WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Zablokowany
Awatar użytkownika
0
0

-

Post

W całym mieszkaniu pobrzękiwała cicho radiowa muzyka; za oknem dało się usłyszeć krzyki tutejszych moczymord, hałas przejeżdżających pod blokiem samochodów; budzące się do nocnego życia miasto. Leniwie snuł się po mieszkaniu od wielu godzin, jakby w poszukiwaniu zajęcia albo nerwowym oczekiwaniu. Zerkał raz po raz na ścienny zegarek, albo zbitą szybkę telefonu, bez entuzjazmu śledząc mijające minuty. Dzisiaj wieczorem szedł do roboty, ot nic nadzwyczajnego, prosta zmiana za barem. Miał nadzieję sięgnąć łapkami po nie byle fanty; przed oczami rysował już obraz roztargnionych widokiem gołego tyłka typów, co to bez zastanowienia wyciągali ręce w stronę niewinnie wyglądającego chłopaczka. Sprytne oczy dojrzały zegarek czy zsuwającą się z palca obrączkę i bach, już dzierżył w kieszeni zasłużony, ale poskąpiony napiwek. Jak się dzisiaj (i na przestrzeni najbliższego miesiąca) wystarczająco postara, to może uzbiera parę groszy na jakieś wakacje. Całkiem motywujące.
Na gołej skórze wyrosła raptem gęsia skórka; wędrujące po półkach szafy spojrzenie zatrzymało się gdzieś na złożonych w kostkę koszulach. Szukał tej konkretnej, z wyszytym na piersi logo meliny, w której pracował; krojem przypominała zwykły t-shirt, wyróżniała się mdłym kolorem i opadającym bezwładnie kołnierzykiem. Wcale nie marzyło mu się zapieprzać w niej po alejkach South Parku, ale zbyt wiele razy dostał już opierdol za noszenie w robocie swoich ciuchów. Dla świętego spokoju chciał ubrać ją i dzisiaj, ale odmęty komódki zdradzały, że jej tam nie było. W międzyczasie zajrzał też do zarzuconego ubraniami kosza na pranie, ale i tam nie dojrzał kawałka syfiastego materiału. Podejrzenia padły zatem na nią.
Zakryta kawałkiem zwiewnego materiału dziura w jego sypialni oddzielała tajny portal prowadzący do łazienki sąsiadki. Raptem kilka tygodni temu pozbawił ich w durny sposób prywatności, a ona przez jeszcze głupsze popisy powiększyła problem do takiego stopnia, że przez otwór dało się już przejść. Szukał naiwniaka, który mógłby ogarnąć im to za niewielkie pieniądze, ale żaden logicznie myślący kumpel nie miał ochoty spędzać wolnego popołudnia na łataniu szkód w wcale nie tak cienkim murze. Toteż tak sobie żyli, w ramach jednego wielkiego apartamentu, trochę jak sąsiedzi, trochę jak współlokatorzy. Na początku podkradali sobie tylko cukier, potem odbierali wzajemnie paczki i listy, czasami nawet zaglądali do siebie, wspólnie spędzając czas na oglądaniu szajsu w telewizji. Dziwaczna to była znajomość, ale jemu właściwie odpowiadała. Z dziurą czy bez, dalej potrafił znaleźć w swojej klitce obszar bezwzględnej samotności. A przy okazji załapał się czasem na darmowy kawałek pizzy czy nieproszony wparował na posiadówkę.
- Willow! - wydarł się bez skrępowania w zaklejoną prześcieradłem czeluść, nasłuchując reakcji. Minęła chwila ciszy, a brak odzewu z jej strony sugerował ciche wstąpienie do jej części mieszkania. Coby to tylko znaleźć pracowniczą szmatę! Za niczym innym nie planował się rozglądać. Rozchyliwszy prowizoryczną zasłonę, wstąpił do środka ciemnej łazienki.

autor

Zbuntowany Anioł.
Awatar użytkownika
22
160

stażystka

hemsworth company

south park

Post

Nie słyszała. Nie słyszała krzyku za oknem tutejszych smakoszy spirytusu, hałasu spalinowych silników i pozostałych odgłosów miasta, które wraz z upływem nocy nabierały intensywności tylko w poszczególnych dzielnicach. Nieszczęśliwie w South Parku również. Nie słyszała tego ani Niccolo zdzierającego gardło przez najdalszy zakamarek mieszkania - samozwańczy portal scalający dwa mieszkania w jedność, dlatego dalej beztrosko koczowała w kuchni. Odziana w satynowe spodenki i - o zgrozo - sprany, pracowniczy T-shirt Niccolo próbowała przygotować gofry.
Willow nie potrafiła gotować, jednak zainspirowana przepisem jakiejś influenserki z instagrama, postanowiła spróbować. Problem w tym, że ciasto wydawało się zbyt gęste i miało kolor nieadekwatny do tego ze zdjęć przez co wyglądało nieapetycznie. Mimo tego z ogromnym zaangażowaniem miksowała wszystkie składniki, jednocześnie rozpryskując masę na szafki, blat, podłogę oraz... bluzkę, która już wcześniej zdążyła pokryć się mąką.
W pewnym momencie gdy wyłączyła mikser z paluchem wetkniętym do ust, odwróciła się, aby sięgnąć do lodówki po mleko. Wtedy dojrzała Niccolo i nieswiadoma jego intencji mimowolnie ucieczyła się z towarzystwa. Natymiast umoczyla opuszek - ten sam który przed chwilą oblizywala - w misce, po czym żwawo podeszła przed oblicze mężczyzny.
- Spróbuj - rzuciła zaczepnie, a następnie wetknęła paluch pomiędzy wargi Niccolo. Po prostu. - Jak smakuje?
Początkowo mieszkanie z Niccolo było trudne. Nie odrazu przywykła do obecności obcego mężczyzny, którego wzrok mógł w każdej chwili dosięgnąć jej łazienki. Peszyła się i frapowała kiedy znienacka pojawiał się w mieszkaniu, kiedy wyglądał przez dziurę i prawił o jakiś mniej lub bardziej istotnych sprawach - chociaż w międzyczasie sama zachowywała się identycznie. Notorycznie częstowała się jego płatkami śniadaniowymi, papierem toaletowym oraz przestrzenią, a w ostatatnim tygodniu również ubraniami. Wkrótce zaczęła traktować Niccolo jako element codziennej rutyny: nie wychodziła bez pożegnania, kupowała w piekarni o dwie bułki więcej i proponowała wspólne pranie.

autor

P o l a

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Co skłoniło go do cichego włamania, o ile tak nazwać można było poszukiwania tej przebrzydłej roboczej koszulki? Intuicja. I doświadczenia z niedalekiej przeszłości. Dziwnym trafem raz czy dwa zdążyła już podwędzić mu z szafy to i owo, co było dla niego wówczas zupełnie niezrozumiałe i pozbawione sensu, ale z każdym kolejnym incydentem zaczynał rozumieć fenomen owego pożyczania. Zapach zwietrzałych perfum i taniego płynu do płukania, zmieszany z wsiąkniętymi na amen pozostałościami smrodu po dymie z papierosów, najwyraźniej ją pobudzał; albo łażenie w przydużej męskiej bluzie czy koszuli było na swój dziwny sposób kojące. Coś, w każdym razie, nadal popychało ją do takich małych, niewinnych przywłaszczeń; na początku zdarzało mu się o nie złościć, ale z czasem pogodził się już chyba ze swoim losem i reagował na nie bezwiednym machnięciem ręki. Pech chciał, że tym razem podebrała ten szajs z logo, w którym musiał paradować za barem. Nie obejdzie się bez interwencji.
Brak odzewu sugerował jej nieobecność. W podświadomości jednak dalej miał poczucie bycia bezwstydnym plądrownikiem, i zapewne z tego też powodu poruszał się dziwacznie cicho. Zupełnie jakby ktoś czyhał za rogiem, miał go przyłapać i oskarżyć, a tym samym udowodnić winę wcale niedaleką prawdzie. Owszem, zdarzały mu się łupy większe i mniejsze, ale z zasady żerował na bogatszych od siebie skurwysynach. Willow nic jeszcze nie zwinął i bynajmniej tego nie planował. Być może tamta łatka zboczeńca uczyniła z niego paranoika. Albo każdy pobyt w jej mieszkaniu był dla niego jedną wielką niewiadomą, której skrycie się obawiał.
Drzwi od łazienki otwarły się bezszelestnie, ale całkiem niepotrzebnie, bo światło lampy i dobiegający z kuchni hałas zdradził już, że nie był tu sam. Może i lepiej, niczym nie ryzykował, przy tym prędzej znajdzie zgubę i pojedzie do tej zasranej pracy.
Mąka latała wszędzie, mikser warczał przeraźliwie, ciasto było nienormalnie gęste; on dojrzał jedynie plecy dziewczyny, okryte materiałem o znajomym, mdłym kolorze. Nim zdążył się zorientować w sytuacji, było już cicho, a ona zamiast krzątać się przy blacie, wpychała mu do ust palec oblany masą na naleśniki. Zmarszczone brwi zdradzały zdziwienie, niepewny wzrok sugerował gorzką prawdę, a pokryty gęsią skórką tors przywodził na myśl chłód otwartego okna.
- Wiesz co, może odpuść dzisiaj gotowanie i zamów coś w dostawie? - podrzucił pomysł lekkim tonem, czując jej głębokie oddechy oczekiwania na szyi. - Jak wrócę rano z roboty, to zrobię nam naleśniczki i zostawię ci parę na stole - zaproponował od razu, jakby chciał tym miłym gestem zakryć wypowiedzianą wcześniej szczerą opinię. Poza tym potrafił całkiem nieźle gotować. - Właśnie, potrzebuję tego. Na teraz - dodał po chwili, wskazując palcem na upaprany ciastem t-shirt. - Rozbieraj się. Kurewsko się spieszę. - Zabrzmiało dwuznacznie? Wcale nie miało. Nie był zboczeńcem! Nawet jeśli paradował teraz przed nią półnagi. Koszulka za śniadanie? Dobry interes, biorąc pod uwagę to, że nie była wybitna w kuchni. Chyba nie będzie protestować?

autor

Zbuntowany Anioł.
Awatar użytkownika
22
160

stażystka

hemsworth company

south park

Post

Sposób bycia Willow był pozbawiony praw logiki i gdyby ktoś wprost zapytał ją, dlaczego pożyczała ubrania od swoich współlokatorów zapewne odpowiedziałaby, że nie wie. Może były po prostu wygodne – stosunkowo większe i grubsze – albo ten zapach zwietrzałych perfum Niccolo i taniego płynu do płukania, którego używali oboje, zmieszany z wsiąkniętym dymem papierosowym sprawiał, że czuła się nie tyle pobudzona co bezpieczna. Może, a może po prostu miała taki wewnętrzny kaprys lub zbrakło jej własnych ciuchów w szafie i musiała pożyczyć cudze, aby cokolwiek na siebie założyć. Jednak w przypadku pracowniczego T-Shirtu mężczyzny chodziło wyłącznie o to, że jego sprany i rozciągnięty materiał idealnie nadawał się do brudnych domowych obowiązków – takich jak robienie naleśników.
Pomimo że Willow mieszkała z Niccolo już od dłuższego czasu, to jego kariera krypto-zawodowa nadal pozostawała dla niej tajemnicą. Wiedziała tyle, ile powiedział, dlatego nawet nie przypuszczała, że pod powłoką barmana skrywał się złodziej i plądrownik. Z drugiej strony ona również pałała się w kradzieżach – aczkolwiek drobnych – więc przypuszczalnie nie zwróciłaby większej uwagi na jego sposób dorabiania. O ile nie dorwałby się do jej trzystu dolarów, które ukryła pod materacem.
Nie chcę – odparła niczym małe, urażone dziecko, przy czym dotknięta nie tyle słowami Niccolo, co reakcją jego ciała, która zdradziła opinię na temat ciasta, zmarszczyła brwi. Spojrzała na palec i dojrzawszy na nim resztki masy natychmiast wepchnęła go sobie do ust, aby samodzielnie zweryfikować smak. Był mdły, dlatego natychmiast się skrzywiła. – Może jednak zamówię pizze. Te naleśniki na śniadanie też brzmią dobrze – ostatecznie przytaknęła, choć w jej głosie rozbrzmiała się sztuczna obojętność. Nawet ostentacyjnie skrzyżowała ramiona i skierowała głowę w bok, a kiedy powróciła spojrzeniem do sylwety Niccolo, omyłkowo zsunęła wzrok na jego nagi tors. Wcześniej była na tyle zaaprobowana naleśnikami, że nie zwróciła uwagi na brak górnej garderoby.
To był impuls, kiedy nagle docisnęła dłonie do oczu i zamknęła powieki, jakby nie ufała strukturze własnych rąk. Willow peszyła się w takich sytuacjach o czym świadczyły ogromne, purpurowe rumieńce i tendencja do jąkania się.
C-co? – uchyliła palce, aby złapać spojrzeniem źrenice chłopaka. Następnie zsunęła wzrok na jego dłoń i upaprany T-Shirt, który swobodnie zwisał z jej ciała. – Nie ma mowy – bąknęła obruszona tym nagłym, niespodziewanym rozkazem. Nerwowo zgarnęła z blatu mąkę i sypnęła nią prosto prosto w twarz współlokatora.
Będziesz musiał zerwać ze mnie tą bluzkę – powiedziała, jednak w żaden sposób nie zdążyła przemyśleć tych słów. Kiedy zdała sobie sprawę z sensu i intonacji zdania, mimowolnie rozchyliła wargi. Tym razem była oburzona własnym zachowaniem, jednak zamiast przyznać się do błędu po raz kolejny złapała mąkę i nerwowo wtarła ją w tors Niccolo. Potem obiegła jego sylwetę i schowała się za kanapą, skąd rzuciła dwiema, kolorowymi poduszkami.

autor

P o l a

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Świdrował wzrokiem sprany materiał poszukiwanej koszulki; oprószona mąką i utytłana dziwacznym ciastem skrywała ambitne zamiary Willow o kucharzeniu, a tym samym zdawała się nie być wyjściową reprezentacją lokalu. Nawet jeśli ta speluna sama w sobie nie cieszyła się godną zaufania marką. Mniej krytyczne oko Niccolo oceniło jednak, że szybka przepierka koszulki w tej awaryjnej sytuacji byłaby w zupełności wystarczająca. Nim dojechałby swoim gratem na miejsce, mokre plamy zdążyłyby wyschnąć, a tym samym uniknąłby niepotrzebnej konfrontacji z niecierpliwą i upartą szefową. W tym wszystkim nie chodziło już nawet o to, czy mu na tej robocie w ogóle zależało, czy równie dobrze mógłby odpuścić sobie ten wieczór i posiedzieć na tyłku w domu. Rzeczywistość bywała dobijająca, pustki w lodówce i ciągłe jeżdżenie na rezerwie męczyły i motywowały go do roboty. Parę weekendów w pracy i będzie ustawiony na najbliższy miesiąc, nie przez mierną wypłatę, a niemoralne łowy wśród naiwniaków, o których nieoficjalnie wiedzieli wszyscy, ale na temat których nie wypowiadał się nikt. Tym samym potrzebował tej durnej koszuli z tandetną naszywką - dla świętego spokoju, kilkunastu dni rozrzutności i błogiej beztroski. Nic innego go teraz nie obchodziło, włącznie z tym, czy zje dzisiaj na kolację dobre naleśniki, albo czy była do tej pory w stanie dojrzeć w jego oczach błysk wprawnego złodziejaszka.
Nie pytałem o zdanie Wi, proszę cię... – zaczął jeszcze ze spokojem, przyjmując jej odmowę jako formę głupio rzuconej odpowiedzi, której nie zdążyła przemyśleć. W geście cierpliwości wyciągnął dłoń w jej stronę, oczekując niejako, że bez skrępowania zrzuci z siebie tu i teraz t-shirt, a on wróci do siebie przez dziurę w ścianie. Ta jednak, jakby obruszona i zarazem chętna na durne droczenie się, rozpoczęła jakąś pieprzoną grę na mąkę i poduszki. Najpierw dostał tym pierwszym w twarz i klatkę piersiową, a chwilę później mierzyła do niego zza kanapy tym drugim. Ciemne włosy stały się siwe, na barkach osiadł pył, a twarz zdradzała skrajne emocje. Był wkurwiony. I chyba nie zamierzał tego ukrywać.
Czy ty w ogóle rozumiesz, co się do ciebie mówi? – spytał z powagą, wytrzepując z włosów biały nalot. – Czy po prostu robisz to celowo? – Zaraz jednak ganiał za nią po niewielkim salonie, aż w końcu przygwoździł ją do którejś ścian. Złapał za nadgarstki, spojrzał prosto w oczy i powiedział stanowczo: – Chcesz się tak bawić, w porządku, wrócę nad ranem z roboty i się odegram. Tak, że będziesz chodziła podkurwiona przez najbliższy tydzień. Ale teraz oddaj mi koszulkę i nawet nie próbuj się sprzeciwiać.Bo jak nie, to sam ją z ciebie zdejmę. Przecież i tak jestem pierdolonym zboczeńcem.

autor

Zablokowany

Wróć do „Domy”