie mnie nie chcą – machnął dłonią, chociaż zabolały te słowa dość mocno. – Dużo więcej pewnie się nie da. Miłego pierdolenia tego złamasa, Lily, mam nadzieję, że będziesz usatysfakcjonowana tak bardzo jak tym, czym mi dzisiaj zajebałaś jak szmatą w ryj – odparł wzruszając ramionami i istotnie wyszedł, trzaskając drzwiami na taras. Wszystko poszło nie tak mu w życiu i miał nadzieję, że Ben miał więcej szczęścia, eh.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

- Nic nie sądzę, bo nie jestem tym wszystkim zainteresowana, chociaż mam wrażenie, że próbujesz sprawić, że zacznę być - wywróciła oczami. Jak tak będzie jej to wszystko wmawiał, to dla niego wróci do Jasona :lol: I widziała, że go zabolało, ale... kurwa, chyba pierwszy raz w życiu chciała żeby go bolało. Nie odpowiedziała nic na jego słowa, odwróciła się tyłem do niego zresztą gdy wychodził i zadrżała gdy drzwi od tarasu z impetem się zamknęły. Odpaliła kolejnego papierosa, wypaliła go dość szybko, przetarła przestrzeń pod oczami która z jakiegoś powodu dopiero po jego wyjściu zrobiła się wilgotna i wróciła do wnętrza domu. Minęła grupę ludzi, która coś od nie chciała, ale wszystkich spławiła i istotnie, ruszyła na górę, do sypialni Jasona. Weszła do środka bez pytania, zamknęła za sobą drzwi i przyglądała mu się uważnie, jakby chciała zrozumieć jak naprawdę na niego patrzyła.
- Nigdy więcej nie zachowuj się tak jak dzisiaj wobec Charliego. Żadnej ironii, żadnych głupich tekstów, dramatyzmu i innego Jasonowania. Jasne? - powiedziała cicho, podchodząc finalnie do łóżka, weszła na nie nawet, ale nie wchodziła bezpośrednio na Rosenthala ani nie robiła nic z podtekstem. Położyła się obok niego, po prostu przytulając, bo Charlie miał rację na początku rozmowy - była kimś kto potrzebował się przytulić. No i choćby chciała, to nadal nie widziała w Jasonie sukinsyna, którym dość często był. Okropnie ją to irytowało, eh.

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

Charlie już nie skomentował jej słów, po prostu wyszedł, ale widział, że Benowi też nie mogło pójść dobrze, bo pewnie akurat na moment, w którym Nessie mu zajebała wszedł w środek imprezy. Cóż.
Tak czy siak, kiedy Lilianne weszła do sypialni, uśmiechnął się szeroko, rozkładając ramiona. Ogólnie pewnie już leżał nago, bez spodni, bo jednak przygotowany był na seks, a nie na jakieś filozoficzne rozmowy, których jego mózg mógł nie zdzierżyć.
– Ale on jest takim łatwym celem. To zjeb. Nie wiem, co w nim widziałaś – powiedział aż nadto szczerze, ale istotnie, przytulił ją do siebie, chociaż czuł się nieco dziwnie robiąc to nago. Dobrze że pewnie jednak był przykryty kołderką. :lol:

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

Widziała ten szeroki uśmiech i entuzjazm, ale jej mózg potrzebował chwili żeby ochłonąć. I gdyby zamknął buźkę, przytulił ją przez pięć minut, prawdopodobnie i tak by ten seks dostał. Ale nie zamknął i po prostu ją zirytował. Podniosła się trochę do góry i klepnęła go w policzek. Nie jakoś mocno, ale dość stanowczo :lol:
- A co widziałam w tobie? Trzy czwarte czasu zachowywałeś się jak pieprzona kurwa i nie reprezentowałeś sobą nic więcej niż bezmózgie yeti, które nadaje się tylko do łóżka. Nie idź tą drogą - stwierdziła, odsuwając się od niego i nawet wstała z łóżka, bo nie miała siły na takie rozmowy totalnie. Zaczęła rozsznurowywać gorset, bo w tym momencie potrzebowała zimnego prysznica totalnie. - Idę spłukać z siebie tequilę i resztki mojej godności, a ty... spłoń w piekle razem z każdym innym facetem na tej planecie. Albo wracaj na tego swojego jebanego Marsa - powiedziała do niego to takim tonem jakby był małym chłopcem, a nie dorosłym facetem. I istotnie do łazienki należącej do jego sypialni podreptała, ale zgarnęła z szafki jakąś butelkę z alkoholem, bo na pewno takowa musiała tam być :lol: No przecież jakby nie wyszła to wydarłaby na niego ryja albo mu przypieprzyła serio bo jak już teraz zaczynał takie teksty to może Charles miał rację, że i tak prędzej czy później to wróci do punktu wyjścia? Eh.

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

Spojrzał na nią nieco zaskoczony, kiedy klepnęła go w policzek i przechylił głowę. Generalnie kiedy zaczęła go pytać, co w nim widziała, uśmiechnął się delikatnie, bardzo uroczo i spojrzał jej w oczy. Niestety, zamiast faktycznie zamilknąć, jak Pan Bóg przykazał, postanowił mówić dalej. Po co? Tego nie wie nikt.
- No coś jednak musiałaś, skoro tego przychlasta ze mną zdradzałaś, nie? - uśmiechnął się do niej uroczo, chyba nie mając świadomości jak chujowo te słowa brzmią. Eh. No Jason wracał do Jasonowania. :lol:
- Mogę iść z tobą spłukać tę tequilę - mruknął z uroczym uśmiechem, ale sie nie ruszał, tylko obserwował jak rozsznurowuje ten gorset. - Potrzebujesz pomocy? - wyszczerzył się do niej uroczo, mając ochotę za nią iść, ale tego generalnie tego nie zrobił - po prostu nie ruszał się z miejsca, czekając grzecznie aż wróci i zmieni zdanie. :lol:

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

Niech się cieszy, że tylko klepnęła, a nie wykurwiła mu pełną siłą, bo miała ochotę, ale nie wolno bić ludzi. A może jemu właśnie powinna kiedyś najebać porządnie? Chociaż... zepchnęła go z piętra w jego domu a i tak nie wiele pomogło :lol: Nim się odsunęła, złapała go dość mocno za szczękę, patrząc mu prosto w oczy.
- Mam ochotę zmiażdżyć twoją twarz w tym momencie i nie jest to żaden rodzaj gry wstępnej - nie będzie mu łechtała ego w tej chwili, o nie. Zacisnęła usta, słysząc jego słowa.
- Po co? Jeszcze przez przypadek wypłuczesz swoją połówkę szarej komórki i co wtedy? Maddie nie moze mieć ojca debila. Już wystarczy, że jesteś zjebem - prychnęła, trochę się z gorsetem siłując po wejściu do łazienki, ale w końcu udało się jej rozebrać. Prysznic istotnie wzięła, ale pilnowała się żeby nie zmoczyć włosów, bo nie chciało jej się tłumaczyć potem Ronowi dlaczego wracała mokra od nich z domu :lol:
- A może ruszysz dupę i dasz mi jakąś koszulkę albo cokolwiek? Nago mam zejść na dół? - zapytała, wychylając się przez drzwi, ale tak żeby nie świecić przed nim dupskiem i zlustrowała go wzrokiem. No mówiła, bezmózgie yeti. :lol:

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

Cieszył się niezmiernie, że tylko klepnęła, chociaż nie rozumiał do końca jej problemu emocjonalnego – bo przecież prawda była taka, że mówił to, co wszyscy (czytaj: on i Marcus) myśleli, prawda? Odetchnął głęboko i spojrzał na nią ni to rozbawiony ni to wkurwiony ni to rozbawiony, że chciała zmiażdżyć jego twarz.
– Cóż, lepiej żebyś tego nie robiła, bo chyba całkiem lubisz moją twarz – powiedział, głaszcząc się delikatnie po brodzie, bo jednak wiadoma sprawa, że jednak chyba całkiem jego piękną buźkę lubiła, nie? – To może być rodzaj gry wstępnej, jeśli masz ochotę – odetchnął głęboko i spojrzał na nią. Kiedy jednak powiedziała, że przez przypadek wypłucze połówkę swojej szarej komórku, wywrócił oczami.
– Myślę, że to niemożliwe – wzruszył ramionkami uśmiechając się leciutko. – Nie jestem zjebem – powiedział, wydąwszy dolną wargę, ewidentnie zdenerwowany. No jak ona mogła tak mu mówić. Wcześniej jakoś tak nie myślała. :c Kiedy jednak przyszła, zlustrował ją wzrokiem i odetchnął głęboko. No kurwa, piękna była.
– Chyba sama wiesz dobrze, gdzie jest szafa i którą moją koszulkę lubisz najbardziej, nie? – poruszył brwiami, bo koszulki miał pewnie na najniższej szafce i chciał sobie popatrzeć jak się schyla, ah. :lol:

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

- W tym momencie nie lubię całego świata, Jay - powiedziała cicho, bo jej to wszystko wcale nie bawiło. Docierało do niej powoli co mówiła do Charliego i czuła się podle, eh. Nie skomentowała słów o tym, że to mogła być gra wstępna. Jezu, jak on ją denerwował :c
- Jesteś gdy się tak zachowujesz. Nie lubię gdy to robisz - a w każdym razie nie lubiła gdy to robił w temacie Charliego. Nie ruszało jej to, że był dupkiem, ba, nawet ją to kręciło bo Lily po prostu lubiła takich facetów, ale nie gdy cisnął po Charlesie. Więc gdy usłyszała jego słowa, wyszła faktycznie z łazienki, wcześniej biorąc głęboki oddech. Chodzenie przy nim nago nie było niczym nowym - nie dla niej. Biorąc pod uwagę, że on tego nie pamiętał, czuła się tyci dziwnie ale przeszła przez pokój i istotnie pochyliła się. Chciał patrzeć to niech patrzy.
- Nie ma tu żadnej z tych, które kiedyś lubiłam. Zmieniłeś garderobę? - stwierdziła, podnosząc się powoli do góry, ale wyjęła jakąś koszulkę, włożyła na siebie niedbale i podeszła do łózka, łapiąc go za dłoń i ciągnąc tak, żeby usiadł. - Ciebie też przestanę lubić, jeśli będziesz cisnął po Charlesie. To my jesteśmy czarnymi charakterami tej historii, nie on, Jay - złapała go za podbródek, żeby patrzył jej w oczy, chociaż domyślała się, że jego mózg miał tryb chomika w kołowrotku, ale chciała, żeby mieli ten temat omówiony teraz, zanim znowu wszystko pójdzie z daleko :/

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

- I to z jakiegoś powodu moja wina, czy tamtego przyjeba? - spytał kulturalnie, patrząc na nią i przechylając głowę. Odetchnął głęboko jednak, gdy powiedziała, że nie lubiła, kiedy to robił. On nie lubił, że ona tego nie lubiła. :c Inna sprawa, że Charles wydawał się mu tak przyjebany, że po prostu ciężko bylo z typa szydery nie cisnąć. Świętojebliwy taki, że wolała zawsze sypiać z nim, a nie z tamtym, nie? :lol: Obserwował zatem jej ciało, tak cholernie zgrabne, wzrokiem zamroczonym lekko pożądaniem.
- Częściowo zmieniłem, niektóre rzeczy wywaliłem - przyznał, wzruszając lekko ramionami i istotnie, usiadł, a kiedy powiedziała, że nie będzie go lubić, jeśli będzie cisnął po Charlesie.
- Czemu go tak bronisz? To serio nie jest facet wart jakiejkolwiek uwagi - odparł, wzruszając ramionami, bo trochę jak dziecko - nie rozumiał. - Moim zdaniem nie jesteśmy czarnymi charakterami tylko się w sobie zakochaliśmy i tyle - dodał spokojnie bo tak to widział.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

- I tak nie zrozumiesz. Nawet nie wiesz co chujowego zrobiłeś. A ja nie wiem jak dużo jeszcze innych chujowych rzeczy robiłeś po drodze i pewnie nigdy się nie dowiem - rzuciła tylko, bo jeśli nie wróci mu pamięć, to nigdy nie będą wiedzieć co jeszcze zrobił. Zresztą i tak pewnie by się nie przyznał, cóż. Ale próbowała się nie denerwować, bo to nie miało sensu w zasadzie. Pokiwała tylko głową, a kiedy usiadł, weszła pomiędzy jego nogi, delikatnie kciukiem muskając jego dolną wargę i lekko się nad nim nachylając.
- Nie uważam po prostu, żeby zasługiwał na więcej gównianych rzeczy z naszej strony. Dlaczego nagle zmieniłeś front? Nie tak dawno mówiłeś, że powinieneś go przeprosić - posłała mu lekko wymowne spojrzenie, ale po jego kolejnych słowach odetchnęła głęboko. - Wiesz, że to tylko brzmi tak ładnie, nie? - pokręciła głową, siadając zaraz bokiem, na jego jednej nodze i objęła go ramionami za szyję, nosem muskając delikatnie skórę za jego uchem. Jasne, że brzmiało tylko tak ładnie, bo... teraz nie była w nim zakochana i tylko i wyłącznie z jego winy, ale z jakiegoś powodu mimo jego zjebania, nadal go potrzebowała i nie chciała, żeby znowu sprawił, że nie będą mogli rozmawiać. Przyzwyczaiła się znowu do tego, że był obok, niestety. Przesunęła teraz delikatnie ustami po jego szyi, wzdychając cicho. Może niech już lepiej po prostu ją przeleci, a nie mówi, zanim do reszty spierdoli jej humor :lol:

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

- Masz rację, zapewne nie zrozumiem, ale nie jest mi z tym szczególnie źle - wzruszył ramionkami delikatnie i spojrzał na nią z delikatnym uśmiechem. - Ale może to i lepiej, że żadne z nas nie wie - westchnął cicho, bo istotnie, tak to widział, a fakt, nawet jakby pamiętał, to by się totalnie nie przyznał. :lol:
- Nie tak, że zmieniłem, ale po prostu widać, że to zjeb. Nawet dzisiaj było to widać, nie lubię go i nie dziwię się sobie, że w chuju miałem jego odczucia jeśli chodziło o ciebie - zdecydowanie powinien zamknąć ryj, ale szczerość po pijaku mu się załączyła i cóż - było jak było. :lol:
- Może tak, może nie - wzruszył ramionami i westchnął ciężko. Mimo to, gdy usiadła mu na nodze i zaczęła tak sunąć ustami po jego szyi jego mózg wleciał na wyższe obroty - bez większego zastanowienia objął ją mocno w talii i przerzucił na poduszki znajdując się nad nią i namiętnie wpijając w jej usta.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

- Zazdroszczę. - rzuciła tylko, odrobinę oschle. Naprawdę zazdrościła, o ile prostsze byłoby jej życie gdyby nie pamiętała i nie rozumiała. Może sama siebie powinna zrzucić ze schodów? :lol: - Może i tak - bo gdyby wyszła kolejna seria gówien, mogłaby nie móc na niego patrzeć, a mieli razem dziecko. Albo w ogóle i mogłaby chcieć zabronić mu widywania z Maddie, bo naprawdę chuj wie co jeszcze ta jego główka wymyśliła w ostatnich dziesięciu, czy piętnastu latach, nie?
- Byliście kumplami, Jason, a ty... nawet nie mam ochoty chyba o tym dzisiaj rozmawiać - powiedziała cicho, bo trochę miała ochotę go uświadomić nawet o tym, że Charlie przez niego nie mógł wyjść wcześniej z więzienia, ale pohamowała to. Nie dziś. Nie teraz. Teraz potrzebowała przestać myśleć, żeby się nie rozlecieć, dlatego pozwoliła się przerzucić na poduszki i pozwoliła się całować. Ba, odwzajemniła ten pocałunek zachłannie, mocno wplatając dłoń w jego krótkie włosy a paznokciami drugiej z całej siły wbiła się w jego plecy, mocno znacząc w ten sposób ścieżkę od jego barków do pośladków. W chuju miała, że zrobi mu ślady. Chciała się wyżyć za wszystko co złe i beznadziejne, a nie okazywać mu miłość, nie? Zepchnęła go zaraz z siebie, żeby usiąść na nim okrakiem i zrzuciła t-shirt który miała na sobie gdzieś na ziemię, nachylając zaraz nad nim i wróciła do całowania jego ust, wsuwając jednocześnie pomiędzy nich, żeby sięgnąć do jego męskości i nakręcić go jeszcze mocniej.

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

– Zatem nie rozmawiajmy – zaoferował wspaniałomyślnie i uśmiechnął się delikatnie do niej, kiedy pozwoliła się całować. Kurwa, no czuł się jakby wygrał życie w tym momencie, kiedy jej dłoń wplotła się w jego krótkie blond włosy a druga znaczyła ślady paznokciami po plecach. Kurwa, wcześniej seksu nie pamiętał, ale teraz, to mu coś przypominało, było dziwne znajome, smak jej ust, zapach skóry i tequili. Zdecydowanie przywoływało wspomnienie, które było niby w zasięgu ręki, ale nadal zbyt daleko by go dosiegnąć. Było to cholernie dziwne uczucie. Tak czy siak kiedy na nim usiadła, sięgnął dłonią do jej piersi na której zacisnął mocno dłoń, drugą natomiast mocno zacisnął na pośladku i jęknął cicho spod jej warg, kiedy tak go coraz mocniej nakręcała. Boże mógłby umrzeć szczęśliwy mając ją w łóżku. :lol:

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

Nie wątpiła, że się czuł jakby wygrał los na loterii. Dla niej te pocałunku znowu smakowały tak samo słodko-gorzko jak wtedy, gdy spała z nim ostatnim razem, zanim zaczęła być z Ronem i zanim całkiem go odcięła, ale nie przerywała tego. Całowała go niemal do braku tchu, na chwilę zaciskając dłoń na jego dłoni którą trzymał na jej piersi, ale zaraz przesunęła ją wyżej, do swojej szyi, dając mu przyzwolenie na to, żeby ją za nią mocniej złapał i podniosła biodra, tak żeby znalazł się niej, poruszając biodrami intensywnie i wydając przy tym z siebie jęki. Odrzuciła włosy do tyłu żeby mógł widzieć ją w tej pozycji idealnie - niech się napatrzy na resztę życia, bo założyła w głowie, że więcej nie będzie mógł. :lol: Ale żeby czerpać z tego jak najwięcej, nakierowała jego drugą dłoń w dół, do swojej łechtaczki żeby się nią zajął, a sama dłonie oparła zaraz na jego udach, przyspieszając ruchy biodrami. W zasadzie miała całkowicie gdzieś to czego by mógł chcieć w tym momencie, wyszła z założenia że ma ją zaspokoić w stu procentach. Jebać to czego chciał i tak był tylko Jasonem, eh.

autor

-

ODPOWIEDZ

Wróć do „444”