WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Sam & Thea

Summer days drifting away, but oh those summer nights
Awatar użytkownika
35
190

psychiatra

prywatny gabinet

belltown

Post

Sammy generalnie nie podejrzewał, gdy akceptował zaproszenie Jasona i Alessandro, że się spizga. Początkowo twardo odmawiał alkoholu, ale potem popłynął, bo Jay zaczął go wypytywać o pomysły na randki z Thee, a przecież sądził, że zerwali, nie? Tak więc kiedy już się złamał i napił, to dodatkowo jeszcze wciągnął kreskę i... O kurwa, po prostu płynął. Nawet nie wiedział, że uberowi podał adres Tee, dopóki nie znalazł się pod jej apartamentowcem i nie wszedł na jej piętro. Odetchnął głeboko, kilka razy do drzwi pukając i opierając się o framugę. Generalnie to ledwo stał. I miał przebłyski, że się wygadał o odwyku Tee, ale nie do końca to wszystko w tym momencie jego mózg był w stanie poukładać, bo czuł się tak, jakby w jego głowie był jakiś chomik zapierdalający w kołowrotku.
- O. Tee. O kurwa, to nie mój blok - jęknął cicho, bo powinien się zorientować wcześniej, ale sie nie zorientował. Cóż. - Urocza piżamka - dodał, lustrując ją wzrokiem, bo istotnie, piżamka bardzo urocza była. Szanował. Sztos w niej wyglądała, ale mimochodem zaczął się zastanawiać, jak by wyglądała bez niej. Ah.

autor

-

I'll try not to starve myself, just because you're mad at me. And I'll be in denial for at least a little while, what about the plans we made?
Awatar użytkownika
27
159

Dealer sztuki

i była kokainistka

belltown

Post

Thea natomiast od początku podejrzewała, że coś za tym spotkaniem się kryje, ale nie mówiła Samowi, że nie powinien na nie iść - chciał, niech idzie. Rozmawiała pewnie przed samym spotkanie z Jasonem przez telefon i prosiła, żeby nie odpierdalał nic głupiego, bo nie chciała przez niego stracić Sama. Jasne, trochę omijali temat tamtego pocałunku, bo tak chyba było też dla tej relacji bezpieczniej, przynajmniej takie miała wrażenie. Kiedy usłyszała pukanie do drzwi, siedziała rozwalona na kanapie, w koszulce nocnej i oglądała jakiś horror. Zarzuciła na plecy jedwabny szlafroczek i ruszyła do drzwi, a kiedy zobaczyła w nich Sama, o tej porze i w takim stanie, aż wstrzymała oddech i nie wiedziała nawet co mu odpowiedzieć.
- Tylko piłeś? - zapytała kiedy w końcu odzyskała zdolność mówienia po kilku sekundach wpatrywania się w niego w ciszy. Nie skomentowała słów odnośnie swojej piżamki ani tego w jaki sposób na nią patrzył tylko wciągnęła go do apartamentu. Zamknęła za nim drzwi i złapała go za twarz, żeby spojrzał jej prosto w oczy. - Co brałeś? Co się stało? Jason coś zrobił? Kurwa, Sammy - mocniej palce na jego twarzy zacisnęła i czując zapach alkoholu od niego poczuła, że sama chętnie by się napiła, ale próbowała się teraz skupić tylko i wyłącznie na nim. Pierdolony Whiteley, od początku wiedziała, że to zły pomysł.

autor

-

Summer days drifting away, but oh those summer nights
Awatar użytkownika
35
190

psychiatra

prywatny gabinet

belltown

Post

A mogła mu powiedzieć. Mogła, bo by nie poszedł, ale trochę go naturalna ciekawość zwabiła, co takiego Thee widziała w tym całym Jasonie i dlaczego z nim była i za nim tęskniła, bo nie miał większych wątpliwości, że nadal tak było. Tak czy siak, Jason pewnie przez telefon spytał niewinnie, co by miał odpierdolić i istotnie nie odpierdolił nic poza zadawaniem pytań mocno niewygodnych. Odetchnął generalnie doś głęboko, gdy spytała, czy tylko pił. Pokręcił głową, bo sensu za dużego nie widział w kłamstwach, skoro jego źrenice obecnie wyglądały jak pięciozłotówki i wiedział z tyłu głowy, że zejście będzie naprawdę ciężkie. Cóż. Samo życie, skoro odjebał, right?
– Nie, brałem. Wciągałem w zasadzie. Koks – przyznał cicho, patrząc na nią ze smutkiem wyraźnym. – Nie, nic nie zrobił. Nie zmuszał mnie do wciągania i chlania, spoko. Jezu, nie powinnaś mnie widzieć w takim stanie – jęknął, bo jednak był jej sponsorem, powinien świecić przykładem, a teraz? Pierdolony żeton w jego portfelu nic nie znaczyl, bo się złamał. Niestety.

autor

-

I'll try not to starve myself, just because you're mad at me. And I'll be in denial for at least a little while, what about the plans we made?
Awatar użytkownika
27
159

Dealer sztuki

i była kokainistka

belltown

Post

Tęskniła, ale jednak się z nim od wernisażu nie widziała. Nie, bo próbowała oczyścić głowę, stać się naprawdę silniejsza emocjonalnie zanim ewentualnie wróci do tego widywania, ale kiedy teraz patrzyła na Sama... nie była pewna, czy taki moment w ogóle miał nadejść. Doceniła, że nie próbował kręcić, ale była na niego wkurwiona, że się naćpał i nachlał, nawet jeśli nie pokazywała tego zbyt mocno.
- Tyle czasu byłeś czysty... - pokręciła z niedowierzaniem głową, bo zupełnie nie mogła pojąć tego co się wydarzyło. Nie przekonało jej to, że powiedział, że Jason nie zmusił go do picia i wciągania - miała świadomość, że do nosa mu kokainy nie wsypał i do gardła alkoholu nie wlał, ale... i tak jej to nie pasowało. - To dlaczego to zrobiłeś, Samuel? - zapytała poważnie, ale rozluźniła nieco ścisk dłoni na jego twarzy gdy powiedział, że nie powinna go widzieć w tym stanie, bo jakoś ją to emocjonalnie zabolało i pokręciła głową. - Nie, dobrze, że przyjechałeś - powiedziała cicho, lustrując wzrokiem jego twarz. Okropnie się na to patrzyło, ale... lepiej że był tutaj niż miałby gdzieś łazić, tak?

autor

-

Summer days drifting away, but oh those summer nights
Awatar użytkownika
35
190

psychiatra

prywatny gabinet

belltown

Post

I to lepiej dla niej, tak przynajmniej uważał Sammy, chociaż dzisiaj do niego dotarło, że Jason wcale łatwo sobie nie odpuści, tak samo jak chyba do Nicka dotarło, że Alessandro nadal żywił uczucia do Penelope. Cóż, chujowy wieczór. W każdym razie, kiedy powiedziała, że był tyle czasu czysty, westchnął ciężko.
– Wiem, zjebałem, ale tak bywa, jesteśmy tylko ludźmi – wzruszył ramionami, bo taka była prawda inna sprawa, że nie zamierzał tego bagatelizować, chociaż nadal, chomik w jego mózgu strasznie zapierdalał i miał okrutną gonitwę myśli o tym, że chujowo postąpił i że teraz tutaj był i stał przed nią. Odetchnął głęboko.
– Bo jestem debilem najwidoczniej. A Jason nie sprawia wrażenia, jakbyście zerwali, swoją drogą – dodał, wzruszając ramionami. Gdy powiedziała, że dobrze, że przyjechał, westchną, pokręciwszy głową. – Nie, chujowo. Powinienem zadzwonić do swojego sponsora, a nie przyłazić do ciebie. Ty nadal się uczysz być czysta, a ja przychodzę jak ostatni debil, wyćpany do ciebie… Przepraszam, że widzisz mnie w tym stanie – powiedział ze smutkiem i skruchą, bo naprawdę było mu maks z tym chujowo.

autor

-

I'll try not to starve myself, just because you're mad at me. And I'll be in denial for at least a little while, what about the plans we made?
Awatar użytkownika
27
159

Dealer sztuki

i była kokainistka

belltown

Post

- Owszem - przytaknęła, bo faktycznie, byli tylko ludźmi i całkowicie ludzkim było popełniać błędy, ale z jakiegoś powodu Thea czuła się teraz kurewsko winna tego, że był w tym stanie - w końcu, przedtem Sam się nie łamał, prawda? - Nie jesteś debilem, nie mów tak. Jesteś najlepszy - powiedziała odrobinę łagodniejszym tonem, wywracając jednak oczami gdy usłyszała ten komentarz odnośnie tego co Jason sobie myślał. - Niby dlaczego? - nawet ją to całkiem zainteresowało, bo jej zdaniem zerwali. Okej, rozmawiała z nim parę razy przez telefon od tamtej pory ale zdecydowanie nie było to niczym wiążącym. Zresztą, po tym co teraz widziała potrzebowała się zdystansować bardziej - ale najpierw rozjebie mu łeb :lol:
- To nic. Dam radę, nie zadzwonię w tym momencie przecież do Jasona albo innego dealera żeby przywiózł mi koks - rzuciła z nutą ironii w głosie, ale zaraz odetchnęła głęboko próbując się na niego nie denerwować. - Zostaniesz u mnie. Zrobię ci rano śniadanie, zadbam o ciebie tak jak ty o mnie ostatnio, okej? - spojrzała w te przećpane, błękitne oczyska z odrobiną czułości i troski jednocześnie, gładząc palcami jego zarośnięte policzki. Nie wiedziała jak mogła mu w tym momencie pomóc, ale... chciała go po prostu wesprzeć.

autor

-

Summer days drifting away, but oh those summer nights
Awatar użytkownika
35
190

psychiatra

prywatny gabinet

belltown

Post

Odetchnął głęboko. Nie wyczuł co prawda tego poczucia winy w jej tonie, ale widział jej wyraz twarzy i sam czuł wyrzuty sumienia, bo nadal – nigdy nie powinna była go widzieć w takim stanie. Tak więc spojrzał na nią z lekkim smutkiem, gdy powiedziała, że jest najlepszy. Teraz czuł się najgorszy na świecie. :c
– Nie jestem, zdecydowanie nie jestem – westchnął ciężko, bo skoro tu przyszedł naćpany, to generalnie nie mogła go widzieć w ten sposób, prawda? A przynajmniej nie powinna. Odetchnął głęboko.
– Bo pytał o najlepsze moim zdaniem sposoby na wyciągnięcie cię na jakąś randkę – odparł zaskakująco szczerze, wzruszając ramionami. Kiedy powiedziała, że da radę i nie zzadzwoni do Jasona albo innego dealera, odetchnął głęboko.
– Ja nie wątpię, że dasz radę, po prostu… Kurwa, no zjebałem. Nie powinnaś o mnie dbać, to ja powinienem dbać o ciebie, a wyszło tak chujowo. To w ogóle nie powinno mieć miejsca, powinienem być dla ciebie wsparciem, a nie… tym – jęknął cicho, ukrywając twarz w dłoniach, bo naprawdę okrutnie mu przykro było, że tak to wszystko wyszło.

autor

-

I'll try not to starve myself, just because you're mad at me. And I'll be in denial for at least a little while, what about the plans we made?
Awatar użytkownika
27
159

Dealer sztuki

i była kokainistka

belltown

Post

- Jasne, że jesteś. Już ustaliliśmy, że po prostu popełniłeś błąd - próbowała wyrzucić z jego głowy teraz motyw poczucia winy, bo wiedziała jak chujowe to było w tym stanie. Musiało zejść, pobyć okropnie, a potem... w sumie nie wiedziała co potem. Zacisnęła usta słysząc jakie pytanie Jay zadał. - I co mu odpowiedziałeś? - zapytała spokojnie, przechylając lekko głowę na bok. - O co jeszcze cię pytał, że się złamałeś? Powiedz mi, Sam - poprosiła, bo musiała wiedzieć z czym musiała w tego pojeba wjechać, a wiedziała, że Jason i Alessandro byli zdolni do wielu głupich rzeczy. Nie, żeby sama była lepsza. Poprowadziła go do salonu i posadziła na kanapie, sama siadając na jakimś stoliku kawowym i obserwując go uważnie.
- Jedyne co nie powinno mieć miejsca to to, że w ogóle wziąłeś. To, że przyjechałeś... wyszliśmy trochę już poza granicę relacji terapeutycznej, nie sądzisz? - zapytała z lekkim rozbawieniem, odsuwając jego dłonie od twarzy i te dłonie ujęła w swoje. - Przecież jesteś dla mnie wsparciem praktycznie codziennie. Świat się nie skończy na tym, że ja będę tym samym dzisiaj dla ciebie, Sammy - szepnęła, unosząc jego dłonie do swoich ust i oparła je na nich, wpatrując się w niego z troską. - Może znajdą nam jakiegoś wspólnego sponsora po prostu, będzie prościej - rzuciła z lekkim rozbawieniem, chociaż... ogólnie sytuacja śmieszna nie była wcale.

autor

-

Summer days drifting away, but oh those summer nights
Awatar użytkownika
35
190

psychiatra

prywatny gabinet

belltown

Post

– Więcej niż jeden najwidoczniej, skoro tu przyjechałem – westchnął ciężko, bo jednak naprawdę miał ogromne poczucie winy i czuł powoli zjazd – nie tylko po narkotykach, które jego organizm przyjął, ale również po tym wszystkim, co dzisiaj odjebał z przyjechaniem tutaj włącznie.
– Nie pamiętam – wzruszył ramionami, bo coś tam mu gadał, ale ogólnie po tym jak przycpał, to wszystko zlewało się w jedno i nie do końca ogarniał życie. – Nie no, taka atmosfera była. Najpierw kieliszek na rozruszanie i tyle. Po prostu – westchnął ciężko, bo nie chciał mówić, ze to właśnie te pytania go złamały, bo mu się podobała. Kurwa, nie powinien być w ogóle jej sponsorem w momencie, w którym zrozumiał, że czuje do niej pociąg.
– Wyszliśmy, ale może nie powinniśmy. A ja na pewno po tym wszystkim muszę znaleźć ci nowego sponsora – odparł cicho, patrząc na nią ze smutkiem, bo wiedział, że tak musi być – że musiał znaleźć jej kogoś lepszego. – Nie skończy, ale jestem chujowym sponsorem i człowiekiem – powiedział, wyginając usta w podkówkę, bo tak się czuł – jak najgorszy człowiek na świecie w tym momencie.
– Myślę, że to chujowy pomysł – westchnął, ale uśmiechnął się smutno. Kurwa, no była zachwycająco piękna, ah.

autor

-

I'll try not to starve myself, just because you're mad at me. And I'll be in denial for at least a little while, what about the plans we made?
Awatar użytkownika
27
159

Dealer sztuki

i była kokainistka

belltown

Post

- Zdarza się - powiedziała tylko, bo nie chciała żeby w tym momencie wyliczał ile błędów popełnił, bo to nie miało najmniejszego sensu. Pokiwała głową, gdy powiedział że nie pamięta, ale lekko sceptycznie na niego spojrzała gdy stwierdził, że to wszystko było kwestią atmosfery. - I przez atmosferę przyjazną ćpaniu zmarnowałeś tyle postępu który zrobiłeś? Nie no, sztos - zacisnęła usta, żeby nie zacząć na niego krzyczeć bo to był całkowicie gówniary argument. Nawet ona ostatnio miała trochę lepszy, nie? Bo ona sobie chciała ulżyć. A nie popłynęła z flow przez atmosferę.
- Och - powiedziała tylko gdy usłyszała jego słowa. - Ale... masz na myśli ogólnie naszą relację czy... tamten pocałunek? - nie była pewna co dokładnie chodziło mu w tym momencie po głowie, więc wolała się upewnić, bo jej zdaniem w samym spędzaniu czasem razem nie było nic złego. Uwielbiała go totalnie i wcale nie uważała go za chujowego człowieka - nawet w tym momencie. A kwestia nowego sponsora aktualnie ją najmniej interesowała. - Przestań tak mówić - westchnęła ciężko, przesiadając się na kanapę, obok niego i po prostu go przytuliła, gładząc jednocześnie pokrzepiająco po pleckach. - Chujowy ale zawsze jakiś. Zakładam, że w tym momencie ty nie masz żadnego - mruknęła z rozbawieniem do jego ucha.

autor

-

Summer days drifting away, but oh those summer nights
Awatar użytkownika
35
190

psychiatra

prywatny gabinet

belltown

Post

– Zdarza się – powiedział cicho, patrząc na nią ze smutkiem. Jasne, myślenie o błędach w tym konkretnym momencie nie miało najmniejszego sensu, a on doskonale o tym wiedział, ale jednocześnie… Nie do końca potrafił sobie poradzić emocjonalnie z natłokiem mysli. Zdecydowanie za tym nie tęsknił. Odetchnął głęboko.
– No mówię, jestem chujowym człowiekiem – wzruszył ramionami, bo naprawdę wiedział, że zjebał okropnie. On popłynął z flow i o tym doskonale wiedział, że nie powinien, ale jego udręczona dusza tego potrzebowała chyba po prostu.
A potem poczuł patologiczne zmęczenie, przytulił się do niej i pewnie faktycznie poszli spać, utuliła go i generalnie spał z nią w jednym łóżku, a kiedy wstał, to jej nie było obok. Wspomnienia nieco mrocznie wirowały w jego głowie, bo w zasadzie niewiele z poprzedniej nocy pamiętał, a głowa niemalże mu eksplodowała, serio. Odetchnął głęboko i wstał powoli, czując boleśnie każdy krok, który po miękkim dywanie robił. Gdy poczuł w kuchni zapach jedzenia, żołądek mu zrobił fikołka, ech.
- Jezu, cierpię - jęknął cicho, opierając się głową o blat.

autor

-

I'll try not to starve myself, just because you're mad at me. And I'll be in denial for at least a little while, what about the plans we made?
Awatar użytkownika
27
159

Dealer sztuki

i była kokainistka

belltown

Post

Istotnie, Thea ułożyła go do snu, gładząc czule po włosach póki nie usnął, a potem sama usnęła obok, niemal całą noc przytulając się do niego. Martwiła się o niego cholernie, bo nie była pewna czy po tym jednym razie nie będzie się to powtarzało. Sama po sobie nie była pewna czy do tego nie wróci, więc wiadomo. Niemniej jednak, rano wstała, nakryła go kołderką szczelnie i poleciała do kuchni szykować śniadanie. Nie robiła nic ciężkiego, wiedziała, że po takim czasie nie picia samego alkoholu jego żołądek będzie umierał, nie? A kiedy usłyszała kroki, a potem go zobaczyła, odetchnęła głęboko.
- Domyślam się, byłeś strasznie nawalony jak przyjechałeś - powiedziała cicho, przyglądając mu się z troską i postawiła przed nim kubek ze świeżo zrobioną herbatą. Nie stawiała póki co obok niego talerza z jedzeniem bo jednak nie chciała żeby rzygał dalej niż widział. Stanęła za nim zaraz, zaczynając delikatnie masować mu ramiona. - Pośpij jeszcze, jeśli chcesz. Najwyżej przyniosę ci śniadanie do łóżka - nie był to jakiś wielki problem, a jeśli to miało pomóc na jego duchowe i fizyczne cierpienie, to nie miała nic przeciwko. - Powinnam mu powiedzieć o tym, że jesteś moim sponsorem. Może wtedy nie wystartowałby z wyciąganiem koksu i w ogóle w twojej obecności. Przepraszam, Sammy - powiedziała ze smutkiem. Miała dość czasu żeby wyrzuty sumienia w sobie pogłębić :lol:

autor

-

Summer days drifting away, but oh those summer nights
Awatar użytkownika
35
190

psychiatra

prywatny gabinet

belltown

Post

Wiedział doskonale, że będzie musiał znów się odzwyczajać, bo smak alkoholu, smak tego, jak człowiek się czuł, kompletnie mogąc się odciąć był uzależniający. A on chciał się odciąć cholernie od tego wszystkiego. Odetchnął głęboko, gdy powiedziała, że się domyśliła. Jęknął jednak, bo wiedział, że był okrutnie nawalony, chociaż bardziej emocjonalnie w tym momencie bolało go zejście, ech.
– Wiem, przepraszam – powiedział, nie podnosząc głowy z blatu, ale gdy poczuł herbatę, odetchnął. To pewnie trochę mu pomogło, bo po kawie by się totalnie porzygał. :lol: – Naprawdę nie powinienem dopuszczać do tego rodzaju sytuacji – powiedział smutno, patrząc na nią ze smutkiem. Nie powinien, ale dopuścił i musiał teraz z tym żyć, prawda?
– Nie, nie chcę spać, muszę się z tym zmierzyć. Jesteś dla mnie za dobra – powiedział z delikatnym, ale smutnym uśmiechem. Była totalnie. – Ja… Wczoraj jak byłem naćpany, to mu powiedziałem… O odwyku. Jezu, Tee przepraszam – jęknął cicho, bo generalnie to ona nie miała za co przepraszać, ale… On już miał. I to całkiem sporo rzeczy, za które przeprosić powinien.

autor

-

I'll try not to starve myself, just because you're mad at me. And I'll be in denial for at least a little while, what about the plans we made?
Awatar użytkownika
27
159

Dealer sztuki

i była kokainistka

belltown

Post

Cóż, jej też brakowało smaku alkoholu, szczególnie gdy miała gorszy dzień byłaby zachwycona gdyby mogła wlać w siebie chociaż jednego drinka, jedną, maleńką wódkę sour chociażby. Odzwyczajanie się było okropne, ale też wiedziała, że ona krócej była czysta i trzeźwa niż Sam - i dlatego tak cholernie się martwiła jak on sobie z tym poradzi, eh. Pokiwała tylko głową, patrząc na niego ze smutkiem, podobnie zresztą jak przy jego kolejnych słowach bo jasne, że nie powinien do tego dopuszczać ale jednocześnie nie chciała go umoralniać. Nie na zejściu, bo to nic przyjemnego tak czy siak.
- Nie jestem za dobra. Po prostu się o ciebie martwię i chcę, żebyś poczuł się lepiej chociaż fizycznie - dalej głaskała go po plecach ale gdy przyznał się, że powiedział Jasonowi o odwyku.... przymknęła na chwilę oczy. - No... trudno. - powiedziała cicho, odsuwając się trochę od niego bo odrobinę ją tym wygadaniem się zawiódł ale nie chciała mieć do niego pretensji, porobiony był tamtej nocy ostro, prawda? - I tak muszę z nim porozmawiać. Właściwie to chciałam zaproponować, żebyś został do wieczora. Odpocznij, zjedz... a ja pojadę do niego, załatwię to co mam załatwić i wrócę. Daj klucze, wyjdę z twoim psem - puściła mu oczko i pewnie faktycznie tak właśnie zrobiła, nim dotarła do domu Jasona.

Absolutnie nie jechała tam z pozytywnym nastawieniem, była wściekła na to jak potoczyło się męskie wyjście, nawet jeśli teoretycznie Jason nie miał prawa wiedzieć o tym, że Sam był uzależniony ale ogólnie... czuła, że Jasonował. Za dobrze go znała, żeby uwierzyć, że wszystko było okej. Kiedy dotarła do drzwi, bez pukania weszła do środka roznosząc za sobą stukot szpilek. Zobaczyła go siedzącego na kanapie, więc zatrzymała się w połowie salonu.
- Dobrze wyglądasz jak na kogoś, kto wczoraj popłynął - powiedziała spokojnie, odkładając torebkę na stolik i zdjęła płaszczyk z ramion. - Och, a może wcale nie piliście i nie ćpaliście z Alessandro, tylko pozwoliliście się upodlić Samowi i Nickowi, co? - spojrzała na niego teraz dość wymownym wzrokiem, splatając dłonie na piersiach.

autor

-

What if I gave you everything I got, what if your love was my one and only shot, what if I end up with nothing to compare it to? What if I never get over you?
Awatar użytkownika
33
191

właściciel klubu ze striptizem

little darlings

the highlands

Post

– Jesteś aniołem – powiedział z delikatnym uśmiechem, bo istotnie, nie byłby w stanie teraz wyjść z psem. Ani w ogóle gdziekolwiek, bo ledwo się ruszał, a każdy ruch przyprawiał go o pulsujący ból głowy.

Jason natomiast czuł się jak młody bóg. Nie wypił wczoraj wybitnie dużo, starał się uspokoić wkurwienie Alessandro na Poppy i mu trochę przetłumaczyć życie, że w zasadzie to zrozumiałe były jej pobudki, nawet jeśli chujowo, że nie powiedziała nic, że Vittoria jest jego i tak teraz sobie siedział, pił jakąś kawę i czekał, aż starbucks przywiezie mu jakieś dobre śniadanko, bo na gotowanie weny dzisiaj nie miał. Tak więc, kiedy do jego mieszkania ktoś wszedł i usłyszał stukot szpilek, przeczuwał, że to Thea. I w zasadzie względem niej czuł wyrzuty sumienia, bo jednak dowiedział się o odwyku, a na poprzedniej imprezie piła i ćpała, nie? Nie miał jednak świadomości, że przez niego przedawkowała. Ech.
– Ja wczoraj nie płynąłem aż tak, bo musiałem ogarniać Alessandro, który się dowiedział, że Vittoria jest jego córką. Wkurwieni włosi dobrze działają na momentalne przetrzeźwienie – wzruszył ramionami i spojrzał na nią, wywracając oczami. – Posłuchaj, jak mieli potrzebę to się upodlili, może my mamy większą tolerancję po prostu – wzruszył ramionami i spojrzał jej w oczy. – Kawy? – uniósł brwi, zerkając na nią z lekką troską.

autor

-

ODPOWIEDZ

Wróć do „222”