It's wrong to keep you near me
One could call me cruel and deceiving
———Pięść w ostatniej chwili zmieniła tor i zamiast w policzek Persefony, uderzyła w ścianę.
———— Jeszcze raz — zarządził, odsuwając się na kilka kroków. Sposób działania Hadesa był różny, często zależny od aktualnego nastroju lub wyników, które próbowali osiągnąć. Czasem nie pozwalał jej nawet nabrać powietrza przed wyprowadzeniem kolejnego ciosu — wówczas zdarzało się, że na jej ślicznej buzi wykwitały sińce, których nie zakrywał nawet najdroższy podkład. Ostatnio był dla niej trochę łagodniejszy — dawał jej przestrzeń, pozwalał, by doszła do siebie, o s t r z e g a ł, by mogła się przygotować.
———Nie oznaczało to jednak, że oferował jej taryfę ulgową.
———Przechylił głowę i wykonał po dwa pełne okręgi ramionami, by trochę rozruszać mięśnie. Treningi siłowe należały do jego ulubionych, tuż obok spokojnych wieczorów na bieżni i wizyt na strzelnicy. Może sprawianie Percy bólu podobało mu się odrobinę za bardzo.
———Oblizał wargi, przetarł czoło wierzchem dłoni, kiwnął dziewczynie głową w niemym pytaniu, czy jest już gotowa. Musiała być. Dziesięć sekund na zebranie myśli już minęło i Hades znów do niej doskoczył, z dłonią zaciśniętą w ciasną pięść, celując prosto w szczupły, osłonięty tylko bawełnianą koszulką brzuch. Tę blokadę ćwiczyli już wiele razy, więc wiedział, że Percy sobie poradzi. Kolejne dwa ciosy też nie były niczym nowym — pchnięcie w ramię, jedno uderzenie w pierś (choć tutaj jakby się zawahał), podcięcie kostki twardym buciorem.
———Wiedział, że powtarzalność treningów wprowadzała rutynę, a rutyna… rutyna mogła posłać Percy do piachu. Dlatego w ostatniej chwili, zamiast — jak zwykle — wymierzyć cios pod żebra, przeniósł ciężar ciała na drugą nogę i chwycił dziewczynę za włosy. Odwrócił ją twarzą do ściany, docisnął zarumieniony od wysiłku policzek do chłodnej powierzchni i w ułamku sekundy wyciągnął zza pasa ulubiony pistolet. Lufa idealnie wpasowała się w jeden z kręgów w prostym kręgosłupie.
———— Nie żyjesz. — Jeszcze jej nie puścił. Chociaż broń była zabezpieczona, palec Hadesa spoczywał na spuście. Kwestia przyzwyczajenia. Wyplątał dłoń z jasnych włosów i przesunął opuszkami po spiętym karku. Ćwiczyli już dobre trzydzieści minut, miała prawo odczuwać zmęczenie.
———— Ostatnie życzenie? — parsknął, odrywając pistolet od pleców Persefony, by wcisnąć go do zawieszonej u pasa kabury.
———Kiedy zaczynali trening, jasno zaznaczył, że skupią się jedynie na walce wręcz. Nie pozwolił jej wybrać żadnej z dostępnych w sali atrap i nakazał odłożyć własną broń na stół, ale jedną z pierwszych rzeczy, jakich Percy zdołała się o Hadesie dowiedzieć, była jego skłonność do nieczystych zagrywek. Lubił mieć kontrolę. Lubił zwyciężać. Lubił to uczucie, które towarzyszyło mu za każdym razem, gdy zaciskał palce na jej szczupłym ciele i nie miało dla niego żadnego znaczenia, czy zdarzało się to w sypialni, czy w sali treningowej.
———Podszedł do stojącego w rogu pomieszczenia stolika, zgarnął z niego dwie butelki wody i jedną rzucił w stronę Persefony.
———Przyzwyczaił się już do jej obecności: w swoim życiu, w tym domu, w pokoju na piętrze. Te treningi, choć konieczne, były też przyjemnością — ale dziś jakby trochę mniejszą, bo Hades od rana walczył z myślami.
———— Wszystkiego najlepszego — powiedział nagle, opierając się biodrem o brzeg blatu. Skrzyżował ramiona na piersi, ani na moment nie odrywając spojrzenia od Percy. Nie zapomniał. — Dwudzieste pierwsze urodziny to niemała rzecz — kontynuował, uderzając palcami prawej dłoni w drżący z wysiłku biceps.
———Przez chwilę milczał. Nie czekał na reakcję, po prostu… próbował się jej dobrze przyjrzeć. Raz jeszcze ocenić słuszność własnych działań.
———— Jesteś gotowa. — Przez ostatnie miesiące powtarzał jej jak mantrę, że powinna czekać. Że musi być cierpliwa. Że docenia jej zainteresowanie, ale dopóki nie będzie miał pewności, że będzie potrafiła o siebie zadbać, nie wprowadzi jej w swój świat. Maleńkie zlecenia, które wykonywała do tej pory, były jak tryb „nowicjusz” w platformówce. — Co ty na to, Percy? — Posłał jej słaby uśmiech. — Chcesz do mnie dołączyć?
———Do tej pory była jego małą, słodką tajemnicą. Zapewniał jej bezpieczeństwo, bo ludzie nawet nie wiedzieli o jej istnieniu. Doskonale wiedział, że chciała robić więcej. Że pragnęła doświadczyć wszystkiego, co mógł jej zaoferować. Że nie bała się ryzyka, choć była jeszcze tak młoda. Imponowało mu to.
———Oderwał biodro od stolika i zrobił kilka kroków w stronę Persefony. Wyciągnął ręce, ujął jej ramiona, trochę mocniej zacisnął palce na bladej skórze.
———— Mam dla ciebie wspaniały prezent, ale musisz dać mi odpowiedź. Przekonującą odpowiedź. Chcę mieć pewność, że pragniemy tego samego. — Że ze mną zostaniesz. Że będziesz moja. Że zrobisz dla mnie wszystko.
persephone rosenberg