WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!
Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina
Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.
INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.
DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!
UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.
Jay & Lily | kilka retro!
architekt wnętrz
SkB Architects
belltown
Nawaliła się przeokrutnie; jakieś dwa tygodnie temu rozstała się z Charlesem i przeżywała to straszliwie, do tego stopnia, że zdecydowanie nie miała ochoty na żadne Halloweenowe imprezy, ale Roro i Bunny się uparły - więc poszła, a jej rodzice wspaniałomyślnie zaproponowali, że Camille zostanie u nich na weekend. W klubie wlała w siebie może alkoholu, paradując w gorsecie, kabaretkach i z czarnymi skrzydłami Potańczyła nawet z jakimiś typami, ale zupełnie jej nie szło. To nie był jeszcze ten moment, żeby imprezować, tak to widziała. Dlatego gdy podbiła do dziewczyn i powiedziała, że chce już wracać do domu, Buns wysłała z nią Jaya. Bo skoro mało pił (teoretycznie) to po co jechać uberem z jakimiś oblechami? Szczególnie że jednak dupę miała na wierzchu i niekomfortowo, tak?
- Nie no, daj spokój, nie musisz mnie odwozić. Buns się chyba mózg skleił od tych króliczych uszu. Wrócę uberem - ale do auta wsiadła, marudząc sobie trochę. Nogi w szpilkach oparła o deskę rozdzielczą, rozkładając się wygodnie na fotelu. - Mogę sobie zapalić, prawda, Jaaay? - zatrzepotała do niego niewinnie rzęsami, papieroska chcąc faktycznie zaraz odpalić, ale grzecznie czekała na jego zgodę.
właściciel
Rapture
belltown
– Dobrze, że jej się dupa od ogonka nie skleiła – powiedział z rozbawieniem, wywracając oczami. – A weź nie pierdol, przecież to nic takiego. Zresztą wyglądasz tak, że lepiej, żebyś nie jechała uberem. W sensie sztos, ale no… Sama rozumiesz – staksował ją znaczącym wzrokiem, bo jednak wiadomo, o co mu chodziła. Kiedy więc grzecznie zapakowała do auta, to i on wsiadł, kiwając głową na jej pytanie. – O ile mi nie zarzygasz samochodu, to możesz wszystko – powiedział z rozbawieniem, puszczając jej oczko i odpalając silnik.
architekt wnętrz
SkB Architects
belltown
- Jezu, ale ty wredny jesteś. Fajny ten ogonek przecież - zaśmiała się mimowolnie, chociaż raczej całą ekipą pompeczkę z Bunny czasami cisnęli - ale jak tego nie robić? Ale żeby nie było, siostrę kochała całym serduszkiem, w końcu z Ro i Buns były jak atomówki, nie? - W sensie sztos, ale jak kurwa? To chciałeś powiedzieć? Twoja kobieta mnie tak ubrała - powiedziała, pokazując mu język i poprawiła pończochy które się jej zsunęły nieco. - Obiecuję, że niczego ci nie zarzygam. Mimo tych rogów przyrzekam, że będę grzeczna - wywróciła z rozbawieniem oczami, odpalając zatem fajeczka i się nim zaciągnęła, dym wypuszczając przez szparę w oknie i nóżkami zaczęła sobie lekko majtać w rytm muzyki która sobie gdzieś tam leciała.
właściciel
Rapture
belltown
– Nie jestem wcale wredny, taka prawda – zasmiał się cicho, puszczając jej oczko. – Gwoli ścisłości, moja kobieta i Rosie również wygladają jak kurwy. Sztos, ale jak kurwy – zaśmiał się dźwięcznie, bo niestety taka była prawda.
– Okej, skoro nie zarzygasz, to sobie zapal. Daj mi też bucha, co? – wychylił się nawet lekko w jej stronę, bo skoro ona paliła, to mogła się fajkiem podzielić, nie?
architekt wnętrz
SkB Architects
belltown
- Jesteś w chuj. Ale z jakiegoś powodu nas kobiety niezmiennie to kręci - rzuciła z rozbawieniem, bo przecież nie kłamała - laski lubiły takich facetów. Przecież chłopak z którym była przed Charlesem też był takim dupkiem trochę, nie? - Zaufaj mi, bywało gorzej. Byłyśmy kiedyś na jednej imprezie z Buns gdzie dress code to były stringi, okej? - wywróciła z rozbawieniem oczami. Były. W życiu przed Charliem, ale bez Rosie bo miała wtedy czternaście lat a Lils i Buns dajmy że są w jednym wieku. Puszczalskie małolaty, cóż
- A to nie umiemy sobie sami odpalić? - zapytała z rozbawieniem, ale usiadła nieco prosto, przybliżając się do niego i papierosa w usta mu wsunęła, lustrując wzrokiem jego twarz gdy się nim zaciągał. - Ale to chyba nie fair, że na imprezach gdzie laski mają wyglądać jak kurwy, wy możecie sobie przychodzić w koszulach i spodniach. Też powinniście chodzić półnago - stwierdziła z lekkim rozbawieniem.
właściciel
Rapture
belltown
– Ach, tak? Więc cię kręcę? – zamruczał, nieco zbliżając się do jej ucha. Generalnie to doceniał jej wdzięki, uważał, że była przepiękną kobietą. Uwielbiał ją, z całego serca. I dość pochlebiające jego duszę było, że uważała go za kogoś hot, nie? – O kurwa, aż żałuję, że mnie na tej imprezie nie było – zaśmiał się pod nosem, bo to musiała być sztos impreza, nie? – Rosie też tam była? – wolał dopytać, żeby dopełnić sobie tę wizję życiowo.
– Nie chcę całego, tylko bucha, Jezu – zaśmiał się dźwięcznie, ale istotnie, zaciągnął się i zaraz grzecznie wrócił do poprzedniej pozycji. – No jak chcesz, to zdejmę zaraz koszulę, żebyś się nie czuła emocjonalnie dyskryminowana – pokazał jej język. No mógł zdjąć, nie widział problemu.
architekt wnętrz
SkB Architects
belltown
- Nie. W sensie tak, ale nie. Jezu, nie słuchaj mnie, napierdoliłam się maks - zasłoniła sobie twarz dłonią, ale przez szparę w palcach na niego z rozbawieniem. - Rosie miała czternaście lat wtedy, to jasne, że jej tam nie było. Ew - pokazała mu język jakby robiła to z lekkim obrzydzeniem, bo gdzie czternastolatka w takich wizjach pojebanych
- I teraz jesteś mi winny bucha fajka - stwierdziła, ramionkami niewinnie wzruszając ale dalej siedziała trochę bokiem, nogę na nogę zakładając i przechylając głowę gdy powiedział, że może zdjąć koszulę. - Ta? Teraz jesteś taki mądry, bo nie jesteśmy już w klubie. Wcześniej się było rozbierać - dźgnęła go lekko palcem pod żebra. - A zresztą… chcesz to się rozbieraj. Ale jak nas zatrzymają to ty się swojemu króliczkowy będziesz tłumaczyć - dodała. On się będzie tłumaczył, ona sobie popatrzy. Generalnie co innego jej zostało, skoro w klubie wyrwać nikogo nie potrafiła? Popatrzy sobie chociaż na fajną klatę, proste
właściciel
Rapture
belltown
– To tak, czy nie? – zaśmiał się, poruszając brwiami, ale to, jak sobie zasłoniła buźkę chyba mówiło mu wystarczająco dużo. Spojrzał na nią z rozbawieniem, gdy powiedziała, że jest jej teraz winny bucha fajka, bo to, że Roro miała czternaście lat po prostu przyjął do wiadomości.
– No przecież ci kiedyś oddam – wywrócił oczami, a kiedy powiedziała, że to teraz jest taki mądry, zatrzymał się na jakimś czerwonym świetle, szybko rozpiął guzik czy dwa koszuli, którą miał na sobie i ściągnął ją przez głowę, rzucając na tylne siedzenie. – Proszę bardzo, rozebrałem się – wzruszył ramionami. – Powiem Buns, że Klima się zepsuła i gorąco mi się zrobiło – rozłożył niewinnie ręce. Tak właśnei jej powie.
architekt wnętrz
SkB Architects
belltown
- Może troszkę. Ale nie mów Bunny, bo się wkurzy, strasznie jest o ciebie zazdrosna - powiedziała, patrząc na niego teraz z niewinnym spojrzeniem, bo wolałaby się z Buns nie kłócić o takie pijackie, gówniane myślenie, nie? - Nikomu nie mów, że to powiedziałam - dodała jeszcze, bo wolałaby żeby do Charliego to też nie doszło
- Kiedy? Mam taki cel, że na nic w życiu nie zamierzam już czekać, więc miej to na uwadze - stwierdziła z lekkim rozbawieniem, ale w sumie zdecydowanie tak miała. Nie będzie czekać na nic - może ewentualnie na ubera jeśli nie będzie miała innej możliwości Z lekkim zaskoczeniem na niego patrzyła gdy zdejmował z siebie koszulę. - Nie bądź kłamczuszkiem, Rosenthal. Nie wolno tak - posłała mu rozbawione spojrzenie, ale dłoń niewinnie wyciągnęła do jego ramienia i ścisnęła jego bicka. - uuu, w dotyku takie fajne na jakie wyglądają - zażartowała, ale trochę go jednak wzrokiem obcięła. Nie jej wina, on wyglądał naprawdę sztos, a ona nie zbyt przedtem sobie pozwalała na patrzenie na kogoś innego. I na niego nadal nie powinna, ale kto się dowie? Nikt. Przecież tylko patrzyła!
właściciel
Rapture
belltown
– Spoko, twój sekret jest ze mną bezpieczny, Lilianne – zamruczał znów do jej ucha z lekkim rozbawieniem, bo nikomu mówić nie zamierzał, no może poza Eliasem, bo jemu przecież mówił praktycznie wszystko.
- Cóż, to całkiem dobry cel w życiu – pokiwał głową ze zrozumieniem, bo tak anprawdę uważał. – Jak zapalę kolejną fajkę – pokazał jej język z rozbawieniem, a gdy powiedziała, że ma nie być kłamczuszkiem, wywrócił oczami. – No przecież nie jestem - zaśmiał się dźwięcznie, a gdy bicek zmacała, prouszył brwiami. – Inne części ciała też mam super – zaśmiał się, bo chyba jednak był bardziej najebany niż sądził, a jej bliskość była zdecydowanie za bardzo komfortowa, fajna i miła.
architekt wnętrz
SkB Architects
belltown
- Przestań - lekko go pacnęła w ramię, ale nie zrobiła tego jakoś nad wyraz przekonująco w zasadzie. Zaśmiała się przy tym i posłała mu po prostu pełne rozbawienia spojrzenia. Bawiło ją to, chociaż chyba nie powinno ze względu na Bunny, nie? - I tak mi pewnie gówniano pójdzie - stwierdziła, wzdychając cicho. - Teraz może nie, ale byłbyś gdybyś jej tak powiedział - sama wywróciła oczami, ale po zmacaniu jego ramienia, przesunęła po nim paznokciami delikatnie, wzrokiem przesuwając powoli po nim. Kiedy jednak usłyszała jego słowa, zmarszczyła czoło.
- Tak? Te inne części ciała też mi pokażesz? - zapytała z rozbawieniem, trochę bezmyślnie idąc w tą wymianę zdań, ale dawno sobie tak nie śmieszkowała, fajnie było. Za fajnie. Wsunęła papierosa znowu między jego wargi, żeby mógł się zaciągnąć. Taka była wspaniałomyślna
właściciel
Rapture
belltown
– Nie mów tak, ej. Może nie pójdzie ci gównianie? – poruszył brwiami i uśmiechnął się do niej uroczo. – Ale na razie nie jestem i tego się trzymajmy – pokazał jej język, a gdy spytała, czy inne części też jej pokaże, zastanowił się teatralnie.
– To zależy, czy będziesz odpowiednio miła – puścił jej oczko, zaciągając się fajką.
architekt wnętrz
SkB Architects
belltown
- Pójdzie. Dlatego właśnie musisz mnie najebaną odwozić do domu chwilę po północy. Chyba się popsułam - stwierdziła, ale powiedziała to nawet z rozbawieniem. Pierwszy się tak upodliła od swoich osiemnastych urodzin, także naturalne było to, że uważała, że coś z nią grubo nie tak - Niczego się z tobą nie będę trzymać - zaśmiała się cicho, odrzucając swoje blond włosy do tyłu. - Zawsze jestem miła, Jay - posłała mu teraz przesłodki uśmiech i zsunęła szpilki ze stóp i przełożyła swoje nogi na jego nogi. Głowę oparła o drzwi, zaciągając się papierosem i dym z papierosa wypuściła w górę. Nóżkę jedną natomiast zupełnie niewinnie włożyła pomiędzy nogi, zginając ją w kolanie i ulokowała ją odrobinę zbyt blisko jego kroku. - Masz jeszcze jakieś małpki pochowane po schowkach? - zapytała, kiepa za okno wyrzucając i poprawiła znowu nieznośnie zsuwającą się pończochę. Pewnie mu zawsze po schowkach w aucie wciskały z Buns i Roro jakieś małe buteleczki, na czarną godzinę
właściciel
Rapture
belltown
– Tkwiłaś w emocjonalnym uziemieniu przez ile, siedem lat? To normalne, że jest ci ciężko, ale będzie lepiej. Każdego dnia. Nie wymagaj od siebie cudów, co? Ani tego, że z dnia na dzień ci magicznie przejdzie – powidział spokojnie, patrząc w jej oczy. – Okej, nie trzymaj – zaśmiał się, a gdy wspomniała, że miła jest zawsze, to zapewne posłał jej lekko sceptyczne spojrzenie, bo ni chu-ja nie wierzył.
– Zaraz na sufit wejdziesz tymi zgrabnymi szkitkami – zaśmiał się, puszczając jej oczko, ale mimochodem delikatnie zaczął przesuwać palcami po jej łydce. – Może coś się znajdzie, możesz zerknąć – stwierdził spokojnie, pewnie powoli dojeżdżając do jej apartamentu.
architekt wnętrz
SkB Architects
belltown
- Okej, nie zawsze, ale się staram bardzo mocno i całą sobą - powiedziała z rozbawieniem. - Gorzej dla ciebie, jeśli będziesz insynuował, że jestem niemiła bo mam nogę w takim miejscu, że albo możesz mieć z tego przyjemność albo mogę ci niektóre części ciała dotkliwie uszkodzić. Zastanów się nad swoim życiem - zaśmiała się cicho, ale w tym żarcie stopę nieco mocniej przycisnęła, ale jednak w kierunku tej pierwszej części, a nie uszkodzeń
- Nah, wtedy zasłoniłabym ci drogę, a to przecież niebezpieczne - puściła mu oczko. Kiedy on muskał palcami jej łydkę, ona nogą, również mimochodem, jego męskość zaczęła masować i obserwowała jego reakcję przy tym. Wiedziała jakie to chujowe, ale jakoś tak nie mogła się powstrzymać. - Ale jak coś znajdę, to zabieram to na górę. Wszystko co miałam w mieszkaniu wypiłyśmy w poprzedni weekend - stwierdziła, a kiedy wjechali do garażu, nogi grzecznie zabrała. - Miałeś mnie tylko odwieźć czy pod same drzwi dostarczyć? - zapytała, zakładając szpilki na stopy i wsunęła jakąś setunie którą znalazła do zagłębienia między swoimi piersiami. Czy bardzo chujowe złe myśli miała? Owszem. Ale zawsze raźniej jechać niemal na samą górę windą we dwójkę niż samej, prawda?