WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Zablokowany
dreamy seattle
Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

Obrazek
  • #2
    You can't get anywhere in life without taking risks
Posiadłość w Bel Air. Jeszcze nie tak dawno wystawiona na sprzedaż, za jedyne 140 milionów dolarów. Tę budowlę trudno nawet nazwać domem - masywna forteca, wyposażona w prywatne sale kinowe, bar wypełniony wódką po brzegi i przestronnym garażem mieszczącym kilkanaście aut. Z najwyższego tarasu widok był nieziemski, szczególnie o tej porze dnia. Księżyc już od dawna wysiadł na czarnym, atramentowym nieboskłonie rzucając nieśmiałe wyzwanie miejskim blaskom. Linia wieżowców w centrum Los Angeles z małymi, złotymi punktami zapierała dech. Nie docierał tu żadnej gwar, żaden wielkomiejski hałas. Tylko niemy obraz ludzkich osiągnięć.
Od pewnego czasu willa znalazła się w rękach bogatego biznesmena. Właściciela firmy z gałęzi biotechnologii. Filantrop, uchodzący za jednego z najsympatyczniejszych "geniuszy" współczesności. Nie tak popularny jak Zack czy Elon, trzymający się raczej na uboczu. Nudne życie było woalem, zakrywającym handel i produkcje narkotyków na światową skalę.
Dzisiaj świętowano nowe osiągnięcie firmy. Korporacja BioTech wchodziła na rynek chiński, przyjmując inwestycję od swojego azjatyckiego partnera. Goście świetnie się bawili na środkowym tarasie. Część dziewcząt nawet zdecydowała się na kostiumy kąpielowe. Konsola DJ-a rozstawiona była na niewielkiej, kryształowej scenie. Muzyka była świetna, temu nikt nie mógł zaprzeczyć. Gdy tylko wybiła dziesiąta, gospodarz wieczoru postanowił zabrać głos i podziękować wszystkim za przybycie. (...) Anne była tutaj od samego początku. W stroju kelnerki - prostej, czarnej sukience. Włosy miała rozpuszczone, równo ułożone za ramionami. Jednak dziwnym trafem, trudno było odnaleźć jej smukłą sylwetkę w tłumie.
W łazience zdążyła już zmienić strój. Dopasowane, czarne spodnie i prosta bluzka. Wszystko było podyktowane wygodą, podobnie jak mały plecak na jej ramionach. Bez problemu zlokalizowała gabinet, a potem sejf ukryty w biurku. Nacisnęła na drewniany blat, a ten rozsunął się ujawniając drzwi sejfu.
– Taki mądry, a taki nieodpowiedzialny. – mruknęła tylko, wyciągając z plecaka potrzebne narzędzia. Nie będę czarować wiedzą z zakresu, którego nie ogarniam ponad sceny widziane w filmie. Sprawnie rozwinęła skórzany pas z narzędziami, montując niewielki trójnóg na drzwiach sejfu. Kilka ruchów wiertła, by zastąpić je podświetlanym mikroskopem. Wtedy bez problemu przekręcała zamek sejfu, odnajdując kombinację. Krótki zgrzyt, a po chwili zawartość leżała już przed nią.
– Bingo. – powiedziała niemal bezdźwięcznie.

autor

dreamy seattle

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Jednym z największych perków tej roboty, prócz oczywistego respektu jaki niosła za sobą jego profesja, a zwłaszcza jego przydomek, były zaproszenia na tego typu imprezy. Choć wolał te, które gospodarz wystawiał stricte dla tej ciemnej strony tego świata, tak nie miał w zwyczaju odmawiać zaproszenia na jakąkolwiek dobrą imprezę, a znając Ricardo, zadba dla inwestorów o każdy szczegół dla swoich inwestorów. Blue nie był zbyt dobrze znany ze swoich wyrafinowanych manier podczas tego typu zgromadzeń, więc ktoś mógłby zapytać dlaczego w ogóle dostał zaproszenie. Otóż afrontem byłoby nie zaprosić człowieka, na którego pracy w dużej mierze został ten sukces osiągnięty. Gdyby nie jego mała armia Ricardo w życiu nie byłby w stanie zagarnąć dla siebie tak dużej części narkotykowego rynku. To ich pot i krew utorowały drogę jego sukcesowi. Raczej zdawał sobie z tego sprawę. Podobnie jak z tego, że gdyby w jakiś sposób uraził Blue, nie znalazłby kamienia pod którym mógłby się schować. Większość jego chłopaków została przez niego albo wyszkolona albo zapewniona. Ricardo był mądrym człowiekiem. Wiedział, czego nie należało robić.
Ta willa nie robiła na nim większego wrażenia. Za dużo pokoi, za dużo przepychu. Przede wszystkim zbyt wiele luk w zabezpieczeniach. Ale... przecież nie przyszedł tutaj oglądać wystrój wnętrz. Kręcił się głównie przy basenie racząc się kolejnymi shotami z niekończącego się baru. Gdzieś tam w między czasie jedna z dziewczyn podrzuciła mu jedną z magicznych tabletek, a on nie zamierzał odmawiać, kiedy zaciągnęła go do jednego z pokoi. Sexu, jak dobrej zabawy, nigdy nie odmawiał.
Mieszanka alkoholu oraz ecstasy kazała mu szukać czegoś więcej. Jakaś lafirynda nie była w stanie zapewnić my tej satysfakcji, której łaknął, więc zaczął się rozglądać za lepszymi wrażeniami. Doskonale wiedział, że Ricardo zawsze trzyma coś specjalnego w swoim biurze, a to nietrudno było znaleźć. Wyobraźcie sobie jego zdziwienie, kiedy wszedł do środka i zastał tam młodą dziewczynę obrabiającą właśnie gospodarza.
- Zgubiłaś się słoneczko? - uśmiechnął się w ten swój charakterystyczny, niebezpieczny sposób zamykając za sobą drzwi.
Był ubrany podobnie, jak reszta gości. W bardzo dobrze skrojony smoking, tylko ten jego... Był w niektórych miejscach trochę wygnieciony. Muszka przekrzywiona i dość luźna. Nie wszystkie guziki w koszuli do końca zapięte. Na pierwszy rzut oka było widać, że ktoś dobrze się bawił. A pomimo krążących w jego żyłach używek, wzrok miał wręcz nienaturalnie wyostrzony. Wpadła i to jakby nie patrzeć na szefa ochrony gospodarza.

autor

dreamy seattle
Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

Wpadła tutaj po konkretne fanty. Była niemal jak broker, który tylko pośredniczył między produktem, a odbiorcą. I tak, spakowała do swojego plecaka teczkę z dokumentami wraz z twardym dyskiem. Jedyne czemu nie mogła się oprzeć to diamentowy naszyjnik. Podniosła go wyżej, aby przyjrzeć się dokładniej szlifowi. A także marce, skrupulatnie choć niemal niezauważalnie wygrawerowanej na srebrnym zapięciu. Cartier. Dobra inwestycja. Zresztą była pewna, że na jej szyi będzie wyglądał znacznie lepiej niż żonie Ricardo. A może kochance? Dlaczego trzymałby naszyjnik żony w gabinecie? Anne była pewna, że kobieta miała osobny sejf na swoje drogocenne drobiazgi w garderobie. To pewnie prezent dla jednej z kochanek. Jedno musiała przyznać, Ricardo był szczodry.
Chyba nie bardziej niż Ty, chmurko. – odpowiedziała spokojnie. Opanowanie było ważne w jej fachu. Poczynając od otwierania sejfów, to przejmowania inicjatywy w sytuacjach nieprzewidzianych. Wizyta Blue była jedną z nich.
Zapewne Anne przyglądała się posiadłości, właścicielowi i ochronie od dłuższego czasu. Niezaplanowane kradzieże były nieodpowiedzialne, a ona raczej sobie nie pozwalała na szczeniackie wybryki. Stąd też musiała wiedzieć, że Blue jest zaangażowany w ochronę budynku. Pech chciał, że zjawił się w nieodpowiednim miejscu, w złym czasie.
Chętnie zostałabym dłużej, ale niestety - obowiązki wzywają. – wzruszyła lekko ramionami, zapinając plecak i zarzucając go sobie na ramiona. Sportowy, mały, ściśle przylegający do jej pleców. Coś, z czym bez trudu mogła wsiąść na motor, a nawet wspiąć się po ścianie. To był jej plan wyjścia - okno gabinetu, przy którym biegła jedna z rynien.
Proponuje żebyś wrócił do swoich zajmujących zajęć, gdy ja będą spokojnie wykonywać swoje. – wzruszyła obojętnie ramionami, podchodząc do okna. Nie było tam żadnej blokady od wewnątrz, z łatwością je otworzyła.

autor

dreamy seattle

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

To spotkanie zdecydowanie wpisywało się w rozdział - złe miejsce i zły czas. Jednakże tylko dla jednego z tej dwójki. Blue czuł się jak szczęściarz. Ta przypadkowa dziewczyna w ogóle go nie zaspokoiła. Pewnie chciała zrobić na złość swojemu mężowi bądź kochankowi tylko nie wiedziała na co się pisała. On nie należał do najprostszych w obsłudze. Tym bardziej jak zmiesza alkohol z ecstasy czy cięższymi prochami. Dzisiaj los się do niego uśmiechnął. Przyłapać na kradzieży taką gorącą dziewczynę? Na pewno zrobi wiele by nie wpaść w tarapaty, a jemu bardzo szybko nasuwały się kolejne pozycje, w których mogłaby mu dziękować za to, że jej nie wyda. On zdecydowanie znajdował się w odpowiednim miejscu o odpowiednim czasie.
- Cóż... Tego bym nie powiedział. - uśmiechnął się do niej parszywie nieco bardziej się prostując i poprawiając swoją muszkę - Widzisz... Ja mam zaproszenie od gospodarza. Pełen pakiet. Ty natomiast... - kliknął językiem - Nie wydaje mi się. Ricardo ma paskudny gust w kobietach. Naprawdę. absolutna porażka, ale o gustach się podobno nie dyskutuje. - wzruszył ramionami - Jeśli byś mnie zapytała odpowiedziałbym, że ten naszyjnik zdecydowanie będzie wyglądać lepiej na tobie. - uśmiechnął się przesuwając wzrokiem po jej sylwetce niepozornie zwilżając usta.
Nawet jeśli obserwowała tę lokalizację od miesięcy, szansa na to, że zobaczyła Blue i wiedziała kim jest była naprawdę mała. Ochrona to nie jego biznes. Nie lubi się snuć za bogaczami. Zajmuje się głównie szkoleniem, rozbojami oraz morderstwem. Cała reszta jest dla niego mała interesująca. Zwłaszcza systemu zabezpieczeń. Od tego miał swoich chłopaków.
- Jesteśmy na imprezie, nie musisz martwić się obowiązkami. - uśmiechnął się stając kilka metrów od biurka i odprowadzając ją wzrokiem do okna.
Miała naprawdę świetny tyłek.
Gdy tylko uchyliła okno w jego ramę wbiło się niebieskie ostrze noża. Cudownie odbijało światło tworząc refleksy na pobliskich ścianach. Kiedy się odwróciła drugie wbiło się tuż obok jej twarzy przycinając nieco jej włosy. Mógł być pod wpływem, lecz nadal był zabójczy. Można rzec, że nawet bardziej niż zwykle gdyż to drugie ostrze było wycelowane trochę bardziej na lewo.
- Zgoda. Chętnie wrócę do swoich zajęć. - uśmiechnął się zadziornie patrząc na nią dość łapczywie i kierując swoje kroki w jej stronę, dość niespiesznie - Co powiesz na...- urwał słysząc zbliżające się kroki.
Dopadł do dziewczyny w mgnieniu oka przyciskając ją do ściany i namiętnie całując. Czy protestowała, czy nie, trzymał jej dłonie przyszpilone do parapetu zakrywając ją swoim ciałem. Nie przestał nawet gdy ktoś stanął w drzwiach.
- Długo będziesz tam sterczeć? - odchylił w końcu głowę dając jej odetchnąć i patrząc jej w oczy z rozbawieniem, lecz również pragnieniem - Spierdalaj zanim stracę cierpliwość! - warknął w stronę mężczyzny jednak na jego ustach malował się rozbawiony uśmiech.
Facet tylko burknął coś na odchodne, zaśmiał się i zniknął.
- To na czym stanęło? - zapytał patrząc jej w oczy i nie puszczając jeszcze jej nadgarstków.

autor

dreamy seattle
Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

Czyli zgadzamy się w tej kwestii. – przyznała mu rację, gdy stwierdził, że naszyjnik będzie wyglądał znacznie lepiej na jej smukłej szyi. Oliwkowa cera pięknie będzie się komponować z nieskazitelnie wyszlifowanymi diamentami Cartier.
Zdążyła otworzyć okno, gdy nagle jeden z noży wbił się we framugę. Prychnęła pod nosem, a potem kolejne świśnięcie noża w powietrzu. Spojrzała na połyskujący, niebieski materiał.
Właśnie zamordowałeś Smerfa, czy to po prostu Twój ulubiony kolor? – zapytała z przekąsem. Jeden z noży nawet wyciągnęła szarpnięciem w dół, przyglądając mu się uważnie. Słyszała nadchodzące kroki i to pewnie dlatego mocniej zacisnęła palce na rękojeści noża. Nie spodziewała się jednak tego, co Blue zrobił w kolejnej sekundzie. Czyżby zamierzał ją kryć?
Była pewna, że takie zachowanie niesie za sobą jakąś cenę. Odwzajemniła pocałunek, a nawet głośno westchnęła. Jakby zniecierpliwiona, gdy przerwał, by przegonić intruza. Wpiła się w jego wargi ponownie. Mocno przygrywając dolną, ssać ją lekko i naciskając na nią koniuszkiem języka. Upewniała się tylko, że niechciany gość opuścił gabinet? A może pocałunek bardzo jej się podobał? Trudno stwierdzić. Na końcu lekko oblizała wargi, jakby zdejmując z nich ostatnie ślady pocałunku.
Stanęło - nie na czym, a komu. – odpowiedziała spokojnie, niemal ocierając się o jego ciało. Dzieliły ich - w zasadzie milimetry. Trudno było odnaleźć choćby centymetr między ich ciałami. Przy każdym oddechu, jej klatka piersiowa unosiła się, napierając na niego. Powoli się podniosła, siadając na parapecie i obejmując go nogami na wysokości bioder.
Nie lubisz mieć widowni, czy po prostu kryjesz moje niecne występki? – wciąż nie traciła rezonu, skinąwszy w stronę drzwi. Tak, właśnie krył złodzieja. I to nie byle jakiego, a osobę okradającą jego własnego zleceniodawcę.
To wspominałeś, że jak Ci na imię? – wciąż trzymał jej nadgarstki, ale nie pomyślał chyba, jak wygimnastykowana była. Wciąż na niego patrzyła z uśmiechem, gdy nagle zacisnęła na nim swoje długie nogi. Tuż pod pośladkami, po czym dźwignęła go, odchylając się ratowanie do tyłu. Oboje musieli wypaść przez okno. Było nieco wyżej niż parter. Oboje pewnie gruchnęli o piaszczyste podłoże wzgórza. Raczej się nie zatrzymali, a tylko zaczęli turlać w dół, unosząc za sobą gęste chmury pyłu i kurzu.

autor

dreamy seattle

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Teraz używam tego koloru tylko ze względu na reputację. - odpowiedział bez większych emocji przyglądając się temu jak wyciąga jego ostrze z framugi.
Skoro jeszcze nie dodała dwa do dwóch, nie miała pojęcia z kim ma do czynienia. Dla niego to nawet lepiej. Czasami lubił być anonimowy. Wolał kiedy kobietom miękną kolana przed jego osobą a nie reputacją, nawet jeśli jedno było bardzo blisko związane z drugim. Teraz w każdym razie wiedział, że ktoś nie odrobił tutaj do końca lekcji. Bo tak jak nie jest kojarzony w usługami ochroniarskimi, tak nie jest zbyt wielką tajemnicą, że jest dość blisko związany z Ricardo. Ich biznesy idą właściwie za rączkę. W ten sposób sam będzie mieć okazję nauczyć ją pokory.
Podobało mu się to jak ochoczo oddawała jego pocałunki. Na pewno wiedziała, że tyko krył jej tyłek, jednak to nie przeszkadzało w tym by oboje mieli z tego trochę przyjemności. Tak jak za pierwszym razem nie miała wyboru, tak gdy sama wpiła się w jego usta zaraz po tym jak jeden z ochroniarzy sobie poszedł... To nie było wymuszone. To było dla przyjemności. Nie pozostawał jej dłużny. Również przygryzł jej wargę za chwilę całkiem nachalnie pogłębiając pocałunek. W żadnej dziedzinie swojego życia nie dawał się dominować.
- Chyba mi się nie dziwisz? - odpowiedział jej z rozbawionym uśmiechem przyciskając swoją erekcję do niej gdy tylko objęła go nogami. Wykonał kilka jednoznacznych ruchów biodrami.
- Skoro ktoś miałby się z Tobą zabawiać to lepiej ja niż jeden z jego ochroniarzy. - wzruszył dość obojętnie ramionami - Nie zasługują na taką dziewczynę. - nie ukrywał tego, że wpadła mu w oko ani tego, że był napalony już w momencie wejścia do pomieszczenia.
- Mówią na mnie Blue. - uśmiechnął się do niej łobuzersko.
Rzeczywiście nie przewidział tego, że da radę go za sobą wyciągnąć przez okno. Zaklął siarczyście gdy spadali głową w dół. Może była wygimnastykowana, lecz to on musiał ich obrócić w taki sposób by nie złamali sobie karków. Puścił jej nadgarstki nie planując połamać sobie rąk kiedy toczyli się w dół wzgórza. Zatrzymali się dopiero za drugim żywopłotem z dala od zgiełku imprezy. Oczywiście z jego doświadczeniem to on wylądował na górze. Spojrzał na swoją poszarpaną marynarkę i znów kląc po prostu zrzucił ją z siebie. Wkurwiony ponownie złapał ją za nadgarstki trzymając oba nad jej głową.
- Ratuję Ci tyłek, a Ty mi się tak odpłacasz? - warknął przyszpilając ją dodatkowo swoimi biodrami, co tylko sprawiało, że jego erekcja przesuwała się dokładnie tam, gdzie jej chciał - Umiesz prosić? - przybliżył swoją twarz do jej patrząc jej głęboko w oczy.

autor

dreamy seattle
Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

Kilka razy głośniej jęknęła, innym razem syknęła, gdy obijali się i turlali w dół kamienistego zbocza. Na ich szczęście, drogi nie przecinały żadne większe, ostre skały. Głównie piach z drobinkami kwarcowymi, wysuszone krzaki. Anne miała na sobie czarny, skórzany kostium. Pewnie do jazdy na motorze. Dawał jej pewnie znacznie lepszą ochronę niż wieczorowy smoking Blue.
Chyba wydała z siebie głośniejsze, zadowolone mruknięcie, gdy Blue zaczął pozbywać się marynarki. I jeszcze zanim zdążył przygwoździć jej dłonie do podłoża, chwyciła za materiał koszuli. Jednym pociągnięciem sprawiła, że pare guzików wystrzeliło niczym z procy. Nie pozbawiła go koszuli całkowicie, ale odsłoniła rozgrzaną skore na torsie. To była ostatnia wolna czynność, zanim mężczyzna unieruchomił ją swoim ciałem.
- Nie odpłaca, dodaje nieco atrakcji. Nie stękaj jak mała dziewczynka. Było fajnie. - Ściągnęła lekko brwi. Jak rozczarowane, małe dziecko, które właśnie odkryło nową formę rozrywki. Niestety, rodzic nie przepadał za zabawą, która pewnie była nieodpowiedzialna i nieroztropna. Dzieci nigdy nie traktowały tych kategorii jako przeszkody. Chyba nawet ich nie rozumieli. Podobnie jak Anne.
- Oczywiście, że umiem. Ale tylko jeśli ktoś potrafi mnie do tego zmusić. - To brzmiało niemal jak wyzwanie. Trudno było doszukać się w tym choćby nuty strachu. Żadnej obawy o życie. Wręcz przeciwnie, jej twarz nie traciła na uśmiechu. Szelmowskim, wyzywającym, bardzo zaczepnym. Patrzyła mu w oczy, choć nie widziała zbyt dokładnie. Jedyne źródła światła to gwiazdy zawieszone na atramentowym niebie oraz pojedyncze łuny padające ze wzgórz. Światła głośnej imprezy co pewien czas błyskały, podobnie do więziennych reflektorów.
Znowu jej długie, szczupłe nogi objęły go w pasie. Tym razem jednak przyciskała go do siebie z mniejszym nakładem siły. Chyba nawet nie próbowała go z siebie zrzucić. Każdy jej ruch przypominał raczej zaproszenie, niż próbę ucieczki.
- Chowasz tam jeszcze coś niebieskiego? - zapytała, unosząc lekko głowę. Tak jakby chciała go pocałować. Dzieliły ich bowiem jakieś marne centymetry. Czuła ciepły oddech Blue na swoich wargach. Mimo, że spróbowała - on pewnie złośliwie cofnął głowę. Na jej twarzy pojawił się niezadowolony grymas, zakończony przeciągłym stęknięciem.

autor

dreamy seattle

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ta dziewczyna dla wielu zwiastowałaby kłopoty. Niejeden pewnie szybko straciłby głowę, jednak nie Blue. Zawsze sięgał po to, czego pragnął bądź po to, co według niego po prostu mu się należało. To chyba łączyło go z tą dziewczyną, która tak ochoczo ściągała z niego ubrania, a przynajmniej próbowała. Uniósł jedną brew uśmiechając się rozbawiony. Rozdarł resztę koszuli eksponując nie tylko klatkę lecz również bardzo dobrze wyrzeźbione mięśnie brzucha. Nie trzeba nawet wspominać o kilku tatuażach oraz dziesiątkach blizn, które zdobiły jego skórę. To może przyjdzie jej kiedyś zbadać jeśli dobrze spisze się tym razem.
- Fajnie..? Mamy trochę inne definicje tego słowa. Za chwilę ty nauczysz się mojego. - uśmiechnął się nieco złowieszczo nadal trzymając jej dłonie nad głową.
Lubił ją w tej pozycji. Całkowicie zdaną na jego łaskę. Mogła próbować czego chciała, ale nie miała szans go zrzucić. Wcześniej dał się zaskoczyć, lecz teraz musiałaby być kurewsko uzdolniona by wygrać w nim w parterze. Tym bardziej kiedy w jego żyłach pływały jeszcze narkotyki.
- Potraktuję to jako zaproszenie. - uśmiechnął się do niej usatysfakcjonowany, lecz w była w nim również nuta czegoś, co mogło być nieco niepokojące.
Jego oczy bardzo szybko przyzwyczajały się do panującego tu mroku. Światła błyskające od strony imprezy w połączeniu z pełnią księżyca zupełnie wystarczały mu do tego by widzieć każde zaokrąglenie jej ciała. Każdy ruch jej ust. Jest nieziemsko piękna. Szkoda byłoby gdyby marnowała się na ludzi Ricardo. Może powinien ją wziąć dla siebie? Tylko, czy wytrzyma?
- Tak i nie zawaham się tego użyć. - odchylił głowę do tyły nie pozwalając się pocałować, a jednocześnie przyciskając swoje biodra jeszcze mocniej do jej.
Wyciągnął zza pasa jeszcze jedno ze swoich ostrzy i bardzo powoli i dokładnie rozciął jej kombinezon od szyi aż po krocze. Przejechał zimnym metalem po jej skórze rozcinając również jej bieliznę.
- Wolisz prosić żebym zaczął czy przestał..? - wrócił do niej wzrokiem przykładając swoją dłoń do jej klatki piersiowej pomiędzy jej piersiami, tuż nad sercem.

autor

dreamy seattle
Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

- Jestem pewna, że moja definicja jest bardziej ekscytująca. – wykrzywiła usta w smutną podkówkę.

- Nie bądź nudziarzem. To byłaby prawdziwa zgroza. – wzdrygnęła się teatralnie, rozbawiona. Była całkowicie unieruchomiona. A przynajmniej do czasu, aż nie stawiała oporu. W poświacie księżyca i imprezowych świateł zobaczyła lekko błękitne odbicie. Błysk. Za potem przyjemny ciepły wiatr owiewał jej nagą skórę. Pod kombinezonem nie było zbyt wiele miejsca. Właściwie, tylko odrobina, na bardzo skromną bieliznę.

- To było podłe. – rzuciła z przekąsem, gdy się cofnął. Nie pozwolił by go pocałowała. Zacisnęła wtedy dłonie, poczuł to napewno. Lekko kręciła nadgarstkami, ale wcale nie robiła to nachalnie. Raczej by dać mu znać, że powinien ją mocno asekurować. O ile była od niego znacznie drobniejsza, mniejsza - to mogła stawiać się bardzo agresywnie. Nawet jeśli nie miałaby szans, rzadko się poddawała. Spróbowała raz jeszcze go pocałować. Podnosząc głowę, rozchylając wargi. Ale nie, w ostatniej sekundzie jednak położyła się z powrotem na mało przyjemnym żwirze.

- Po pierwsze, jeszcze nikt nie zmusił mnie do proszenia. – zaczęła, a jej głos nabrał znacznie na hardości. Nawet na arogancji i bezczelności. Nie była w najlepszej pozycji, by nabierać takiego brzemienia. A jednak, ego i pewność siebie nie pozwalały jej na powstrzymanie wyuczonego odruchu. Naturalnego już swojej istocie.

- W dodatku wciąż tylko grozisz i obiecujesz, a nic z tego nie wyniknęło. Zaraz pomyślę, że nie stać Cię na nic innego. – uniosła lekko biodra. Objęła go nogami w pasie, ale tym razem nie było w tym żadnej agresji. Może tylko lekka, w ramach rzuconego wyzwania. Próżno jednak szukać oporu czy próby zrzucenia go z siebie. Uniosła biodra wyżej, napinając tylko mięśnie brzucha. Wtedy jego ostrze nieco mocniej docisnęło się do jej miękkiej, gładkiej skóry. Aż cicho syknęła, chociaż chyba wciąż nie widać było najmniejszego śladu po żadnym nacięciu.

Valerian Sinclair

autor

dreamy seattle

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Jeszcze się zaskoczysz. - uśmiechnął się z pewnym dozą obietnicy oraz czegoś, co trudno było jednoznacznie określić.
Było w tym dużo pewności siebie. Nie dało się też nie wyczuć w tym pewnej nuty niebezpieczeństwa i tylko do interpretacji dziewczyny zależało czy będzie to ekscytujące, czy przerażające. Już na pierwszy rzut oka było widać, że nie miała do czynienia z pierwszym, lepszym ochroniarzem. Blue był czymś więcej, a ona całkiem nieopatrznie właśnie wpadła w jego sidła.
- Ale konieczne. - miał przeczucie, że z tą dziewczyną mógłby przeżyć coś więcej niż kilkanaście minut średniej przyjemności w jakimś pokoju.
Ma w sobie tę iskrę, która sprawiła, że wzbudziła jego zainteresowanie. Tak całkiem szczerze miał kompletnie wyjebane na to czy kradła diamenty faceta, który słono mu płacił za usługi ochroniarsko/doradcze. Nie był od łapania złodziejek. Gdyby był to facet pewnie sprzątnąłby go bez słowa. Ale taka dziewczyna... Nie można było dać się tej okazji zmarnować. Mógł ją zabić, a przynajmniej okaleczyć na każdym kroku. Nie ważne jak dobrze nie była wyszkolona on był lepszy. Nie spotkał jeszcze kogoś, kogo nie byłby w stanie zabić. Z nią chciał się wpierw zabawić. Później pomyśli co dalej.
Zaśmiał się cicho kiedy znów zrobiła to samo, ale szybko zrezygnowała z ewentualnego pocałunku. Szybko się uczyła. A może po prostu chciała mu wykręcić podobny numer, co on jej? Tym razem był gotów ją pocałować. Niepotrzebnie sobie tego odmawiała.
- W takim razie masz tragiczny gust w facetach i będziesz miała okazję pierwszy raz tego doświadczyć. - znów ten pewny siebie uśmiech.
Robiła dobrą minę do złej gry. Miał ją dokładnie tutaj gdzie chciał. Leżąc na ziemi nie miała nad nim żadnej przewagi. Górował nad nią siłą, sylwetką, ciężarem. Mogła mieć pewne złudzenia, lecz zamierzał bardzo szybko je rozwiać. Już teraz, w tym momencie należała do niego. Za chwilę przekona się czy było warto zadać sobie chociaż trochę trudu.
Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description

autor

dreamy seattle
Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description


Valerian Sinclair

autor

dreamy seattle

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description


Anne Templeton

autor

Zablokowany

Wróć do „Gry”