autor

[Isaak Costas]

- I WYTRZYMASZ, TRZY TYGODNIE ZLECĄ SZYBKO - już niech nie przesadza, Isaak uważał, że dadzą radę wytrzymać te kilka tygodni. Jego też korciło, ale… no halo, nie lepiej się o tym dowiedzieć w jakiś kozacki sposób? Kurcze, jeśli zepsują niespodziankę to już nie będzie to samo, no! - Nie, dobrze wiesz, że to nie to samo będzie - mruknął cicho, a gdy zaczęła go całować, to doskonale wiedział do czego dążyła, dlatego zaśmiał się spod jej ust i odsunął od siebie.
- O nie, zapomnij. Nie możesz tak robić za każdym razem gdy czegoś chcesz. To nie fair - wstał z łóżka, kopertę wsuwając do kieszeni szlafroka, który założył z powrotem na plecy.

[Elaine Townsend]

– To będzie cała wieczność rzygania i płakania o pieski w kubeczkach, Isaak. Chcę tylko wiedzieć, dla kogo to robię, WEŹ – jęknęła mimochodem, bo okrutnie potrzebowała wiedzieć, kogo w tym brzuchu nosi, chociaż najbardziej chciała chyba parkę. To by było sztos. Kiedy wspomniał, że to nie będzie to samo, zmrużyła oczy. – Będzie, umiem udawać zaskoczenie – wzruszyła ramionami, ale kiedy się zaśmiał i odsunął od siebie, zrobiło jej się przykro. Usiadła smętnie na łóżku, bawiąc się skrawkiem koronki.
– Chcę uprawiać seks z moim seksownym mężem, ale najwidoczniej on nie uważa, że jestem już seksowna i seksu uprawiać ze mną nie chce – wygięła usta w podkówkę, wbijając wzrok w podłogę, bo teraz poczuła autentyczny smutek, że ją odsunął i w ogóle!

[Isaak Costas]

- NIE I JUŻ - powiedział dobitnie te słowa. - To też moje dzieciaki i chciałbym mieć fajną niespodziankę, okej? Ty też byś chciała i na pewno się ucieszysz jak zrobimy to w zajebisty sposób. - wyjaśnił, siląc się na bycie oazą spokoju, bo uważał że to jedyne racjonalne rozwiązanie i tyle. Ulegał jej ostatnio we wszystkim i naprawdę robił dla niej wszystko co tylko chciała, ale w tym temacie nie zamierzał i chuj Kiedy zobaczył jej smętną minę - ale czuł, że udawaną - to aż zmroził ją wzrokiem.
- Kurwa, Elaine, na litość boską, nie możesz wiecznie wszystkiego wymuszać. Ja rozumiem cię naprawdę praktycznie w każdym temacie, ale nie otworzymy tej koperty, chociażbyś odjebała mi pokaz tańca na rurze - stwierdził, póki co jeszcze nie ze złością, ale dość poważnym tonem, bo tak, teraz go zirytowała maks. - I nie powiedziałem, że nie chcę z tobą uprawiać seksu, tylko po prostu seksem tego nie ugrasz - i po tych słowach otworzył szufladę w jakiejś komodzie i wrzucił kopertę do środka.

[Elaine Townsend]

– To w takim razie ja ci nie powiem, a sama zajrzę – wzruszyła ramionami. – Szczerze? Oboje wiemy, że to przyjęcie robimy trochę bardziej dla Billa i Calls, bo ty nawet nie lubisz tych cholernych, rodzinnych imprez – powiedziała, wywracając oczami i odetchnęła głęboko. A potem zmroził ją wzrokiem.
– Nie wymuszam przecież – powiedziała, patrząc na niego, bo teraz jej się już naprawdę smutno zrobiło. – No chuj z tą kopertą, nie zamierzam w ciązy tańczyć dla ciebie na rurze, ale naprawdę sądzisz, że wszystko wiecznie wymuszam? Nie wiem, ślub, oświadczyny ciążę? Tak? Przykułam cię do cholernego kaloryfera i wymusiłam? – w jej głosie było słychać teraz naprawdę smutek, a nie pretensje iw wiedziała, że robiła w tym momencie z igły widły, ale jednak… Nie umiała inaczej, bo hormony sprawiały, że w tym momencie wewnętrznie dostawała pierdolca.
– Okej – powiedziała, pakując się pod kołdrę i nakrywając z głową, chociaż zaraz pewnie do pokoju wbiegła Daisy i wskoczyła na łóżko, więc Ellie przytuliła się do psinki, bo teraz tylko ona ją rozumiała.

[Isaak Costas]

- Nie, robimy to przyjęcie dlatego, że to cholernie ważny dzień dla nas. Dobrze wiesz, że w chuju mam większość mojej rodziny, ale chcę, żebyśmy mogli to wszystko celebrować. Tak długo na nie czekaliśmy, że chcę żebyśmy mieli co wspominac i pokazywać im, jak urosną - wytłumaczył, bo wcale nie robił tego dla Callie i Billa, serio. On po prostu sam bardzo tego chciał. Nie lubił rodzinnych imprez, ale to nie było jakieś bezcelowe chlanie przy stole z masą ludzi tylko… ich dzień. Po prostu. Pomasował sobie skronię słysząc jej tyradę.
- Nie rób sobie jaj, dobrze wiesz, że nie chodziło mi o takie rzeczy, tylko o te wszystkie pierdoły, które ostatnio wymuszasz wiedząc, że nie odmówię ci, bo jesteś w ciąży i troszczę się o ciebie - bo dosłownie niczego jej nie odmawiał. Chciała żeby po coś poszedł? Szedł. Bez żadnego marudzenia, jak nie on Kiedy więc zakryła się kołdrą, usiadł obok niej i odkrył jej głowę.
- Wiem, że te hormony cię pożerają od środka, ale przestań, proszę. Albo chociaż spróbuj - powiedział cicho, bardzo łagodnym i czułym głosem.

[Elaine Townsend]

– Naprawdę tak czujesz? – spojrzała na niego, wychylając głowę zza kołdry. Ona faktycznie zwykle te przyjęcia tak widziała, jak on opisywał, lubiła te wszystkie celebracje i w ogóle, ale nie sądziła, że on tak na to patrzył. Odetchnęła głęboko, gdy wspomniał, że chodziło mu o te pierdoły, które wymuszała.
– Zapłodniłeś mnie, więc mam prawo chcieć lody w środku nocy i nie mam na myśli tych, które robię tobie – mruknęła pod nosem, ale podniosła się do pozycji siedzącej. – Próbuję, ale się nie da. Wiesz, jak mnie to wkurza? Najmniejsze problemy nagle urastają do rangi najchujowszych, jak teraz. Przecież pierdolca idzie z tym dostać. Tobie jest ciężko ze mną wytrzymać, a i tak masz anielską cierpliwość – powiedziała cicho, patrząc mu w oczy i przyciągając do siebie za poły szlafroka.
– Kocham cię. Nad życie. Wiesz o tym? – spojrzała na niego w tym momencie zupełnie szczerze, kompletnie bez ironii i bez ukrytego podtekstu.

[Isaak Costas]

- No tak, naprawdę - przyznał, bo nie widział powodu żeby tutaj jakkolwiek kłamać, tak? Wszystkie inne przyjęcia mógł traktować z góry, ale nie te związane z Elaine i ich dziećmi po prostu.
- Dlatego staram się ciebie w tym wszystkim wspierać, ale zaczynasz testować moją cierpliwość za bardzo, wiesz? - powiedział cicho, ale jednak z czułością i pozwolił jej przyciągnąć ją do siebie, składając kilka czułych pocałunków na czubku jej głowy. - Wiem, ja ciebie też - westchnął ciężko. Finalnie jednak Isaak na seks nie miał ochoty już po tym jej fochu, ale poszli kulturalnie, przytuleni spaciu.

| ztx2