WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

<div class="lok0"><div class="lok1"><div class="lok2"><img src="https://static.rootsrated.com/image/upl ... /div></div>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

---> z knajpki

Jak widać Parker się coraz bardziej rozkręcał przy niej, zresztą ona w jego towarzystwie również. Czuła się komfortowo, bezpiecznie, a przede wszystkim spokojnie. Nie musiała nikogo udawać, a Gwyn nie próbował drążyć niewygodnych tematów. Jeśli uda im się zbudować coś na dłużej to pewnie jeszcze porozmawiają o cieniach przeszłości panienki Morales, może wtedy będzie jej lżej. Cwany uśmiech na twarzy mężczyzny skwitowała wysoko uniesioną brwią, bo po nim się tego nie spodziewała. Jeszcze ta skromność! No, no! Robi się z niego prawdziwy łamacz serc! Oby tylko nie złamał tego, które należy do opiekunki jego małej córeczki.
Dała za siebie zapłacić, chociaż początkowo chciała od razu zaprzeczyć. Jednak czy nie tak powinny funkcjonować randki? Postanowiła, że następnym razem przygotuje dla niego coś miłego. Jeśli któregoś dnia zostanie do późna to mogłaby zrobić mu jakąś niespodziankę, na przykład ugotować coś bardziej wystawnego niż zazwyczaj... Pomyśli nad tym! Zresztą na razie woleli nie mówić MJ o tym, co między nimi zaszło. Nikt chwilowo nie musiał wysłuchiwać niebotycznie wysokiego pisku, wydobywającego się z gardła Młodej. Na takie atrakcje przyjdzie czas! Poza tym ich zakazana relacja dodawała odrobinę adrenaliny, mogli się zachowywać, jak para nastolatków.
- Chętnie.- dawno nie była w ZOO, zresztą poszłaby z nim naprawdę gdziekolwiek. Nie kłamała z tym odbieraniem jej tchu, działał na nią cholernie intensywnie, jednak nie mówiła o tym. Wolała bardziej wyrażać swoje uczucia niż jedynie o nich wspominać. Przeszli kawałek, zdobyli bilety i nadal trzymając się za dłonie spacerowali po ogrodzie.
- Nie wiedziałam, że randki potrafią być tak przyjemne. - stwierdziła, delikatnie łapiąc drugą dłonią za ramię Gwyna. Uśmiechnęła się do niego ciut szerzej. Z jednej strony to było naprawdę dziwne uczucie, przez długi czas nic takiego jej się nie zdarzało. A teraz? Jakby wszystkie uśpione emocje powoli powracały do życia, wywołując coraz więcej pozytywnych momentów.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Jest tak jak to pisali w książkach albo widziałaś w filmach? – zagadnął nią, idąc przez alejkę. O tej porze roku było niewielu odwiedzających, ponieważ tak naprawdę niewiele zwierząt przebywało na swoich wybiegach. Mimo wszystko miało to swój urok, bo mogli spokojnie pochodzić, porozmawiać i tak normalnie cieszyć się z atmosfery, która panowała dookoła nich.
- Patrz. – Przystanął na chwilę. Wchodzili teraz na wielki podest, który prowadził nad wybieg niedźwiedzia polarnego. Dla niego chyba podtrzymywano trochę śniegu i lodu, o tej porze może temperatura była, ale z lodem i śniegiem trochę było krucho. Pewnie meteorolog by powiedział, że to wszystko przez ten ocean. Mniejsza!
- Misiu. – I pokazał palcem przed siebie na białą kropkę. Może Petra mogłaby pomyśleć, że tak się do niej zwrócił, ale chyba wyciągnięta do przodu ręka, wskazywała dobrze, że chodzi mu o zwierzaka. Plamka się zbliżyła, bo właśnie wychodziła ze swojego legowiska. Widać, że niedźwiedź ogromnie sobie ziewnął i jakby nigdy nic wlazł do sadzawki z lodowatą wodą. Zaczął sobie pływać.
Gwyn ścisnął mocniej dłoń Petry, ciągnąc ją na wyższy stopień platformy i by móc obserwować misia w kąpieli. Po chwili zaśmiał się.
- Ale chyba na randce nie powinno pooglądać się innych osób w kąpieli. – Oparł brodę na jej ramieniu, wciąż chichotając z tego swojego małego żartu, chociaż jakby nie patrzeć, miał w tym trochę racji.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Jest! A to wszystko Twoja zasługa. - posłała mu piękny, szczery uśmiech, który w jego towarzystwie pojawiał się coraz częściej. Fakt, że nie było zbyt wielu odwiedzających dodawał jedynie uroku ich wycieczce, jakby ogród zoologiczny był tylko dla nich. Zresztą Petrze nie przeszkadzał brak zwierzaków, jeśli jakieś się pojawią to świetnie, ale jeśli nie to i tak będzie zadowolona. Atmosfera randkowania mocno jej się udzielała, przynajmniej mogła się poczuć wyjątkowo.
Również przystanęła, patrząc w kierunku wybiegu niedźwiedzia polarnego. Musiała przyznać, że każdy zwierzak miał bardzo dobrze urządzone lokum, postarali się, żeby podopieczni zoo nie czuli się mocno w niewoli. Przeniosła wzrok na białą kropkę, którą wskazał, śmiejąc się pod nosem. MJ uwielbiała tego typu miśki, nie raz oglądały razem filmy przyrodnicze, a Mała jak na swój wiek posiada sporą wiedzę na temat różnych zwierząt. Mogła to tak odebrać, ale nikt nigdy nie używał pieszczotliwych zwrotów w stosunku do niej. Wydawało się to dość abstrakcyjne, ale mogłaby przywyknąć. Zazwyczaj partnerzy czy partnerki nazywali ją Pete i tyle.
- Jest uroczy, ale równie niebezpieczny. - brzmi znajomo? Chociaż nie nazwałaby samą siebie uroczą. Dała się pociągnąć wyżej, żeby móc lepiej obserwować białego miśka. Przytuliła swoją głowę do jego skroni, kiedy oparł brodę na jej ramieniu.
- Mógłby mieć nam to za złe, każdy potrzebuje odrobiny prywatności. - zaśmiała się, zerkając w kierunku zwierzaka, który pływał w najlepsze. - Zahaczymy o mini zoo? - zapytała, zaciskając nieco mocniej palce na tych jego. Jak wiadomo karmienie oraz głaskanie zwierząt to najlepsze, co istnieje!

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Zapiszę to sobie i będę Ci o tym przypominać, gdybyś kiedyś jednak stwierdziła, że tak wcale nie było i żałujesz, że dziś umówiłaś się ze mną na randkę. – Zaśmiał się. Akurat Gwyn bardzo dużo rzeczy pamiętał, więc biedna Petra. Wątpliwe, aby od tak sobie zapomniał. Wiadomo, nikt nie planował się kłócić, ale kłótnie zdarzały się wszędzie i każdemu. Gwyn za to teraz zyskał całkiem niezłego asa do rękawa.
Zerknął na nią, kiedy stwierdziła, że niedźwiadek, który pływa sobie w sadzawce, wygląda uroczo, ale na pewno jest niebezpieczny. I Parker pomyślał również o niej. Oczywiście nie wiedział, co tak naprawdę robiła w wojsku, ale mógł sobie wyobrazić. Zresztą sama Petra od początku nie wydawała mu się kobietą, która mogłaby dać sobie w kaszę dmuchać. Nie, ona raczej była z tych twardych bab i to właściwie przesądziło o tym, że widział ją jako opiekunkę dla MJ. Nie chciał żadnej dziewczyny, co ją zdmuchnie zaraz wiatr, ale stanowczej opiekunki, która jednak też miałaby serducho dla jego córeczki. No i trafił i z opiekunką dla młodej i możliwe, że dla siebie jako przyszłej partnerki, również.
- Czyżbyś była fanką kózek? – Spojrzał na nią, próbując ocenić, czy tak jest w rzeczywistości. Właściwie nie wiedział, jak to zrobić, patrząc jedynie na człowieka, ale za to wiedział, że Mara Jade nigdy nie przepuściła żadnej okazji, aby właśnie polecieć do kóz, by je nakarmić i pogłaskać. Uwielbiała również małe baranki. Kochała zajączki i króliczki… No cóż, mając takiego ojca i takich dziadków, trudno było nie być miłośnikiem zwierzątek.
Skoro Petra bardzo chciała, zeskanowali mapę zoo z tabliczki przy niedźwiedziu. Trochę pobłądzili, ale wkrótce znaleźli Zwierzyniec. Przed wejściem kupili karmę w papierowej torbie, którą Gwyn zaraz wręczył kobiecie, aby mogła nakarmić zwierzątka.
- Jak tak na Ciebie patrzę, to zastanawiam się, czy nie odnalazłabyś się na takiej farmie, gdzie trzyma się zwierzaki dla towarzystwa i może odrobiny mleka. – Nie dla mięsa. W sumie Gwyn też powoli skłaniał się do tego, aby przejść na wegetarianizm. Jak na razie tylko zawsze co piątek mu się udawało wytrwać w postanowieniu nie jedzenia mięsa. A w inne dni – dość wybiórczo.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Przypominaj ile tylko chcesz. Zawsze możesz konkurować sam ze sobą i spróbować mnie zabrać na jeszcze lepszą randkę. - na twarzy Morales pojawił się cwany uśmieszek. W sumie to równie dobrze ona mogłaby zorganizować dla nich kolejną randkę, będzie musiała nad tym pomyśleć. A Gwyn ustawił poprzeczkę wysoko! Może dla kogoś wspólne śniadanie oraz spacer wydawał się piekielnie nudny, normalny, jednak dla Petry to było coś wyjątkowego. Pierwszy raz mogła się poczuć szczególnie. Wracając, niech przypomina ile wlezie, Petra miewała czasem pamięć złotej rybki.
Bała się trochę o tym rozmawiać, nie chciała, żeby patrzył na nią, jak na mordercę. W końcu zabijała w trosce o dobro ogółu, tak? Niemniej czuła się z tym po prostu okropnie, szczególnie od kiedy wróciła na stałe do pozornie normalnego życia. Ciągle walczyła z PTSD, a u siebie w mieszkaniu trzymała nóż pod poduszką. Na pewno daleko jej do delikatnej kobietki, za bardzo życie ją doświadczyło jeszcze przed wojskiem. Może kiedyś powie mu o tym, na razie nie chciała wszystkiego spieprzyć. Przynajmniej Parker oraz jego córka obudzili skostniałe serduszko Petry. Zależało jej na relacji z Gwynem, dlatego dołoży wszelkich starań, aby to przetrwało i rozwijało się w dobrym kierunku.
- Kocham alpaki, kozy też są super, ale lama to mój spirit animal.. - zaśmiała się, no bo kto nie kocha głaskać puszystych lamek.. - Zresztą to wszystko przez Was! Zaraziliście mnie miłością do zwierząt. - dodała jeszcze niby naburmuszonym tonem, ale od razu się uśmiechnęła. Nie miała na co narzekać! Osiągnęła swój cel, namierzyli na mapce mini zoo i ruszyli w odpowiednim kierunku. Podziękowała, a potem zgarnęła od Parkera torebkę z karmą dla zwierzaków.
- Hm, kiedy nas szkolili to ośrodek znajdował się blisko farm. Lubiłam po prostu poleżeć na trawie w towarzystwie zwierząt, czasami pomagałam właścicielom nimi się zajmować. To było jeszcze przed Afganistanem i tym całym cyrkiem. Czułam się wtedy niesamowicie spokojnie, brakuje mi tego teraz. - westchnęła, a potem pociągnęła go w kierunku boksu z lamami. Zgarnęła trochę karmy na dłoń, podsuwając rudej alpace paszę pod pyszczek.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Gwyn uśmiechnął się szeroko.
- Konkurowanie z samym sobą to brzmi jak zadanie stworzone specjalnie dla mnie. – W sumie trochę pochlebiało mu to, że nikt z poprzednich partnerów czy partnerek Petry nie zaprosił ją na żadną randkę. Nie miał żadnej poprzeczki ustawionej, więc sam dla siebie mógł ją stwarzać i dzięki temu pokazywać kobiecie wszystko to, co chciał, bez zastanawiania się, czy czasami już tego nie robiła, czy w ogóle może ją to zainteresować, czy w ogóle może się dane miejsce czy dana czynność z kimś skojarzyć. Czysta kartka, którą podarowała mu kobieta, chyba była najlepszym prezentem, jaki kiedykolwiek mógł otrzymać od losu.
- Lamy? Zapamiętam. – W sumie kątem oka widział sklep z pamiątkami. Skoro tak uwielbiała lamy, to już wiedział, z czym dzisiaj z randki wyjdzie Petra. – Ja? Ja się do niczego nie poczuwam. To wcale nie moja wina. – Udał niewiniątko. – Chociaż tak naprawdę czasami żałuję, że nie poszedłem w ślady ojca i nie zostałem chociaż technikiem weterynarii. Ale z drugiej strony chyba nie mógłbym patrzeć na cierpienie zwierząt. – Taka prawda. Gwyn jednak był ciut za delikatny. Za spokojny. Jego ojciec trzymał nerwy na wodzy, zawsze patrzył na świat w realistyczny sposób. Za to jego syn raczej był bardzo uczuciowy.
- Czyli coś trafiłem? – W sumie aż przekrzywił łepek. W głowie Gwyna pojawił się dość romantyczny obrazek. Oni, domek, mała farma z alpakami. Zaraz wyrzucił tę wizję z głowy, bo przecież na pewno było o takie rzeczy za wcześnie. Tylko że to był Gwyn. On inaczej nie potrafił. Zawsze pozytywnie się do wszystkiego nastawiał, kiedy czuł, że jest po prostu miło. Przez to wiele razy się przejechał. – Wiesz, zawsze możesz spróbować wolontariatu w schronisku. Nie jest to może to samo, ale jednak praca ze zwierzętami. – To zawsze był jakiś pomysł. – A jeśli dobrze się Ci będzie układało, dadzą Ci pracę. Może nie są to super pieniądze, ale założę się, że na takim poziomie, żeby rzucić pracę w barze. Nie zrozum mnie źle, że coś do tego mam. – Pokręcił przecząco głową. On nie chciał być źle zrozumiany. – Raczej chodziło mi o to, abyś się mogła wreszcie wyspać.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Dostał mu się zaszczyt bycia tym pierwszym kimś, kto pokaże Petrze świat randek. Przynajmniej ma pewność, że za każdym razem zaskoczy kobietę czymś nowym. Zresztą blondynka bardzo szybko się uczy więc może nawet uda jej się zrobić jakąś niespodziankę dla Gwyna, co na pewno będzie o wiele trudniejszym zadaniem. Raczej Morales nie da rady przebić poprzednich randek z jego byłym partnerem, no ale nie o to w tym wszystkim chodziło. Nie chciała konkurować z Ronem, teraz tworzą całkiem odrębną historię. On również podarował jej czystą kartę, dlatego starała się przy nim być po prostu sobą, stopniowo otwierając się coraz bardziej.
- Tak wiem, nie pasuje to do mnie. Kocham lamy od dziecka. - zaśmiała się, pewnie zakocha się w pluszowej alpace. Pamiętała, że kiedyś nawet dostała jakiś zeszyt w lamy od jednego z partnerów matki, ten typ akurat się starał, chciał się nimi zaopiekować. Jednak starszej Morales chodziło jedynie o pieniądze, które stanowiły dostęp do alkoholu oraz narkotyków. Dzieciństwo bywało dość ciężkie, ale miało również kilka pojedynczych pozytywnych chwil.
- Jasne, jasne, nie wywiniesz się od odpowiedzialności. - spojrzała na niego wymownie, jakby faktycznie czekała na Parkera jakaś kara. - I tak robisz wspaniałe rzeczy dla zwierzaków, doradzasz ich właścicielom odpowiednie karmy, zabawki. Zresztą posiadasz równie ogromną wiedzę, co Twój ojciec. - zapewniła go, cierpienie zwierząt bywało jeszcze gorsze niż ludzkie. Te istoty potrafią kochać człowieka bezinteresownie, wybaczać dosłownie wszystko. Nie zasługujemy na niektóre pyszczki!
- Owszem, to były całkiem miłe momenty. - westchnęła. Czy teraz odnalazłaby się w tym? Była zbyt zniszczona przez życie, widziała zbyt wiele... Ale może wizja Gwyna była lekarstwem? Gdyby potrafiła czytać w myślach to pewnie by ją to rozczuliło. Sama starała się za bardzo nie zagalopować, nie tworzyć romantycznych scenariuszy, aby później się nie rozczarować, lepiej przyjąć porażkę. - Po tym, jak musiałam zrezygnować ze służby bar był jedyną możliwą opcją. Nie cierpię użerać się z pijanymi facetami, którzy zawsze muszą się zagalopować. Może powinnam spróbować ze schroniskiem... Ale nie wiem czy nie mam zbyt miękkiego serca. - karmiła rudą lamę, która grzecznie zajadała paszę z dłoni Petry. W końcu puściła rękę Gwyna, aby móc delikatnie głaskać alpakę.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

No to właściwie wszystko było już postanowione w głowie Gwyna i nie zamierzał nawet jej słuchać, gdyby protestowała, żeby na nią nie wydawał pieniędzy. Po co są przecież randki, prawda? By rozpieszczać tę drugą osobę! A skoro Petra kochała lamy, to pluszowa lama się jej należała i tyle. Może jeszcze coś znajdzie w sklepiku? Zobaczymy, pokładał wielkie nadzieje w asortymencie.
- Tu się nie zgodzę. – Zaśmiał się, kręcąc głową. – Mój ojciec był na studiach. Ja… Skończyłem college, ale dyplomu technika weterynarii nie mam. Jestem jedynie wykwalifikowanym opiekunem dla zwierząt. – Dziwnie to brzmiało, ale to wszystko było spowodowane tym, że miał za miękkie serce. Właściwie nie mógł być asystentem przy operacjach jak technik. Mógł co najwyżej opiekować się zwierzakami profesjonalnie i nikt mu wiedzy by nie odebrał ani nic nie zarzucił. – Więc niestety naprawdę daleko mi do wiedzy mojego ojca. – A jeszcze do praktyki! Nic, niestety charakter i ogólnie mniejsze chłonięcie wiedzy, sprawiło, że ojciec po latach zamknął swoją lecznicę, ponieważ nikt nie miał jej przejąć. Miał obiecującego ucznia, ale ten wyjechał poza miasto.
- Jak nie spróbujesz, to się nie dowiesz. – Uśmiechnął się do niej, widząc jak głaszcze lamę. Wykorzystał chwilę, aby cyknąć jej parę zdjęć. Akurat aparat miał całkiem dobry, więc i zdjęcia wyglądały przepięknie. Czasami miał wrażenie, że jego telefon aż za bardzo koloruje niektóre obrazy. – U siebie Ci nie będę proponować pracy, bo to już byłby podwójny… - Nie umiał znaleźć odpowiedniego słowa, ale wcale mu nie przeszkadzało to, że możliwe, że ich romans był lekko nieodpowiedzialny i nieodpowiedni dla opinii publicznej. Ale kto by się tym przejmował? Gwyn już się nauczył, że nie należało patrzeć na innych, a właśnie na to co podpowiadało serce.
- Z całą pewnością mogę powiedzieć Ci, że zakochuję się w Tobie. – To zdanie wypalił tak nagle, że sam siebie zaskoczył. Chyba miał to pomyśleć, a nie powiedzieć na głos, bo zaraz poczuł, jak policzki mu płoną ze wstydu.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Czy powinna czuć się przez to głupio? Chyba nie, no ale nie wiedziała jakimi prawami rządzą się randki. Na pewno coś tam wspomni, że nie musiał wydawać tyle pieniędzy na nią, jednak pluszowa lama ucieszy serduszko Petry. Kto wie, może nawet alpaka zostanie zaproszona kiedyś na herbatkę do misiów MJ.
- No dobrze, jestem skłonna w to uwierzyć. - uśmiechnęła się pięknie, skoro papa Parker jest o wiele bardziej wykwalifikowany to posiada większą wiedzę. - A może chciałbyś kiedyś do tego wrócić? Przemóc się? Myślę, że jako technik weterynarii idealnie byś się sprawował. - dodała jeszcze, no ale nie miała zamiaru naciskać. Zresztą chyba sama nie byłaby w stanie zostać weterynarzem, zwyczajny zastrzyk podawany psiakowi wywoływał u niej dreszcz. I mówi to osoba, która potrafiła poderżnąć gardło wrogowi... Wolała wymazać te wspomnienia ze swojej pamięci, podczas wojny musiała robić naprawdę okrutne rzeczy. Chociaż nigdy nie krzywdziła kobiet oraz dzieci, one zostawały poza całym polem walki, zupełnie niewinne. Wiedziała, że niektórzy żołnierze nie trzymali się tych zasad, co było niedopuszczalne, ale jeśli nikt nie miał dowodów to mogli robić, co tylko chcieli. Z jednej strony naprawdę chciałaby kiedyś wszystko z siebie wyrzucić, jednak zwykłego człowieka na pewno by to przeraziło aż za bardzo. Mimo wszystko nie psujmy tak beztroskiej chwili rozmyślaniem o okropnych kwestiach!
- To też prawda... Ale wspólna wizyta w schronisku jest nadal aktualna? - mieli się razem wybrać w poszukiwaniu psiaka dla Petry, przynajmniej dziewczyna pozna podopiecznych ośrodka. Gorzej jeśli zakocha się w wielu zwierzakach i serce jej pęknie, ponieważ nie będzie potrafiła wybrać. Na moment skupiła się całkowicie na lamie, która miała takie miękkie futerko oraz cudne ciemne oczka. Nawet nie zauważyła, że Gwyn robi jej zdjęcie. Przynajmniej wyszła naturalnie, szczerze uśmiechnięta od ucha do ucha. - Obawiam się, że gdybyś mnie zatrudnił to nie moglibyśmy się skupić na pracy. - puściła do niego oczko, śmiejąc się pod nosem. Oczywiście miała głęboko gdzieś, co ludzie pomyślą... Po prostu wolałaby, aby Gwyn nie zaniedbywał przez nią sklepu.
Momentalnie zamarła, kiedy usłyszała kolejne słowa Parkera. Jakoś tak jej serce zabiło mocniej, odrobinę przyspieszając. Wbiła spojrzenie w mężczyznę z lekko rozchylonymi ustami, jakby zastanawiała się, co ma powiedzieć. Po chwili uśmiechnęła się do niego, odpuszczając karmienie rudej alpaki. Delikatnie przetarła dłonie o kurtkę, żeby mieć pewność, że nie ma na nich resztek paszy oraz innych drobnych rzeczy. W końcu ujęła jego twarz, przejeżdżając kciukami po zaczerwienionych policzkach bruneta.
- Przez długi czas myślałam, że nie jestem zdolna do jakichkolwiek uczuć. - zaczęła, patrząc w jego jasne oczy. - Jednak teraz jestem pewna, że również się w Tobie zakochuję, coraz bardziej. - w końcu potrafi zdefiniować to dziwne uczucie, które towarzyszyło jej już trochę czasu. Pojawiało się zawsze, kiedy w pobliżu był Gwyn.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Gwyan tylko wyciągnął rękę i dziwnie ją pomachał na znak, że te wszystkie rzeczy są różnie policzone i właściwie różnie to może w przyszłości wyglądać. Na pewno marzył o zupełnie innej przyszłości dla siebie, a życie jednak zweryfikowało wszystko. Tej jednej decyzji o MJ nigdy nie żałował, ale inne pewnie chciałby zmienić. Nie ma jednak co się nad tym zastanawiać i myśleć, co by było gdyby. To tylko strata czasu.
- Oczywiście. Jak już raz coś obiecałem, to nie ma. – Pokiwał głową, że przecież nie zamierzał puszczać Petry samej do schroniska. Kto wie – może akurat sama stwierdzi, że bierze psiaka i zacznie wolontariat? Wiadomo od wolontariatu najłatwiej było do pracy, by sprawdzić, czy wszystko będzie tak, jak powinno.
- Twierdzisz, że w ogóle bym nie pracował? – Przewrócił oczami. – I jeszcze może mi sugerujesz, że nie jestem profesjonalistą? Wypraszam sobie bardzo! Dzisiaj rano odstawiliśmy całkiem niezły teatrzyk, a jakby nie patrzeć byłaś wtedy w pracy. – Stuknął ją biodrem w biodro, miał całkiem dobry humor dzięki takiemu śmiesznemu przekomarzaniu. – Także nie ma. Jeśli myślisz sobie, że związek z Tobą, sprawiłby, że nie musiałabyś układać towaru na półce, a zamiast tego Twoim obowiązkiem byłoby całowanie moich ust… To… To słodko byś się przeliczyła, o! – powiedział to z taką pewnością w głosie, że nie można było mu niczego zarzucić ani powiedzieć, że w to nie wierzył. No dobra, romansował z opiekunką swojej córki, ale dajmy sobie żyć. Czasami tak układają się ludzie losy.
- Czyli coś w Tobie otworzyłem? – zapytał, próbując zrozumieć, co takiego tak naprawdę kobieta chce mu przekazać. Skoro już trzymała jego twarz w dłoniach, wykorzystał moment, aby ją pocałować. Dobrze, że robili to przy alpace, a nie przy lamie, bo pewnie w tym momencie zostaliby przez nią obsmarkani.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Cóż, Petra wyobrażała sobie kiedyś całkiem inaczej swoje życie. Była typową dziewczynką z wielkimi marzeniami, jednak później trafiła na fotografię domniemanego ojca, która przesądziła o wszystkim. Uparcie dążyła do celu, pracowała ciężko, żeby zasłużyć sobie na renomę w wojsku. Zresztą trafiła do oddziału już jako dwudziestolatka, to całkiem niezłe osiągnięcie. Wojna nie była tak kolorowa, ale nadal Morales powinna być z siebie dumna. Los nie raz pisze dla nas odmienne scenariusze, które w większości nie pokrywają się z tym, co sobie zaplanowaliśmy.
- Super, może MJ pójdzie z nami? - dziewczynka uwielbia zwierzęta więc pewnie byłaby chętna na wizytę w schronisku. Zresztą najważniejsze, żeby psiak polubił Parkerów. Blondynka spędza u nich większość czasu, także dobrze by było, gdyby się też dogadywał z Biszkoptem i resztą ferajny. Chwilowo myślała nad psem, nie suczką. No ale wszystko jeszcze może się zmienić! Jeśli zakocha się w jakiejś mordce to nie będzie patrzeć na takie szczegóły.
- Twierdzę, że na pewno o wiele ciężej byłoby nam się skupić... Przynajmniej mi. - puściła do niego oczko, a potem zaśmiała się głośniej. Wiadomo, teraz żartowali, a gdyby musieli razem pracować to Petra skupiłaby się na swoich obowiązkach. - Wiesz, jestem całkiem dobra w rozpraszaniu. - dodała jeszcze, robiąc cwaną minę. Ciekawe czy wtedy byłby aż tak asertywny, jak teraz!
- MJ i Ty, pokazaliście mi, że jednak mam serce. - oddała pocałunek, przenosząc dłonie na jego kark i przylegając do niego. Czule całowała jego wargi, pozwalając sobie nieco pogłębić ich bliskość. - Z drugiej strony okropnie się boję... Ja... Robiłam straszne rzeczy, naprawdę. Nie chciałabym, żebyście mieli mnie za potwora. Zaufałeś mi tak po prostu... - westchnęła, kiedy się od niego ciut odsunęła. - Może opowiem Ci o tym w domu, dobrze? - to nie jest odpowiednie miejsce na takie rozmowy.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Gwyn uznał, że to całkiem dobry pomysł, by MJ poszła z nimi.
- Może w ten weekend? I tak mam trochę rzeczy do oddania do schroniska. – Tak naprawdę był jednym z głównych darczyńców w schronisku, dlatego co jakiś czas miał wiele różnych kartonów z jedzonkiem i akcesoriami do oddania. Czasami wydawał swoje pieniądze, czasami były to jakieś gratisy od dostawców, czasami wybierał punkty od hurtowni, które otrzymywał za zamówienia. Zawsze wspierał schronisko, tak jak to robiła wcześniej jego mama. Ojciec też miał projekt profilaktyczny dla zwierząt ze schroniska. Do dzisiaj zresztą można było do niego zadzwonić, jeśli wszyscy zawiedli i potrzebowali pomocy. Cóż, praca ze zwierzętami jednak była misją, wymagającą dość dużego poświecenia.
- Hej, ja nie zamierzam oceniać Ciebie po przeszłości. – Właściwie nawet gdyby powiedziała mu, że siedziała w więzieniu za kradzież, nie miałoby dla niego to zbyt wielkiego znaczenia. Ważne byłoby dla niego to, czy tak naprawdę się zmieniła. – To tak samo, jak niektórzy oceniają innych po dawnych partnerach albo irytują się za to, że coś tam robili przed poznaniem tej drugiej osoby. Ja nie zamierzam robić Ci żadnych wyrzutów. – Pokręcił głową. – Dopóki widzę Ciebie teraz taką, jaką jesteś, wystarczy mi to wszystko. Nie muszę znać Twoich sekretów. Czekaj to w „Titanicu” chyba mówili, że tak naprawdę serce kobiety jest niczym ocean tajemnic? – Uśmiechnął się. Naprawdę miał ładny uśmiech, chociaż przy tym jego zmarszczki przy ustach oraz oczach się powiększały, zdradzając to, że był nieco straszy od kobiety.
- Zanim wrócimy do domu, musimy załatwić jeszcze jedną rzecz. – Chwycił ją za dłoń i opuścili mini zoo. Chyba Petra już nakarmiła zwierzaki. Stanęli przed małym sklepkiem. – Nie wyjdziesz z tego zoo bez lamy. – I nie zważając na jej protesty, wybrał dla niej średniego rozmiaru pluszową lamę – podobną do tej, którą głaskała i karmiła. Dodatkowo kupił jej breloczek z Peru, też z tym zwierzątkiem. – Daj klucze. – Jak to zrobiła, przypiął jej do pęku kluczy nowy breloczek.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Jasne, postaram się załatwić sobie wolne. - zresztą musiała najpierw spojrzeć na grafik, w końcu jeszcze pracuje w barze, szczególnie na nocki. - Też poszukam czegoś w mieszkaniu, chyba mam pare kocy, które nie są mi potrzebne, a dla zwierzaków się przydadzą. - pewnie dodatkowo kupi karmę oraz trochę zabawek, żeby ucieszyć te biedne pyszczki. Wcześniej niestety nie miała czasu na takie rzeczy, rzadko bywała w domu, ale teraz rozpoczyna całkiem nowe życie. Z jednej strony to bardzo wyzwalające uczucie, ale z drugiej równie przerażające. Za bardzo boi się, że coś może pójść nie tak i ponownie straci grunt pod nogami. Jest silną kobietą, jednak nie wie, jak zareagowałaby, gdyby świat po raz kolejny stanął na głowie.
- Tak, tylko... To nie są błahe rzeczy Gwyn. - kradzież nie umywała się do mordowania innych, a krzyki ludzi śniły jej się po nocach. Nie raz musiała po prostu wykonywać rozkazy, bez użycia sumienia. Bywała prawdziwym potworem, dłonie, które teras gładziły jego policzki niegdyś ociekały z krwi. - Wolałabym, żebyś dowiedział się pewnych rzeczy ode mnie niż od jakiejś osoby trzeciej. - omiotła jego twarz wzrokiem. Czym sobie zasłużyła na takiego człowieka? Przecież całe jej życie przypominało jedną wielką falę rozczarowań... Może Gwyn jest nagrodą od losu?
- Zawsze patrzysz pozytywnie na świat, dziękuję Ci za to. - uśmiechnęła się pięknie do niego, delikatnie przesuwając palcem po jednej ze zmarszczek Parkera. Dodawały mu jedynie uroku, a sam uśmiech Gwyna potrafił rozświetlić całe pomieszczenie. Uwielbiała go obserwować podczas zabawy z MJ, wtedy w oczach bruneta pojawiała się cudna iskierka. Chyba wpadała po uszy...
Zdążyła mu jeszcze posłać pytające spojrzenie zanim pociągnął ją w kierunku wyjścia z mini zoo. Nie zwracał uwagi na jakiekolwiek protesty Petry, została wyposażona w rudą pluszową lamę oraz breloczek. Podziękowała swojemu chłopakowi... To odpowiednie słowo? Może bardziej partnerowi? Mniejsza, obdarowała go buziakiem, a potem ruszyli do samochodu, aby pojechać do domu.

----> przenosimy

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Woodland Zoo Park”