WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!
Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina
Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.
INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.
DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!
UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.
-
Zawsze uwielbiałem słuchaj osób, które mnie ciekawiły, wręcz fascynowały i Han właśnie był tą osobą. Od samego początku coś kliknęło między nami i z każdą chwilą chciałem po prostu wiedzieć więcej o nim, mimo, że sam wszystkiego mu o sobie nie mówię. W sekrecie napomnę, że tworzę coś specjalnie dla niego, ale ciii!
Zdecydowanie mi to nie przeszkadzało, ponieważ sam się nie mogłem na niego napatrzeć. Chyba odnalazłem swój ideał. Cóz.... my nie byliśmy zwykłymi znajomymi chyba od samego początku.
-Bardzo dobrze, ponieważ są idealne-spojrzałem ponownie na te jego słodkie dołeczki. Uwielbiałem je i na prawdę zrobię wszystko, aby nigdy nie znikały z jego twarzy.
-Cieszę się, że zgodziłeś się na to spotkanie, ponieważ chyba dłużej bym nie wytrzymał-zaśmiałem się. Chyba mieliśmy spacerować, ale coś mi się zdaje, że oboje o tym zapomnieliśmy, ponieważ teraz mieliśmy coś innego do roboty. Han sprawiał, że czułem to czego nigdy nie doświadczyłem przy swojej narzeczonej i po prostu pragnąłem więcej. Gdy tylko poczułem jego usta... te wspaniałe usta, od razu przymknąłem oczy i cicho mruknąłem odwzajemniając każdy nawet najmniejszy pocałunek.
-
Wiedziałem, że tinder służy do jednego i jakby bądźmy szczerzy, ja też byłem człowiekiem. Nawet jeżeli trochę upośledzonym, więc nasza znajomość miała podłoże seksualne. Nie ma co ukrywać. Tylko z czasem oprócz tego chciałem z nim po prostu rozmawiać. Słuchać jak mijał mu dzień i zasypiać czasem kiedy rozmawialiśmy na kamerce. Może nie byłem zakochany, ale jego obecność sprawiała, że czułem się jakbym był i coraz bardziej chciałem czuć go przy sobie, móc dotknąć, sprawdzić fakturę jego skóry. Dzisiaj mogłem to zrobić. W końcu.
-Zaraz jeszcze zacznę się rumienić przez Ciebie- powiedziałem i lekko trzepnąłem go w ramię, ale uśmiech nie znikał z moich ust. Nie wiem co ze mną robił, ale było to naprawdę fajne uczucie. Xander mógł mnie mieć za wariata nawet ale lubiłem Kaya. W sumie nikt nie wiedział o tym, że poznałem kogoś na tinderze. W sumie nie musiałem się nikomu tłumaczyć to po pierwsze, a po drugie nikt o nic nie pytał, bo robiłem to samo co zawsze tylko wisiałem więcej na telefonie. W sumie pewnie dzisiaj się to zmieni, bo nie wyobrażałem sobie, żebyśmy się nie widywali. Skoro tutaj był pewnie chciał tego samego co ja.
-Sam czasem miałem wrażenie, że dłużej już nie wytrzymam- przyznałem. Nie raz mu mówiłem, że chciałbym móc w końcu go dotknąć i być zwyczajnie obok. Rozmowy przestawały mi już wystarczać.
Przeszły mnie ciarki kiedy usłyszałem ten pomruk. Nie raz go słyszałem w trochę... innych okolicznościach, ale nadal robił ze mną to samo. Chyba zwariowałem, ale jego usta były o wiele lepsze w dotyku niż sobie wyobrażałem.
-Od dawna chciałem to zrobić- przyznałem w końcu. Nie było czego ukrywać, a między nami zdecydowanie był jakiś magnes, bo nie mogłem się od niego oderwać. Chciałem być blisko. Przez telefon było fajnie, ale to nie było to samo kiedy stał przede mną w moich ramionach i mogłem w końcu go pocałować. Ugh... naprawdę zwariowałem.
-Wybacz za szczerość, ale nie wyobrażam sobie, żebyśmy mieli się dzisiaj po spacerze rozejść każde w swoją stronę... mam wrażenie jakbym coś odzyskał kiedy w końcu mogę Cię dotknąć- westchnąłem, patrząc w jego oczy. Miałem głęboko gdzieś czy powinienem czy nie powinienem robić to wszystko. Chciałem mieć go blisko siebie, w końcu...
-
Wiadomo do czego służy i po to tak na prawdę go założyłem. To znaczy... nudziło mi się Casey zostawiła mnie samego, kontaktowała się ze mną raz na kilka dni, a ja byłem przyzwyczajony, że zawsze jest tu obok. Brakowało mi bliskości kogokolwiek i tak założyłem profil i na dobre mi wyszło, ponieważ odnalazłem jego. Osobę o której nie mogłem przestać myśleć, która sprawiała, że uśmiech nie schodził mi z twarzy. Dzieliliśmy się historiami z naszego dnia, jak potrzebowaliśmy się wygadać to śmiało mogliśmy i oczywiście sytuacje na podłożu seksualnym i dwuznaczne wymiany zdań również się znajdowały. Han zaspakajał wszystkie moje potrzeby. Z mojego grona bliskich znajomych nie wiedział o tym, że tak na prawdę prowadzę podwójne życie. Tak, też niech zostanie. Seattle jest dużym miastem i nie bałem się, że wpadnę, nawet o tym nie myślałem.
-Rumieńce i dołeczki?- zaśmiałem się-oddałbym wszystkie skarby świata, aby ujrzeć to połączenie- dodałem uśmiechając się szeroko. Mógłbym patrzeć na niego wieczność i ten widok chyba nigdy by mi się nie znudził. Kiedy uderzył mnie delikatnie w ramię zacząłem udawać, że bardzo zabolało po czym się zaśmiałem. Było to nasze pierwsze spotkanie, ale już teraz wiedziałem, że to nie będzie jedyne. -i zrobiliśmy to, dzień od razu stał się lepszy na sam koniec- odparłem, a uśmiech nie schodził mi z twarzy, która zapewne później będzie mnie bolała, ale co tam.
Od samego początku ciągnęło nas do siebie, oboje chcieliśmy poczuć swoją bliskość. Jego usta.... po prostu marzenie, cały był jak marzenie i szczerze.... już nigdy nie chcę wypuszczać go ze swoich ramion. Przy nim zapominam o całym świecie, o tym, że mam kogoś innego. Jednak po pół roku nie mógłbym tego od tak zakończyć... przez te kilka miesięcy stał się dla mnie bardzo ważną osobą.
-Zdecydowanie dzisiejszy wieczór nie skończy się tylko na ty spacerze, to od razu mogę tobie obiecać- mruknąłem po czym ponownie wpiłem się w jego usta. Jednak po chwili skradłem jeszcze jednego całusa, ująłem dłoń chłopaka w swoją i rozpocząłem nasz spacer. Sądzę, że wystarczyła by jeszcze chwila i po prostu bym zabrał go do siebie, aby nie tracić czasu, jednak zachowajmy jakieś pozory, a przynajmniej cih resztki -Powiedz mi co byś miał ochotę zjeść po obiedzie? Dzisiaj ty decydujesz- spojrzałem na chłopaka mocniej ściskając jego dłoń.
-
Ja założyłem, bo jednak czegoś mi w życiu brakowało. Okazało się, że tym czymś był Moon, a potem brakowało mi jego bliskości nawet jeżeli nigdy jej nie zaznałem tak na żywo. Dzisiaj miało się to zmienić. Gdybyśmy nie rozmawiali ze sobą przez ostatnie pół roku to może bym się wahał nad spotkaniem, ale właściwie ciągle rozmawialiśmy. Co ma być to będzie, ale nie ukrywam, że nie chciał bym, aby nasza relacja (jakkolwiek dziwna) skończyła się właśnie w tym momencie.
-Weź przestań w końcu nooooo- mruknąłem niepocieszony, ale poczułem jak policzki robią mi się czerwone. To wszystko jego wina. Miałem trochę siły w rękach, ale przecież go tak mocno nie walnąłem, co nie? Zaczynałem mieć wątpliwości, ale kiedy się zaśmiał, zrozumiałem, że się ze mnie zwyczajnie zgrywa. Baran.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę, że w końcu Cię mam- powiedziałem całkiem szczerze. Rozmowy rozmowami, ale to nic w porównaniu z tym, że mogłem się do niego kleić dowoli. Nie narzekał, więc czułem, że mamy takie samo zdanie na ten temat. Żaden z nas nie chciał się rozstawać z tym drugim więc tym bardziej lepiej.
-Miałem nadzieję, że to powiesz- wymruczałem, bo jak mogłem chcieć inaczej? Pisaliśmy ze sobą różne rzeczy, więc chyba nic dziwnego, że w końcu obaj chcieliśmy sprawdzić jak to będzie na żywo, kiedy w końcu jesteśmy przy sobie. Później napiszę Xandrowi, że wyszedłem, pewnie jest na próbie z chłopakami, więc teraz nawet nie zauważy, że mnie nie ma. Nie musiałem się mu tłumaczyć, ale Xander był mi bliski to po pierwsze, a po drugie mieszkaliśmy razem i wolałbym, żeby się nie martwił,. że coś mi sięstało. Czułem, że w ramionach Moona mogę być bezpieczny.
Mocno ścisnąłem jego dłoń kiedy w końcu zaczęliśmy nasz spacer zamiast się obściskiwać co trzy sekundy. Nie to, żeby mi to jakoś szczególnie przeszkadzało.
-Po obiedzie?- zapytałem ze śmiechem. Zatrzymałem go i znów zawiesiłem się na jego szyi, ale mi się przylepa dzisiaj włączyła. -Po obiedzie to najchętniej ciebie Skarbie- powiedziałem z wielkim uśmiechem. Gdyby to był ktoś inny to pewnie bym się krępował jak nikt inny, ale to był Kay. Wiedziałem, że pewnie myślimy o tym samym, ale jednocześnie nie chciałem tego tak skończyć. Chciałem być blisko niego i cieszyć się tym, że w końcu mogę go mieć dla siebie, bez udziału telefonu.
-Może zabrzmi to dziwnie, ale chcę się cieszyć każdą chwilą z Tobą. Długo odwlekaliśmy tą chwilę, a teraz chciałbym się Tobą nacieszyć- wymruczałem tuż przy jego ustach, ale zamiast go pocałować to zaśmiałem się lekko. Miałem nadzieję, że zrozumie o co mi chodzi. Był inteligentny na pewno ogarnie, że seks seksem (no widać było, że obaj o tym myślimy), ale cieszyć się nim i naszym spotkaniem. W końcu mogłem go dotykać do woli i nie musiałem sobie już wyobrażać jak by to było gdyby to on dotykał mnie...
-
Kto by się spodziewał, że można tęsknić za czymś czego się nie zna i nie doświadczyło, ale jak widać DA SIĘ! Długo czekałem na ten dzień, kiedy się spotkamy razem, będę mógł go przytulić, trzymać w swoich ramionach i obsypać pocałunkami oraz tym jak wspaniały jest. Dzisiejsze spotkanie to kolejny krok w naszej relacji nie ważne jaka teraz jest i jak by było ją można zdefiniować.
-Jeśli nie przestanę to co?- puściłem oczko do chłopaka i uśmiechnąłem szeroko. Był tak uroczy, że gdybym mógł to bym go schrupał od razu. Dlaczego to zawsze musi być moja wina? Taka moja taktyka, że czasami trzeba się również zgrywać, jednak Han powinien już się do tego przyzwyczaić, bo po prostu tak lubiłem. Chyba mnie za to nie zje, prawda?
-Ohh przestań, bo jeszcze ja się tutaj zarumienię- machnąłem dłonią po czym się zaśmiałem -Czekałem na ten dzień z niecierpliwością-wymruczałem. Czułem się jak w dzień dziecka albo jakby spełniało się moje największe marzenie. Ja miałbym narzekać? Ja? Wymienialiśmy się no cóż niegrzecznymi wiadomościami, nasze video rozmowy również często były ciekawe, ale jednak to nie oddaje tego samego jak sprawdzenie jak to jest osobiście. Słowo skauta, że przy mnie Han jest bezpieczny i zawsze będzie.
Dla mnie nie ma nic złego w obściskiwaniu się co trzy sekundy, na około ludzi też wcale tak dużo nie było, ale tak to byśmy nigdy nie ruszyli z miejsca, awet jak coś w kierunku mojego mieszkania. Cudownie było trzymać jego dłoń, czuć jego bliskość. Nawet ciężko mi przywołać w pamięci czy kiedykolwiek czułem się tak jak dzisiaj przy nim.
-Po obiedzie deser obowiązkowo- wyszeptałem spoglądając mu w oczy. Ten spacer chyba będzie zdecydowanie krótszy niż na początku mi się zdawało. Chyba nie ważne w jakiej postaci ma być deser, co ma być deserem albo kto. -Mamy na to cały wieczór, a jesli będziesz chciał to może nawet dłużej-wyszeptałem i sam się zaśmiałem. Wiadomo o co chodzi i jak udało nam się w koncu spotkać na żywo, dlaczego ma to być krótkie spotkanie? Można ten czas spędzić przyjemnie, możemy się nacieszyć swoją bliskością i nie myślę tylko o seksie. Spoglądałem przez chwilę na Hana po czym skradłem buziaka i rozejrzałem się na około. W promieniu kilku metrów nikogo nie było, więc wzrokiem wróciłem do chłopaka i znów go pocałowałem, przyciągając go bardziej do siebie.
-
Można widocznie tęsknić za czymś czego się nie ma, bo ja tęskniłem. Jakbyśmy byli razem, a potem on wyjechał gdzieś daleko. Tylko,. że nie widzieliśmy się nigdy, a ja ciągle marudziłam, że chciałbym go przytulić, albo nawet posiedzieć w ciszy. Zwłaszcza kiedy było mi źle, albo moi rodzice postanowili coś odwalić, bo czasem mieli takie trzaski. Ostatnio mama pisała, że potrzebuje pieniędzy dla swojego kochanego syneczka. Pokłóciłem się z nią i potem ,marudziłam Kayowi, że chcę, żeby mnie przytulił. Teraz za to mogłem się do niego kleić do woli.
-To będzie kara- powiedziałem bojowo, ale i tak się zaraz zaśmiałem, bo jestem debilem, o czym wszyscy wiemy. Ktoś musi być winny w tym „związku”. Ja jestem słodki. Każdy ma swoją rolę! Nie no żartuję, lubiłem się z nim zgrywać. Jakoś tak sprawiał zawsze, że miałem lepszy dzień.
-To może być ciekawy widok- zaśmiałem się. Jednak zaraz uśmiechnąłem się tylko delikatnie słysząc jego słowa. -Nie tylko ty- odpowiedziałem poważnie. Naprawdę chciałem się z nim zobaczyć w końcu. Nasze rozmowy były różne, ale jednocześnie coś iskrzyło. Gdyby chodziło tylko o seks to nie szedł by teraz ze mną za rękę, albo od razu podałby mi swój adres po prostu po co się bawić w jakieś podchody?
Znaczy ja też niue miałem nic przeciwko obściskiwania się, zwłaszcza kiedy widzieliśmy się pierwszy raz. Gorzej z ludźmi dookoła, ale wydawało się być wyjątkowo cicho w porcie, więc w sumie... chociaż bardziej wolałem jak nikt na nas nie patrzył.
-Bardzo mi się podoba Twoje podejście- powiedziałem z uśmiechem. Nie musieliśmy obaj udawać, że wcale nie o to chodzi. Po co? Odechciało mi się spacerów. Znaczy z nim mógłbym chodzić całą wieczność nawet, ale chciałem się nim nacieszyć, a przytulanie się co trzy sekundy nie poprawiło by naszej sytuacji względem przebytego dystansu. Wolałem siedzieć w domu, przykleić się do niego i udawać, że nie istnieje nic innego po za nami.
Oczy mi się zaświeciły słysząc co mówi.
-Naprawdę? Napiszę tylko Xandrowi, że mnie nie będzie, żeby się o mnie nie martwił- powiedziałem z uśmiechem. Miałem naprawdę super kuzyna, jego koledzy z zespołu też byli dla mnie mili zawsze i szczerze? Wolałbym, żeby to on był moim starszym bratem, bo Carl to się nie nadawał do niczego.
Zamruczałem kiedy mnie pocałował i poczułem jak po plecach przechodzą mnie ciarki. To był naprawdę dobry znak. Objąłem go mocniej jakbym się bał, że zaraz mi zniknie.
-Skończmy już ten spacer, co? Bo chcę się do Ciebie przytulać- powiedziałem poważnie. Znałem go pół roku, rozmawialiśmy niemal codziennie, przecież mnie nie poćwiartuje w swoim mieszkaniu, a ja naprawdę wolałem się schować przed gapiami. No i chciałem się do niego kleić, ok?
/zt. x2
diler dragów /mechanik
chuck's auto repair
south park
Maxine po powrocie z Vegas pilnowała się jak tylko mogła, bo przecież to obiecała Cai. Jednak ile można siedzieć w domu. Początkowo starała się omijać stare śmieci i faktycznie większość wieczoru jej się to udawało. Caitria doskonale wiedziała, ze Maxine nie potrafiła do końca zerwać więzi z gangiem i nadal dla nich pracowała co oznaczało, że prędzej czy później wróci do imprez ze starym towarzystwem.
Z mieszkania które obie zajmowały wyszła pod wieczór. Nie obiecywała, że będzie całkowicie grzeczna i doskonale wiedziała, że pokusa będzie gigantyczna. Impreza z knajpy przerodziła się w domówkę na której alkohol lał się strumieniami a narkotyki krążyły w żyłach każdej osoby z kręgu Max... oprócz niej. Trzymała się mocno i wiedząc, że nie da rady dłużej i będąc pijaną ulegnie pokusie postanowiła opuścić lokum wraz z kumplem, który był dużo bardziej trzeźwy niż ona i postanowił przypilnować Maxine.
Obrączkę z dumą nosiła na palcu o co oczywiście wszyscy wypytywali na co ona z uroczym uśmiechem odpowiadała, że nie ich biznes. Nie, nie wstydziła się Cai, ale nie chciała by jej szemrane towarzystwo zaraz się przyczepiło. Zamierzała chronić Caitrię przed nimi. Oboje z Marcusem wywędrowali na przystań gdzie schowali się w pierwszej lepszej łódce. Było cholernie zimno, ale im to nie przeszkadzało. Znaleźli jakieś koce i z zadowoleniem zasiedli do własnej małej sesji pijackiej. I chociaż on wypalił skręta Max wolała wypić więcej by ostatecznie paść spać. Marcus za to zrobił jedyną mądrą rzecz dzisiejszego wieczoru, a raczej już poranka gdzie było piekielnie zimno i jeśli zostaną tutaj dłużej to prawdopodobnie oboje wylądują w szpitalu. Wygrzebał telefon Max i wybrał numer do 'żony' informując zaspaną osobę po drugiej stronie, że Maxine jest kompletnie pijana i potrzebuje podwózki do domu, bo inaczej zamarznie. Przeprosił, że sam tego nie może zrobić ale on również ma sporo alkoholu w organizmie. Nie był w stanie porządnie mówić i złożenie zdania było dosyć trudne dla jego osoby jednak dał znać Cai gdzie są i w której łódce siedzą.
-
Od chwili zakończenia połączenia, aż do przybycia na miejsce minęło naprawdę mało czasu. Jak nic przez tego dzieciaka skończy jako pirat drogowy! Nie miała jednak wyjścia. Nie w chwili gdy dni bywały chłodniejsze, a głupi ludzki organizm tak bardzo kochał się wychładzać. Zwłaszcza po alkoholu. -Czego ja się spodziewałam- Wymamrotała gdy drzwi samochodu złowieszczo trzasnęły w chwili opuszczenia przez nią pojazdu. Okolica, do jakiej zawitała również, nie należała, do tych miłych i przyjemnych. Podejrzane osoby przemykające w ciemności. Odgłosy, o jakich znaczeniu nie chciała nawet myśleć, a co najważniejsze radosne gaworzenie narąbanej siostry. Ten głos pozna wszędzie. Znała go przecież od dziecka, a ten pijacki był dla niej wyznacznikiem kłopotów. Nie, nie dla niej samej, lecz dla Max. Ta natomiast na powitanie zamiast miłości, opiekuńczości innych takich pierdół otrzymała kontrolnego kopniaka -Wstawaj- chłód, z jakim wypowiedziała, to jedno słowo mógł zmrozić nawet największy ocean, lecz wbrew wszystkiemu zaraz po nim na ciele tej zapijaczonej menelicy wylądowała ciepła kurtka, jaką zapobiegawczo zwinęła, z domu. Dobra była na nią zła, a wręcz wkurzona jednak nie pozwoli jej się uwolnić od siebie w tak głupi sposób. Później się nad nią poznęca. W domu, o ile tamta będzie w stanie nawiązać komunikację. Na razie jednak Cai ograniczyła się jedynie, do kontrolnej pieszczoty
diler dragów /mechanik
chuck's auto repair
south park
Dyskutowała o czymś mało istotnym już powoli odpływając do świata Morfeusza. Gdyby Caitria przyjechała odrobinę później zastałaby śpiące zwłoki. Kopniak sprawił, że już miała wrzasnąć, jednak głos temu towarzyszący sprowadził pijaną Max na ziemię. Otworzyła szerzej oczy i spojrzała w górę. -Shit, Cai - wymamrotała dostając praktycznie w twarz kurtką. Zmroziła kumpla wzrokiem. Naprawdę ze wszystkich osób w jej kontaktach musiał akurat dzwonić do jej żony?! Chciała porządnie wytrzeźwieć zanim pojawi się w domu, a teraz chuj bombki strzelił.
-Nie musiałaś przyjeżdżać - zerwała się na równe nogi tym samym ukazując strój, który nie nadawał się na takie nocne przesiadywanie w chłodniejsze dni na zewnątrz. Zaczęła się trząść niesamowicie, więc chwyciła za kurtkę i wciągnęła na siebie. -Nic nie brałam - upewniła swoją starszą kopię przecierając dłonią twarz. Ledwo trzymała się na nogach, więc musiała się podeprzeć o żonę, bo w tym momencie mogłaby runąć. I chociaż od kilku dni strasznie ją ciągnęło do dragów i naprawdę miała spore problemy z poradzeniem sobie z tym głodem to jednak robiła to dla Cai. Może właśnie dlatego wypiła aż tyle. Widziała jak dookoła niej biorą, a sama musiała sobie tego odmówić dość brutalnie, chociaż cichy głosik podpowiadał jej by jednak chociaż raz zaszalała i wzięła.
-
Jedno słowo. Jeden obraz zapijaczonej dziewczyny. Miała tego dość. Pragnęła całą sobą rzucić, to w cholerę. Powiedzieć sobie dość. Odejść. Jednak nie potrafiła. Nie w chwili gdy patrzyła w ten mętny wzrok swojej młodszej kopii. -Pójdziesz sama, czy mam Cię zawlec siłą?- Spytała, wiedząc, że nie da rady. Jednak mimo wszystko zdawała sobie również sprawę, z tego, że musi zadbać, o nią a później... Później znów ją opieprzy. Teraz jednak powstrzymywała się ostatkiem sił, aby jej nie przywalić.