WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!
Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina
Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.
INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.
DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!
UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.
-
To miał być zwykły dzień, nie wyróżniający się niczym od poprzednich. W końcu walentynki w życiu singla w zasadzie mogły nie istnieć, prawda? Pomimo tego zapisała się na jakieś szybkie randki z braku laku, jakby łudziła się, że cokolwiek zmienią w jej życiu. Tak szybko jak zaplanowała sobie maraton szybkich randek, zrezygnowała z nich. Może zbyt pochopnie, ale na myśl o tym, że mogłaby założyć pewną suknię, która wisiała w jej szafie niewykorzystana stanowczo zbyt długo, nie potrafiła powstrzymać się przed przyjęciem zaproszenia od Roberta. Wieki nie była na żadnym balu, a ostatnio w jej czołówce imprez panowały pogrzeby. Jednak to nie sukienka czy motyw imprezy był tutaj kluczowy, a towarzystwo. Nie byle jakie, a wyjątkowe. Może to odrobinę egoistyczne, ale podczas tego pozornie zwykłego dnia, nie chciała się czuć osamotniona. Kiedy w jej stronę wyciągnął rękę ktoś tak bliski jej sercu jak Robert, nie potrafiła się oprzeć tej pokusie. Czy mogło być coś lepszego niż pewna randka z najlepszym przyjacielem? Z tą randką to wyszło całkiem zabawnie, a przynajmniej takie się wydawało, kiedy popijała kolejny kieliszek wina wystukując wiadomości do Browna. Teraz, zwyczajnie nie wypadało tego zmieniać na przyjacielskie spotkanie, którym przecież było w stu procentach. Prawda?
Apollonia, prawda?
Rzecz w tym, że nie myślała nad tym jednym słowem, niby prostym i oczywistym, ale gdy wkradło się pomiędzy dwójkę przyjaciół mogło stanowić problem. Myślała o czymś zupełnie innym.
Nie pamiętała, kiedy ostatni raz założyła tak długą suknię. Chyba do ślubu, który ostatecznie nie przebiegł tak, jak planowali to narzeczeni. Z jej winy; winy, która wciąż ciążyła jej na ramionach. Pokręciła głową, odsuwając od siebie wspomnienie sprzed kilku lat. Odetchnęła powoli, żeby ochłonąć, i surowo przykazała sobie skupić uwagę na tym, co pozytywne. W jej życiu nie brakowało dobrych stron. Miała rodzinę, mieszkanie i pracę, która sprawiała jej przyjemność… Miała przyjaciół, miała też Roberta.
Właśnie, skoro o nim mowa… gdzie on się podziewał? Powinien już tu być, pewnie dlatego rozglądała się nerwowo stojąc przed wejściem, jakby obawiała się wystawienia. Maska, którą teraz nerwowo drażniła swoimi palcami czekała na to, by w końcu ją założyć, ale wstrzymywała się z tym do momentu, w którym zobaczy Browna. Migoczące światełka w oddali kusiły, by się do nich zbliżyć. Och, bardzo już chciała być tam w blasku ich światła, napić się drinka i może nawet zatańczyć…
-
Na całe szczęście randki zakończyły się tuż przed balem, ale aby być na czas, musiał zamówić taksówkę. Przyjechał tak szybko, jak mógł. Niestety nie udało mu się pojawić się przed Polą i ta musiała czekać. Bukiet czerwonych róż, który ze sobą miał, kupił zanim wsiadł do taksówki, od starego pierdziela, który wziął za nie trzy razy więcej, niż zapłaciłby w kwiaciarni. Oboje wiedzieli, że w kwiaciarni nie dostałby kwiatów w walentynki o tej porze.
Podszedł do dziewczyny dosyć szybkim krokiem, trzymając przed sobą róże. — Cieszę się, że jesteś i przepraszam za spóźnienie.
Przywitał się, muskając wargami jej chłodny policzek. Wręczył jej zaraz kwiaty. — Wyglądasz magicznie, zniewalająco — dodał wyraźnie zachwycony. Oczy błyszczały mu jakby był nastolatkiem na pierwszej randce.
— To jak? Robimy to? — spytał z uśmiechem, użyczając jej swoje ramię.
-
Rozpamiętując przeszłość oczekiwała na swojego partnera, ale niespecjalnie długo. Nagle jej oczom ukazał się on, w ręku trzymał bukiet róż. Ponownie zrobiło się miło, ale tym razem nie było w tym nic dziwnego. Nim zdążył cokolwiek powiedzieć posłała mu ciepły uśmiech i ujmując materiał sukni w dłonie, dygnęła lekko.
— Pewnie, że jestem! Przecież bym cię nie wystawiła — i nawet po nim się tego nie spodziewała. Lekkie spóźnienie tłumaczyła sobie czym innym, problemy w dotarciu na pewno nie były wynikiem jego niechęci czy rezygnacji.
— Dziękuję, są obłędne — może lepiej, że nie zdawała sobie sprawy z przepłacenia jakiego się dopuścił przy ich zakupie. Toż to szaleństwo płacić tyle za róże, prawda? A jednak cieszyły ją niezmiernie, pewnie dlatego, że już od bardzo dawna żadnych nie dostała. Powąchała je delikatnie, a na jej twarzy rozgościł się lekki rumieniec.
— Och przestań, zawstydzasz mnie! — skarciła go żartobliwie. Prawdę mówiąc cieszyła się z jego reakcji, która choć odrobine ją onieśmielała, utwierdzała też w przekonaniu, że wcale nie przesadziła. Obawiała się tego, kiedy stojąc przed lustrem wciskała się w balową sukienkę.
Zerkając na wysunięte ramię nie zwlekała i złapała go bez zawahania. — Oczywiście, że robimy — przyznała z błyskiem w oku i dała się poprowadzić dalej, a uśmiech nie schodził jej z twarzy.
— Uuuu, serowe koreczki — wypuście głodomora na salony, a pierwsze co zobaczy to żarcie. Nie krępując się zgarnęła dwa od przechodzącego kelnera. Jednego wetknęła sobie do ust, a drugim poczęstowała przyjaciela. — Potrzebuję bąbelków — wyznała sugerując tym samym, że chętnie by się czegoś napiła. Dopiero w chwili, gdy przystanęli przy barze z drinkami stanęła przed nim, poprawiając odrobinę jego kołnierzyk, który odgiął się delikatnie. — Powinieneś częściej ubierać się tak... no wiesz, wyjściowo — skomentowała. — Przystojniacha z ciebie! — i mówiła całkowicie poważnie, nawet jeśli zabawne poruszenie brwiami mogło sugerować coś innego. Znali się wystarczająco długo, by wiedział, że to nie bujda.
-
— Obawiałem się, że porwie cię jakiś przystojniak, zanim tu dotrę. Tam jest kilku, którzy nie spuszczają cię z oka — powiedział pół żartem, pół serio, wskazując ruchem głowy na kilku mężczyzn, stojących obok wejścia, przy popielniczce. — Cieszę się — przyznał, faktycznie zadowolony z faktu, że kwiaty się jej spodobały. Nie dlatego, że były równie obłędnie piękne, co drogie, bo nie żałował żadnego wydanego centa, ale dlatego, że sprawił jej tym zakupem przyjemnośc, a właśnie o to mu chodziło.
Zerknął na nią, gdy zawołała, że ją zawstydza. — Nie śmiałbym — zaczął, po czym dodał nieco głośniej:
— To nie Twoja wina, że jesteś najpiękniejszą zamaskowaną królową na tym balu.
Zerknął na nią z zawadiackim uśmiechem, prowadząc jednocześnie na salę balową.
Pierwsze co zauważył po wejściu do środka, to przekąski. Pola zgarnęła koreczki serowe jako pierwsza tylko dlatego, że była od niego jakimś cudem szybsza. Na salony wpuszczono dwa głodomory. Robert bez zastanowienia pożarł ser, niezwykle z tego faktu zadowolony. Ledwo co uraczył się koreczkiem, a Pola już poleciała po drinki. Tajfun, nie kobieta. Ruszył za nią posłusznie i pospiesznie.
Słysząc komplement momentalnie spoważniał, przyjmując wyszukaną pozę, mającą na celu uwydatnić pośladki i mięśnie ramion. — Tak uważasz? — spytał, po czym przyjął kolejną atletyczną postawę. — A teraz?
Poruszył sugestywnie brwiami, składając usta jak do pocałunku, po czym faktycznie cmoknął powietrze.
Gdy wypili swoje drinki, zaprosił Polę, już całkowicie poważny, do tańca.
-
Nawet nie drgnęła, choć mogła nawet z czystej ciekawości odwrócić się i zerknąć w kierunku mężczyzn o których wspomniał Robert. Zamiast tego uśmiechnęła się lekko do Roberta. — Nah, czekałam już na jednego przystojniaka — powiedziała z nienaganną powagą, przecież nie kłamała! - szybko jednak żartobliwie dodała — nie jestem przecież pazerna i niecierpliwa — i dopiero wtedy przelotnie zerknęła w stronę mężczyzn. Ba! Nawet ośmieliła się posłać im uśmiech, po czym skupiła się już na przyjacielu. — Powiem jedno. Nie w moim typie — i to by było na tyle z obgadywania panów wiszących nad popielniczką.
Mogła się tego spodziewać! Jego nie śmiałbym cuchnęło ściemą na odległość i kwestią czasu było, aż ponownie dowali jej soczystym komplementem. Miłe ciepło rozlewające się po jej ciele walczyło z rozbawionym wyrzutem skierowanym w jego stronę. — Oh, nie no skądże! Wcale byś się nie odważył — i chyba za tymi drobnymi żarcikami próbowała ukryć swoje szczere zawstydzenie.
Dobrze, że teraz, będąc już na sali, mogła je czymś zagryźć. Zapewne dlatego tak prędko dorwała się do przekąsek i całej reszty, a gdy już opanowała swój apetyt mogła się zemścić. Tak, zemsta komplementów! Przez moment wydawało się jej, że ma wygraną jak w banku, ale po chwili Brown zaczął przybierać dziwne pozy i jej szanse leciały w dół. W końcu rozbiły się w drobny mak, kiedy przybrał atletyczną postawę. — Okej, poddaję się — uniosła ręce w geście obronnym, lecz szybko opuściła je nieco przysłaniając twarz. — Ała, porażasz swoja urodą! Hamuj się trochę, jesteśmy w towarzystwie. Przecież nie chcemy nikogo powalić już na wejściu — dziewczęcy śmiech opuścił je usta, kiedy ponownie zerknęła na Roberta.
Taniec wydawał się w tym momencie idealnym rozwiązaniem, więc nie protestując podała mu swoją dłoń i dała się zaprowadzić na parkiet. — Pamiętasz jeszcze jak deptałam ci stopy na szkolnych potańcówkach? — zapytała stojąc naprzeciw, kiedy to w rytm melodii zaczęli bujać się spokojnie. — Ostrzegam, że wciąż nie jestem w tym najlepsza — była lepsza, ale czy pamiętała coś jeszcze z przedślubnego kursu tańca? Pora się przekonać.
-
-
-
<br>
<div id="infoi" style="top: 265;left: 20;color: #975256;padding: 10px;width: 410px;height: 230;margin-left: 75px;z-index: 10;position: absolute;overflow: scroll;overflow-x: hidden;text-align: justify; line-height:140%;"><div style="text-align:justify; color:#6a244b; text-shadow: 2px 0 white, 0 2px white, 2px 0 white, 0 2px white">Walentynkowy bal dobiega końca! <br>
Dziękujemy wszystkim za uczestnictwo, posty możecie pisać jeszcze do północy, a jeśli potrzebujecie dokończenia rozgrywki - w dniu jutrzejszym, po tym czasie subforum zostanie przeniesione do archiwum, a posty będą wyłącznie do wglądu - bez możliwości pisania!
Przypominamy, że za uczestnictwo w balu możecie odebrać fabularne punkty! Tymczasem zapraszamy do dalszej zabawy w kolejnym evencie.
Jeśli ktoś nie odebrał nagrody w loterii - nie zwlekajcie.</div></div>