WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Lemon & Baby | Seattle, marzec 2026

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
19
168

uczennica

-

-

Post

Marzec 2026, jakieś pobocze w Seattle, na drodze prowadzącej do domu Lemon

outfit

Był wieczór, z nieba padał siarczysty deszcz, a wielkich kałużach odbijały się uliczne światła. Ulewa zaczęła się nagle, jakieś trzy minuty przed tym, jak Lemon opuściła gmach budynku swojej uczelni. Skończyła spotkanie koła studenckiego, na którym omawiali właśnie szczegóły najnowszej produkcji, której premierę planowali na koniec maja. Teoretycznie wszystkie zdjęcia do filmu mieli za sobą, jednak w grupie pojawił się spór o scenę końcową, w związku z czym przed ponad godzinę dyskutowali o ostatnich słowach głównych bohaterów, o tym, co powinno zostać zmienione, a także o piosence na napisy końcowe. Lemon bardzo przeżywała to spotkanie i żywo uczestniczyła w dyskusji, ponieważ była jedną ze scenarzystek, ale też pomagała na kolejnych etapach produkcji filmu. Ze spotkania wyszła w emocjach, nie do końca jeszcze wiedząc, czy jest zadowolona z ostatecznych ustaleń.
Przebiegła kilkadziesiąt metrów po uczelnianym parkingu, by dostać się do samochodu, w którym zostawiła parasol. Jej włosy złapały trochę wilgoci, a na policzkach poczuła chłodny wiatr. Zaklęła pod nosem, kiedy kluczyki do samochodu wyślizgnęły się jej z dłoni i upadły na ziemi. Dopiero po chwili wsiadła do auta i głębokim westchnieniem zamknęła za sobą drzwi. Odpaliła silnik i otworzyła górne lusterko, by zdjąć z czoła mokre kosmyki włosów, po czym włączyła proponowaną przez platformę streamingową playlistę rainy evening, jakby aplikacja doskonale wiedziała jaka pogoda panowała za oknem.
Wyjazd z centrum miasta był czasochłonny, a Lemon miała wrażenie, że przez deszcz każdy mieszkaniec Seattle postanowił wsiąść do samochodu albo zamówić ubera. Korki ciągnęły się długimi sznurami, a kroplach deszczu spływających po szybach odbijały się dziesiątki samochodowych świateł. Mimo ruchu, który panował na drodze, muzyka i dźwięk deszczu uderzającego o samochód przynosiły jej pewnego rodzaju ukojenie. W końcu wyjechała na luźniejszą drogę, która prowadziła do osiedla, na którym mieszkała. Przyśpieszyła nieco, nie minęło jednak nawet pięć minut, kiedy usłyszała trzask, poczuła szarpnięcie samochodu, po czym wpadła w lekki poślizg, próbując zaparkować na poboczu. Tym razem z jej ust wymsknęło się już głośne przekleństwo. Wzięła głębszy oddech i zerknęła na ekran pokładowy, na którym wyświetliła się informacja o awarii przedniego koła.
Sięgnęła po parasolkę leżącą na podłodze po stronie pasażera, włączyła awaryjne światła, a potem wysiadła, by sprawdzić, co się stało. Z opony wystawało coś, co wyglądało na ogromny gwóźdź albo kawałek pręta, który musiał się wbić w koło, gdy jechała. Sięgnęła po telefon i włączyła latarkę, w tym momencie zauważyła, że kilka metrów przed nią zatrzymuje się inny samochód, a z niego wysiada mężczyzna. Wzdrygnęła się, bo sama nie zdążyła jeszcze zareagować, zadzwonić po pomoc albo poinformować brata o problemie, by ten przyjechał ją odebrać, a ktoś już zatrzymał się, by jej pomóc. Uniosła telefon, by oświetlić dodatkowo drogę. W strugach deszczu, nawet przy włączonych samochodowych światłach, widoczność była słaba.
– Babylon? – wymamrotała, gdy męska twarz okazała się znajoma. Była zaskoczona, że to właśnie on przejeżdżał obok niej i postanowił się zatrzymać. – Co ty tu…? – zaczęła, ale nie dokończyła pytania, bo w tej chwili wydało się jej głupie. Przecież nie wiedział, że właśnie w tym miejscu ją spotka.

Babylon Cel Tradat

autor

Pateczka

Awatar użytkownika
18
181

licealista

-

fremont

Post

Stanowczo nie przepadał za tego typu zleceniami. Stanowczo wolał przemieszczać się ulicami Seattle w pogoni za ludźmi, wywodzącymi się z marignesu, niż śledzić domniemaną dziedziczkę fortuny. Początkowo podszedł do zadania z niebywale lekkomyślnym nastawieniem i nawet nie zaglądnął do wnętrza papierowej koperty, którą raptem półtora godziny wcześniej wręczył mu posłaniec. Kiedy wsiadł do Camaro dokument z typową dla siebie niedbałością wrzucił do schowka, po czym mimowolnie spojrzał na klucz do odkręcania opon. Jeszcze zanim ruszył odczytał wiadomość — krótką informację z numerem rejestracji i miejscem.

Uczelniany parking był obszernym, choć tego wieczoru wyjątkowo opustoszałym miejscem. Poza autem Babylona — ostrożnie pozostawionym w najdalszym, acz wciąż widocznym zakątku — na postoju stało jeszcze jedynaście samochodów. Deszcz uporczywie huczał dookoła i rozmywał się na szybie, tworząc iście trudny do odczytu obraz. Mimo tego, żując czwartą z kolei miętową gumę, w dalszym ciągu z uwagą obserwował otoczenie. W momencie, w którym na parkingu dostrzegł drobną kobietę, natychmiast spiął ramiona i złapawszy za kluczyki, cierpliwie wyczekał, aż nieznajoma zniknęła we wnętrzu własnego samochodu.

Parking opuścił cztery minuty po tym, jak auto kobiety wtoczyło się na ulice Seattle. Ostrożnie podążył jej śladem i choć bacznie obserwował tył Mercedesa, to nie omieszkał rozglądnąć się po okolicy. Na przestrzeni ostatnich miesięcy Seattle wcale nie uległo zmianie — jego domniemane zniknięcie, nagły powrót i angaż w grupę przestępczą, nie odcisnęły piętna na murach miasta. Deszcz nie zmył z ulic żalu, który Babylon skrzętnie pielęgnował, ani gniewu, jaki narastał w nim ilekroć przypadkiem spotykał najstarszego brata. Trwał w dziwnym amoku; zawieszeniu i tracił czas u boku niekoniecznie sympatycznych ludzi.

Prawie ominął Mercedesa kobiety, który niespodziewanie wpadł w poślizg. Odruchowo zwolnił i pozwoliwszy wyminąć się dwóm Fordom, zjechał na pobocze. Potem na ulicy zapanowała głusza, którą przerywało jedynie bębnienie deszczu. Identycznie jak samochód z przodu włączył awaryjne światła, po czym z rozmachem złapał za klucz do kół i prędko wysiadł. Był to moment, w którym zaczął odczuwać olbrzymie zniecierpliwienie. Prawa dłoń cierpła mu od lodowatego metalu narzędzia, a woda uciążliwie moczyła jego twarz oraz ciemne, dresowe ubranie.

Nieprzyjemne dreszcze obiegły ciało i prędko zmotywowały do postawienia kolejnych kroków.

Tkwił w okropnej nieświadomości jeszcze przez następne kilka metrów. Brzydka pogoda mocno ograniczyła widoczność, więc ze złymi zamiarami, rozprzestrzeniającymi się w głowie Babylona, zdążył unieść klucz. Zamierzał nie pozostawić żadnej ocalałej szyby; zamierzał wrzeszczeć i zniszczyć samochód kobiety, aby była w stanie dobitnie przekazać wiadomość konkurencji. Jednak, gdy przez odgłos deszczu przebił się delikatny, acz słyszalnie zdumiony głos Lemon Herbert-Manning, mimowolnie opuścił narzędzie, a jego oczy spoczęły na jej twarzy.

Zrobiło się ciężko. W akcie szoku rozwarł usta, jednocześnie pozwalając, aby pojedyncze strużki deszczu spłynęły mu do środka buzi. Nagle dreszcze zmieniły się w uderzenia gorąca, które były tak intensywne, że wywołały wrzenie w żyłach. W końcu zmrużył powieki i przekręciwszy głowę w bok, wyrzucił z siebie jedno, zatrwożone słowo:

Lemon?

Szczerze żałował, że zlekceważył papierową kopertę; że bardziej nie zainteresował się zleceniem i nie podjął się próby odmowy. Z tkwiącym w prawej dłoni kluczem złapał się za biodra i cmoknął z typową wyłącznie dla siebie irytacją. Jego spojrzenie wystrzeliło w lewo; w stronę ulicy, jakby właśnie tam usiłował znaleźć jakąkolwiek wymówkę.

Gdy cisza wydała mu się nazbyt niekomfortowa, nabrał powietrza:

Przejeżdżałem akurat obok. — Znacząco uniósł klucz i delikatnie potrząsł nim w powietrzu. — Zmienię ci oponę — poinformował, po czym oddalił się na moment i wrócił dopiero z lewarkiem, który natychmiast wsunął pod półkę Mercedesa. Następnie, nie zważając na ulewę, ukląkł przed kołem.

Lemon Herbert-Manning

autor

P o l a

Awatar użytkownika
19
168

uczennica

-

-

Post

Zupełnie nie tak wyobrażała sobie studenckie życie, gdy jeszcze była nastolatką i chodziła do szkoły średniej. Było inaczej, ale też lepiej. Pójście na studia stało się furtką do poznania zupełnie innego świata, poznania ludzi, którzy mieli podobne pasje i zainteresowania. Nie musiała już obracać się w towarzystwie bogatych i snobistycznych znajomych, którym zależało jedynie na materialnych rzeczach albo (ewentualnie) dostaniu się do ivy league, na co miały szansę jedynie dzięki rodzinnym koneksjom.
Lemon w końcu czuła się wolna, choć wydawałoby się, że czuła się tak zawsze. To poczucie wolności dotyczyło wielu sfer jej życia. Zaczynając od braku konieczności noszenia szkolonego mundurka, przez trzymanie się z tą samą grupą znajomych, po możliwość swobodnej rozmowy o rzeczach, które naprawdę ją interesowały. Nikt nie spoglądał na nią krzywo, gdy wyciągała z torby swój notes i wpisywała kolejne pomysły na sceny, dialogi czy postaci. Nikt nie oczekiwał, że pojawi się na uczelni w ubraniach z najnowszej kolekcji i trudną do dostania torebką. Nikt nie pytał, czy z Reggiem planują wspólną przyszłość.
No właśnie, Reggie. Decyzja o rozstaniu była cholernie trudna, a droga ku tej decyzji bardzo wyboista. Po miesiącach udawania, że są w związku, co miało jemu pomóc zapomnieć o Caroline, a jej o Babylonie, w końcu postanowili wszystko zakończyć. I choć plan na początku wydawał się świetny i długo działał, to niestety z czasem wszystko zaczęło się komplikować. Między innymi to rozstanie sprawiło, że Lemon poczuła się wolna, choć wcale nie chodziło o możliwość spotykania się z innymi osobami, a o brak oczekiwań, które pojawiały się ze strony jej rodziny, jego rodziny, Reggiego, a czasami samej Herbert-Manning.
Babylon był ostatnią osobą, którą spodziewała się spotkać na swojej drodze, zwłaszcza w takim momencie i w takim miejscu. Była przekonana, że gdy wyjechał jeszcze w szkole średniej, tak do tej pory nie wrócił do miasta. Sytuacja ta była na wielu poziomach nieprawdopodobna, ale zaskoczenie Lemon było tak duże, że nie była w stanie logicznie myśleć i analizować tego, co się właśnie wydarzyło. Była zestresowana, a pojawienie się Babylona pozwoliło jej odetchnąć z ulgą. Nie miała przecież pewności, kto wysiądzie z Camaro, i czy ta osoba nie okaże się jakimś szaleńcem. Miała szczęście, a Cel Tradat najwidoczniej był jej aniołem stróżem, bo nie był to pierwszy raz, gdy ratował ją z opresji.
– Wow… – wymamrotała zaskoczona, nie bardzo wiedząc, co więcej może powiedzieć. Nie ruszyła się, pamiętając, w jakich okolicznościach się rozstali i że ostatni raz widziała go jakieś trzy lata temu. W rozproszonym świetle ulicznej lampy, reflektorach samochodu i strugach deszczu niewiele widziała, to też wytężenie wzroku niewiele pomogło. Dostrzegła jedynie, że miał inną fryzurę.
– Niesamowite. – uśmiechnęła się blado i lekko pokręciła głową. – Czyli świat jednak jest mały. – dodała, jakby musiała rozładować atmosferę, której ciężar prawdopodobnie czuła tylko ona. – Nie, nie. Nie trzeba. – pokręciła głową, próbując zatrzymać chłopaka. Jej głos zagłuszył jednak przejeżdżający samochód i nim zdążyła coś jeszcze dodać, Cel Tradat już wyciągał sprzęt ze swojego bagażnika.
– Babylon, naprawdę nie musisz. Nie ma sensu, żebyś się w tym babrał, zwłaszcza w taką pogodę i to jeszcze, gdy jest ciemno. – stanęła nad nim, by parasol osłaniał również jego ciało. – Mogę zadzwonić po pomoc drogową. To nie powinno długo potrwać. – taki miała plan, zanim się pojawił. Chciała też schować się w samochodzie i poczekać, aż przyjdzie ktoś, kto zajmie się problemem. – Tylko… nie chciałabym czekać sama. – dodała, spoglądając na chłopaka i czekając na jego reakcję.

Babylon Cel Tradat

autor

Pateczka

Awatar użytkownika
18
181

licealista

-

fremont

Post

W przeciwieństwie do Lemon Babylon nadal czuł się skrępowany — wcześniej przez najstarszego z braci, potem przez Edena, który próbował pchnąć go w kierunku właściwej ścieżki, a obecnie ściśle związał życie prywatne z pracą. Nie zawsze mu to pasowało; nie zawsze zlecenia wydawały się adekwatne do potrzeb firmy, jednak przywykł się nie odzywać. Wszakże wypłata zawsze rekompensowała mu wyrzuty, jakiekilkukrotnie nawiedziły go w nocy; w momentach, w których człowiek czuł się najbardziej bezwartościowy i bezradny.

Nie chciał być niczyim „aniołem stróżem”, a zwłaszcza nie chciał być nim dla Lemon. Już w szkole średniej zauważył, że stąpali po różnych połaciach i kiedy ona mogła skupić się na nauce oraz znajomych; on tonął w braterskim konflikcie i złych decyzjach. Nawet teraz, pomimo że byli trzy lata starsi, miał wrażenie, że dzieliła ich przepaść: społeczna, emocjonalna i fizyczna.
Wzdrygnął się, gdy z ust kobiety wyrwało się ledwo słyszalne „wow”. Spoglądnął na nią pod innym kątem, po czym mimowolnie westchnął. Strugi deszczu rozmyły jej obraz, nie pozwoliły dostrzec dokładnych zmian na twarzy, którą świetnie pamiętał z knajpy, szkolnego korytarza i rezydencji Herbert-Manning. Mimo tego była wciąż ładna.

Cmoknął i wpierw w odpowiedzi na reakcję kobiety zuchwale zadarł brodę. Potem prędko poszedł do auta, a finalnie przykucnął obok koła. To spotkanie było na tyle zaskakujące, że sam również nie mógł od razu poradzić sobie z tym dziwnym, niecodziennym ciężarem.

To nic — przerwał. Nie chciał, aby odciągnęła go od opony. Wbrew sprzeciwom Lemon, wsunął lewarek pod półkę i czterokrotnie nacisnął dźwignie. Deszcz doszczętnie zmoczył jego ubranie i włosy, choć w pewnej chwili przestał odczuwać uderzenia plutonu kropli w odsłonięty kark. Wówczas mimowolnie poderwał wzrok, gdzie natychmiast natrafił na parasol. Westchnął po raz kolejny, a następnie przelotnie zwrócił uwagę na Lemon i powrócił do pracy przy kole.

To również długo nie potrwa — dodał, kiedy zasugerowała, że zadzwoni po pomoc drogową. Zaczął odkręcać śruby, przy czym z premedytacją zignorował kolejne słowa kobiety. Nie zamierzał wsiadać do jej samochodu; nie zamierzał ulec żadnej sentymentalnej rozmowie na temat przeszłości — tym bardziej, że w schowku Camaro dalej tkwiła papierowa koperta z informacjami na temat Lemon Herbert-Manning, którą raptem dwie godziny temu postanowił nie otworzyć.

Babylon, choć zdecydowanie był świadomy konfliktu szefa z Herbert-Manningami, nie spodziewał się, że kierowcą Mercedesa/Audi będzie Lemon. Nie spodziewał się także, że nawet zaszczepek rozmowy, wycedzenie raptem kilku słów sprawi mu olbrzymi problem. Mimo tego jego skuta chłodem twarz pozostała obojętna, choć we wnętrzu zapanował podejrzany ferment.

Guma ciężko opadła na zabłocone podłoże. Ostrożnie odsunął oponę i wspiął się do pionu, aby następnie po raz kolejny stanąć na przeciwko Lemon.

Masz koło zapasowe? — zapytał znienacka. Użył nieco głośniejszego tonu, aby przebić się nie tylko przez deszcz, ale również przekrzyknąć świst kolumny przejeżdżających obok aut.

Lemon Herbert-Manning

autor

P o l a

ODPOWIEDZ

Wróć do „Alternatywna rzeczywistość”