WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!
Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina
Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.
INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.
DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!
UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.
Teddy & Nesta, 4 lata temu
przejęła nielegalne interesy
Rapture
-
Myślała, że zaczyna się układać. Sądziła, że ona i Enzo wychodzili na prostą - mimo, że zdecydowali o rozwodzie, to ciąża Vittorii naprawdę sprawiła, że się zbliżyli. A że dzisiaj wypadała ich rocznica i było dobrze, to odjebała się w sukienkę, ogarnęła obiad z jego ulubionej knajpy i zrobiła jego ulubiony czekoladowy tort, który jakąś godzinę po upieczeniu wylądował na jego ryju, zaraz za tortem również oberwał obrączką i pierścionkiem zaręczynowym. Bo dostała zdjęcia. Zdjęcia, na których uprawiał seks z jakąś blondynką. Tylko wewnętrzna samokontrola powstrzymała ją przed zastrzeleniem Enzo. Wyszła więc z domu trzaskając drzwiami w pizdu i oświadczając, że kiedy wróci ma go już tam nie być.
W zasadzie kiedy wsiadała do samochodu, nie była pewna, dokąd jedzie, dopóki nagle nie zaparkowała pod domem Teda. Miało to sens, Nell nie było chwilowo w mieście i w zasadzie to Ted zawsze był jej ostoją. Dlatego nadal nieco roztrzęsiona wpadła do jego domu trochę jak burza w czerwonej sukience.
- Enzo to pierdolona kurwa - oświadczyła, stając nad Tedem, który zapewne siedział sobie i czilował na kanapie. - Wiedziałeś? Wiedziałeś, że mnie zdradzał? Wiedziałeś, że miał jakieś kurwy na boku?! - spytała, patrząc na Teda, ale sądziła, że gdyby wiedział, to by jej powiedział. Od razu zaczęła się przechadzać nerwowo po salonie, nerwowo bawiąc się bransoletką od Sasso.
- Dostałam zdjęcia. Kurwa, zdjęcia jak rucha się z jakąś blond pizdą. Co jest ze mną nie tak, co? Nie wiem, jestem aż taka słaba w łóżku? Kurwa, naprawdę sądziłam, że jest między nami lepiej i wychodzimy na prostą, zamówiłam kolację, a on... I jeszcze kurwa będę babcią. A moja matka mówiła, że włosi to pierdolone pizdy i maminsynki. Boże, moje życie to pierdolony żart, umrę sama i tyle z tego będzie - jęknęła, zatrzymując się w końcu i patrząc na Teda. - Nie wiedziałeś, prawda? - spojrzała na niego ze łzami w oczach i westchnęła cicho, nadal obracając na nadgarstku bransoletkę.
-
-
-
Nie uslyszał dźwięku otwieranych drzwi, skupił się na jakimś programie motoryzacyjnym który leciał w tle i wiadomościach które wymieniał z Tonym, który pewnie marudzil na jakieś pierdolety. Ah. Dopiero głos Nesty wybudził go z letargu.
- To wiedziałem od zawsze - mruknął pod nosem, lekko rozbawiony, ale dopiero gdy załapał sens jej kolejnych słów otworzył ze zdziwieniem oczy. Papierosa odłożył do popielniczki a szklankę podał jej bo uznał, że alkohol dla niej będzie w tym momencie bardziej potrzbny. Pieprzony Enzo.
- Nie wiedziałem - nie wiedział, chociaż czasem… - Miewałem takie podejrzenia, ale za rękę nie złapałem. - przyznał szczerze. Nie mówił jej, bo nigdy pewnego dowodu nie miał a nie chciał jej mieszac w głowie i związku bez dobrego argumentu. Halo, jak można było ją w ogóle zdradzać? Teddy zawsze mówił, że byla piękna. Cholernie piękna. - To nie z tobą jest coś nie tak, jesteś cudowna, dobrze o tym wiesz - zmarszczył czoło, biorąc ją od razu w objęcia i czule gładząc po włosach. Ale stop.
- Jak to kurwa babcią? - zmrużył oczy, bo gdzieś chyba pogubił wątki. - Przecież Vittoria ma siedemnaście lat. To jak babcią? - jakby nie było to możliwe, nie?
przejęła nielegalne interesy
Rapture
-
– Okej – odparła cicho, bo rozumiała, czemu – mimo podejrzeń – niczego jej nie powiedział. Ona także by nie mówiła, gdyby miała tylko podejrzenia. Odetchnęła głęboko i spojrzała mu w oczy, gdy powiedział, że jest cudowna. Uśmiechnęła się smutno, bo czuła się… Koszmarnie. Kiedy zdecydowali o rozwodzie zgodziła się – bo im się nie układało, ale nie sądziła, że ją zdradzał. Sądziła, że coś się wypaliło. Teraz najchętniej przypaliłaby go tą fajką, która dogasała w popielniczce. – Nie wiem. Może nie jestem. Może jestem beznadziejna i chujowa w łóżku, skoro postanowił wsadzać penisa w kogoś innego – wzruszyła ramionami, obejmując go i przymykając oczy. Chłonęła zapach jego perfum, czując, jak jej skołatane nerwy powoli się uspokajają.
– Babcią. Vittoria ma siedemnaście lat i jest w ciąży – wzruszyła ramionami i zacisnęła pomalowane na czerwono usta. – Zapomniała parę razy o tabletce, ja byłam dwa lata młodsza od niej, kiedy ją miałam, niedaleko pada jabłko od jabłoni, ale ja nie byłam na tabletkach – westchnęła cicho. Cóż. - Życie jest chujowe - oświadczyła cicho, opierając się czołem o jego klatkę piersiową. Było chujowe, ale z nim było troszeczkę lepsze.
-
-
-
- Przestań. To on jest pojebem, że kiedykolwiek pomyślał o tym, by zdradzić kogoś takiego jak ty, Ness - musnął kciukiem jej policzek, patrząc jej teraz głęboko w oczy. - Jesteś wspaniałą, ciepłą kobietą. Świetną matką. I wątpię, że jesteś beznadziejna w łóżku - dodał, wywracając oczami. Wiedział, że kobiety czasem potrzebowały pomarudzić, ale on naprawdę tak sądził była idealna.
- Och - słabo, że jej córka była w ciąży. - A chociaż ojciec dziecka się poczuwa? - zapytał, dość poważnie bo jednak wolałby żeby Vittoria nie miała złamanego serca w tym wieku. Słaba sprawa. - Coś z tym macie w rodzinie - stwierdził z lekkim rozbawieniem.
- Nie życie, tylko Enzo - rzucił. - Jeszcze znajdziesz kogoś, kto doceni to jaka jesteś wspaniała. I piękna. Generalnie najlepsza… - mówił spokojnie, z czułością, muskając palcami jej policzek.
przejęła nielegalne interesy
Rapture
-
– Kazałam mu się wyprowadzić. I dostał w ryj tortem. Szkoda w sumie tortu, mogłam przywieźć tutaj, wiem, jak bardzo lubisz ten potrójnie czekoladowy z truskawkami – westchnęła cicho, ale faktycznie spojrzała mu w oczy, gdy tak poczuła jego dotyk na swoim policzku. – Najwidoczniej nie dość dobrą – dodała smutno, ale w gruncie rzeczy było jej teraz trochę lepiej emocjonalnie.
– To nauczyciel i lepiej żeby się nie poczuwał, chociaż mam wrażenie, że ona coś kręci i nie mówi mi całej prawdy – stwierdziła cicho, ale skinęła głową. No lepiej było się z tego śmiać niż nad tym płakać, right? Gdy jednak zaczął ją tak komplementować i mówić wszystkie te rzeczy, które tak bardzo potrzebowała usłyszeć, spojrzała mu w oczy i znów poczuła to zawahanie, a jej serce zaczęło bić cholernie szybko.
– Zawsze wiesz, co powiedzieć, huh? – uniosła jedną brew dość niepewnie stając na palcach i muskając jego usta swoimi, bo… poczuła, że musi ich posmakować. Nawet jeden, jedyny raz. Nawet jeśli miał ją odsunąć.
-
-
-
- Zrobiłaś mu mój tort? O nie, to już jest cios poniżej pasa. Albo powyżej. W samo serce - teatralnie dłonie przyłożył do miejsca w którym serce mniej więcej się znajdowało i udal, że umiera, zaraz jednak uśmiechnął się delikatnie. Chciał ją chyba trochę rozluźnić chociaż wiedział, że temat ciężki. - To, że on cię nie docenia nie znaczy, że jesteś do dupy. - wzruszył ramionami. Naprawdę tak uważał, a Enzo po prostu był niedojebany mózgowo skoro tego jaka cudowna jest nie widział. Proste.
- Nie no, niech się poczuwa. Nie będzie przecież sama wychowywać dziecka skoro jest ojciec. Już jedną taką mądrą znamy i nie jest to zbyt kolorowe - miał na myśli błąd życia Tonego i Nellie. Nie, żeby Lily była błędem, ale ta cała otoczka… wszyscy widzieli jak było z Eleanor. Nie chciałby żeby Vittoria czuła to samo, w końcu był jej ojcem chrzestnym. Zupełnie instynktownie jednak, przysunął się bliżej gdy zobaczył TO spojrzenie, jakby nad jego ciałem przejął kontrolę ktoś inny.
- Jesteś jedną z najważniejszych kobiet w moim życiu i nie mówię tego dlatego, że chcę cię pocieszyć tylko dlatego że tak uważam. Jesteś wspaniała - mruknął pod nosem, mimowolnie się temu pocałunkowi oddając. Delikatnie wplótł dłoń w jej włosy, pocałunek pogłębił i odetchnął cicho. - Nie wiesz ile razy myślałem nad tym, jakby to było gdybyś była chociaż trochę moja - palnął, ale jednak przedtem dość sporo tequlii w siebie wlał
przejęła nielegalne interesy
Rapture
-
– Nie nasączyłam go tequilą, więc nie do końca twój – uśmiechnęła się do niego uroczo, bo jednak zawsze ten sekretny składnik do jego tortu dodawała. W każdym razie, spojrzała mu w oczy i westchnęła. – Nigdy nie powinnam była za niego wychodzić – westchnęła cicho, chociaż powiedziawszy to, nieco dziwnie się poczuła.
– Chcę go wpakować za kratki za bałamucenie mojej córki, okej? Poza tym znamy też jedną taką mądrą, która wychowywała dziecko z jego ojcem, a ten ojciec okazał się zdradziecką kurwą – wzruszyła ramionami. W sumie Tony trochę też, ale o tym myśleć nie chciała. Nie wiedziała, co będzie lepsze dla Vi, ale zaraz przestała o tym myśleć, bo ponownie, mówił dokładnie to, co potrzebowała usłyszeć.
– Wiem, że tak uważasz. Dlatego cię uwielbiam – uśmiechnęła się do niego delikatnie, a kiedy wplótł dłoń w jej włosy i pogłębił pocałunek, kompletnie się poddała, zarzucając ręce na jego szyję i przeczesując palcami jego ciemne włosy. Smakował whisky i tequilą. – Naprawdę? – szepnęła, zaskoczona jego słowami, bo… Nie wiedziała, że on też. – Ja też – dodała praktycznie mówiąc te słowa przy jego ustach i ponownie go pocałowała, tym razem już cholernie namiętnie, a jej dłonie jakoś tak mimochodem wsunęły się pod jego koszulę, powoli zwiedzając umięśnione plecy, jakby chciała się nauczyć jego ciała na pamięć.
-
-
-
- Ale nadal, nie fajne zagranie panno Rosenthal - celowo powiedział do niej w ten sposób, skoro Enzo to kurwa, nie było powodu dla którego miałaby być nazywana jego nazwiskiem, nie? - Weź się ogarnij, nie możesz wsadzić za kratki kogos, kogo ona kocha. Będzie ci to miała za złe do końca życia. Co najwyżej możemy go lekko poturbować żeby więcej nie chciał wkładać w nią, ani żadną inną nastolatkę fiuta - ogólnie był pacyfistą, ale w takich tematach…
A gdy się zaczęli całować, to Teddy trochę odleciał. Wiele razy zastanawiał sie nad tym, czy jej pełne usta smakują tak dobrze jak wyglądają i kiedy się okazało, że jest o wiele lepiej, wolał się tym delektować niż mówić i myśleć. Skinął tylko głową głową na jej słowa, na ledwie moment się odsuwając i palcem muskając jej dolną wargę, by zaraz znów do niej wrócić. Dłonie pod swoją koszulą potraktowało jako swego rodzaju przyzwolenie, więc wciągnął ja na swoje kolana i nie tracąc chwili (i czasu), zabrał sie za rozpinanie jej czerwonej sukienki. Powoli rozpiął suwak, palcem przesuwając zaraz po delikatnej skórze jej pleców. No zginie w piekle. Zdecydowanie zginie w piekle, bo ustami zaraz zsunął sie na jej żuchwę, a potem na szyję by delektować sie smakiem jej skóry.
przejęła nielegalne interesy
Rapture
-
– Wymyślę dla ciebie specjalnie coś nowego – uśmiechnęła się do niego, bo faktycznie tak było, była w stanie wymyślić tort tylko dla niego. – Oczywiście, że kurwa mogę. Nie zabronisz mi – stwierdziła, wzruszając ramionami. – Nie sądzę, żeby to on faktycznie był ojcem, ona czegoś mi nie mówi – mruknęła, machnąwszy dłonią, bo naprawdę tak sądziła, ale myśl, że jej malutka córeczka na prawo i lewo się pieprzyła z innymi trochę ją mroziła.
W każdym razie, kiedy już ją całował, to ona też trochę odleciała, a jej racjonalne myślenie postanowiło się kompletnie wyłączyć. Delektowała się jego pocałunkami i bliskością, której chciała posmakować znacznie więcej razy niż byłaby skłonna przyznać. Wielokrotnie myślała o tym, jak dobrze mogliby się zgrać jako para, ale jednocześnie był jej przyjacielem. Najlepszym pod słońcem. Nie chciała tego spieprzyć. Nie chciała, by coś między nimi się popsuło. Teraz jednak było dobrze. Naprawdę dobrze, szczególnie gdy wciągnął ją na swoje kolana, ściągnęła z niego cholerną koszulkę, chcąc go mieć bliżej siebie. Zaraz też poczuła jego usta na swojej szyi, a fala gorąca przeszyła jej ciało, sprawiając, że na policzkach pojawiły się urocze rumieńce. Mimo to, na sekundę przerwała pocałunki, chwytając go za podbródek i zmuszając, by spojrzał jej w oczy.
– Obiecaj mi, że zawsze będziemy najpierw przyjaciółmi. Niezależnie od wszystkiego. Zawsze. Na zawsze – potrzebowała tego zapewnienia. Jasne, nie wykluczała, że może mogliby być kiedyś czymś – czymś więcej niż przyjaciółmi, ale chciała, żeby to nie zmieniło ich relacji, żeby nadal mogli sobie mówić o wszystkim, bo… Kochała ich relację. Tak jak w pewnym sensie kochała jego.
-
-
-
Koszulę pomógł jej zdjąć, sam zaraz zsunął z ramion lekko jej sukienkę, a gdy się odsunęła zlustrował wzrokiem jej twarz, którą ujął w swoją dłoń. Rozumiał skąd wynikało to pytanie - pomyślał o tym przez chwilę gdy ich usta się ze sobą zetknęły.
- Na zawsze. Niezależnie od tego co się wydarzy - potwierdził, patrząc jej w oczy i mówiąc to cholernie poważnie mimo, że jego mózg pracował teraz na trochę innych obrotach. Nigdy by sobie nie wybaczył gdyby ich przyjaźń się rozpadła, więc… tak. Dotrzyma słowa. Choćby nie wiem co. A potem spędzili resztę wieczoru na badaniu swoich ciał i przekraczaniu coraz to kolejnych granic, które przez te lata zbudowali.
[...]
To sypianie ze sobą trwało kilka tygodni, randomowo, w najmniej spodziewanych momentach, ale faktycznie - ich relacja się nie zmieniła oprócz tego dodatku. Może nawet poprawiła? Nie dało się ukryć, że Teddy w jakiś sposób się w Neście zauroczył, nawet jeśli nie chciał tego póki co pokazywać i wtedy… wróciła Megan. Spędzili całą noc rozmawiając, przeprosiła go, poprosiła o szansę i… dał jej szansę. Nie dlatego, że kochał ją nad życie - po prostu uznał, że to nic złego. Uznał, że mogli jeszcze naprawić to wszystko, mimo że trochę za daleko temat zabrnął z Nestą. Ale najpierw z samą Rosenthal chciał porozmawiać, dlatego pojawił się pod jej drzwiami, z jakimś chińskim żarciem. Nie powiedział o co chodzi od razu, wszedł do środka gdy drzwi już otworzyła, rozpakował jedzenie i usiadł przy stole.
- Megan wrócila - powiedział w końcu czując jak te słowa tną niemal powietrze w jadalni. Cóż.
przejęła nielegalne interesy
Rapture
-
[…]
outfit
W zasadzie to miała wrażenie, że jej relacja z Tedem zmieniła się na lepsze. Uwielbiała jego bliskość, uwielbiała to, jak byli dopasowani i… Kurwa, zaczynała się w nim zakochiwać. Wiedziała o tym, czuła to. Czuła, że mogli stworzyć coś dobrego, coś, co w końcu może jej nie będzie łamało, coś, w czym będą się nawzajem wspierać, uzupełniać.
Kiedy dzisiaj zobaczyła Teda, wiedziała jednak, że coś jest nie tak. Od razu poczuła zmianę w zachowaniu, bo nawet nie dał jej żadnego buziaka, a w zasadzie zaczęli się już w ten sposób pewnie witać. Patrzyła więc na niego badawczo, nie pytając, co się stało, tylko czekając, aż sam się wygada. Zawsze tak było. I wtedy padły dwa słowa, które sprawiły, że zakręciło się jej lekko w głowie i zrobiło niedobrze od samego zapachu jedzenia.
– Wróciła do miasta? Czy wróciła, poprosiła o drugą szansę i w tym momencie chcesz mi powiedzieć, że to ty wróciłeś do niej? – spytała, wlepiając wzrok w sajgonki i gmerając w nich widelcem. Miała ochotę udawać, że to twarz Megan i nieco bardziej agresywnie je dźgać, ale tego nie zrobiła. Byli przyjaciółmi. Łączyła ich przyjaźń i trochę upojnych nocy, nie? To przecież był tylko seks. T Y L K O SEKS. Dlaczego więc nie czuła wcale, jakby to był TYLKO seks? Może dlatego, że był jej drugim facetem w życiu? A może dlatego, że obawiała się, że Meg zabroni im się spotykać?
-
-
-
- I chce wrócić do mnie. Siedzieliśmy wczoraj całą noc i omawialiśmy to wszystko, nie wiedziałem jak do tego podejść, ale… zgodziłem się. - te ostatnie dwa słowa powiedział niepewnie, nawet nie patrząc na Nestę. Było mu głupio. Powrót do Megan nie podlegałby żadnej większej dyskusji gdyby nie to co ostatnio było między nimi, a teraz czuł się podle. Jak najgorszych chuj wszechświata chociaż teoretycznie nic sobie nie obiecywali.
- Od razu jak wyszła, to przyjechałem do ciebie. Pomyślałem, że pewnie nic nie jadłaś więc wziąłem jedzenie no i… potrzebowałem z tobą o tym porozmawiać. - dodał jeszcze, jakby w ramach usprawiedliwienia się.
przejęła nielegalne interesy
Rapture
-
– No to chyba jednak wiesz, jak do tego podejść, skoro się zgodziłeś, nie? – spytała z delikatnym, bladym uśmiechem, nie pozwalając sobie nawet na to, by w jej oczach pojawiły się łzy, chociaż doskonale wiedziała, że kiedy tylko mężczyzna wyjdzie, to poleją się wodospady i będzie potrzebowała Nell. Albo pracy. Albo jednego i drugiego.
– Właściwie to i tak nie jestem głodna, ale doceniam – powiedziała, odsuwając od siebie talerz, bo już wcześniej gmerała widelcem w tej nieszczęsnej sajgonce na tyle, że cały farsz znalazł się na talerzu. – Wydaje mi się, że skoro podjąłeś już decyzję, to mogę cię tylko w tym wspierać, nie? – spojrzała mu w oczy i posłała mu kolejny uśmiech. – Pozwoli ci się ze mną kontaktować? Ostatnio miała ze mną problem – dodała jeszcze, bo nie mówiła absolutnie o tym, by wspominał jej o ich… Relacjach cielesnych. Bardziej chodziło o to, że znała podejście Meg i wiedziała, że ta ewidentnie nie była zadowolona, że była w życiu Teda.
-
-
-
- Nie no, zjedz coś. Na pewno nic nie jadłas skoro Vittoria wyjechała - wiedział, że jak Vi wyjeżdzała to Nesta jadła zwykle bardzo mało. Wzruszył ramionami. - Nie no, możesz powiedzieć co o tym myślisz. Wiesz, że twoje zdanie jest dla mnie ważne - ale nie było w stanie zmienić jego zdania. Nawet w tym temacie. Podjąl tą decyzję i tylko gdyby powiedziala że coś do niego czuje mógłby to zdanie zmienić ale… nie mówiła.
- Tak, rozmawialiśmy o tym. O tobie. O wszystkim w zasadzie. Wie, że tamto zachowanie które miała wcześniej to błąd, więc powinno być tym razem dobrze. - powiedzial z przekonaniem. Megan obiecała że nie będzie robiła jazd o Nestę a mimo to… czul się źle.
przejęła nielegalne interesy
Rapture
-
– Sugerujesz, że nie umiem sobie sama ugotować, jak mojej nastoletniej córki nie ma w domu? – spytała, patrząc na niego z lekkim rozbawieniem, chociaż fakt faktem, to Sasso nauczył Vi gotować, bo Nes była w tym temacie absolutnie niereformowalna. Zresztą, fakt był też taki, że nie jadła dużo, jechała głównie na pudełkach albo jakichś przekąskach.
– Nie wiem, co o tym myślę, Ted – przyznała zupełnie szczerze, bo ciężko było jej wyrazić obiektywną opinię po tym, do czego między nimi doszło. – Uważam, że podjąłeś najlepszą decyzję dla siebie i dla Katie. I to jest w porządku. Mam nadzieję, że wam się ułoży, doskonale wiesz, że chcę tylko, żebyś był szczęśliwy – dodała cicho, patrząc na niego z tą samą czułością, z którą wcześniej się uśmiechała. Nie mogła mu przecież teraz powiedzieć, że coś do niego poczuła, że może nawet się w nim zakochiwała, bo… On najwidoczniej tego nie czuł, skoro po jednym wieczorze z Meg podjął decyzję o powrocie do niej, right? Nowy wymiar ich relacji był dla niego po prostu odskocznią, reboundem i tyle. A ona musiała to zaakceptować.
– W porządku, w takim razie… Mam naprawdę nadzieję, że wam wyjdzie. Wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć, Teddy – powiedziała, podnosząc się z krzesła i po prostu całując jego policzek. Zaraz wróciła na swoje miejsce. – Właściwie to chciałam też z tobą porozmawiać. Przez jakieś dwa tygodnie będę trochę ciężej dostępna, mamy większą akcję w pracy, jadę do Waszyngtonu, sam wiesz jak to jest, kiedy jestem na takich wyjazdach – początkowo w zasadzie zamierzała odmówić, ale skoro Vi nie było, a on wracał do Meg… Uznała, że jednak się zgodzi.