imie i nazwisko
Leslie Parker
pseudonim
Leslie
data i miejsce urodzenia
5 listopada 1993, Montana
dzielnica mieszkalna
Belltown
stan cywilny
zamężna
orientacja
biseksualna
zajęcie
producentka
miejsce pracy
King 5 TV
wyznanie
protestantka
jestem
przyjezdna
w Seattle od:
2016
Dupek.
Kolejne minuty minęły na Leslie warczącej do telefonu kolejne polecenia (nie obchodzi mnie, że telewizja śniadaniowa będzie musiała skrócić wywiad z jakąś gówniarą od tiktoka, daj te reklamy) i Johnie, który z każdym jej słowem zdawał się być coraz bardziej nabuzowany. Miała ochotę zasugerować mu kolejno melisę, znalezienie sobie hobby i zadzwonienie do matki ze skargą - ale nie zmieniłoby to sytuacji, poza rozbuchaniem sytuacji, a naprawdę chciała tego uniknąć. Wiedziała, że wszystko wybuchnie jak tylko się rozłączy, nie musiała dolewać oliwy do ognia. Była piekielnie zmęczona.
Nie zawsze tak było - przez pierwsze cztery lata ich związku to ona pierwsza gotowa była unosić głos i robić awantury. Niemal na końcu języka mogła wtedy czuć smak gorzkiego zwycięstwa ilekroć w końcu docierała do granicy Johna doprowadzając do wybuchu, bo to stoickie opanowanie z jakim odbijał wszystkie argumenty zawsze doprowadzało ją do szału. Sytuacje krótkie, rzadkie i szybko gaszone. Wtedy.
Im więcej oboje pracowali tym więcej pojawiało się pól do spięć. Naczynia, brak odpowiedniego stroju na bankiet, zapomnienie o urodzinach babki. Nowi znajomi płci przeciwnej zawsze kręcący się trochę za blisko.
Pokój w którym teraz siedzieli był stosunkowo nowy - wprowadzili się do tego apartamentu niecałe sześć miesięcy temu, po tym jak Leslie podczas kolejnej kłótni trzasnęła lampą o ścianę. Sąsiedzi się zainteresowali, wszczęli alarm, zaczęli patrzeć podejrzliwie i szeptać o przemocy domowej.
Ostatnie czego John i Leslie potrzebowali - on, aspirujący polityk i ona, starająca się dotrzeć jak najwyżej w karierze telewizyjnej - to zły PR sugerujący, że się leją po twarzach. Więc się wynieśli do innej dzielnicy Seattle obiecując sobie wzajemnie, że muszą z tym skończyć, że zmienią tryb życia, że po coś są razem.
Najwyraźniej nie działało to zbyt długo.
Równie wysoka ambicja i nastawienie na cel, które z początku sprawiły, że zdecydowali się na małżeństwo po niecałych dwóch latach znajomości, teraz zdawały się być tym, co ich wkrótce wykończy.
Nie miała pojęcia czemu teraz John wisi jej nad głową, chociaż nie trudno było strzelić. Wróciła do domu po raz pierwszy odkąd wypadła z niego poprzedniego poranka ledwo skończywszy śniadanie. Miała w pracy kolejny pożar do ugaszenia, który doprowadził do tego, że ostatnią noc spędziła zwinięta na kanapie w swoim gabinecie. Nie miała czasu na marnowanie czasu w samochodzie, bo jeden sponsor okazał się być rasistowskim, zadufanym w sobie dupkiem i musiała jakoś ogarnąć (stworzony przez jego nagłe wycofanie się) syf. Wysłała więc Johnowi krótkiego smsa, że nie wraca do domu na noc i skupiła się na pracy, odruchowo włączając w telefonie tryb nie przeszkadzać.
Teraz, gdy w końcu się wyrwała, żeby móc na spokojnie się umyć, coś zjeść i odpocząć, dopadł ją kolejny telefon. I wściekły mąż.
Nawet nie zdążyła wejść pod prysznic.
Szlag by to.
- Wychowywanie się w Montanie nie było jedyną traumą, jaka odcisnęła na niej swoje piętno, chociaż jest jedyną o jakiej mówi. Pochodzi z rodziny farmerów, która specjalizuje się w hodowli bydła, koni oraz średniowiecznych poglądów. Od wyprowadzki na studia Leslie utrzymuje z nimi znikomy kontakt (do tego stopnia, że nikt stamtąd nie zna jej męża).
- Pali. Gotuje. Ma sentyment do "Gilmore girls". Jest nie do zniesienia jak się ją obudzi. W głębi duszy tęskni też za hokejem i swoją młodszą siostrą.
- Mimo wybuchowego temperamentu bardzo rzadko daje się ponieść emocjom w miejscach publicznych - ostatecznie chce robić karierę, a nie uchodzić za niezrównoważoną wariatkę.