WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Baptiste & Lorenzo | restauracja Le Petit Paris

He's a keeper, he's a believer, he's on the ground, on his knees in a theater
Awatar użytkownika
21
163

aktor

wytwórnia Erotic Dreams

broadmoor

Post

Oparł łokieć na blacie stolika, na otwartej dłoni wspierając swój podbródek i po prostu wpatrywał się w Baptiste z delikatnym uśmiechem na ustach. Miał wrażenie, że z dnia na dzień zakochiwał się w nim jedynie coraz bardziej. Odkąd zaczęli być razem i mężczyzna wyznał mu swoje uczucia, to Baptiste wydawał mu się o wiele bardziej atrakcyjny niż wcześniej. Co prawda, od samego początku naprawdę bardzo mu się podobał, bo mężczyzna był w jego typie, ale odkąd zaczęli być razem to miał wrażenie, że tylko jeszcze bardziej go do Archambeau ciągnęło. Zwłaszcza, kiedy mówił i obiecywał mu takie rzeczy jak teraz. Lubił tę świadomość, że mężczyzna się o niego troszczył i tak wiele dla niego znaczył. Mimo wszystko, jego własna rodzina nie była w stanie go zaakceptować i w młodym wieku musiał wynieść się z domu, będąc skazanym na to, żeby radzić sobie samemu. Taki Baptiste, który przygarnął go pod swoje skrzydła i się nim zajął był jak los wygrany na loterii. Słysząc jego odpowiedź, westchnął cicho. Mógł się domyślić, że jego słowa niekoniecznie spodobają się mężczyźnie. Nie widział jednak sensu, żeby go okłamywać. Zwłaszcza, że wiedział jak bardzo Archambeau zależy na tym filmie. Mężczyzna musiał się prędzej czy później ogarnąć, jeżeli chciał mieć jakieś szanse na wygraną w festiwalu. - Myślałem, że jak będziesz to robił ze mną, to nie będziesz miał żadnych oporów, no ale cóż... Widocznie po tylu latach nie działam na ciebie już tak jak kiedyś, co? - westchnął teatralnie, podpuszczając Baptiste. Z jednej strony zdawał sobie sprawę z tego, jak ciężko jest robić takie rzeczy przed kamerami, bo na samym początku też miał ten problem. Z drugiej, był jednak zdania, że skoro Archambeau robił to wszystko właśnie z nim, to znacznie powinno mu to ułatwić całą sprawę. Koniec końców okazało się, że jednak tak nie było, a bycie aktorem nastręczało mężczyźnie więcej problemów, niż przypuszczał.

- I przynajmniej nikt nie będzie musiał przez ścianę słuchać, jak miło spędzamy razem czas - uniósł kąciki ust w zaczepnym uśmiechu. Wiadomo, że skoro będą mieć czas na odpoczynek, to będą również mieć go na inne, przyjemne aktywności, którym na pewno często będą się oddawać. - Bo mam obsesję na punkcie ciuchów? - zapytał i posłał mu delikatny uśmiech. Sam nie wiedział, skąd w ogóle to się u niego wzięło, ale Enzo zdecydowanie przesadzał, jeżeli chodziło o kupno nowych części garderoby. Na niektóre z nich wydawał zdecydowanie za dużo pieniędzy. Do tego na pewno miał w swojej kolekcji takie ubrania, których nawet jeszcze nigdy nie miał na sobie, a zdążył już kupić drugie tyle. Na jego kolejne słowa uśmiechnął się. Również sięgnął po kieliszek z winem i dopił jego zawartość. - Postaram się. A jak nie, to zapłacimy za dodatkowy - stwierdził jak gdyby nigdy nic i wzruszył ramionami, biorąc kolejny kęs makaronu.

- W ogóle, tak sobie myślałem - zaczął po krótkiej chwili milczenia. - Jak już odejdę z wytwórni, to będę miał więcej wolnego czasu i będę dużo siedział w domu sam, kiedy ty będziesz w pracy. Przynajmniej na początku, zanim zacznę rozglądać się za czymś innym - kontynuował, bacznie przyglądając się Baptiste. - I kiedyś wspominałem ci, że chciałbym szczeniaczka... - zagryzł lekko swoją dolną wargę. Archambeau zapewne nie miał problemów z domyśleniem się, do czego właśnie zmierzał.

Baptiste Archambeau

autor

clarkson

Come on, baby, light my fire
Awatar użytkownika
35
178

Właściciel/ Reżyser

Wytwórnia Erotic Dreams

broadmoor

Post

Już od samego początku, od kiedy spotkał Lorenzo po raz pierwszy, to obudziła się w nim troska. Chciał o niego dbać i zagwarantować mu dobrą przyszłość. Sam nie potrafił powiedzieć, skąd wzięło się w nim to uczucie, ale było ono silne. Teraz, kiedy uświadomił sobie, że go kochał, to tym bardziej miał zamiar o niego dbać. Nie wyobrażał sobie, żeby nie miał się troszczyć o osobę, z którą był. To samo tyczyło się rozpieszczania. O ile w ogóle było możliwe rozpieszczanie Enzo bardziej, niż do tej pory. Jakby nie było, to chłopak miał wszystko to, czego sobie zażyczył. - Widocznie to nie jest takie proste - westchnął. - I nie gadaj bzdur - wywrócił oczami. Oczywiście, że Lorenzo działał na niego tak, jak kiedyś. Nadal mu się podobał i go pociągał. Mało tego, Baptiste czasami odnosił wrażenie, że z biegiem lat chłopak zaczynał podobać mu się bardziej. Mimo wszystko, nie pomagało mu to na planie i i tak bardzo się spinał i stresował. Nie dość, że musiał robić to przed kamerami, to jeszcze musiał myśleć o tym, żeby wypaść jak najlepiej. Ten film był dla niego ważny i nie mógł zrobić tego na pół gwizdka. Zwłaszcza, że celował w nagrodę na tym festiwalu.

- To na pewno - zaśmiał się. W to, że będą spędzać miło czas nie wątpił. Zdecydowanie wolałby nie musieć się krępować tym, czy ktoś za ścianą ich usłyszy. Będą mieć całą willę dla siebie, więc nie będą musieli przejmować się tym, czy ktoś naskarży na nich w recepcji. Poza tym, taka willa dawała o wiele większą swobodę i przestrzeń, niż apartament w hotelu. - Masz. Nie zaprzeczę - przyznał. Baptiste sam lubił mieć dużo ubrań, ale czasami miał wrażenie, że Enzo przesadzał. Nie, żeby chciał mu szczędzić, ale wolałby, żeby chłopak chodził najpierw w tym, co sobie kupował, niż kupował coś nowego, czego też prawdopodobnie szybko nie ubierze. - W porządku - odparł i pokręcił głową wyraźnie rozbawiony. Może powinien kazać mu zapłacić za dodatkowy bagaż samemu? Wtedy na pewno by się nauczył kompaktowego pakowania i brania tylko tego, co rzeczywiście było mu potrzebne.

- Hm? - zerknął na niego znad talerza, kiedy Lorenzo zaczął mówić. Ściągnął brwi, kiedy tamten rozwinął myśl. Nie spodziewał się tego, co usłyszał, ale dość szybko połączył sobie fakty. - Wiesz, że pies to spora odpowiedzialność - zaczął. - Ale faktycznie, skoro będziesz miał więcej czasu, to możemy się zastanowić - dodał i uśmiechnął się do niego delikatnie.

Lorenzo Nuñez

autor

hammond

He's a keeper, he's a believer, he's on the ground, on his knees in a theater
Awatar użytkownika
21
163

aktor

wytwórnia Erotic Dreams

broadmoor

Post

- Nie, nie jest - potwierdził i kiwnął lekko głową. Lorenzo akurat wiedział o tym lepiej, niż ktokolwiek inny i teraz Baptiste sam miał okazję się przekonać, że taka praca nie należała do najłatwiejszych. Trzeba było skupiać się na naprawdę wielu rzeczach naraz i jeszcze dbać o to, żeby wszystko wyglądało względnie realistycznie. - No żartuję przecież - przewrócił oczami. - Powinieneś się skupiać na tym co robisz, a nie na tym jak wypadniesz. W końcu robisz to ze mną - wzruszył lekko ramionami. Jemu jak najbardziej odpowiadało to, że grał z Archambeau. W trakcie zdjęć zachowywał się, jakby dookoła w ogóle nie było kamer, mikrofonów i członków ekipy. Skupiał się jedynie na Baptiste i na tym, co miał zrobić. Tak było najłatwiej. Domyślał się jednak, że dla mężczyzny, który w ogóle nie miał w tym doświadczenia, to mogło wydawać się dość trudne.

Uśmiechnął się delikatnie, kiedy usłyszał jego słowa i uderzył opuszkami palców o blat stołu. Lorenzo definitywnie cenił sobie prywatność i niespecjalnie by mu się podobało, gdyby wychodzili z pokoju, a ktoś krzywo by na nich patrzył. Tak przynajmniej to zmartwienie będą mieć z głowy. Logiczne też, że zdecydowanie bardziej wolał mieć więcej miejsca, a nie kisić się w niewielkim hotelu pokojowym. - Przynajmniej zawsze dobrze wyglądam - stwierdził, wzruszając ramionami. Za każdym razem kiedy gdzieś wspólnie wychodzili to Enzo bardzo dobrze się prezentował i dzięki temu Baptiste nie musiał się za niego wstydzić. Nie powinno również dziwić to, że Lorenzo posiadał taką pokaźną kolekcję ubrań, bo tak na dobrą sprawę potrzebował dwóch garderób - jednej damskiej, drugiej męskiej. To, że wszystkie jego ubrania musiały być markowe i były dość drogie, to już inna kwestia. - Na pewno uda mi się zmieścić w limicie - powiedział z lekkim uśmiechem. Trochę słabo by było, gdyby na tygodniowy wyjazd zabierał ze sobą dwie wielkie walizki wypakowane aż po same brzegi.

W przeszłości czasami napomknął mężczyźnie o tym, że chciałby mieć jakieś zwierzątko, a najlepiej to psa. Za każdym razem Baptiste mówił, ze to nie był zbyt dobry pomysł, bo rzadko byli w domu, a takiemu szczeniakowi trzeba było poświęcić sporo czasu. Jednak skoro teraz Lorenzo ten czas będzie miał, to wychodził z założenia, że mogli sobie pozwolić na psiaka. - Wiem - odpowiedział. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że było to spore zobowiązanie, ale naprawdę mu na tym zależało. Miło będzie mieć jakiekolwiek towarzystwo, kiedy Baptiste będzie wyjeżdżał w jakąś delegację albo przesiadywał całymi dniami w pracy, a Enzo będzie sam w domu. - Naprawdę bardzo bym chciał - powiedział, nakręcając na widelec makaron. - Jak byłem mały to zawsze mieliśmy jakieś zwierzęta. Był pies, trzy koty, a moja siostra miała świnki morskie. Przyzwyczaiłem się do ich obecności - stwierdził, po czym wsunął sobie widelec do ust. Dochodził jeszcze fakt, że dom Baptiste był naprawdę spory i gdyby miał w nim ciągle przesiadywać sam, to czułby się w nim niekomfortowo.

Baptiste Archambeau

autor

clarkson

Come on, baby, light my fire
Awatar użytkownika
35
178

Właściciel/ Reżyser

Wytwórnia Erotic Dreams

broadmoor

Post

- Wezmę sobie twoje rady do serca - zaśmiał się krótko. Pewnie Lorenzo miał rację i powinien skupiać się na tym, co robił, a nie na tym, że wokół były kamery i inni ludzie. Łatwo jednak było powiedzieć, ciężej zrobić. Byłoby mu na pewno łatwiej, gdyby nie był równocześnie reżyserem tego filmu. Nie miał jednak innego wyjścia i musiał się spiąć. Nie zostało im wiele czasu, a ta konkretna produkcja musiała być dobra. Poza tym, nie chciałby, żeby jego debiut okazał się marny, bo na pewno stałby się wtedy pożywką dla hejterów. Skoro był tak dobrym reżyserem, to aktorem też musiał być. Baptiste już tak miał, że jak się za coś zabierał, to musiał być w tym najlepszy albo chociaż dobry.

- Nie mogę się nie zgodzić - posłał mu zaczepny uśmiech. Nie dało się ukryć tego, że Lorenzo potrafił się dobrze ubrać i zazwyczaj prezentował się zjawiskowo. A przynajmniej według Archambeau. Nieraz był pod naprawdę wielkim wrażeniem tego jak bardzo Enzo był atrakcyjny. Czuł też niemałą dumę, że był jego, bo chłopak zdecydowanie był bardzo przyjemną ozdobą. Nie mógł nigdy narzekać na to, że musiałby się go wstydzić. Wiedział też, że wiele osób na pewno będzie mu zazdrościć, kiedy już ich związek wyjdzie na jaw. Pewnie wielu fanów Lorenzo będzie niepocieszonych nie tylko tym, że chłopak skończy karierę, ale też tym, że kogoś miał. - Wierzę w ciebie - odparł. Baptiste wcale nie był tego taki pewien, bo doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że Lorenzo należy do tych, którzy zabierają ze sobą zdecydowanie za dużo kreacji.

To prawda, że Lorenzo dość często wspominał o tym psie i Baptiste pewnie by się zgodził gdyby nie to, że nie mieli po prostu na to czasu. Wiedział, że zajmowanie się szczeniakiem, to było sporo roboty i taki psiak nie mógł zostawać całe dnie sam. Na plan też nie mogli go ze sobą zabierać. Teraz, kiedy Enzo miał zrezygnować z pracy, to nie za bardzo miał wymówkę, żeby mu tego psiaka odmówić. - Dobrze - zgodził się po prostu. - Ale ja się tego psa nie tykam - zastrzegł od razu. Cóż, jak przyjdzie co do czego, to sam pewnie chętnie będzie się tym zwierzakiem zajmował. Wsunął sobie makaron do ust i zerknął na Enzo, kiedy ten wspomniał o rodzinie. - Nie za często o tym mówisz - powiedział mając na myśli jego rodzinę. Pomimo tego, że Baptiste czasami podpytywał go o to, to Lorenzo odpowiadał dość zdawkowo. Nieszczególnie go to dziwiło, skoro Lorenzo jako nastolatek wylądował na ulicy, bo rodzice go nie akceptowali.

Lorenzo Nuñez

autor

hammond

He's a keeper, he's a believer, he's on the ground, on his knees in a theater
Awatar użytkownika
21
163

aktor

wytwórnia Erotic Dreams

broadmoor

Post

- Powinieneś. W końcu, wiesz... Mam więcej doświadczenia - puścił mu oczko, unosząc kąciki ust w zaczepnym uśmiechu. Nie mógł sobie darować, bo jak już był w czymś lepszy od Baptiste, to musiał się tym chełpić. Nie było to miłe, ale jak już miał okazję, żeby trochę Archambeau podokuczać i pozaczepiać słownie, to musiał z tego skorzystać. Jednak był pewien, że w końcu gra przed kamerami zacznie przychodzić mężczyźnie znacznie łatwiej i się do tego przyzwyczai. Miał tylko nadzieję, że zdarzy się to na tyle szybko, że bez problemów zdążą nakręcić ten film i będzie on takiej jakości, jakiej oczekiwał Baptiste.

- Nic, tylko pozazdrościć, że znalazłeś sobie kogoś tak atrakcyjnego - uśmiechnął się delikatnie. Nie można było zaprzeczyć temu, że Enzo miał dość wysoką samoocenę, zdawał sobie sprawę z tego, że jest atrakcyjny i doskonale wiedział jak to podkreślać. Rzeczywiście, można było stwierdzić, że u boku Baptiste był bardzo ładną ozdobą. Już nie mógł się doczekać tego, aż pokaże się z mężczyzną na festiwalu i zastanawiał się nad tym, jak kreację powinien włożyć na tę okazję. Wiedział, że musiało to być coś, co przyciągnie uwagę. Był też ciekawe, czy Archambeau postanowi publicznie przyznać się do tego, że są razem. W końcu będzie musiał poinformować o tym, że Enzo kończy karierę i przypuszczał, że Baptiste zrobi to właśnie na festiwalu - Dzięki - odparł rozbawiony i uniósł kąciki ust w delikatnym uśmiechu. Teraz przynajmniej było ich dwóch, bo Lorenzo również w siebie wierzył i miał nadzieję, że da radę spakować się tylko w jeden bagaż.

- Dziękuję - powiedział, a na jego twarzy zagościł uśmiech. Nawet już wiedział, jakiego by tego psa chciał, więc pewnie po powrocie jak najszybciej przysiądzie do tego, żeby znaleźć najodpowiedniejszą hodowlę, z której będą mogli takiego szczeniaczka kupić. - Jasne - skwitował, przewracając oczami i wzdychając cicho. Domyślał się tego, że tak będzie. Poza tym, zdawał sobie również sprawę z tego, że Baptiste po prostu nie będzie miał czasu na to, żeby mu przy tym psie pomagać, bo i tak nie będzie go całymi dniami w domu. - Bo nie ma o czym. Nie warto - powiedział i wzruszył lekko ramionami, sięgając po kieliszek z winem i upijając niewielki łyk. - Nawet nie próbowali mnie szukać po tym, jak się spakowałem i wyniosłem - dodał, chcąc tym samym dać Baptiste do zrozumienia, że nawet nie było sensu strzępić sobie języka na temat jego rodziny. Kiedyś jeszcze zastanawiał się nad tym, czy kiedykolwiek będzie miał okazję odnowić kontakt z rodziną albo nagle jego rodzice zrozumieją to, jaki błąd popełnili, ale lata mijały, a oni ani razu nie próbowali się z nim skontaktować. Jedyna osoba, z którą utrzymywał kontakt, to była jego siostra, chociaż ostatnimi czasy był on raczej sporadyczny. Nie mógł jej za to winić, w końcu dziewczyna miała swoje życie i problemy.

Baptiste Archambeau

autor

clarkson

Come on, baby, light my fire
Awatar użytkownika
35
178

Właściciel/ Reżyser

Wytwórnia Erotic Dreams

broadmoor

Post

- Zdecydowanie je masz - pokręcił lekko głową na boki. Nie wierzył, że ktoś musiał mu doradzać w takiej sprawie. Sądził, że wystąpienie w tym filmie nie nastręczy mu zbyt wiele problemów, ale dość szybko został sprowadzony na ziemię. Wiedział, że Lorenzo miał spore doświadczenie w tym temacie, ale dostosowywanie się do rad drugiej osoby zawsze nastręczało mu trochę trudność. Świadomość tego, że ktoś musiał mu coś podpowiadać bardzo uderzała w jego ego. Baptiste był tym typem osoby, które uważały, że nie potrzebowały niczyjej pomocy. Jeśli jednak chciał, żeby ten film wyszedł tak, jak to sobie zaplanował, to musiał schować dumę do kieszeni i zaufać Enzo.

- Sam sobie czasami zazdroszczę - uśmiechnął się do niego pięknie. Nie przeszkadzało mu to, że Enzo miał taką wysoką samoocenę, bo chłopak miał ku temu powody. Zresztą, byłby hipokrytą, gdyby mu to przeszkadzało, bo sam również miał o sobie bardzo wysokie mniemanie. Był świadom tego, że był atrakcyjnym facetem i nikt nie musiał mu tego mówić. Nie dało się zaprzeczyć temu, że pod tym względem dobrali się do siebie idealnie. Jeśli chodziło o festiwal, to Baptiste doskonale wiedział, co na to wydarzenie ubierze. Tak samo jak wiedział, że przyzna się na nim do tego, że byli z Lorenzo parą. Co prawda, nie przegadał tego jeszcze z chłopakiem, ale miał nadzieję, że nie będzie miał nic przeciwko temu. Archambeau chciał, żeby każdy wiedział, że Nuñez był jego.

- Rasę pewnie już wybrałeś? - zapytał. Skoro Baptiste do tej pory nie zgadzał się na psa, to nawet nie drążli tego tematu, bo nie było ku temu powodów. Był jednak pewien, że chłopak na pewno upatrzył już sobie psiaka, który by go interesował. Podejrzewał, że będzie to raczej rasa, która zmieści się w ubranka i do torebki. Nie wyobrażał sobie, żeby Lorenzo miał się prowadzać z owczarkiem albo jeszcze większym bydlakiem. Poza tym, nie zgodziłby się na aż tak dużego psa. Nie dlatego, że nie mieli na to miejsca, bo je mieli, ale dlatego, że im większy pies, tym większy kłopot. - Rozumiem - westchnął krótko. Nóż mu się w kieszeni otwierał, kiedy myślał o tym, że rodzice Enzo nie byli w stanie go zaakceptować do tego stopnia, że musiał się wynieść z domu. Nigdy nie potrafił zrozumieć tego, kiedy rodzice nie wspierali swojego dziecka. Baptiste miał to szczęście, że jego rodzice zawsze go wspierali i nawet kiedy dowiedzieli się o tym, że chciał być reżyserem filmów dla dorosłych, to nie starali mu się wybić z tego głowy. Co prawda, jego mama była na początku tym faktem trochę zniesmaczona, ale pewnego razu uświadomił jej, że to jest jego decyzja i jego życie. Zjadł ostatni kęs makaronu, który miał na talerzu i sięgnął po kieliszek, żeby dopić wino, które w nim zostało. - Masz miejsce na deser? - zapytał, choć domyślał się, jaka będzie jego odpowiedź.

Lorenzo Nuñez

autor

hammond

He's a keeper, he's a believer, he's on the ground, on his knees in a theater
Awatar użytkownika
21
163

aktor

wytwórnia Erotic Dreams

broadmoor

Post

- Kochany jesteś - powiedział, kiedy usłyszał jego słowa. Podobało mu się to, że Baptiste był w niego taki zapatrzony. Cieszył się, że aż tak wpadł mężczyźnie w oko, bo gdyby nie to, to pewnie Archambeau nawet nie zwróciłby na niego uwagi wtedy w parku. Trzeba było przyznać, że dobrze do siebie pasowali. Nawet jeżeli była między nimi spora różnica wieku, to dobrze razem wyglądali. Na pewno też przyjemnie się na nich patrzyło tak z boku, kiedy gdzieś wspólnie wychodzili, bo obaj byli atrakcyjni i nieraz Enzo zwracał uwagę na to, że obracali za nimi głowami. Musiał przyznać, że chyba jeszcze nigdy nie spotkał na swojej drodze kogoś równie atrakcyjnego, co Baptiste i kto aż tak bardzo by mu się spodobał.

- Oczywiście, że tak. Chcesz zobaczyć zdjęcia? - zapytał. To oczywiste, że już od dawna wiedział jakiego psa by chciał. Co prawda, czasami się to zmieniało, ale ostatecznie chyba podjął decyzję co do rasy psa, jakiego by chciał mieć. Zdecydowanie był z typu tych małych, rozszczekanych kanapowców, które wyglądały jak pluszowa zabawka. Zastanawiał się, jak Baptiste tak właściwie zareaguje jak już dowie się jakiego pieska Enzo sobie zażyczył. Oczami wyobraźni widział również, jak bardzo Archambeau narzeka na fruwające wszędzie psie futro. Jednak uważał, że taki prezent w postaci szczeniaczka w sumie będzie idealnym prezentem na zakończenie kariery. - Mam ciebie i to mi w zupełności wystarczy - powiedział, unosząc kąciki ust w nikłym uśmiechu. Taka była prawda, bo odkąd Baptiste przyjął go pod swój dach, to Lorenzo tak właściwie nie miał nikogo innego poza nim. To jemu ufał i na nim polegał. To mężczyzna się nim zajął i udzielił mu pomocy, kiedy najbardziej tego potrzebował. Łączyła go z Archambeau naprawdę silna więź i w sumie to nie wiedział, jakby miał sobie poradzić na tym świecie, gdyby któregoś dnia Baptiste zabrakło u jego boku, bo na przykład ich drogi by się rozeszły. Poniekąd był od niego całkowicie zależny i nie potrafił sobie wyobrazić życia bez jego obecności. Być może nie było to do końca zdrowe, ale tak było i nic nie mógł z tym zrobić. Sam również dojadł do końca makaron i wytarł kąciki ust serwetką, kiedy już skończył. - Oczywiście, że tak. Co to w ogóle za pytanie? - spojrzał na niego spod byka, marszcząc przy tym nieco brwi. Lorenzo zawsze miał miejsce na deser, bo uwielbiał słodycze i wszystko co słodkie. Gdyby mógł to cały czas obżerałby się ciastami, pączusiami i drożdżóweczkami, ale niestety musiał dbać o linię.

Baptiste Archambeau

autor

clarkson

Come on, baby, light my fire
Awatar użytkownika
35
178

Właściciel/ Reżyser

Wytwórnia Erotic Dreams

broadmoor

Post

Kiedy usłyszał jego słowa, to na moment go zatkało. Oczywiście, jego słowa bardzo mu się spodobały i zrobiło mu się miło, ale po prostu nie spodziewał się usłyszeć takiego komplementu z jego ust. Tym bardziej, że przecież bardzo często zachowywał się wobec niego w dość wątpliwy sposób i doskonale zdawał sobie z tego sprawę. - Dziękuję - odpowiedział unosząc kącik ust w delikatnym uśmiechu. Z komplementami w stronę Enzo było różnie u Archambeau. Jeśli chodziło o jego wygląd, to robił to dość często, ale z pracą bywało różnie i ostatnio się przekonał, że chłopaka bardzo to boli. Na szczęście, ta kwestia pozostanie niedługo za nimi, skoro Nuñez miał zakończyć swoją karierę wraz z zakończeniem zdjęć do tego filmu.

- No pokaż - zaśmiał się krótko. Czyli nie pomylił się co do tego, że Lorenzo doskonale wiedział jakiego pieska chciał. Sam na jego miejscu pewnie też byłby zdecydowany i tylko czekałby na zielone światło. Miał tylko nadzieję, że Enzo faktycznie będzie sam zajmował się psem i nie będzie musiał nic przy nim robić. Sam nigdy nie miał żadnego zwierzaka, więc dla niego będzie to całkowita nowość. Trochę martwił się, czy dogada się z tym psem, ale był dobrej myśli. - Staram się - odparł. Miał świadomość tego, że gdyby nie on, to Lorenzo pewnie jeszcze długi czas musiałby mieszkać na ulicy. Cieszył się, że wtedy na niego wpadł i zdecydował się zaproponować mu pracę w swojej wytwórni. Gdyby nie to, to pewnie nigdy by się nie spotkali i w sobie nie zakochali. Zatrudnienie chłopaka to był strzał w dziesiątkę, bo dzięki niemu dość szybko odniósł sukces. Naprawdę wiele mu zawdzięczał. Szkoda tylko, że czasami zupełnie zapominał o tym fakcie. - Tak myślałem - pokręcił lekko głową na boki rozbawiony jego odpowiedzią. Kiedy kelner spostrzegł, że zjedli już drugie danie, to podszedł, żeby wszystko pozbierać i wynieść. Dość szybko wrócił z deserami. Dolał wina do kieliszka Lorenzo, a Baptiste podziękował. W końcu przyjechali tutaj samochodem i w ogóle nie powinien pić, ale nie mógł sobie odmówić tej jednej lampki do kolacji. - Skoro teraz będziesz spędzał czas w domu, to zamienisz się w przykładną panią domu i będziesz gotował pyszne obiadki? - posłał mu zaczepny uśmiech i wsunął sobie do ust kęs deseru. Wizja Lorenzo krzątającego się po domu w fartuszku i podającego mu obiad pod nos, kiedy wróci z pracy była naprawdę przyjemna. A najlepiej to, jakby nie miał na sobie nic poza tym fartuszkiem.

Lorenzo Nuñez

autor

hammond

He's a keeper, he's a believer, he's on the ground, on his knees in a theater
Awatar użytkownika
21
163

aktor

wytwórnia Erotic Dreams

broadmoor

Post

Gdy tylko usłyszał odpowiedź Baptiste, od razu sięgnął do swojej kopertówki, żeby wyjąć z niej telefon. Odblokował go i wszedł w galerię, po czym zaczął przeglądać zdjęcia pomeranianów, które miał zapisane w galerii. Gdy w końcu dotarł do tego, które podobało mu się najbardziej, otworzył je, po czym wyciągnął rękę z telefonem w stronę mężczyzny, z ekranem w jego stronę. - Jest przeuroczy, prawda? Mała puchata kulka. Wygląda, jak maskotka - stwierdził, unosząc kąciki ust w szerokim uśmiechu. Od razu było widać, że zrobił się jakiś taki bardziej rozentuzjazmowany i weselszy. Nic dziwnego, skoro tak długo nie mógł doprosić się o psa, a teraz Archambeau w końcu się na niego zgodził. Już oczami wyobraźni widział, jak taka mała, biała, puchata kulka futra biega po całym mieszkaniu i dotrzymuje mu towarzystwa na każdym możliwym kroku. Nie mógł się już doczekać, ale wiedział, że najpierw musiał oficjalnie zakończyć swoją karierę, żeby rzeczywiście tego psiaka kupić. Gdy mężczyzna już napatrzył się na zdjęcie, cofnął rękę i schował telefon z powrotem do swojej torebki. - Wiem - stwierdził. Zdawał sobie sprawę z tego, że Baptiste się starał, chociaż czasami niekoniecznie mu to wychodziło i bywały momenty, że Lorenzo najchętniej to by się spakował i od niego wyniósł. Tyle dobrego, że teraz przynajmniej nie musiałby wracać na ulicę, bo było go stać na wynajęcie pokoju w hotelu. Jednak nawet jeżeli nie zawsze było między nimi dobrze dobrze i zdarzało się, że się nie dogadywali, to i tak nigdy nie zamieniłby Baptiste na nikogo innego. Mężczyzna poniekąd zastępował mu też rodzinę, bo zajął się nim wtedy, kiedy najbardziej tego potrzebował i zadbał o to, żeby niczego mu nie brakowało. Co prawda, nie zrobił tego bezinteresownie, ale nikt nie kazał mu tego wszystkiego robić. Na jego słowa uśmiechnął się, również nieco rozbawiony. Tak już miał, że był łasy na słodycze i kiedy ktoś mu je proponował, to po prostu nie potrafił odmówić. Kiedy mężczyzna dolał mu wina, sięgnął po swój kieliszek i zamieszał lekko jego zawartość, po czym upił łyk alkoholu. Wino to był chyba jego ulubiony alkohol i kiedy decydował się już co pić, to praktycznie zawsze je wybierał. Odstawił kieliszek z powrotem na blat, po czym chwycił za widelczyk i wziął się za jedzenie deseru. - Nie wiem, może. W sumie to myślałem, czy nie pójść na jakiś kurs gotowania, żeby zabić sobie czas - odpowiedział i posłał mężczyźnie delikatny uśmiech. Chyba by zwariował, gdyby rzeczywiście musiał cały czas siedzieć na tyłku w domu, więc myślał nad tym, jak mógłby spędzić ten wolny czas w jakiś bardziej produktywny sposób, niż tylko na siedzeniu bezczynnie przed telewizorem.

Baptiste Archambeau

autor

clarkson

Come on, baby, light my fire
Awatar użytkownika
35
178

Właściciel/ Reżyser

Wytwórnia Erotic Dreams

broadmoor

Post

Nie był zaskoczony tym, że Enzo od razu rzucił się do swojej torebki, żeby sięgnąć po telefon. Tym, że tak długo szukał odpowiedniego zdjęcia już nieco był, bo znaczyło to tylko tyle, że chłopak pewnie zapisywał każde zdjęcie swojej wymarzonej rasy na telefonie. W duchu modlił się, żeby to nie było jakieś wielkie bydle, więc odetchnął w duchu z ulgą, kiedy okazało się, że Lorenzo zdecydował się na taką puchatą kulkę. - Jest uroczy, tylko... - powiedział i na moment zamilkł, bo nie wiedział, czy powinien podzielić się z Lorenzo swoim przemyśleniem. Nie chciał przecież ostudzić jego zapału. Wiedział jednak, że teraz Enzo na pewno nie da mu żyć, jeśli nie dokończy swojej myśli. - Będzie bardzo kłaczył, prawda? - zapytał w końcu. Baptiste lubił porządek i czystość, więc na myśl o tym, że wszędzie miałoby latać psie futro robiło mu się trochę słabo. Miał nadzieję, że Nuñez będzie dbał i o to, bo wolał uniknąć niepotrzebnych spięć w tej kwestii. Jeszcze tego by brakowało, gdyby mieli się kłócić przez psa.

Posłał mu delikatny uśmiech w odpowiedzi na jego stwierdzenie. Nawet jeżeli czasami bywało między nimi kiepsko, to i tak zależało mu na tym, żeby Lorenzo czuł się chciany i żeby czuł, że gdzieś przynależy. Od kiedy wiedział jaki był powód tego, że chłopak wylądował na ulicy, to starał się mu poniekąd zastąpić rodzinę. Mimo wszystko, wiedział, że to nie to samo, bo nigdy w pełni mu ich nie zastąpi. Teraz, kiedy zostali taką normalną parą, to tym bardziej chciał go zapewniać w tym, że jest kochany i potrzebny. Tym bardziej, że Baptiste naprawdę nie wyobrażał sobie, żeby miało go kiedykolwiek zabraknąć w jego życiu. Kochał go i się do niego przywiązał. Nawet nie chciał myśleć o tym, jakby się czuł, gdyby pewnego dnia Lorenzo się spakował i wyniósł. Niestety, w przeszłości dał mu pare razy powód do tego, żeby chłopak rozważał coś takiego, ale na szczęście obyło się bez tego i za każdym razem byli w stanie się dogadać. Sam zabrał się za swój deser, bo również była fanem słodkości. Co prawda, nie potrafił zmieścić ich w sobie tyle, co Enzo, ale i tak sięgał po nie dość często. Na całe szczęście, nie musiał się przejmować figurą, bo regularnie dbał o tę kwestię. - Kurs gotowania? - powtórzył po nim, kiedy już przełknął to, co miał w ustach. - Mój tata czasami prowadzi krótkie kursy dla gospodyń domowych - powiedział. - Co ty na to? - zapytał i wsunął sobie do ust kolejną porcję deseru.

Lorenzo Nuñez

autor

hammond

He's a keeper, he's a believer, he's on the ground, on his knees in a theater
Awatar użytkownika
21
163

aktor

wytwórnia Erotic Dreams

broadmoor

Post

- Tylko co? - zapytał, marszcząc nieco brwi i wpatrując się w jego twarz. Nie było żadnego tylko. Piesek był uroczy i koniec kropka. Jednak nie był głupi i bardzo szybko domyślił się, do czego miał zamiar pić Baptiste. Spodziewał się tego, bo wiedział, że mężczyzna bardzo lubił porządek, a taki puchaty pies wiązał się z tym, że wszędzie będzie fruwało i walało się mnóstwo puchatego futerka. Tylko, czy nie było warto? Bo Lorenzo uważał, że jak najbardziej było. - Możliwe, w końcu ma sporo futra. Okaże się, nie? - odpowiedział i wzruszył lekko ramionami. Niekoniecznie chciał drążyć ten temat, bo obawiał się, że jak za bardzo zaczną się nad tym rozwodzić, to Archambeau się rozmyśli co do tego psa i znowu będzie mógł sobie jedynie co najwyżej pomarzyć o szczeniaczku. A, w tym krótkim czasie, bardzo już się na niego napalił i na pewno byłoby mu bardzo przykro, gdyby jednak musiał z tego zrezygnować.

Odwzajemnił jego uśmiech, a następnie sięgnął po kieliszek z winem i upił niewielki łyk. Tęsknił za swoją rodziną i nie było to niczym nadzwyczajnym. Było mu cholernie przykro z powodu tego, że jego rodzice nie byli w stanie go zaakceptować i byli w tym tak uparci, że kompletnie nic sobie nie zrobili z tego, że bez słowa, z dnia na dzień zniknął z ich życia. On sam nie potrafił sobie wyobrazić, jak można było mieć tak obojętne podejście do swojego własnego dziecka, które przecież przez tyle lat się wychowywało i rzekomo kochało. Czasami nawet zastanawiał się nad tym, czy zdarzało im się o nim myśleć albo za nim tęsknić, ale zawsze dochodził do jednego i tego samego wniosku - nie. Na szczęście, nie był taki całkowicie sam, bo przecież miał w swoim życiu Baptiste, który darzył go troską, miłością i dbał o niego najlepiej jak potrafił. Miał nadzieję, że teraz kiedy byli razem, ich relacja rozkwitnie tylko jeszcze bardziej. - Tak. Kurs gotowania - odpowiedział, nabierając na widelczyk kolejny kęs ciasta i wsuwając go sobie do ust. - Chyba dziwnie czułbym się na kursie u twojego taty - stwierdził. Co prawda, ojciec Baptiste wiedział o tym, co między nimi było i nie wyglądało na to, żeby coś mu nie pasowało, ale i tak czułby się nieco nieswojo. W końcu teraz mężczyzna był, tak jakby, jego teściem. - Zastanowię się - dodał po chwili. Nie chciał tak całkowicie odrzucać pomysłu Archambeau, ale wolał też najpierw popatrzeć sobie w internecie, jakie inne kursy odbywały się w okolicy najbliżej ich miejsca zamieszkania.

Baptiste Archambeau

autor

clarkson

Come on, baby, light my fire
Awatar użytkownika
35
178

Właściciel/ Reżyser

Wytwórnia Erotic Dreams

broadmoor

Post

Nie chciał gasić jego zapału i nie planował mu tego szczeniaczka odmawiać, ale martwił się o to, że wraz z psem pojawi się też bałagan. Zwierzęta mu nie przeszkadzały, ale bałagan, który mogły po sobie potencjalnie pozostawić już tak. Wiedział, że musiał być delikatny w tej kwestii, bo zdążył się zorientować, że Lorenzo bardzo się na tego psa napalił. Byłby bez serca, gdyby tak nagle się rozmyślił i jednak mu odmówił z powodu psiego futra. - Tak, okaże się - westchnął krótko. Miał nadzieję, że wszystkie obowiązki związane ze szczeniaczkiem przypadną Lorenzo. Baptiste nie miał zamiaru przykładać ręki do jego wychowania albo czegokolwiek, co miało z nim związek. Nie planował też zgadzać się na to, żeby zwierzak spał z nimi w jednym łóżku, ale tej kwestii nie planował poruszać już teraz, bo domyślał się, że Enzo miał trochę inne zdanie w tej kwestii.

Czasami zastanawiał się nad tym, czy może nie odnaleźć rodziców Lorenzo, żeby urządzić sobie z nimi pogawędkę na temat tego, że przez ich brak akceptacji chłopak wylądował w tak młodym wieku na ulicy, ale szybko dochodził do wniosku, że nie powinien mieszać się w jego rodzinne sprawy. Skoro Enzo podjął decyzję, aby się od nich odciąć, to miał zamiar to uszanować. Nie mógł jednak nic poradzić na to, że kiedy tylko o tym myślał, to aż nóż mu się w kieszeni otwierał. Nie sądził, żeby inna tożsamość płciowa albo orientacja seksualna były dobrym powodem do tego, żeby traktować w taki sposób swoje dziecko. Archambeau miał tyle szczęścia, że wychował się w rodzinie, która była tolerancyjna i nigdy nie uświadczył żadnych przykrości przez to, że wolał umawiać się z mężczyznami. Jedyne co, to nasłuchał się od swojej mamy, że chciałaby mieć pewnego dnia wnuki. Na nic zdawały się jego tłumaczenia, że nawet jakby podobały mu się kobiety, to nie zdecydowałby się na dziecko. Nie miał ojcowskich zapędów i przez lata się to nie zmieniło. I nie sądził, żeby jeszcze kiedykolwiek miało się zmienić. - Jeśli sprawi ci to przyjemność, to czemu nie - uśmiechnął się do niego delikatnie. - To tylko luźna propozycja, ale domyślam się, że wolisz szkolić się pod okiem kogoś innego - zaśmiał się i wziął kęs swojego deseru. Niezależnie od tego, jaki kurs Lorenzo wybierze, to Baptiste nie widział powodów, żeby mu tego odmawiać. Zwłaszcza, że sam na tym skorzysta. Pozostawał jeszcze fakt, że dobrze by było, gdyby Enzo znalazł sobie coś do roboty, bo takie przesiadywanie w domu na dłuższą metę na pewno nie wpłynie dobrze na jego samopoczucie.

Lorenzo Nuñez

autor

hammond

He's a keeper, he's a believer, he's on the ground, on his knees in a theater
Awatar użytkownika
21
163

aktor

wytwórnia Erotic Dreams

broadmoor

Post

To oczywiste, że jak pojawi się szczeniaczek, to pojawi się również bałagan, ale to nie będzie coś, z czym Lorenzo sobie nie da rady. W końcu i tak nie będzie miał nic lepszego do roboty, skoro będzie siedział całymi dniami w domu. Jakoś będzie musiał spożytkować ten cały wolny czas, żeby nie siadło mu na łeb, a takie sprzątanie na pewno skutecznie mu w tym pomoże. - Nie brzmisz zbyt entuzjastycznie - burknął i wydął lekko dolną wargę, nieco naburmuszony. Sam nie wiedział, czemu oczekiwał, że Baptiste również będzie się na tego pieska cieszył, skoro to było widzimisię się Lorenzo, a mężczyzna przez tyle lat mu tego szczeniaczka odmawiał. Powinien się cieszyć, że Archmabeau w ogóle się na niego zgodził, bo równie dobrze kolejny raz mógł mu odmówić i po prostu uciąć temat. Wiedział, że będzie musiał odpowiednio zadbać zarówno o psa, jak i o dom, jeżeli nie chciał, żeby potem Baptiste miał do niego jakieś pretensje lub żałował, że pozwolił mu na kupno pieska.

Zdecydowanie nie chciałby, żeby Archambeau mieszał się w jego rodzinne sprawy i chociażby próbował odnaleźć jego rodziców. Enzo nie czuł potrzeby ani chęci, żeby odnawiać z nimi kontakt, więc mężczyzna tym bardziej nie powinien niczego w tym kierunku kombinować, bo mógłby narobić jeszcze więcej szkód. Miał wystarczająco dużo czasu, żeby przywyknąć do życia bez bliskich i uważał, że szło mu to całkiem nieźle. Pewnie gdyby nie Baptiste, to pogodzenie się z tym wszystkim przyszłoby mu z większym trudem, ale obecność Archambeau u jego boku znacznie mu to ułatwiła. I może świadomość tego, że zapewne już nigdy nie zobaczy się ze swoimi rodzicami i resztą rodziny (no, może poza siostrą) była dość przykra, to pocieszał go fakt, że nie był sam oraz nie był jedyną osobą na świecie w takiej smutnej sytuacji. - I tak nie będę miał nic lepszego do roboty, a tak to przynajmniej nauczę się czegoś nowego - stwierdził, wzruszając lekko ramionami. Już od jakiegoś czasu chciał się wybrać na jakiś kurs tego typu. Co prawda, to nie było tak, że w ogóle nie potrafił gotować, bo coś tam umiał, ale definitywnie mógłby się nieco podszkolić. Zresztą, Baptiste na pewno byłoby miło, gdyby wracał do domu, a tam czekałby na niego ciepły, domowy posiłek. - Nie tyle, co wolę, tylko wiesz... Mimo wszystko, to twój ojciec - stwierdził. Za każdym razem, kiedy miał z mężczyzną do czynienia, to działo się w to towarzystwie Baptiste. Nawet jeżeli widzieli się już parę razy, to i tak nie czuł się na tyle komfortowo, żeby widywać się z nim bez obecności Archambeau przy swoim boku.

Baptiste Archambeau

autor

clarkson

Come on, baby, light my fire
Awatar użytkownika
35
178

Właściciel/ Reżyser

Wytwórnia Erotic Dreams

broadmoor

Post

- Po prostu nie lubię bałaganu i martwię się tym, że pies go narobi - przyznał się. Nie miał zamiaru zmieniać zdania co do szczeniaczka. Skoro już zgodził się na psa, to byłoby to bardzo nie w porządku z jego strony, gdyby nagle się rozmyślił. Poza tym, czuł się mu to poniekąd winien przez to, do czego doszło na planie. Jeśli Lorenzo miał jeszcze jakieś życzenia, to teraz był dobry moment na to, żeby je wypowiedzieć. Baptiste miał ogromne poczucie winy i czuł się tak, jakby to on sam wyrządził Enzo krzywdę. Nawet jeżeli Nuñez powtarzał mu, że nie powinien się o to obwiniać, to i tak nie mógł wyzbyć się tego uczucia, że to była jego wina. Gdyby nie zatrudnił tego aktora, to do niczego takiego by nie doszło.

Relacje Lorenzo i jego rodziny nie były sprawą Archambeau, ale i tak czasami się nad tym aspektem zastanawiał. Było mu go szkoda. Nawet nie potrafił sobie wyobrazić jak to jest, kiedy najbliżsi odwracają się z takiego błahego powodu. Był zdania, że nikt nie powinien być wykluczany przez swoją orientację seksualną albo tożsamość płciową. Był ciekaw, co takiego będzie porabiał Lorenzo, kiedy on będzie szedł do pracy. Skłamałby, gdyby powiedział, że nie liczył na to, że Enzo zajmie się domem. A przynajmniej do czasu, aż nie znajdzie sobie czegoś, co chciałby robić dalej w życiu. - Bardzo dobry pomysł - odparł. Już nie mógł się doczekać, aż chłopak nauczy się gotować jakieś pyszne rzeczy. Sam Baptiste nie odziedziczył talentu po swoim ojcu i potrafił przyrządzić tylko proste potrawy. Nawet gdyby chciał nauczyć się porządnie gotować, to nie miał na to czasu, bo był zapracowanym człowiekiem. - Jasne. Nie ma problemu - zaśmiał się. Nie był zaskoczony tym, że Lorenzo wolał iść na jakiś inny kurs. Domyślał się, że Enzo mógłby się czuć nieco skrępowany obecnością swojego teścia. - Poszukaj sobie jakiegoś i się zapisz. Zapłacę za to - podsumował. Co prawda, wiedział, że Lorenzo byłoby stać na taki kurs, ale wolał, żeby chłopak odkładał sobie pieniądze na swoją przyszłość. Po tym, jak zjedli swoje desery, a Lorenzo dopił wino, jeszcze przez jakiś czas ze sobą rozmawiali, ale w końcu zrobiło się późno, więc zebrali się i wrócili do domu. Baptiste uznał, że randka była udana i miał nadzieję, że Lorenzo był tego samego zdania Będzie musiał coś wymyślić, żeby odwdzięczyć się swojemu tacie za taką przysługę.

~ Koniec ~ Lorenzo Nuñez

autor

hammond

ODPOWIEDZ

Wróć do „życie towarzyskie”