WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Lily & Ron + Charlie

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

| miesiąc jakoś od ostatniej


Lilianne w miarę miała stabilną głowę w ciągu tego miesiąca. Jasne, Jason pewnie próbował jakieś podchody robić do pogodzenia się, ale zupełnie nie miała na to ochoty. Raz pozwoliła mu zobaczyć Maddie, na kolejny raz byli umówieni jakoś dopiero po urodzinach Nessie - na które zresztą zaproszony na bank nie został :lol: Dała się faktycznie Ronowi na jakieś jedno czy dwa spotkanie wyciągnąć, ale kwitła w zasadzie w towarzystwie Charliego. Jarała się tym jak swobodne i normalne to wszystko było, serio. Zdecydowanie było inaczej niż przedtem i totalnie ją to napawało jakimś wewnętrznym optymizmem. Dzisiaj jednak, szykowali przyjęcie niespodziankę dla Nesty w związku z jej urodzinami. Robiła ostatnie poprawki w loży, gdy usłyszała pisk Camille.
- O sztos, że jesteś. Zostaniesz na imprezę? - i wpadła pewnie w Fitzgeralda. Lily wychyliła się więc z loży, przez jakąś barierkę patrząc na nich z góry.
- Przyniosłeś te słomki, o które prosiłam? - uśmiechnęła się do niego, obserwując ten miły obrazek. Lubiła patrzeć na Rona i Cams, bo widziała jak młoda go uwielbiała mimo wszystko. - Poza tym, nie wiem co na to Nessie. Chyba, że znowu wkręcisz się jako osoba towarzysząca Eliasa. Może powinniście pomyśleć o jakimś ślubie? - zapytała z rozbawieniem, schodząc powoli po schodach i ucałowała jego policzek na przywitanie. No mieli dobry kontakt ostatnio, więc wiadomo!

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

Oczywiście Ronnie był w komitywie z Eliasem, także dzisiaj niewinnie przyjechał do ich klubu z jakimiś pierdołami i dekoracjami, o których dowiezienie poprosił go jego serdeczny przyjaciel. Bez marudzenia i bez gadania przywiózł owe rzeczy i postswil pudło na jakimś stolku.
– Tak, zostanę wszystkiego pilnować poiweidział, obejmując Cami i składając na czubku jej głowy buziaka.
– Jasne, że przywiozłem – powiedział z uśmiechem. – I dekoracje, o które prosił Elias – dodał z rozbawieniem, a kiedy Cams poleciała do Vittorii z dekoracjami, odetchnął głęboko. – No jak to, na pewno się ucieszy na mój widok, a ciebie już mam jako żonę. – pokazał jej niewinnie język. Zaraz jednak spojrzał na nią, wyglądając tak, jakby nagle mu się coś przypomniało.
– W ogóle, Charlie chodzi na randki? Widziałem go dzisiaj z jakąś dupą na mieście, ładna była, nawet zdjęcie im zrobiłem – zagadnął, niczym aniołek się uśmiechając i zaraz na telefonie Lils owo zdjecie pokazując!

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

- A od pilnowania nie jest ochrona? - zapytała z rozbawieniem. Cams istotnie dekoracjami była pewnie zaabsorbowana, ale wymownie na Lily spojrzała gdy przywitała się z Ronem. - Ale może z Elim stworzyłbyś bardziej szczęśliwe małżeństwo? - poruszyła brwiami. Nadal liczyła, że Ronnie w końcu jednak swój upór skończy, ale cierpliwie to znosiła. Głównie dlatego, że mimo wszystko nie był jakiś nachalny albo nie wiadomo czego nie robił. Zmarszczyła czoło słysząc jego pytanie i jakoś jej żołądek mimowolnie się zacisnął.
- Nie wiem, możliwe. Nie pytałam go w zasadzie - wzruszyła ramionami, jakby obojętnie. I spojrzała na zdjęcie, które jej pokazała, czego zaraz pożałowała trochę. - Faktycznie ładna - powiedziała, uśmiechając się nieco krzywo chociaż bardzo próbowała się przed jakimkolwiek odruchami powstrzymać. Pierwsza jej myśl była taka, że chciała się wkurwić, bo przecież było między nimi niemalże idealnie, tak? Ale druga... nie określali się, więc nie miała do tego prawa. Odsunęła telefon. - Nie masz co robić, tylko pstrykasz fotki moim byłym facetom? - zapytała siląc się na rozbawienie i wzięła z pudełka rzeczy, których potrzebowała do udekorowania loży.
- Mam nadzieję, że Nesta da się Eliasowi tutaj przywieźć - zaczęła inny temat, żeby o tamtym nie myśleć, chociaż jak to Lily - analizowała to w głowie przeokrutnie.

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

– Wy macie ochronę wersję Premium – zaśmiał się pod nosem, wzruszając lekko ramionami, bo taka była prawda. Wiadomo, że zamierzał wszystkiego dopilnować osobiście.
– Nie sądzę, myślę, że nasze będzie bardziej udane – pokazał jej język w tym momencie i uśmiechnął się do niej delikatnie. Odetchnął jednak glęboo, gdy powiedziała, że nie wie.
– Generalnie mam co robić – powiedział spokojnie, ostrożnie dość, nie chcąc jakoś jej podpaść, tylko zgrywając aniołka. – Po prostu zastanawiałem się – zaczął ostrożnie, wiedząc, że strzelił trochę w dziesiątkę z tym zdjęciem. - … czemu mi ciągle odmawiasz, skoro Charlie ewidentnie swietnie się bawi – zakończył swoje pytanie, obserwując uważnie jej reakcję, bo widział, że generalnie humor jej umarł, a on mógł wskoczyć jako książę na białym koniu i go uratować, nie?
– Myślę, że tak. Elias ma swoje sposoby, żeby ją przekonać – powiedział niewinnie, uśmiechając się do niej ciepło. – To co, randka? W sobotę? – poruszył brwiami lekko, bo zbyć się dać nie zamierzał!

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

- No tak, masz na pewno doświadczenie w ochronie. Swoje dziwki na pewno regularnie musisz chronić - powiedziała to szeptem, puszczając mu oczko, ale widać było, że żartowała. Już trochę w tym temacie wyluzowała, mimo że czasami ją to wewnętrznie jeszcze leciutko mierziło. - Cały czas zaskakuje mnie twoja pewność co do nas - wywróciła oczami. Niestety jej rozbawienie trochę jednak uleciało przez to zdjęcie, bo chciała bardzo zrozumieć o co chodziło, ale w sumie może po prostu chciał spróbować z kimś innym niż ona? Nie, żeby mogła mieć pretensje. Nie mogła. Ale było jej po prostu przykro, że akurat teraz na to wpadł. Cóż.
- I niech się bawi. Jest wolny, ma do tego prawo - wzruszyła ramionami, zaczynając jakieś pierdoły rozpakowywać, serwetki na przykład i ułożyła je ładnie na jakimś długim stole. - Moja odmowa nie jest związana z Charliem, może dlatego nie robi mi to różnicy czy się z kimś umawia czy nie - dodała jeszcze, żeby nie miał wątpliwości, ale jasne, że chodziło o Charliego. Nie chciała umawiać się z nikim na randki, skoro było tak dobrze. Wolała nie popełniać poprzednich błędów, ale skoro on chodził na randki to może niepotrzebnie tak poważnie do tego podchodziła?
- Oby. Bo jak nie to ja będę musiała pojechać po nią, a wtedy jest spora szansa, że po prostu zachlamy buźki same, na kanapie - odłożyła wszystko na stolik, splatając dłonie na piersiach. - Czy ty kiedykolwiek dasz za wygraną, Ronnie? - zapytała z lekkim rozbawieniem, opierając się pośladkami o stół i lustrując go wzrokiem.

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

– Jakieś tam, tyci, delikatne może i mam, chociaż nie przez dziwki – wzruszył ramionami niewinnie, a kiedy wspomniała, że jego pewność co do nich ją zaskakuje, wruszył delikatnie ramionami i spojrzał jej w oczy. Zasadniczo był w stanie rozumieć, czemu ja to zaskakiwało.
– Nie wiem, czemu – wzruszył ramionkami, zgrywając nadal niewiniątko. No i kiedy już mówiła, że Charlie jest wolny i generalnie ma prawo, żeby się tam z kimś umawiać, a jej odmowa generalnie nie miała nic z nim wspólnego, patrzył na nią sceptycznie, ale kiwał głową, jakby kupował każde jej słowo.
– Okej, ale to teraz możesz się zgodzić? Bo jeśli nie chodzi o Charliego, to z czym związana jest twoja odmowa? – spojrzał na nią badawczo – Przecież dobrze się bawiliśmy na kolacji, no weź – dźgnął ją między żebra i uśmiechnął uroczo. – Dlatego wysłaliśmy Eliasa, żebyście nie zachlały buziek same – puścił jej oczko z rozbawieniem i pokręcił głową, kiedy spytała, czy kiedykolwiek da za wygraną. Podszedł bliżej dłońmi opierając się po obu stronach stołu, o który się oparła.
– Nah, to nie jest w moim stylu – puścił jej oczko w tym momencie. Zdecydowanie nie w jego!

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

Ona sceptycznie do swoich własnych słów podchodziła, może dlatego nie brzmiała zbyt przekonująco. Niemniej jednak, zlustrowała go wzrokiem. Jezu, jak on ją tym uporem denerwował. Ale i leciutko, tak tyci-tyci, kręcił.
- Jest związana za tym, że nadal nie jestem co do tego wszystkiego przekonana. Może po prostu chciałabym pobyć dłużej singielką? Pokorzystać z tego, że w końcu pozbyłam się Jasona z domu i w ogóle? Wiesz, dawno nie byłam tak sama-sama. Tego też chciałabym spróbować - uniosła brwi w górę, bo to był całkiem przekonujący argument, prawda? - Nie mówię, że bawiliśmy się źle. Nie bawiłam się też źle na ostatnich spotkaniach - wzruszyła delikatnie, nieco obojętnie ramionami. Czuła się w tym momencie maksymalnie chujowo i marzyła o tym, żeby wypić przynajmniej jednego drinka duszkiem, ale jakby to zrobiła, to potwierdziłaby już totalnie, że chodziło o Charliego, nie? Wstrzymała oddech gdy tak nad nią zawisł i wlepiła wzrok w jego błękitne oczy.
- Dopiero się uczę twojego prawdziwego stylu, także wiesz - uśmiechnęła się delikatnie, ale nie odsuwała się. - Poza tym, przez dwa lata dawałeś sobie radę z niechodzeniem ze mną na randki. Nie możemy po prostu do tego kulturalnie wrócić? - zapytała, niewinnie dłonią przesuwając po jego umięśnionym ramieniu. - Na pewno znajdziesz sobie szybko kolejną ofiarę - mruknęła z rozbawieniem, wzroku nie odwracając i nadal intensywnie patrząc mu w oczy.

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

Spojrzał na nią wymownie, kiedy powiedziała, że jej decyzja jest związana z tym, że nie była do tego przekonana, westchnął cicho.
– A jak masz się niby przekonać, nie dając mi zupełnie żadnej, tyci, nawet połówki złamanej szansy, co? Niefajnie, że nie jesteś przekonana, ale nie dajesz się przekonać – wywrócił oczyma teatralnie i spojrzał na nią ze smutkiem, bo naprawdę tak uważał. – No to w czym problem? – spojrzał na nią, bo naprawde nie rozumiał, ale teraz, skoro już ją lekko w kozi róg zapędził, trzeba było ja na rogi nadziać, hehe.
– No cóż, ja twojego też – zamruczał, patrząc na nią i uśmiechnął się delikatnie. – Oczywiście, że możemy, ale to by było znacznie mniej zabawne – puścił jej oczko. – To jak będzie? – wymruczał do jej ucha i lekko musnął nosem jej ramię.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

- Przecież daję maleńką, tyci szansę. Widujemy się, odbieram telefon i jestem miła. Co jeszcze mam zrobić? Pozwolić ci zerwać z siebie majtki? - wywróciła oczami. No dobra, w ten sposób mu dawała się przekonywać, tymi małymi spotkaniami, ale emocjonalnie się zablokowała. Widocznie niepotrzebnie. - Już ci powiedziałam - wymownie brwi uniosła. Ile razy miała powtarzać to samo. Uśmiechnęła się delikatnie na jego słowa.
- I co? Lubisz to, czego się uczysz? - przechyliła z lekkim zaciekawieniem głowę na bok. - Ale wiesz, że w dorosłym życiu nie chodzi tylko o to, żeby było zabawnie? Życie jest ponure, chujowe i tak dalej - mruknęła cicho, ale to mruczenie do ucha i muśnięcie nosem ramienia sprawiło, że westchnęła ciężko. Upierdliwy był, eh.
- A gdzie mnie zabierzesz? - zapytała spokojnym tonem, nie przestając dłonią sunąć po jego ramieniu. - Teraz będę mieć większe wymagania niż cztery lata temu, jak coś - puściła mu oczko, wychylając się trochę do przodu, jakby prowokująco. A może jednak się rozmyśli? :lol:

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

– Ale maleńka, tyci szansa to nie jest to samo, prawda? Nie mówią o zrywaniu majtek, chociaż to by było niewątpliwie przyjemną czynnością. Po prostu chcę, żebyś dała nam nieco iwiększą szansę niż tyci. Taką… Średniej wielkości powiedzmy – zaśmiał się dźwięcznie i spojrzał jej w oczy.
– Całkeim lubię, nie wiem tylko, czy ty lubisz – westchnął mimochodem, przechylając delikatnie głowę i wlepiając w nią spojrzenie.
– A gdzie byś chciała? Mógłbym cię zabrać na przykład do Los Angeles do jakiejś fajnej knajpy, na przykład do tej, do której zawsze mówiłaś, że chcesz iść, ale jakoś nigdy nam się nie składało – zaproponował, poruszając brwiami i delikatnie ją w bioderko uszczypnął!

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

Wzruszyła tylko ramionami, ale nie odpowiedziała nic na te słowa o średniej wielkości szansie. Generalnie, mogłaby mu takową dać, tylko chyba się tym stresowała. Może lepiej istotnie, zrobiłoby jej pobycie samej? Inna sprawa, że jakby miała być sama to chyba by ześwirowała. Szczególnie, że Charlie randkował - więc potrzebowała zająć swoją głowę czymś innym mimo wszystko.
- Lubię - odpowiedziała zgodnie z prawdą, a kiedy zaczął mówić o tej knajpie w LA, jej spojrzenie wyraźnie złagodniał. Jak on to robił, że takie rzeczy pamiętał? Przesunęła dłoń wyżej, do jego szyi i objęła go jedną ręką. - Ale ty mnie nie pytaj, gdzie bym chciała, Ron - zamruczała, przyciągając go bliżej siebie. Ba, nawet wpuściła go między swoje nogi, żeby mieć go chwilowo bliżej. - Zaskocz mnie. Chciałeś mnie w sobie rozkochać, to się mocno postaraj. Pamiętaj, że pierwsza randka to najważniejsze wyjście każdej pary. Jak będzie słabo, to potem strasznie dużo do nadrobienia jest i w ogóle - powiedziała z rozbawieniem i przysunęła się jeszcze bliżej, tak, że niemal zetknęli się ustami. - I w sobotę nie mogę, ale możemy spotkać się w piątek - wyszeptała w te usta, lekko głowę przechylając, ale nie pocałowała go. Lekko go pchnęła, żeby się cofnął i wstała ze stolika. - A póki co, załatw mi jakiegoś drinka. Proszę - puściła mu oczko, posyłając mu mocno rozbawione spojrzenie.

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

Widział, jak wzruszała ramionami i kiedy powiedziała, że lubi, to uśmiechnął się do niej przeuroczo, przechylając łowe. Był blisko, cholernie blisko a pamiętał, bo związek z nią był dla niego najważniejszy. Pluł sobie w brodę, że ją stracił i teraz, kiedy widział to okienko, swoja niewielka szansę, chciał na powrot w buciorach wstępu do jej życia. Odetchnął głęboko i spojrzał jej w oczy.
– No dobrze, nie będę pytal w takim razie, zaskoczę i jeszcze cię w sobie rozkocham, tylko nie bądź potem zaskoczona, jak nagle się zorientujesz, że wpadłaś po uszy – zamruczał z pewnością siebie i uśmiechnął się do niej szeroko, bo generalnie mu to odpowiadało mocno. - Cóż, nadrabianie też może być fajne – zamruczał, muskając jej usta. – Piątek jest w porządku – powiedział niemal w jej usta, a kiedy go pchnęła, posłał jej nieco rozczarowane spojrzenie. No ej, nie ma tak. :c – Się robi, sam ci go zrobię i istotnie, zaraz jej poleciał drinka zrobić, a gdy wrócił, z dumą jej go wręczył. – Próbuj, żono – no jakoś lubił dźwięk tego słowa.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

To tylko częściowo była przecież jego wina, że nie wyszło. Okłamał ją w sprawie pracy, ale to ona to zjebała, bo jak już przespała się z Charliem pierwszy raz, nie potrafiła przestać tego chcieć. Co więcej uważała, że okropnie zjebała, że wzięli wtedy ślub. Nie powinna mu tego robić, bo to było przykre i chujowe. Niestety.
- Dobrze, próbuj. Nie będę ci w tym przeszkadzać - powiedziała z rozbawieniem, a to muśnięcie ust delikatnie, bardzo szybko odwzajemniła dziękując samej sobie, że się odsunęła w porę. Ale Cams pewnie to z dołu zauważyła i poleciała od razu do Vittorii z życiową ekscytacją :lol: I kiedy on poszedł po drineczka, Lils dokończyła to co miała dokończyć z dekoracjami loży i usiadła na jednej ze skórzanych kanap, trochę się zawieszając mimowolnie nad tym wszystkim, czego się dzisiaj dowiedziała. Dopiero jego głos ją troszkę rozbudził.
- Dzięki - przejęła grzecznie drineczka i upiła z niego kilka sporych łyków, wzdychając cicho. - Dobry. Mokry i z procentami - zaśmiała się pod nosem, przesuwając tak, żeby mógł usiąść obok niej. - Wcześniej tak do mnie ciągle nie mówiłeś, a byłam twoją żoną bardziej oficjalnie - zauważyła, troszkę bokiem siadając i założyła nogę na nogę, sięgając do jego włosów które lekko zmierzwiła palcami.

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

Wiedział, że ją okłamywał, wiedział doskonale, że oboje poełnili błędy, dlatego teraz niewinnie jej wjeżdżał na mózg z Charliem, bo widział, że byli o krok, niebezpiecznie blisko, a wtedy drzwi uchylone do jego szansy by już na sto procent isę zatrzasnęły w pizdu. Na to pozwolić nie mógł.
– Na pewno? Bo ostatnio trochę przeszkadzałaś – mruknął w jej usta, ale uśmiechnął się delikatnie i spojrzał jej w oczy, delikatnie kciukiem muskając jej dolną wargę, ah. Uwielbiał smak jej ust. Tak czy siak, usiadł obok niej na skórzanej kanapie.
B[ ] –Proszę bardzo, polecam się jako osobisty barman[/b] – puścił jej oczko. – Ale teraz bardziej mi się podoba to określenie, brzmi jakoś dumniej – odparł spokojnie, chwytając pasemko blond włosów w palce.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

Fakt, gdyby teraz doszli z Charlesem do punktu w którym byliby razem, Lily by nie dopuściła do siebie już nikogo innego, bo kurwa, cholernie tego chciała. W każdym razie do dzisiaj, bo teraz poczuła, że może to egoistyczne z jej strony, że nie pozwoliła mu w pewnym sensie nigdy ruszyć na przód i nigdy spróbować z nikim innym. Ale teraz zamierzała pozwolić. Skoro chciał randkowac, niech randkuje. Nie będzie mu wchodziła więcej w drogę ani blokowała, nie? :c A Ron... nawet jeśli by tego nie powiedziała na głos, to faktycznie swoją szansę w ten sposób zwiększył. Niestety.
- Postaram się, no - powiedziała z lekkim rozbawieniem, powstrzymując się z całej siły, żeby tego kciuka nie zassać albo chociaż koniuszkiem języka nie dotknąć, żeby go podjudzić bardziej. - Człowiek wielu talentów, jeszcze trochę i uznam, że naprawdę byłbyś mężem idealnym, Ronnie - uśmiechnęła się do niego uroczo, wpatrując w niego. - Brzmi dumniej teraz niż wtedy, gdy się kochaliśmy? Twój tok myślenia jest całkowicie dla mnie niezrozumiały. - stwierdziła z rozbawieniem, nawet na chwilę wzroku nie odwracając, tylko intensywnie patrzyła mu w oczy i jedną ręką podparła swoją głowę.

autor

-

ODPOWIEDZ

Wróć do „444”