WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

oliver jackson-cohen

Zablokowany
the art of staying sane
Awatar użytkownika
30
188

księgarz, właściciel

seattle mystery bookshop

elm hall

Post

about me

imie i nazwisko

achilles timéo du maurier

pseudonim

w dzieciństwie wołano go ally

data i miejsce urodzenia

1.01.1992, nantes

dzielnica mieszkalna

chinatown

stan cywilny

stary kawaler

orientacja

homoseksualny

zajęcie

zdany na siebie samego księgarz w małej, zapomnianej księgarni

miejsce pracy

seattle mystery bookshop

wyznanie

wychowany w wierze ateista

jestem

(prawie) miejscowy

w Seattle od:

1995

my story
Francji nie pamiętał. Matka powtarzała zawsze, że nie ma prawa. Kiedy wyjechali, ledwie sięgał głową do stołu, a jej raczej nie było w smak opowiadać o tym, co zostawili za sobą. Nie wspominała dobrze Nantes; zarówno przed, jak i po narodzinach synka, musiała pracować ciężko i dbać o wszystko sama. Ojciec był nieobecny, tak mówiła. Achilles dopiero po wielu latach zrozumiał, że to "nieobecny" oznaczało tyle, że po prostu miał ich gdzieś. Czasem myślał, że go to boli. Przecież był tylko dzieckiem, które nie zrobiło absolutnie nic złego, więc przełknięcie tego, że nie był przez niego chciany, mogło być trudne.
Ale tak naprawdę chyba wcale nie było.

Przecież niczego mu nie brakowało; matka była mu matką, ojcem, dziadkami, przyjaciółką, wszystkim, czego przez lata potrzebował. Dbała o niego, okazywała mu miłość i wsparcie, a kto wie do czego byłaby zdolna dla niego, gdyby zaszła potrzeba. Dorastając, zaczął dostrzegać w jej oczach — takich samych, jak te, które widział w lustrze — jakieś zmartwienie, smutek, którego przez pewien czas nie rozumiał. Nie znał jeszcze lęku przed stratą, ale kiedy go poznał, zrozumiał jedno. Nie mógł jej nigdy rozczarować. Przecież mieli tylko siebie.

Nie był jednym z tych, którzy stawiają przyjaciół ponad rodzinę i wcale nie musiał się starać — właściwie ciężko powiedzieć, by miał jakichkolwiek przyjaciół. Zawsze był tym dziwnym, mizernym dzieciakiem, niższym o głowę od rówieśników, który tylko siedział z głową w książkach i dostawał piłką w brzuch na zajęciach sportowych, bo nie dawał rady jej złapać. Kiedy później, jako nastolatek, wystrzelił w górę, w ciągu jednego roku przerastając jednocześnie mamę, jak i kolegów, zmieniła się tak naprawdę tylko jego garderoba — wszystkie spodnie, które miał, nagle zaczęły przypominać coś, czemu nawet nie potrafił nadać nazwy, sięgając mu co najwyżej za kolano. Ale nawet będąc wysokim, pozostał wycofany i cichy, a wybieranie między sportem, a pochłanianiem kolejnych pozycji z bibliotecznej półki, właściwie dla niego nie istniało. Zawsze wybrałby to drugie.

Matka zmarła, kiedy był na drugim roku studiów i nagle został zupełnie sam. Nie było go stać na utrzymanie mieszkania, w którym dotychczas żyli, więc za resztkę oszczędności i kilkaset dolarów ze sprzedaży paru zbędnych mebli, wynajął coś znacznie mniejszego w mało zachęcającej dzielnicy i porzucił marzenia o studiowaniu. Musiał iść do pracy, utrzymać się i spłacić pożyczki, które zaciągnęła jego rodzicielka, by mógł w ogóle zacząć się kształcić. Pożegnanie się z uczelnią nie przyszło łatwo. Zawsze chciał wrócić, dokończyć swoje kursy i móc chociaż poszczycić się dyplomem, skoro nie miał żadnych innych, spektakularnych osiągnięć. Robił co mógł, by wyjść na finansową prostą, która pozwoliłaby mu ponownie zacząć rozmyślać nad wyższą edukacją.

Pracował w różnych miejscach; za dnia jako kierowca albo dostawca, choć jego stary, wiecznie wydający dziwaczne dźwięki samochód, który był zapewne starszy od niego samego — mama kupiła go po przyjeździe do Stanów już jako używany — każdego dnia zachowywał się, jakby miał zaraz zaniemóc; popołudniami dawał korepetycje, a wieczorami, kiedy osiągnął pełnoletniość, zaczął kilka razy w tygodniu brać ostatnie zmiany w lokalach sprzedających alkohol. Bary i puby płaciły lepiej początkującym barmanom, niż restauracje kelnerom. A później, zupełnie przez przypadek, trafił do księgarni i tam już pozostał.

Nigdy nie wrócił na studia, po latach właściwie całkowicie o tym zapomniał. Utknął pośród książek; całymi dniami przemierzał ścieżki między regałami i czuł, że to jest jego miejsce, a nie wielkie uniwersyteckie sale. Wystarczyło mu kilka miesięcy, by wiedzieć z pamięci, co gdzie się znajdowało, a zapytany konkretną którąś pozycję, nie musiał nawet podnosić wzroku zza lady, choć wszystko co sprzedawali, było na życzenie właściciela ułożone w klasyfikacji Deweya. Wszystko było tam zupełnie inne, niż w innych miejscach, do których zdarzało mu się trafiać w poszukiwaniu książek i chyba właśnie ta inność najbardziej trzymała go w miejscu.

Kiedy właściciel księgarni zachorował, a później zmarł, rodzina nie miała zamiaru zajmować się biznesem starszego człowieka ani jego jedynym pracownikiem. Nie powiedzieli mu tego wprost, ale w rzeczywistości nie interesowało ich, co stanie się z księgarnią ani czy w ogóle przetrwa. W kilka tygodni postanowili całkowicie z niej zrezygnować, przekonani, że generuje więcej strat, niż zysków, a jedyną sensowną osobą, na którą mogliby przerzucić to, co w ich oczach było problemem, okazał się Achilles. Z tym, że się mylili. Sądząc, że pozbywają się problemu, tak naprawdę wyświadczyli ogromną przysługę młodemu księgarzowi. Być może biznes nie był szalenie rentowny, ale to miało się zmienić; ostatnie pół roku upłynęło mu na drobnych renowacjach, poszerzaniu asortymentu i szukaniu potencjalnych, nowych pracowników, by tchnąć w nieco opustoszałe, ukryte w Downtown miejsce jeszcze trochę życia.

W końcu teraz było jego. Mógł zrobić co tylko chciał, naprawdę, co tylko chciał. A może, wybiegając w przyszłość bardziej odważnie, mógł nawet kiedyś wrócić jeszcze na studia? Budzenie się i zasypianie z tą myślą chyba działa na niego motywująco, a przynajmniej terapeutycznie. Podoba mu się to uczucie, że ma przed sobą jeszcze trochę nieodsłoniętych kart.
my flaws
ciekawostki
• Mówi płynnie zarówno po angielsku, jak i po francusku.
• Nie nadąża za kinowymi hitami, w zasadzie od bardzo dawna nie widział żadnego filmu i czasem mu tego brakuje, ale nie ma pojęcia, od czego zacząć.
• Ma alergię na kocią sierść. Marzy mu się przygarnięcie psa, ale na to nie ma czasu.
• Dwa lata temu spłacił wszystkie pożyczki, które zostały zaciągnięte na opłacenie czesnego za jego studia.
• Odkąd ma księgarnię na własność, zastanawia się nad powrotem na uczelnię, ale póki co nie zrobił nic w tym kierunku.
• Nie potrafi podrywać i bardzo trudno mu wyłapać, że ktoś próbuje poderwać jego; z tego względu pewnie wysyła sporo sprzecznych sygnałów mężczyznom, jak i kobietom.
• Nigdy nie był w poważnym związku.
• Ma alergię na cytrusy.
lubię...
książki (duh), kubki z cytatami albo malowane ręcznie, gry planszowe, kolor miętowy, zarówno zapachowe jak i nie zapachowe świece, miękkie dywany, spacery, welur (w dotyku), kawę z mlekiem i bez cukru, święta bożego narodzenia, parki, duże psy, francuskie sery
nie lubię...
procesu zapoznawania się z nowymi osobami, hałasu, bałaganu, słodkich napojów, niespodzianek, gorzkiej czekolady, nadmiernej aktywności fizycznej, wysokiej temperatury
and more

imię/ nick z edenu

powiedz, powiedz czemu

kontakt

poproszę o pw

narracja

3 os. czasu przeszłego

zgoda na ingerencję MG

nie, dziękuję

achilles du maurier

oliver mansour jackson-cohen

Ostatnio zmieniony 2023-01-29, 16:06 przez achilles du maurier, łącznie zmieniany 2 razy.

autor

miénteme

Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

akceptacja!
Serdecznie witamy na forum, twoja karta została zaakceptowana. Możesz teraz dodać tematy z relacjami, kalendarz oraz telefon i cieszyć się fabularną rozgrywką, którą musisz rozpocząć w ciągu 7 dni.

autor

Zablokowany

Wróć do „Karty postaci”