WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!
Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina
Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.
INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.
DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!
UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.
centrum medytacji
studentka weterynarii i stażystka
klinika weterynarii
hansee hall
Mówią że medytacja może pomóc w każdej terapii, bo podczas niej odnajdujesz siebie i może łatwiej będzie ci zaakceptować siebie takim jakim się jest, mimo pokaleczonego ciała? Na taki pomysł wpadła terapeutka Kiry i Rosalie, postanowiła zatem poprowadzić terapię grupową, rozsyłając swoim pacjentom adres spotkania na następnej terapii. Hepburn sprawdziła od razu miejsce w mapach google, dowiedziała się że jest to centrum medytacji, więc trzeba było ubrać się bardziej na sportowo, aczkolwiek i wygodnie. Dlatego sportowe spodnie z długimi nogawkami oraz bluzka z krótkim rękawem i pewnie jakimś chwytliwym teksem związanym z ochroną zwierząt widniały na jej ciele, w których to obejrzała się w lustrze, zanim ściągnęła je z siebie i spakowała do torby. Ubrała się raczej zwyczajnie, swetrowa sukienka, do tego getry pod spód, jakiś płaszcz i botki z którymi się wręcz nie rozstawała, a które niebawem zamieni na letnie buty, kiedy tylko temperatura na to pozwoli. Tak też przygotowana, wraz z włosami związanymi w kitkę przyjechała na miejsce. Tam spotkała kilka osób i usiadła wśród nich na krześle tuż obok nieznajomej blondynki. I tak czekali na swoją terapeutkę i czekali, niektórzy zaczęli się denerwować, a Rose spojrzała jedynie na zegarek, który widniał na jej dłoni.
- Myślisz że to zaplanowane przez panią Watson czy po prostu korki? - pamiętała że ona dość długo kołowała się autobusem na miejsce, więc nie zdziwiłaby się gdyby ich terapeutka również stała w jakimś ogromnym korku.
-
Sala do medytacji. Kira również postanowiła sobie oczywiście sprawdzić adres chociażby po to, by wiedzieć jak tam dojechać. Była nieco sceptycznie nastawiona no ale ok. Sama wybrała to i teraz polezie na to spotkanie. Przygotowała sobie legginsy i koszulkę z krótkim rękawem, co by się móc przebrać. Na czas przejazdu i oczekiwania na spotkanie ubrała się w wygodne dżinsy, jasną bluzkę na ramiączkach bez żadnych wzorów czy napisów a do tego długi, rozpinany sweter. Płaszczyk i elfie zapierdalajki, znaczy botki wieńczyły cały look. Włosy miała rozpuszczone, ale gumkę do włosów miała schowaną do kieszeni.
Na panią terapeutkę czekało ich kilkoro. Siedziała na krześle z założoną nogą na nogę i rękami skrzyżowanymi pod piersiami. Płaszcz miała przewieszony przez krzesło ale swetra oczywiście nie zdjęła. Zerknęła w kierunku kobiety, które najwyraźniej do niej się odezwała. Delikatnie wzruszyła ramionami.
- Ciężko stwierdzić. Ja przyjechałam autem i nie miałam większych problemów. Wszystko zależy skąd jedzie. Mogła trafić na korku lub specjalnie zostawić nas dłużej we wspólnym gronie bez jej pytań. Ciężko powiedzieć co siedzi w głowie terapeuty - przyznała spokojnie.
studentka weterynarii i stażystka
klinika weterynarii
hansee hall
- W końcu to ma być terapia grupowa, więc może liczy na to że się poznamy i zaczniemy sami z siebie rozmawiać na temat problemów, z którymi się tutaj zjawiliśmy. - stwierdziła, zastanawiając się jednocześnie czy i tym razem intuicja jej nie myli, czy wręcz przeciwnie.
- A skoro mamy się poznać to Rosalie jestem. - uznała jednak, że siedzenie w ciszy i wzajemnym oczekiwaniu będzie potwornie nudne, więc przedstawiła się koleżance z grupy, podając jej rękę. Nie zamierzała jednak rozmawiać o swoich bliznach, ale jest wiele innych tematów, na które można porozmawiać, więc jakieś na pewno jeszcze znajdą.
-
Blondynka zrobiła zamyśloną minę słuchając uważnie tego, co miała do powiedzenia nowo poznana kobieta. Przyglądała się jej przy tym uważnie. W sumie jej słowa miały sens. To było bardzo prawdopodobne i samej barmance również takowy zamysł przeleciał przez głowę w momencie, gdy padło pierwsze pytanie z ust kobiety.
- Przekroczenie własnych granic bez nadzoru i naginania woli przez kogoś innego. W sumie to miałoby sens. To jest możliwe, iż daje ona nam czas na to byśmy we własnym tempie ruszyli. W sumie zawsze inaczej się rozmawia gdy jest się wśród nieznajomych a inaczej, jak w twój kark dyszy terapeuta naciskając na to, być w końcu łaskawie się kurwa odezwał - spojrzała na chwilę w stronę okna by zaraz wrócić wzrokiem do kobiety. Uścisnęła jej dłoń.
- Jestem Kira. Mówią na mnie również White. Jestem barmanką w klubie Dragon - wyjawiła ze swojej strony nieco więcej bo w sumie czemu nie. Skoro mają się jakoś poznać, to nie widziała akurat w tym wypadku żadnych przeciwskazań.
studentka weterynarii i stażystka
klinika weterynarii
hansee hall
- Czy ty również masz problem przed otworzeniem się przed terapeutką? - zapytała bo ona takowy miała. Może to było głupie, ale Hepburn nie ufała zbytnio psychologom i terapeutom, miała wrażenie że oni pytaniami jakie jej zadają, robią z niej głupią, czego nie znosiła, bo nie była przecież głupia ani niepoczytalna czyż nie? I wystarczyła jedna taka rozmowa z psychologiem w szpitalu by zrazić się do pozostałych. Jednak jeśli taka terapia miała jej pomóc by uporać się ze swoim problemem to czemu nie podjąć próby i zacząć uczęszczać na takową terapię? Tak też zrobiła.
- Ja studiuję weterynarię, a także jestem pomocą w klinice weterynaryjnej. Posiadasz jakieś zwierzęta? - może i obcym osobom łatwiej powiedzieć o swoim problemie, jednak Rose nie chciała rozmawiać o bliźnie, a skoro pracowała ze zwierzętami to może porozmawiają o zwierzętach? Jest przecież tak wiele tematów, nie trzeba zawsze mówić o tym, że ma się oszpecone ciało.
-
- Przed terapeutą jako tako nie. Nie jest to dla mnie pierwsza terapeutka, z którą mam styczność - odparła spokojnie. Barmanka przestałą już liczyć tych, których odwiedziła w międzyczasie szukając pomocy i ukojenia. W większości spełzło to na niczym. - Bardziej kwestia tego, że czasami naciskają na coś zbyt mocno, co wkurwia. Zwykle wtedy dawałam sobie z takim spokój. Nic bardziej nie drażni niż wyciąganie informacji siłą - stwierdziła. Nienawidziła, gdy ktoś na siłę próbował coś z niej wyciągnąć. Niektóre rzeczy dla terapeuty mówiła odruchowo. Traktowała to wręcz jak obowiązkową formułkę, która powtarzana była jak mantra u każdego w fotelu. Nie lubiła jednak tych, którzy drążyli dziurę w całym na przykład wypytując o matkę, gdzie blondynka wprost mówiła "Nie znam jej i nie chcę jej znać. Niech się pierdoli i konie tematu".
- Nie, nie posiadam żadnych zwierząt. Ze względu na nocny tryb życia zawsze się obawiałam, że byłabym kiepską opiekunką a nie chciałam znęcać się nad zwierzęciem. - Kira spoglądała na dziewczynę dłuższą chwilę. - Ile masz lat? - zapytała wprost. Widziała, że jest młodziutka. Na pewno sporo młodsza od niej.
studentka weterynarii i stażystka
klinika weterynarii
hansee hall
- Ja właśnie mam z tym pewien problem, odczuwam pewną blokadę gdy widzę jak na mnie patrzy ta terapeutka. Przez jej spojrzenie czuję się gorsza, a gdy tak się dzieje to nie czuję chęci otwierania się przed nią. Z tobą czuję na przykład że mogę rozmawiać na luzie i nie tylko i wyłącznie o tym, co jest moim problemem. - a więc wszystko stawało się jasne, otóż Rosalie potrzebowała przyjaciółki której będzie mogła się zwierzyć, a nie terapeuty tudzież psychologa, który będzie analizował ją jako przypadek. Problem w tym że przyjaciółka nie pomoże jej uporać się ze swoim problemem w przeciwieństwie do specjalisty, dlatego właśnie pojawiła się tu, gdzie jest obecnie.
- Tutaj masz rację, ja również nie znoszę gdy wyciąga się ze mnie coś siłą, sama muszę być gotowa by się otworzyć, a nie zmuszać się do mówienia. To mnie odrzuca od człowieka. - dlatego wierzyła w to, że jeśli spotka tego właściwego, któremu będzie mogła zaufać i go pokocha, a on pokocha ją taką jaką jest to wyzna mu historię swojej blizny i tego, jak bardzo to przeżyła, a on ją zrozumie i przytuli i przede wszystkim pozwoli jej zadecydować, czy jest gotowa na zbliżenie czy też nie.
- Dwadzieścia jeden, a ty? - zarumieniła się, bo żeby mieć problemy w tak młodym wieku? To tak trochę nie wypadało, a średnia wieku osób, które tutaj się znajdowały na pewno była sporo wyższa niż właśnie 21.
-
- Terapeuta to w sumie lekarz, więc ja tak na nich patrzę. Są też ludźmi, a z doświadczenia wiem, że niektórzy pozżerali wszystkie rozumy uważając się za "lepszych", choć w ostateczności wychodzi, że są stanowczo poniżej poziomu twojej inteligencji. Spoglądanie na nich jako na ludzi, którzy mają mi pomóc pozwala mi na mówienie o niektórych rzeczach wprost. Jeśli odczuwam, że zachowuje się wobec mnie nie fair to robię wypad i tyle. W końcu nie płacę im za to, abym czuła się gorzej po spotkaniu. Może nie jest to taktyka idealna, ale na pewno pomocna - stwierdziła po dłuższej chwili zastanowienia się nad owym zagadnieniem. - Podejrzewam, że ze mną jest ci łatwiej gadać bo nie mam przed imieniem żadnych dopisków typu "doktor habilitowany, specjalista psychiatra-terapeuta".- Dłońmi zrobiła znak cudzysłowu aby podkreślić owy dopisek. Uśmiechnęła się mimowolnie pod nosem.
- Spoglądając na to z drugiej strony, to fakt iż o czymś nie chcemy mówić oznacza, że jest to nasz problem. A jest to problem, który oni chcą pomóc niejako rozwiązać. Więc... Logicznie patrząc powinniśmy schować emocje do kieszeni i dać im odpowiedź. Tu jednak pojawia się problem, że my szukamy pomocy ostatecznie utrudniając im pracę, przez co zamykamy się w kółku i zachowujemy się jak chomik w klatce. W teorii posiadając tą wiedzę powinno być nam łatwiej, aczkolwiek gdy przychodzi co do czego, to zmieniamy się w tchórzofretki jakby kto rzucił na nasz jakiś czar. niczym Moody w Harrym Poterze na Draco. - Tak oto Kira zakończyła swoje wszelakie przemyślenia na temat, jaki im to się tutaj rozwiną. Niektórzy z zaciekawieniem patrzyli na nią, bo jednak rozgadała się trochę. Nawet ktoś parsknął śmiechem na wspomnienie o HP. Jednak czy nie mówiła prawdy? Ona osobiście tak się właśnie czuła. Blondynki nie zdziwił fakt, iż miała przed sobą zaledwie dwudziestojednolatkę.
- Mam już dwadzieścia dziewięć. A na terapie chodzę tak gdzieś od dwunastego roku życia. Jestem już starą wyjadaczką w tej kwestii - puściła jej oczko aby nie przejmowała się swoim wiekiem.
studentka weterynarii i stażystka
klinika weterynarii
hansee hall
- Owszem, jednak lekarz leczy daną przypadłość. I to jestem w stanie zaakceptować, ale gdy widzę ten dopisek "psychiatra-terapeuta" to brzmi tak jakby było coś nie tak ze mną, z moją psychiką, jakbym była chora na głowę gdy wiem że wcale tak nie jest, mam problem z zaakceptowaniem jednej rzeczy w sobie, a każdy przecież miewa kompleksy i nikt nie mówi że to choroba. - sama Rose miała wrażenie że to co mówi to jeden wielki chaos, ale tak właśnie to czuła, tak to widziała w swojej głowie. Możesz mieć wszystko poukładane w głowie, ale gdy pojawia się temat uczuć i emocji to widać dopiero prawdziwy chaos tkwiący w środku, niezależny od tego jak wszystko inne masz ułożone odpowiednio na półeczkach w mózgu. Uśmiechnęła się przez to przepraszająco do kobiety, bo nie chciała by jej słowa zostały źle odebrane przez blondynkę. Po prostu osoby które potrzebowały pomocy psychiatry najczęściej potrzebowały lekarstw, a Rosalie takowych nie przyjmowała, zatem czy ta pomoc nie byłaby bardziej potrzebna komuś kto może miewa myśli samobójcze i trzeba go uchronić przed samym sobą? Ona miała jedynie problem ze swoim ciałem, jedną konkretną częścią i odbiciem lustrzanym, a może taka akceptacja przyjdzie z czasem? Niestety Hepburn próbowała tego myślenia, niestety akceptacja nie przyszła i to właśnie oznaczało że potrzebowała pomocy.
- Z drugiej strony mogę z tobą rozmawiać bo istnieje duże prawdopodobieństwo że zrozumiesz to, bo sama masz podobny problem, a ten lekarz zna tylko przypadek i go analizuje, oraz próbuje pomóc książkowo. Mam wrażenie że łatwiej by mi było otworzyć się przed kimś kto zna ten problem z autopsji, a nie tylko teoretycznie. - wyjaśniła to, co wcześniej miała na myśli, już trochę bardziej układając to sobie zarówno w głowie, jak i w wypowiadanych przez siebie słowach. I wciąż doceniała słowa wypływające z ust kobiety.
- Gdy tak o tym mówisz to wszystko wydaje się jakby prostsze. I jesteś pewna że nie jesteś jakąś nową terapeutką i właśnie sprawdzasz jak sobie radzimy w nowym środowisku? - Kira mówiła o tym tak, że wszystko wydawało się bardziej logiczne, umiała przedstawić to jak powinni się zachowywać oni, pacjenci wobec terapeutów, a jak jest naprawdę. Jakby opisała taką przykładową sesję Rosalie z terapeutką. Jednak kolejne słowa wiele wyjaśniały odnośnie wywodu Hale.
- Teraz rozumiem, przemawia za ciebie doświadczenie w tej dziedzinie. Ja tylko raz miałam terapię, świeżo po wypadku gdy istniało prawdopodobieństwo że zostanę przykuta do wózka inwalidzkiego i nigdy nie stanę na własne nogi. - i skoro kobieta była doświadczona to znaczy że ją rozumiała i to sprawiło, że Hepburn uchyliła rąbka tajemnicy o sobie blondynce. Jednak miała nadzieję że nie będzie przez to oceniana, raczej zrozumiana, bo będąc ocenianą uciekała wgłąb siebie na wypadek gdyby oceniano ją źle.
-
Blndynka delikatnie się uśmiechnęła słysząc słowa swojej rozmówczyni. Rozumiała o co jej chodzi. Pokiwała delikatnie głową by następnie wykonać ruch dłonią wskazujący na to, aby nieco się cofnąć.
- Spójrz na to teraz z innej strony. Fakt, kompleksy nie są chorobą, ale wychodzą z naszej psychiki. Przychodząc na terapię jednak zgadzasz się z tym, że coś jest nie halo i przyszłaś po pomoc. Brak akceptacji też wynika z nieco skrzywionej psychiki. Ja sama wiem, że jestem popieprzona w pewnych kwestiach, ale sama się z tym nie uporam. Zdaję sobie sprawę z tego co mi jest i skąd to jest, ale moja blokada powoduje, że sama z tym nie wygram. Samotnie nie odzyskam życia. - Kira była nadzwyczaj spokojna. Nie dziwiła się sama sobie jako, że trzymałą się w ryzach. Nie miała aktualnie w końcu żadnego powodu ku temu, aby być jakoś mega rozdrażnioną czy coś w ten deseń. Jednak w jej głowie pojawiła się myśl, dlaczego dopiero teraz uświadamia sobie jaką wiedzę na dany temat zdobyła przez te wszystkie lata terapii i różnych specjalistów z danej dziedziny i jakim, pieprzonym kurwa cudem jeszcze się sama z sobą nie uporała tak jak powinna. Z drugiej zaś strony sama przed chwilą powiedziała o świadomości, że sama sobie nie poradzi. Zbierając już jednak wszystko do kupy, w teorii powinna sobie poradzić w momencie gdyby w końcu nieco bardziej otworzyłaby się na świat, a nie wiecznie milczała na swój własny temat bojąc się reakcji innych ludzi. Zrobiła zamyśloną minę.
- Czy próbują pomóc książkowo? W sumie to nie bardzo mają jak. Generalnie owszem, będą jakieś tam poradniki, skąd czerpią pewne informacje, aczkolwiek w książkach mają typowe choroby psychiczne, ich objawy i potencjalne leczenie. Jednak przy sytuacjach takich jak nasze czy też na przykład alkoholizmie muszą podchodzić zawsze indywidualnie, bo nie da się tego leczyć wystawiając recepty. - stwierdziła po chwili. Lekko się zaśmiała na zapytanie, czy aby na pewno nie jest terapeutką. W sumie to było zabawne stwierdzenie, aczkolwiek też się temu nie dziwiła. Faktycznie się nieco rozgadała na ten temat. Żeby chociaż w praktyce umiała to wszystko na sobie zastosować byłoby jej o wiele łatwiej.
- Wypadki zawsze są traumatyczne - przyznała. - Najważniejsze w tym wszystkim, że jednak stoisz tutaj o własnych nogach. Masz się z czego cieszyć i jak dla mnie to doskonały punkt złapania się dobrej myśli. Ja w sumie takiego nie posiadam - stwierdziła spoglądając gdzieś w dal i na chwilę milknąc. Czy miała? Sama nie wiedziała. Przetrwała swoje dzieciństwo ale to właśnie ono ją tak mocno skrzywiło. Ostatni raz jak już zaczęła się otwierać na faceta potencjalny związek całkowicie nie wypalił. Wstała na chwilę. Przeszła się kilka kroków by w ostateczności obrócić się w kierunku dziewczyny.
- Moje plecy są pokryte masą blizn. Chciałabym... By były wynikiem wypadku. Mogłabym powiedzieć "przetrwałam". Nie ważne czy to byłby wypadek z powodu mojej brawurowej jazdy, czyjejś głupoty czy coś losowego. Moje blizny są jednak świadectwem tego, jak bardzo byłam nienawidzona przez moich rodziców. A przetrwałam przypadkiem, przez to, ze mój ojciec jednak za dużo wypił. Jeśli ktoś z was kiedykolwiek był szczęśliwy.. To bym się tego trzymała, bo ja nie wiem czym ono jest. - Zamilkła i podeszła do okna mając wrażenie, że za dużo powiedziała. Schowała dłonie do kieszeni.
studentka weterynarii i stażystka
klinika weterynarii
hansee hall
- Wiem coś o tym, gdyby nie rehabilitacja, gdyby nie lekarze to bym obecnie nie chodziła nawet i moim jedynym zmartwieniem wcale nie byłoby to, że nie akceptuję swoich pooperacyjnych blizn. - Kira miała w jednym rację, samotnie nie odzyska się życia, jeżeli posiadało się jakąś blokadę. Czasami każdy z nas potrzebował pomocy drugiego człowieka, najlepiej specjalisty w danej dziedzinie, więc może naprawdę wystarczyło się jedynie otworzyć?
- Tak sądzisz że nie jest każdy z nas dla nich jakimś szeroko pojętym schematem tylko traktują nas indywidualnie? - Rosalie zawsze sądziła, że takie terapie są właśnie gdzieś opisane i na pierwszych spotkaniach terapeuta określa sobie z kim ma do czynienia i jak z tą osobą rozmawiać, by pomóc jej się leczyć. A co jeśli do każdego z nas podchodzi się indywidualnie, bo przecież każdy człowiek jest inny? Wtedy terapia nabiera zupełnie nowego znaczenia i to sobie właśnie w tym momencie uświadomiła Hepburn, dzięki pannie Hale.
- Czasem mam wrażenie że ten wypadek sprawił iż stałam się dojrzalsza i do wielu spraw podchodzę zupełnie inaczej. Bo wiesz jaka była moja pierwsza myśl w szpitalu gdy dowiedziałam się że nie będę mogła chodzić, a co dopiero tańczyć? Że moje życie nie ma sensu, skoro nie mogę robić tego, co kocham. Potrzebowałam dobrych kilku dni by uwierzyć w to, że rehabilitacja może dać efekty i że będę przynajmniej dzięki niej chodzić, a mam przecież dla kogo żyć, bo to że chłopak mnie rzucił zaraz po wypadku bojąc się być z kaleką wcale nie świadczyło źle o mnie tylko o nim, a powinnam żyć dla rodziców. Chłopaka i nową pasję zawsze znajdę w życiu, no i znalazłam, w sensie pasję, nie chłopaka. - na chwilę tak jakby dziewczyna uciekła wspomnieniami wstecz i zauważała jakie popełniała błędy, jakie to było egoistyczne i dziecinne z jej strony że skoro nie może tańczyć to nie ma sensu dalej żyć. Wtedy też zrozumiała że nie każdy mężczyzna zostanie z tobą na dobre i na złe, oni czasem odchodzą gdy coś ich przerasta, a rodzice będą kochać bezwarunkowo. Niestety to też nie była do końca prawda, gdy usłyszała kolejne słowa Kiry.
- Jesteś... twoi rodzice... tak mi przykro! - nie wiedziała co powiedzieć, bo nigdy nie sądziła by jakikolwiek rodzic mógł nie kochać swojego dziecka, znęcać się nad nim psychicznie czy fizycznie, bo jak można krzywdzić niewinną istotę, za którą jesteśmy odpowiedzialni? Była w szoku, teraz rozumiała że kobieta wiele przeszła i chciała dać jej jakoś otuchy. Zatem wstała z krzesła, podeszła do blondynki i objęła ją delikatnie, tak jakby zamierzała ją przytulić. Nie naciskała jednak i nie była nachalna, zatem Hale szybko mogła ją odrzucić. Jednak do tego przyłączyło się jeszcze kilka osób które tak jak one przybyli na terapię, więc wyszedł z tego grupowy uścisk z miłymi słowami pełnymi współczucia. I pewnie w tym momencie przybyła spóźniona terapeutka, która ucieszyła się widząc tak zgraną grupę swoich podopiecznych.